piątek, 29 maja 2020

Współczesna częstość występowania historycznych nazwisk choczeńskich

W spisie własności do celów podatkowych (Grundparzellen Protocoll) z lat 1844-1852 pojawia się 109 nazwisk mieszkańców Choczni.
Jak wygląda współczesna częstość występowania tych nazwisk w powiecie wadowickim i w całej Polsce?
32 nazwiska ujęte w wymienionym wyżej spisie do dziś najliczniej występują w powiecie wadowickim:
  1. Stuglik 573 (stan na 2002 rok)
  2. Rokowski 442
  3. Smaza 376
  4. Guzdek 374
  5. Stawowy 369
  6. Graca 365
  7. Góralczyk 316
  8. Kolber 290
  9. Widlarz 273
  10. Bryndza 263
  11. Balon 226
  12. Wawro 216
  13. Warmuz 195
  14. Cibor 184
  15. Ramenda/Ramęda 158
  16. Miarka 157
  17. Kręcioch 129
  18. Rzycki 108
  19. Odrobina 102
  20. Klaczak 97
  21. Wider 87
  22. Ramza 83
  23. Styła 72
  24. Krystian 70
  25. Strzeżoń 57
  26. Bandoła 56
  27. Drapa 49
  28. Buldończyk 38
  29. Gzela 38
  30. Malata 34
  31. Burzej 30
  32. Garżel 26
W przypadku: Stuglików, Rokowskich, Smazów, Widlarzów, Strzeżoniów, Buldończyków, Ramendów/Ramędów, Malatów i Garżelów mieszkańcy powiatu wadowickiego stanowią 50 i więcej procent wszystkich Polaków noszących to nazwisko, a w przypadku Burzejów, Guzdków, Kolbrów, Kręciochów, Rzyckich, Styłów i Widrów mieszkańcy powiatu wadowickiego to ponad 30% wszystkich Polaków noszących to nazwisko.
Dla Byliców, Juchów, Łopatów, Pindelów, Płonków, Rułów i Wajdzików powiat wadowicki stanowi drugi pod względem częstości zamieszkiwania powiat w Polsce, dla Górów, Graboniów, Jurów, Romańczyków, Szymonków i Wróblów trzeci, dla Pateraków, Ścigalskich i Wcisłów czwarty, a dla Turałów piąty.

Z wszystkich nazwisk obecnych w Choczni w połowie XIX wieku najliczniejsi w powiecie wadowickim są współcześnie:
  1. Nowakowie (894)
  2. Wróblowie (789)
  3. Zającowie (711)
  4. Płonkowie (575)
  5. Stuglikowie (573)
  6. Sikorowie (485)
  7. Rokowscy (442)
  8. Woźniakowie (435)
  9. Górowie (418)
  10. Żakowie (410)
  11. Wójcikowie (406)
  12. Smazowie (376)
  13. Guzdkowie (374)
  14. Stawowi (369)
  15. Gracowie (365)
  16. Bąkowie (340)
  17. Góralczykowie (316)
  18. Leśniakowie (300)
  19. Kolbrowie (290)
  20. Widlarzowie (273)

W całej Polsce sytuacja przedstawia się następująco:
  1. Nowak 208026
  2. Wójcik 100246
  3. Kamiński 95732
  4. Woźniak 88811
  5. Dąbrowski 87228
  6. Zając 56120
  7. Wieczorek 51757
  8. Wróbel 51094
  9. Sikora 44564
  10. Szczepaniak 25206
  11. Żak 22959
  12. Piątek 22776
  13. Bąk 19161
  14. Leśniak 19140
  15. Michalik 17523
  16. Żurek 14166
  17. Góra 13999
  18. Banaś 13674
  19. Skowron 12002
  20. Skoczylas 9110
  21. Płonka 8221
  22. Pietruszka 7135
  23. Roman 6562
  24. Kawka 6391
  25. Drożdż 5790
W 2002 roku w powiecie wadowickim nie mieszkali żadni: Capowie, Duninowie, Haczkowie, Huppertowie, Iglarscy, Jelonkowie, Kawkowie, Klossowie, Kulczykowie, Letscherowie, Łuszczyńscy, Moskalikowie, Rudziccy, Stankowiczowie i Tuczeńscy, obecni w Choczni w połowie XIX wieku, a nazwiska Iglarski i Tuczeński zanikły w całej Polsce.


środa, 27 maja 2020

Pochodzenie Dąbrowskich- uzupełnienie

W notatce z 4 grudnia 2015 roku wykazano, że mieszkający w Choczni Dąbrowscy są odłamem rodu Balonów i wywodzą się od urodzonego w 1695 roku Marcina, syna choczeńskiego kowala i wójta Wawrzyńca Balona. Tenże Marcin, a także jego potomkowie, byli zapisywani w różnego rodzaju dokumentach zarówno pod nazwiskiem Balon, jak i Dąbrowski. Ten stan rzeczy utrzymywał się aż do I połowy XIX wieku. Późniejsi potomkowie Marcina występowali już tylko jako Dąbrowscy.
Jak wytłumaczyć powstanie i istnienie tej dwoistości nazwisk Balon/Dąbrowski?
Wyjaśnienie tej zagadki nasunęło mi się dopiero niedawno, po lekturze akt związanych z Metryką Józefińską, czyli pierwszym galicyjskim spisem własności oraz metryk kościelnych z tego samego okresu, w których wymieniano zawody rodziców chrzestnych i świadków zawieranych małżeństw.
Wynika z nich, że:
- ówcześni Balonowie alias Dąbrowscy nie tylko zajmowali się uprawą roli, ale także handlem i prowadzeniem karczmy,
- karczma Dąbrowskich recte/alias Balonów nosiła nazwę "Po Dębem".
Połączenie tych dwóch faktów daje bardzo prawdopodobne wyjaśnienie, dlaczego Marcina, urodzonego jako Balona, zaczęto nazywać Dąbrowski i to przezwisko Dąbrowski stało się później nazwiskiem dla jego potomków. Otóż "sprawcą" był dąb, pod którym stała karczma Balonów/Dąbrowskich.
Karczmarzem w karczmie "Pod Dębem" byli synowie Marcina: Wojciech (ur. 1735) i Andrzej (ur. 1747), a następnie Krzysztof i Antoni, synowie Wojciecha. Po raz ostatni wzmianka o karczmarzach Balonach/Dąbrowskich pojawia się w 1810 roku. Upadek karczmy Dąbrowskich był związany z powstaniem austerii dworskiej, położonej bezpośrednio przy cesarskim gościńcu.
Porównując stare i współczesne mapy, można również w przybliżeniu wskazać, gdzie znajdowała się owa karczma "Pod Dębem", tak ważna dla etymologii nazwiska Dąbrowski.
Usytuowana była mianowicie na skraju dzisiejszego Osiedla dr Józefa Putka, naprzeciw Szkoły Podstawowej nr 1, czyli na parceli, na której obecnie stoi dom z adresem Os. Putka 7 lub po drugiej stronie ulicy, gdzie stoi obecnie dom z adresem os. Putka 6:





