poniedziałek, 31 maja 2021

Fotografie choczeńskich emigrantów - część XV

1922


 Przedstawiona na zdjęciu Weronika Romanski urodziła się w Choczni 10 maja 1892 w rodzinie Stanisława i Marii Bandołów. W 1914 roku wyemigrowała do USA i poślubiła Ignacego Romańskiego, również urodzonego w Choczni. Miała z nim trzech synów, przedstawionych na zdjęciu: Eugene (1915-1997), Ferdinanda Richarda (1917-1993) i Albina Josepha (1919-1998). Romańscy mieszkali w Holyoke w stanie Massachusetts (Parkstreet 373). Weronika zajmowała się domem, a Ignacy pracował jako mechanik. W spisie powszechnym z 1930 roku Weronika widnieje jako głowa rodziny, samotna kobieta z trójką dzieci, zamieszkała w Holyoke w wynajętym mieszkaniu przy ulicy East Street. Natomiast 10 lat później została spisana w Chicopee w Massachusetts wraz z syami Eugene i Albinem. Zmarła 2 lipca 1963 w Springfield, Massachusetts i trzy dni później spoczęła na cmentarzu St. Stanislaus w Chicopee.

Nagrobek na cmentarzu w Chicopee
Zdjęcie ze strony BillionGraves.com


czwartek, 27 maja 2021

Choczeńskie rody - Wójcikowie

 

Wójcik to czwarte w kolejności wśród najczęstszych nazwisk w Polsce. Obecnie w naszym kraju mieszka prawie 100000 Wójcików. Nie dziwi więc, że osoby o tym nazwisku od dawna żyją także w Choczni.

Już w 1662 roku niejaki Wojciech Woytowicz poślubił w choczeńskim kościele Zofię Świętek, a dwa lata później ta para – tym razem występująca jako Wojciech i Zofia Woycikowie- ochrzciła swojego pierworodnego syna Grzegorza. Natomiast przy chrztach kolejnych dzieci zapisywani byli również jako Wóytowicz, Wojtyła i Kłaputowski. Wskazuje to na związki z ówczesnym wójtem choczeńskim, który też miał na imię Wojciech (ok. 1613-1673), a jego nazwisko podawano w formie Kłaputowski, Mucha, Mucharski. Wojciech, mąż Zofii Świętek, to zapewne syn wójta Wojciecha i dlatego przylgnęło do niego określenie wójcik, woytowicz (syn wójta), które zastąpiło z czasem jego nazwisko rodowe Kłaput (z dowartościowującą końcówką –ski). Z kolei nazwisko Mucharski wskazuje na miejsce pochodzenia rodziny wójta (Mucharz). W podobnym czasie co Wojciech swoje dzieci w Choczni chrzcili także Jan Wóytowicz/Wujciosek i Grzegorz Wóytowicz/Woytiłko, którzy mogli być jego braćmi.

W styczniu 1673 roku Wojciech Wójcik po raz drugi wstąpił w związki małżeńskie, a jego wybranką była tym razem Anna Kuman (Koman). Gdy we wrześniu 1673 roku Wojciech i Anna chrzcili swoją córkę Jadwigę, to na matkę chrzestną poprosili Annę Wóytową, czyli żonę wójta (i zapewne babkę chrzczonej dziewczynki). W 1675 roku na świat przyszedł Walenty Wójcik, spadkobierca Wojciecha i Anny, dzięki któremu nazwisko Wójcik było obecne w Choczni przez kolejne 200 lat. Ze spisów podatku kościelnego (taczma) z lat 1663-1711 wynika, że Wójcikowie byli „spólnikami” Ramendów i razem z nimi gospodarowali na roli położonej powyżej kościoła, ciągnącej się od Choczenki w stronę granicy z Zawadką. Następcami Walentego Wójcika i kontynuatorami tego rodu byli w XVIII wieku jego synowie:

  • pochodzący z pierwszego związku Antoni (ur. 1708) z żoną Katarzyną,
  • oraz znacznie młodszy Franciszek, syn jego drugiej żony Barbary (ur. 1734), który poślubił Anastazję Capionkę.

W połowie XVIII wieku w księgach metrykalnych pojawia się również trzech Wójcików, w przypadku których nie można znaleźć powiązań rodzinnych z dawnym wójtem Kłaputowskim. Byli to:

  • kowal Jan Wójcik, mąż Zofii, których pierwsze dziecko ochrzczono w 1741 roku,
  • Paweł Wójcik, mąż Małgorzaty, których pierwsze dziecko ochrzczono w 1747 roku,
  • Marcin Wójcik, mąż Anny ze Styłów/Byliców, poślubionej w 1765 roku.

Ich pojawienie się jest o tyle istotne, że potomkowie Jana, Pawła i Marcina zachowali nazwisko Wójcik do czasów współczesnych i zamieszkiwali w Choczni jeszcze po II wojnie światowej.

W subrepartycji z 1775 roku ujęto:

  • Wojciecha Wójcika z linii „wójtowskiej” (syna Antoniego), posiadacza dwóch wołów i dwóch krów, którego czynsz na rzecz starostwa marwałdzkiego wynosił 7, 16 zł,
  • Marcina Wójcika, męża Anny, posiadacza 1 krowy, płacącego 