poniedziałek, 25 maja 2020

Historyk ppłk dr Zbigniew Nawrocki

W ubiegłym roku Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu IPN wydała książkę pod tytułem "W służbie dla prawdy. Prace historyczne dedykowane Zbigniewowi Nawrockiemu (1959-2017)", której redaktorami naukowymi byli Tomasz Balbus i Jerzy Bednarek.
Składa się z dwóch części: "In memoriam", poświęconej wspomnieniom o Zbigniewie Nawrockim oraz "Studiów i szkiców", które są mu dedykowane.
Ta publikacja, a szczególnie jej pierwsza część wspomnieniowa, może być interesująca także dla czytelników z Choczni, ponieważ wymieniony w tytule Zbigniew Józef Nawrocki właśnie w Choczni spędził dzieciństwo i lata szkolne. 

Urodził się co prawda w szpitalu Wadowicach (28 grudnia 1959 roku), ale jego rodzice Jan Wątroba i Cecylia z domu Ast byli mieszkańcami Choczni. Młody Zbigniew Wątroba uczęszczał do szkoły podstawowej w Choczni, a następnie do wadowickiego liceum ogólnokształcącego (1975-78).
W zacytowanej w książce rozmowie z Ryszardem Oleszkiewiczem tak wspominał ten czas:
- (...) Do Wadowic chodziłem do ogólniaka.
- Do tego słynnego.
- Oczywiście. Przedwojenne gimnazjum imienia Marcina Wadowity. To ten sam budynek. Wojtyła zdawał tam maturę w 1938r. Ja zdawałem w czerwcu 1978r., a w październiku wybrali go na papieża. Razem ze mną do liceum chodził też Józek Guzdek, tylko do klasy wyżej (w rzeczywistości 3 klasy wyżej- uwaga moja), obecnie biskup polowy. Jak widzisz, trzy sławne postaci wyszły z tej szkoły- papież, biskup i ja (śmiech). A poważnie, to kilka znanych osób skończyło wadowickie gimnazjum: Emil Zegadłowicz, Leopold Lis-Kula, Mieczysław Kotlarczyk...(...)
Po maturze Zbigniew Wątroba poszedł do pracy, najpierw w andrychowskiej Wytwórni Silników Wysokoprężnych, a następnie w kopalni "Borynia" w Jastrzębiu Zdroju, licząc na wyreklamowanie od służby wojskowej.
W dalszym ciągu rozmowy z Ryszardem Oleszkiewiczem tak o tym mówił:
(...) Na nic się to zdało. Zaraz w jesieni 1978 r. poszedłem na całe dwa lata do woja. Na studia w Rzeszowie (w Wyższej Szkole Pedagogicznej- uwaga moja) zdałem po wyjściu do rezerwy. Na studiach miałem rok dziekanki, żeby zarobić, bo było ciężko z finansami. Między innymi szkliłem ogromne okna w hali produkcyjnej w fabryce w Tarnobrzegu. Na piątym roku też pracowałem fizycznie, czasem po kilkanaście godzin na dobę. Pracę magisterską musiałem napisać w tydzień, bo tylko tyle miałem czasu.(...)
W czasie studiowania historii na WSP Zbigniew Wątroba działał w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów, był członkiem Komitetu Strajkowego (listopad/grudzień 1981), a później kolporterem wydawnictw podziemnych. 
W 1984 roku poślubił w Rzeszowie Halinę z domu Żurek.
Wspomniana wyżej jego praca magisterska dotyczyła szkolnictwa wojskowego w Królestwie Polskim (1815-1830).
Po studiach przez kilka lat pracował w wyuczonym zawodzie nauczyciela historii w podrzeszowskim Niechoborzu i Studenckiej Spółdzielni Pracy "Rzech" w Rzeszowie.
W 1991 roku po poleceniu ze strony byłych kolegów z NZS otrzymał propozycję wstąpienia do nowo organizowanych służb specjalnych i po jej przyjęciu służył w rzeszowskiej delegaturze Urzędu Ochrony Państwa (UOP). W 1992 roku po ukończeniu rocznego kursu w Łodzi otrzymał nominację na stopień porucznika. Od maja 1998 roku pełnił obowiązki naczelnika pionu ewidencji i archiwum w Delegaturze UOP w Rzeszowie, wkrótce też awansowany został na stopień kapitana.
Służbę w UOP łączył z pasją historyka dziejów najnowszych, jak pisze w omawianej książce Jerzy Bednarek. Głównym efektem jego dociekań naukowych była praca doktorska "Zamiast wolności. UB na Rzeszowszczyźnie 1944-49, którą obronił na Wydziale Historycznym UJ w 1998 roku. Później nadal współpracował z promotorem tejże pracy profesorem Janem Drausem i w 2000 roku wydał z nim wspólnie pracę "Przeciw Solidarności 1980-1989. Rzeszowska opozycja w tajnych archiwach MSW". 
Od 1996 Zbigniew Nawrocki był członkiem rzeszowskiej Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
Po odejściu z UOP zaangażował się w organizację Instytutu Pamięci Narodowej i w październiku 2000 roku objął stanowisko dyrektora Oddziału IPN w Rzeszowie, nie zaniedbując przy tym dalszych badań naukowych. Od października 2001 roku pracował także jako wykładowca historii najnowszej w Instytucie Historii i Archiwistyki Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Przemyślu.
W 2005 roku przyjął propozycję objęcia funkcji dyrektora pionu archiwalnego IPN w Warszawie i opuścił Rzeszów. Zajmował się między innymi informatyzacją archiwum i kwestią odpowiedniego uhonorowania żyjących jeszcze żołnierzy AK i konspiracji powojennej, angażując się w te działania osobiście.
Jak wspomina Dariusz Iwaneczko, jego gabinet tonął zwykle w oparach dymu papierosowego:
(...) Kiedyś zagorzały wróg tytoniu (...) dr Piotr Gontarczyk wpadł z impetem do gabinetu szefa i krzyknął:
- Tyle tu dymu, że siekierę można powiesić !
Nawrocki spokojnie podniósł wzrok zza biurka i odpowiedział:
- Zaręczam Panu, Panie Piotrze, że nie spadnie ! (...)
W tym czasie Zbigniew Nawrocki przewodniczył również polsko-ukraińskiej grupy roboczej historyków i archiwistów.
Za zasługi w dokumentowaniu i upamiętnianiu prawdy o najnowszej historii Polski został odznaczony 2009 roku Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Wcześniej i później był wyróżniany także Brązowym Krzyżem Zasługi, Srebrnym Medalem za Długoletnią Służbę, Brązowym Medalem Za Zasługi dla Obronności Kraju oraz Krzyżem Wolności i Solidarności.
W listopadzie 2010 roku Zbigniew Nawrocki powrócił do pracy w służbach specjalnych. Początkowo był doradcą szefa Agencji Bezpieczeństwa Publicznego, a w 2011 roku objął  funkcję pełniącego obowiązki dyrektora Centralnego Ośrodka Szkolenia ABW w Emowie i kierował tą placówką przez cztery lata.
Ryszard Oleszkiewicz przytacza w książce kilka anegdot z tego okresu- na przykład:
(...) na spotkaniu kursantów z kierownictwem ośrodka szkolenia jedna z funkcjonariuszek pożaliła się, że na stołówce jako dodatek do drugich dań przeważa marchewka. 
Wtedy Zbyszek zareagował na to:
- Jako państwowcy musicie popierać politykę oszczędności budżetowych, także czynionych przez szefa logistyki w budżecie ABW. Zakupił on w dobrej cenie wagon marchewki, więc teraz musicie ją zjeść ! (...)
I drugi przykład:
Scenka z Sekretariatu Dyrektora COS
- Pani Dario, dlaczego nie łączy Pani z Centralą, ja czekam ??
- Panie Dyrektorze, wciąż zajęte, chyba awaria...
- To proszę przygotować jakiś bęben, przejdziemy na system tam-tamów. W końcu jesteśmy cisi i skuteczni !
W grudniu 2015 roku Zbigniew Nawrocki zakończył pracę w ABW w stopniu podpułkownika i przeszedł na emeryturę.
Wykładał nadal historię w Państwowej Wyższej Szkole Wschodnioeuropejskiej w Przemyślu i był członkiem Rady Naukowej Wydawnictwa Sejmowego.
Wszystkie jego plany naukowe i osobiste przerwała niespodziewana śmierć 1 lipca 2017 roku. Zmarł w swoim domu w Chmielniku pod Rzeszowem i cztery dni później spoczął na miejscowym cmentarzu. Osierocił dwóch synów (ze związku z Haliną z domu Żurek) i córkę (z drugiego związku z Ewą Marią Leniart).
Jerzy Bednarek, jego były podwładny i współpracownik, cenił go nie tylko za wiedzę historyczną, ale także za prostolinijność i naturalną szczerość. Pisze, że Zbigniew Nawrocki "nie bał się wyrażać własnych opinii, umiał bronić swojego zdania, ale potrafił też przyznać się do popełnionych błędów. Posiadał też cechę jakże pożądaną i niestety nie zawsze częstą wśród osób pełniących stanowiska kierownicze- był sprawiedliwy. Cenił pracowitość i zaangażowanie, nie znosił za to lenistwa i pozoranctwa, które szybko potrafił dostrzec."
Z kolei Ryszard Oleszkiewicz podkreśla, że Nawrocki był człowiekiem z krwi i kości, który miał jak każdy swoje wady, humory i gorsze dni, ale miał też ich świadomość. Pasjonował się podróżami, literaturą i dobrą kuchnią. Lubił gotowanie, przeglądanie map i poezję śpiewaną. Cenił przyjaźnie i koleżeństwo.

piątek, 22 maja 2020

Opisanie granic Choczni w 1787 roku

Dokument opisujący granice Choczni w ramach pomiarów związanych z Metryką Józefińską podpisany został 20 września 1787 roku. Podstawą do jego sporządzenia były "przepisy Najwyższych Rządów z wyszłego y publikowanego Cyrkularza" z 2 lutego 1787 roku.
Dotyczy Gromady Choczeńskiej w Państwie Barwałd Dolny w Cyrkule Myślenickim i w Krayu Gallicyi. Pojęcie Państwo Barwałd Dolny (inaczej dominium) oznacza, że siedziba najniższego pomocniczego organu administracji państwowej znajdowała się właśnie w Barwałdzie Dolnym. W skład tego dominium oprócz Choczni wchodziły także inne miejscowości należące do possesora dziedzicznego (właściciela) Jana Chrzciciela Biberstein Starowieyskiego, tytułującego się starostą barwałdzkim.
Opisanie granic Choczni opierało się na 52 kopcach granicznych. Były to zarówno kopce narożne, usypane w miejscach, gdzie stykały się granice dwóch lub więcej miejscowości, jak i kopce ścienne, usytuowane między narożnymi.
Usypywanie i utrzymywanie tych kopców należało do funkcji komornika granicznego, który umieszczał w nich elementy lub naczynia wykonane z materiałów trwałych: szkła lub metalu oraz węgiel, tak aby taki punkt graniczny można było odszukać nawet po upływie wieków.
Opisanie granic Choczni z 1787 roku rozpoczyna się od kopca narożnego, w którym stykały się granice Choczni, Tomic i Frydrychowic, czyli usytuowanego w części Choczni określanej do dziś jako Piekło.
Następnie podano odległość, w jakiej znajdował się następny kopiec (ścienny), posuwając się w kierunku wschodnim od pierwszego kopca narożnego oraz opis linii granicznej pomiędzy tymi kopcami. Drugi kopiec "wypadał pod Gruszką w odległości 247 sążni wiedeńskich od pierwszego", a linia graniczna między nimi, "ciągnąca się między Pola Orne Poddanych Tomickich y Choczeńskich", była prosta.
W podobny sposób wskazywano w opisie położenie kolejnych kopców, podając każdorazowo dzielącą ich odległość i charakter linii granicznej.
Biorąc pod uwagę, że sążeń wiedeński mierzył 1,9 metra, to odległości między poszczególnymi kopcami wahały się od zaledwie niespełna 23 metrów (12 sążni) do aż 1484 metrów (782,5 sążnia).
Linia graniczna między nimi bywała zarówno prosta, jak i "wężykowata", ukośna lub kolista. 

Drugi kopiec narożny w punkcie styku Choczni, Tomic i Wadowic oddzielony był od wymienionego wcześniej pierwszego czterema kopcami "ściennym". Granica na tym odcinku przebiegała częściowo wzdłuż drogi z Wadowic do Frydrychowic. Od piątego z kolei kopca (a drugiego narożnego) linia graniczna (na tym odcinku choczeńsko-wadowicka) skręcała na południe, przekraczała "Rzekę Choczeńską" i gościniec cesarski. Między 10-tym a  11-tym kopcem (czyli po przekroczeniu dzisiejszej ulicy Góralskiej) granica choczeńsko- wadowicka była sporna ("kotrowersyjna"), a przedmiotem tej "kontrowersyi" była przynależność dwóch niewielkich stawków. Dalej granica biegła po grobli koło stawu plebana wadowickiego do kopca nr 14. W tym miejscu, usytuowanym przy końcu "Stawu Spitalnego" schodziły się granice Choczni, Wadowic i "Wóytostwa Mikołayskiego". Stąd linia graniczna między Chocznią a Mikołajem prowadziła dalej na południe, przez grunty Tomasza Zająca, aż do kopca nr 19, który znów stanowił "trójstyk" granic: Choczni, Wadowic i wójtostwa Mikołaj. 
Następnie granica choczeńsko-wadowicka przechodziła między innymi przez pola orne Jakuba Szczura, dochodząc do kopca narożnego nr 22, gdzie stykały się granice Choczni, Wadowic i Zawadki. Kolejny kopiec narożny był 30 z kolei i znajdował się w punkcie zejścia się granic Choczni, Zawadki i Ponikwi. Granica choczeńsko- zawadzka między kopcem nr 22 a kopcem nr 30 przebiegała częściowo przez drogę (Góralską), grunty Dominika Kręciocha i Wawrzeńca Wójcika, potokiem "Jodłowym Choczeńskim" i obok "Lasu Kontrowersyonalnego" (spornego między sołtysem Duninem a Starowieyskim).
Od 30-go kopca linia graniczna (choczeńsko-ponikiewska) skręcała zdecydowanie na zachód, przechodząc przez "wierzchy gór, które się Kopcami Ponikiewskimi zowią" ( Bliźniaki). Przy kopcu nr 33 schodziły się granice Choczni, Ponikwi i Kaczyny. Przesuwając się dalej, linia graniczna choczeńsko-kaczyńska schodziła w dół wzdłuż Lasu Pańskiego, a na odcinku między kopcem nr 36 i 37 ciągnęła się wzdłuż "Potoku Pilnego zwanym". Przy kopcu nr 37 schodziły się granice Choczni, Kaczyny i Inwałdu. Kolejny kopiec narożny miał numer 43 i umiejscowiony był na styku granic Choczni, Inwałdu i Frydrychowic. Na odcinku między kopcem nr 37 i 43 granica schodziła w dół góry Granicznik (Wierch nad Chocznią), przekraczała ponownie gościniec cesarski i dalej przebiegała drogą graniczną "co z Frydrychowic do Inwałdu idzie". Następne kopce usytuowane były między innymi "przy jodle Krzyżem naznaczonej" (nr 46) i "niedaleko potoku Straszowniec zwany" (nr 47). Ostatecznie linia rozgraniczająca Chocznię i Frydrychowice dochodziła do kopca narożnego nr 1, "to iest zkąd granica początej swóy wzięła".
Opisanie granic sporządzono w obecności ("w przytomności") urzędników dworskich ("oficyalistów dominikalnych") oraz "Wóytów, Przysiężnych y na to obranych Mężów wszystkich Gromad".
Ich nazwiska zostały wymienione w dokumencie. Byli to:
  • ze strony Zawadki: właściciel Józef Rottermundt, wójt Jan Siwek oraz Jan Galos, Balcer Figura i Jakób Piegłowski,
  • ze strony Inwałdu: Romanowski, wójt Izydor Król, przysiężni: Kazimierz Cholewka, Jan Pawlica i Jan Polak,
  • ze strony Wadowic: burmistrz Woiaszkiewicz, radni: Gustkiewicz, Malczewski i Wątróbka,
  • ze strony Ponikwi: Korab Laskowski, wójt Walenty Sikora, przysiężni: Jan Bik, Tomasz Książek, Tomasz Graca i Franciszek Graca,
  • ze strony Tomic: Bibersztein Starowieyski, wójt Tomasz Kwiatkowski, przysiężni: Andrzej Witek, Mikołay Zabiegły, Szczepan Zabiegły,
  • ze strony Frydrychowic: Michał Hebda, wójt Jan Sabuda, przysiężni: Wawrzyniec Gąsior, Józef Nowak i Piotr Macieyczyk.
Co ciekawe, błędnie podano świadków z Kaczyny (wpisując po raz drugi te same osoby, co z Ponikwi) oraz nie podano świadków z Gorzenia. Obecność tej miejscowości na liście sąsiadów Choczni stanowi w ogóle pewną zagadkę, ponieważ Chocznia nie graniczy obecnie z Gorzeniem. Prawdopodobnie do Gorzenia zaliczono wymieniane wśród sąsiadów Choczni wójtostwo Mikołaj, należące również do Starowieyskiego.

środa, 20 maja 2020

Choczeńska kronika policyjna - część 7

Katowicki "Kurier Wieczorny" z 6 listopada 1938 roku podawał:

Skradł chlebodawcy 3800 zł
Na posterunku Policji Państwowej zgłosił się niejaki Władysław Pasowicz, kupiec, zamieszkały przy Placu T. Kościuszki 20 i zeznał, że pod nieobecność jego i żony skradziono mu z mieszkania 3.800 zł. oraz nową teczkę.
Na miejsce przybyła policja, która w dochodzeniach stwierdziła, że kradzieży mógł dopuścić się tylko ktoś z domowników.
Krytycznego dnia, t. j. 1. 11. na Wszystkich Świętych udali się Pasowiczowie do Cboczni pod Wadowicami na groby swojej rodziny w towarzystwie swego pomocnika handlowego Tadeusza Żabińskiego, który pracował u nich od 6-ciu lat. Żabiński wiedząc o pieniądzach i ich schowku, postanowił je zabrać. W tym celu udał się najbliższym pociągiem do Wadowic, gdzie po przybyciu udał się do mieszkania chlebodawców, otworzywszy wytrychem, czy też podrobionym kluczem drzwi. Wszedł do mieszkania, podniósł płytę od stołu, w którym znajdowały się pieniądze, zabrał całą gotówkę, złoty zegarek damski oraz teczkę.
Z zabranym łupem udał się z powrotem do Choczni do przyjaciela swego Józefa Malaty*, u którego schował pieniądze.
Po zabezpieczeniu rzeczy, spotkał się z Pasowiczami, z którymi powrócił do domu.
Tutaj z przerażeniem spostrzegli otwarte drzwi i rozbity stół. Przed nadejściem policji Żabiński ulotnił się z mieszkania i powrócił dopiero późną nocą. Zachowanie się więc jego zwróciło uwagę policji, która nabrała przekonania, że on jest sprawcą kradzieży.
Wzięty w krzyżowy ogień pytań, przyznał się do kradzieży i wskazał miejsce schowania pieniędzy. Pieniądze zostały w całości odebrane i zwrócone pokrzywdzonym, a Malatę, u którego ukrył całą gotówkę, aresztowano i odstawiono wraz z Żabińskim do więzienia w Wadowicach, gdzie pozostaną aż do czasu rozprawy.

* Józef Malata (1911-1978), syn Franciszka i Zuzanny z domu Czapik

"Echo Krakowskie" z 1 grudnia 1955 roku informowało:

Funkcjonariusze MO w czasie przeprowadzania kontroli drogowej, w ciągu jednego tylko dnia stwierdzili, że wielu kierowców nie stosuje się do przepisów drogowych:
m.in. Józef Pindel zam. Chocznia (pow. Wadowice) prowadził motocykl marki SHL, będąc w stanie nietrzeźwym. Sporządzone zostały zawiadomienia do Kolegiów Orzekających o ukaranie winnych. Kierowcom, prowadzącym wozy w stanie nietrzeźwym, odebrano prawo jazdy.

"Echo Krakowa" z 24 listopada 1967 roku donosiło:

Sprawca zatrucia wód Skawy aresztowany !
Wczoraj na wniosek prokuratora aresztowano 43-letniego A. Wandora ze wsi Chocznia w tym powiecie, obwinionego o zatrucie wód Skawy. Znajduje się on pod zarzutem "spowodowania niebezpieczeństwa dla zdrowia ludzkiego w dniu 16 bm w Makowie Podhalańskim, przez wylanie z cysterny na torach kolejowych około 1500 l substancji chemicznej, która spłynęła do Skawy". 
Śledztwo jest w toku.

poniedziałek, 18 maja 2020

Nowa/stara książka o historii Choczni

Z inicjatywy Marii Biel Pająk ukazała się książka dotycząca historii Choczni w czasie II wojny światowej i związanych z nią losów chocznian: poniżanych, wysiedlanych, okradanych, więzionych i mordowanych przez niemieckich oraz rosyjskich okupantów.
Pretekstem do jej wydania była przypadająca w tym roku 75 rocznica zakończenia tej wojny.
Zasadniczą i "starą" część książki stanowi reprint wierszowanego pamiętnika choczeńskiego sołtysa Władysława Świętka pod tytułem "Śmierć i wygnanie", wydanego ponownie za zgoda spadkobierców po 73 latach od pierwszego wydruku.
Natomiast nowością są dołączone do reprintu objaśnienia i przypisy do pierwotnego tekstu, życiorys Władysława Świętka, a także próba posumowania ofiar i strat poniesionych przez chocznian w czasie II wojny światowej,  w tym:
  • lista jeńców niemieckich i rosyjskich,
  • zestawienie więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych i rosyjskich gułagów,
  • rejestr cywilnych i wojskowych ofiar II wojny światowej,
  • wyszczególnienie choczeńskich konspiratorów i uczestników ruchu oporu,
  • wykaz żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i I Armii Wojska Polskiego,
  • bilans strat materialnych.
Czytelnik dostanie do ręki książkę o takiej okładce:


ilustrowanej od wewnątrz zdjęciami nagrobków i tablic upamiętniających ofiary wojny i jej uczestników.
Stanowiący wkładkę reprint wierszowanego pamiętnika zachował oczywiście swoją oryginalną obwolutę:


Publikacja ukazała się dzięki staraniom autorów, indywidualnych sponsorów i środków Gminy Wadowice, przy pomocy Stowarzyszenia Wadowickich Inicjatyw Obywatelskich.
Została wydrukowana przez "Grafikon" w nakładzie 300 egzemplarzy, a opracowania graficznego dokonała Beata Wajdzik.
Autorzy mają nadzieję, że uda się im zaprezentować swoją książkę chocznianom podczas spotkania promocyjnego we wrześniu, o ile pozwolą na to przepisy sanitarne.

piątek, 15 maja 2020

Dokumenty z czasów niemieckiej okupacji - część II

Niemieckie dokumenty - Ausweisy - wydawane chocznianom w czasie II wojny światowej- kontynuacja wcześniejszej notatki (link):

 

Jan Świerkosz urodzony 8 grudnia 1918 roku w Choczni, jako syn Franciszka i Janiny z domu Kulig. Zamieszkiwał w pobliżu granicy z Wadowicami- obok mostu na Choczence. Żołnierz kampanii wrześniowej 1939 roku (podoficer), wzięty do niewoli pod Biłgorajem 12 września 1939. Do sierpnia 1940 roku przebywał w stalagu w Villingen (jeniec numer 1550). Potem przymusowy robotnik rolny w Tutschfelden. Po wojnie właściciel gospodarstwa ogrodniczego, radny gminny i gromadzki. Zmarł w 2006 roku.



Antoni Żurek urodzony w Choczni 10 grudnia 1899 roku jako syn Wawrzyńca i Agnieszki z domu Młodzik. Przed wojną stolarz, wybrany zastępcą radnego gromady Chocznia w 1939 roku. Żołnierz kampanii wrześniowej 1939 roku, wzięty do niewoli i przetrzymywany w stalagu. Po zwolnieniu robotnik przymusowy w Krapkowicach, Legnicy i w Wałbrzychu. Zmarł w Choczni w 1949 roku.

Wojciech Paterak urodzony w Choczni 19 marca 1913 roku jako syn Józefa i Janiny z domu Gruca. Żołnierz 12 pułku piechoty w kampanii wrześniowej 1939 roku, wzięty do niewoli w okolicach Annopola i przetrzymywany w stalagu Greifswald. Po zwolnieniu robotnik przymusowy w Szczecinie. Zmarł w Choczni w 1990 roku. Mąż Franciszki z domu Szczur, ojciec sześciorga dzieci.



środa, 13 maja 2020

Posiadacze zwierząt gospodarskich w 1775 roku

Według spisu z 1775 roku choczeńscy chłopi posiadali w sumie:

  • 60 koni,
  • 95 wołów,
  • 297 krów,
  • zaledwie 6 świń.
Nie trzymano wtedy w  Choczni ani jednej owcy.

Ponieważ w spisie uwzględniono 170 gospodarstw, to łatwo obliczyć, że średnio na jedno gospodarstwo przypadało:
  • 0,35 konia (średnio około jeden na trzy gospodarstwa),
  • 0,56 woła (średnio około jeden na dwa gospodarstwa)
  • 1,75 krowy (średnio około siedem krów na cztery gospodarstwa).
Praktycznie wyglądało to tak, że:
  • 168 gospodarstw posiadało co najmniej 1 krowę, a dwa gospodarstwa nie miało krów (Gzeli i Sikory),
  • 48 gospodarstw posiadało co najmniej 1 konia (czyli 122 gospodarstwa nie miały koni),
  • 45 gospodarstw posiadało co najmniej 1 woła (a 125 wcale),
  • 6 gospodarstw posiadało po 1 świni.
Woły i konie były zwierzętami pociągowymi. Choczeńscy gospodarze w 1775 roku posiadali albo jedne albo drugie z tych zwierząt (nigdy jednocześnie woła i konia), czyli w siłę pociągową wyposażonych były łącznie 93 gospodarstwa (a 77 nie).
Najwięcej, bo 5 krów posiadało gospodarstwo Jana i Szczęsnego (czyli Feliksa) Bandołów z Komaniego Pagórka
Po 4 krowy posiadali natomiast:
  • młynarz Jakub Szczur,
  • Wojciech Koman,
  • Tomasz Zając,
  • Tomasz i Walenty Pindelowie,
  • Błażej i Andrzej Bryndzowie,
  • Kazimierz i Maciej Żakowie.
Najwięcej koni (4) również posiadało gospodarstwo Jana i Szczęsnego Bandołów.
Z kolei po parę koni posiadali:
  • Antoni i Wojciech Wawrzyńczakowie (czyli Widlarzowie),
  • młynarz Jakub Szczur,
  • Łukasz Szymonek z Komaniego Pagorka,
  • Tomasz i Walenty Pindelowie,
  • Błażej Balon,
  • Józef Woźniak,
  • Ignacy i Michał Kręciochowie z dzisiejszego Zawala,
  • Łukasz Szczur,
  • Antoni Guzdek z Pawłem Gocałem (Grządzielem).
Właściciele wołów posiadali najczęściej parę tych zwierząt. Ich nazwiska to: Balon, Bryndza, Bylica, Cap, Cibor, Drapa (poddany sołtysi), Graboń, Graca, Guzdek, Jucha, Kobiałka, Koman, Kręcioch, Leśniak, Małecki (Kręcioch), Nowak, Paterak, Pietruszka (+Malata), Płocki, Rokowski, Rzycki, Styła, Szczur, Świętek, Turała, Twaróg, Wątroba, Wcisło, Wider, Woźniak, Wójcik, Zając.

Posiadaczami świń byli z kolei: Jan i Szczęsny Bandołowie, Maycher (Melchior) Szczur, Tomasz Zając, Wojciech Wider, Tomasz i Walenty Pindelowie, Michał Drapa.

poniedziałek, 11 maja 2020

Potomkowie chocznian - sędzia Adam Balon

Sędzia Adam Balon urodził się 15 czerwca 1884 roku w Jaśle. Był synem pochodzącego z Choczni Józefa Balona, który od pięciu lat uczył matematyki i fizyki w jasielskim gimnazjum. Gdy Adam Balon miał zaledwie 16 miesięcy, jego ojciec zmarł i odtąd wychowywaniem Adama zajmowała się tylko matka Helena z domu Ludwińska.
W 1903 roku Adam Balon ukończył to samo gimnazjum w Jaśle, w którym kiedyś uczył jego ojciec i kontynuował edukację na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. 
W 1908 roku - po ukończeniu studiów prawniczych-  został mianowany auskultantem przy sądzie w swoim rodzinnym mieście Jaśle. W lipcu 1910 roku minister sprawiedliwości mianował go sędzią dla Sądu Powiatowego w Białej, jednakże zaraz po tym został na stałe przydzielony do Tyczyna koło Rzeszowa. W grudniu 1917 roku Adam Balon odebrał nominację na radcę sądu krajowego i rozpoczął służbę w tarnowskim trybunale. W lutym 1926 r. przeniósł się do Sądu Okręgowego w Krakowie. Po siedmiu latach tam spędzonych skierowano go do zastępczej służby w krakowskim Sądzie Apelacyjnym, natomiast 29 kwietnia 1934 roku Prezydent RP mianował go sędzią tego Sądu. 
W 1938 roku sędzia Balon uczestniczył w zjeździe jubileuszowym z okazji 70-lecia Państwowego Gimnazjum imienia króla Stanisława Leszczyńskiego w Jaśle.
W czynnej służbie  pozostawał do końca 1951 roku.
Można też wspomnieć, że po zakończeniu okupacji niemieckiej był członkiem krakowskiego okręgu 47 Związku Pracowników Sądowych i Prokuratorskich, zaś w roku 1946 wydał 112-stronnicową publikację poświęconą nowemu prawu rodzinnemu. Po przejściu w stan spoczynku wykonywał od stycznia 1952 roku do maja 1961 roku zawód notariusza w Państwowym Biurze Notarialnym w Krakowie. 
Zmarł 11 września 1963 roku i spoczął na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

Nagrobek Adama Balona na Cmentarzu Rakowickim
Fotografia przesłana przez jego wnuczkę.
Sędzia Adam Balon był żonaty z Leopoldą z Majewskich i miał jednego syna Adama Jana Balona.

Opracowano m. in. na podstawie "Krakowskich Zeszytów Sądowych" z 2016 r. dr. Tomasz Kotliński

Znani potomkowie chocznian (link)

Nauczyciele z Choczni - Józef Balon (link)

piątek, 8 maja 2020

Stare fotografie chocznian

Pani Magdalena znalazła w swoim albumie rodzinnym pewną starą fotografię:


Z opisu na odwrocie wynikało, że zdjęcie wykonane w 1916 roku przedstawia Joannę Radziszewską, urodzoną w Choczni w 1864 roku i zamieszkałą w Izdebniku.
Mimo tego opisu obecność zdjęcia Joanny Radziszewskiej w albumie rodzinnym pani Magdaleny pozostawała zagadką. Czy był to ktoś z jej rodziny? Czy też na przykład osoba zatrudniona przez jej rodzinę lub zaprzyjaźniona z którymś jej przodków?
Idąc tropem choczeńskiego pochodzenia Joanny Radziszewskiej, pani Magdalena skontaktowała się z blogiem chocznia-kiedyś.
Niestety nazwisko Radziszewski/Radziszewska nie występowało w żadnym znanym źródle historycznym dotyczącym Choczni.
Natomiast w 1864 roku przyszły na świat w Choczni trzy Joanny, a właściwie Janiny, ponieważ taką wersję imienia Joanna wówczas używano:
  • Joanna Jura, zmarła jako dziecko,
  • Joanna Wątroba, która w 1884 roku poślubiła w Choczni Macieja Drabka z Jawiszowic i według dopisku w jej metryce chrztu zmarła w Bielsku,
  • Joanna Twaróg, której dalszej losy nie były znane.
Nazwisko Twaróg budziło u pani Magdaleny pewne skojarzenia. Po sprawdzeniu starych dokumentów rodzinnych,  w tym metryki małżeństwa jej dziadka okazało się, że nazwisko rodowe jego matki Marii to właśnie Twaróg.  Z kolei w metryce zgonu tejże Marii, prababki pani Magdaleny, odnotowano, że była ona rzeczywiście córką Joanny, tyle że Moskal, a jej ojciec pozostawał nieznany.
W rodzinie pani Magdaleny istniało również pewne powiedzenie, żartobliwie nawiązujące do nazwiska Twaróg.
Czyli poszukiwania przodków pani Magdaleny w Choczni zakończyły się sukcesem. Pochodzi ona od Joanny Twaróg- kobiety uwiecznionej na fotografii, która używała także nazwisk Moskal i Radziszewska.
Nieznany pozostaje nadal życiorys Joanny Twaróg/Moskal/Radziszewskiej, w którym na razie pewnymi wydarzeniami są: przyjście na świat w Choczni w 1864 roku, urodzenie córki Marii w Krakowie w 1892 roku i zamieszkiwanie w Izdebniku w 1916 roku.
Łatwiej powiedzieć coś więcej na temat jej genealogii. Według choczeńskich ksiąg metrykalnych Joanna Twaróg była córką Franciszka Twaroga i Marianny z domu Bryndza. Jej ojciec Franciszek był trzykrotnie żonaty i każda z jego wybranek miała na imię Marianna - oprócz Marianny Bryndza były to Marianna Ruła i Marianna Hanusiak. Z tymi trzema żonami miał w sumie piętnaścioro dzieci. Dwaj jego synowie: Jan i Andrzej (przyrodni bracia Joanny) w okresie międzywojennym osiedlili się na stałe w Wielkopolsce i tam właśnie, a nie w Choczni,  nazwisko Twaróg przetrwało u potomków Franciszka do dziś.
Co ciekawe Franciszek Twaróg, syn choczeńskiego wójta Józefa Twaroga, miał po matce Rozalii żydowskie korzenie. Rozalia Śliwińska została ochrzczona w Choczni w wieku 18 lat, krótko przed ślubem z Józefem Twarogiem.



środa, 6 maja 2020

Chocznianie na Wołyniu

18 marca 1921 roku zachodnia część Wołynia na mocy traktatu pokojowego między Polską, Rosją a Ukrainą została prawnie przyłączona do odrodzonej Polski. Faktycznie ziemie te znajdowały się pod polską administracją od 1919 roku, a już w grudniu 1920 roku sejm przyjął ustawę o przejęciu tamtejszych majątków porosyjskich, które po rozparcelowaniu miały być nadawane za darmo zasłużonym żołnierzom Wojska Polskiego i inwalidom oraz ochotnikom, którzy dobrowolnie wstąpili do WP i odbyli służbę frontową. Wszyscy inni inwalidzi oraz żołnierze, zdolni do pracy na roli, mogli otrzymać ziemię odpłatnie,  a państwo wspierało ich kredytami oraz materiałami budowlanymi. Z jednej strony miała to być forma uznania dla żołnierzy walczących o niepodległość, a z drugiej sposób na wzmocnienie polskości na tym obszarze kraju zdominowanym przez ludność ukraińską.
Z tej możliwości skorzystali również chocznianie:
  • Stanisław Ramenda (ur. w 1888 roku), kawaler Orderu Virtuti Militari V klasy, otrzymanego za męstwo i bohaterstwo w walkach pod Obuchowem koło Grodna, który osiedlił się w Łobaczówce i wraz z żoną Zofią gospodarował tam na kilkunastu hektarach ziemi,
  • Franciszek Malata (ur. w 1897 roku), inwalida wojenny, który osiadł z żoną Marią w tak zwanych czworakach (budynku mieszkalnym o czterech mieszkaniach) w kolonii Antonówka- Borek.
Różnie układały się ich dalsze losy. Kolejne nieszczęścia spadające na rodzinę Franciszka Malaty (pożar domu, śmierć córki w tragicznym wypadku) spowodowały, że w 1930 roku wydzierżawił on swoje gospodarstwo na Wołyniu i przez kilka lat mieszkał w Mydlnikach pod Krakowem, rodzinnej miejscowości jego żony. Wprawdzie przed 1934 roku powrócił na Wołyń, ale kolejna śmierć w rodzinie, która tym razem dotknęła mieszkającego z nim młodszego brata Szczepana Malatę (ur. 1906), zniechęciła go ostatecznie do ułożenia sobie życia na Wołyniu i skłoniła do powrotu do Mydlnik.
Z kolei Stanisław i Zofia Ramendowie dochowali się na Wołyniu siedmiorga dzieci i mieszkali tam aż do 1940 roku, kiedy to zostali deportowani przez okupacyjne władze radzieckie najpierw na północ w okolice Archangielska, a następnie do Kazachstanu. W czasie transportu na kazachskie stepy Stanisław Ramenda zaginął i jego dalszy los nie jest znany.
Drugą grupę chocznian na Wołyniu stanowiły osoby, które dotarły tam w poszukiwaniu pracy lub zostały tam przeniesione służbowo.
W kopalni bazaltu w Janowej Górze znaleźli zatrudnienie:
  • Józef Bator (ur. w 1897 roku w Liszkach), który wyjechał tam z Choczni z żoną Rozalią i licznymi dziećmi w latach 30.,
  • Andrzej Romańczyk (ur. w 1909 roku) z żoną Heleną z Komanów i córką Jadwigą.
Batorowie i Romańczykowie zamieszkali w utworzonym od podstaw przykopalnianym osiedlu robotniczym. Ich drewniane domy były zelektryfikowane i podłączone do wodociągów. Dzieci mogły uczęszczać na miejscu do szkoły i rozwijać pasje sportowe w miejscowym klubie, który prowadził między innymi sekcję kajakową i bokserską.
Po wkroczeniu na Wołyń wojsk rosyjskich dwaj najstarsi synowie Józefa Batora zostali aresztowani przez NKWD: Jan Bator trafił do obozu w Starobielsku i zginął zamordowany w Charkowie, a Stefan Bator otrzymał karę 5 lat łagru na Syberii. Szczęśliwie wydostał się stamtąd w 1942 roku i trafił do armii gen. Andersa. Natomiast Józef Bator, jego żona Rozalia oraz ich dzieci: Halina, Mieczysław, Stanisław i Edward zostali w 1941 roku deportowani do Kazachstanu. Tam zmarła Rozalia Bator, jej mąż Józef wydostał się przez Iran do Indii, gdzie doczekał końca wojny, natomiast Halina, Mieczysław, Stanisław i Edward trafili pod skrzydła armii Andresa. Tam spotkali się ze swoim bratem Stefanem.
Rodzina Romańczyków mieszkała w Janowej Dolinie jeszcze w 1943 roku- 20 marca przyszła tam na świat ich trzecia córka Anna Stefania.
Na Wołyniu pracował również i mieszkał Józef Ramęda (ur. w 1909 roku), który znalazł tam zatrudnienie w wielkoobszarowych majątkach ziemskich.
Nie wiadomo, do której grupy osadników na Wołyniu zaliczyć można urodzonego w Choczni Józefa Siepaka (w 1884 roku), ale już w 1920 roku w okolicach miejscowości Kostopol przyszła na świat jego córka Anna Siepak, późniejsza żona Antoniego Hermaszewskiego.
W latach 1926-1933 w Szkole Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim wykładał Kazimierz Ryłko (ur. w 1899 roku) wówczas w stopniu porucznika, którego po awansie na kapitana przeniesiono do Białej.
Podopiecznym Kazimierza Ryłki w Szkole Podchorążych był Stanisław Ścigalski (ur. w 1904 roku).
W Łucku na Wołyniu pracowała też przez pewien czas jako nauczycielka siostra Kazimierza Ryłki- Helena Białkowska. Przebywała tam wraz z mężem Antonim Białkowskim, byłym nauczycielem w Choczni.
Po wkroczeniu na Wołyń wojsk rosyjskich w 1939 roku we Włodzimierzu zostali zatrzymani chocznianie: Tadeusz Wróbel (ur. w 1919 roku) i Stanisław Guzdek (ur. w 1915 roku), a w Kowlu Jan Ramenda (ur. w 1908 roku), którzy po niewolniczej pracy w łagrach wydostali się do armii gen. Andersa.

poniedziałek, 4 maja 2020

Choczeńskie lasy pod koniec XVIII wieku

Według Metryki Józefińskiej z lat 1785-1789 lasy zajmowały w Choczni nieco ponad 276 morgów, czyli mniejszą powierzchnię niż w czasach współczesnych. Wynika to przede wszystkim z faktu, że osiemnastowieczni mieszkańcy Choczni starali się zagospodarowywać wszelkie nieużytki pod uprawę, a te, które nie nadawały się na grunty orne, były wykorzystywane na pastwiska i łąki. 
Zalesienie w poszczególnych częściach (niwach) Choczni przedstawiało się następująco:
  • Niwa od Wadowic, czyli obszar rozpościerający się ze wschodu na zachód od granicy Wadowic po obecne Osiedle Komanie i z północy na południe od Choczenki, po granicę z Zawadką:
Lasków chłopskich gromadzkich znajdujących sie w tej niwie - gatunek zaś tych częścią jodłowe, częścią sosnowe, częścią Grabina, całkiem młodociane.
Nazwy: Babieniec (tylko  w podsumowaniu)/Olszynki (konsekwentnie w szczegółowych zestawieniach), Osieczyna, Barcie/Barczów
Powierzchnia: nieco ponad 23 morgi
  • Niwa Kościelna - pas ziemi przylegający do kościoła, rozpościerający się od Frydrychowic po Zawadkę:
Co dziwne, w przypadku tej niwy brak jest jakichkolwiek wzmianek o lasach, podawane są jedynie szczegółowe informacje o krzakach. Czyżby Księża Barć/Sosina wtedy nie była lasem a jedynie obszarem zakrzaczonym?
  • Niwa Zakościelna - obszar rozpościerający się ze wschodu na zachód od kościoła po sołtystwo i z północy na południe od Choczeni, przez Białą Drogę, Pagorek Ramendowski, Konówkę, Góralską Drogę po granicę z Zawadką:
Lasków chłopskich gromadzkich znajdujących sie w tej niwie młodoczanych na budowę nie ma zdatnego, tylko na łaty i krokwie mało zaś znajdują się, częścią jodłowe, częścią sosnowe, po części Grabina i Brzezina.
Nazwy: Górnica, Stawisko, Kłon/Na Kłonem
Powierzchnia: nieco ponad 16 morgów.
  • Niwa Sołtysia o pas ziemi przylegający do sołtystwa, rozpościerający się od granicy z Inwałdem po granicę z Zawadką:

Lasów Dworskich Sołtysich znajduje się w tej niwie kawałkami leżące y do tego gruntu sołtysiego należące:

- 1/3 gatunku srzedniego jodłowego, 2/3 młodey olszyny,
- gatunek jodłowy srzedni,
- zaś znowu lasek przy granicy Zawadzkiey leżący 2/3 części jodłowego łatowego, 1/3 części srzedniego jodłowego do budowy zdatny miejscami. Ten iest zakwestyonowany z Panem Starowieyskim (istnieje spór o prawo własności- uwaga moja).
Nazwy: Olszowiec
Powierzchnia: nieco ponad 32 morgi
  • Niwa Zasołtysia- obszar rozpościerający się ze wschodu na zachód od sołtystwa po granicę z Kaczyną i Ponikwią i z północy na południe od Choczenki, po granicę z Zawadką:
Lasków Chłopskich Gromadzkich w tej niwie znajdujących się, młodych, na budowę nie zdatnych, częścią na krokwie, po części na łaty. Gatunek zaś takowych częścią jodłowy, częścią sosnowy, po mniejszey części brzozowy.

Nazwy: -
Powierzchnia: nieco ponad 9 morgów
Lasy Pańskie Starościńskie w tej niwie znajdujące się:
- tuszy część lasu w kontrowersyi zostaiąca z Imcią Panem Duninem Sołtysem Choczeńskim, przy Granicy Zawadzkiey leżący, który poczynaiący się od Drogi przez las idącej y oddzielającey Las Sołtysi Drogą Góralską w dwóch miejscach y od wzorku ornego Zawadzkiego leżącego miedzy Drogą Góralską y cześcią lasu wspomnianego, który przez Geometrę Imci Pana Wartę mierzony według mappy (istniał spór o prawa własności tego lasu między właścicielem sołtystwa Duninem a właścicielem Choczni Starowieyskim- uwaga moja).
- insze zaś Lasy Pańskie Starościńskie w tej niwie znajdujące się- pierwszy na górze leżący wedle Lasu Kontrowersyalnego przy Granicy Zawadzkiej oddzielającej Drogę Góralską na wierzchu gory- drugi także na górze leżący- trzeci także na górze Groń zwaney leżący, przez Geometrę Imci Pana Warte mierzony.


Nazwy: Las Pański/Snaim
Powierzchnia: nieco ponad 104 morgi
  • Niwa od Lasu Gornia - odpowiednik Niwy Zasołtysiej, tyle że po drugiej stronie Choczenki (Zarąbki, Morgi):

Las Pański Starościński do tej niwy należący, na drugiej górze leżący, Zagorze zwany, przez Imci Pana Wartę Geometrę mierzony według mappy.
Nazwy: Lasek Pański/Zagorze
Powierzchnia: nieco ponad 63 morgi

  • Niwa Srzednia pod Sołtystwem- odpowiednik Niwy Zakościelnej po drugiej stronie Choczenki:
Lasy chłopskie gromadzkie kawałkami znajdujące się w tej niwie, częścią jodłowe, częścią sosnowe, do budowli mniej zdatne, tylko na krokwy i łaty.
Nazwy: Lasek Młody nad Przykopą, Las nad Stawkami
Powierzchnia: nieco ponad 25 morgów
  • Niwa od Wadowic Dolnia- obszar rozpościerający się ze wschodu na zachód od granicy z Wadowicami i Tomicami po Niwę Kościelną i z północy na południe od granicy z Frydrychowicami po Choczenkę (czyli ogólnie rzecz biorąc obszar na północ od Zawala):
Lasy chłopskie gromadzkie w tej niwie znajdujące się, gdzie niegdzie kawałkami leżące, gatunek częścią jodłowe, częścią sosnowe, do budowli mniej zdatne- na krokwy i na łaty.
Nazwy: Las na Potoku Granicznik, Las na Potoku Głownik
Powierzchnia: nieco ponad 4 morgi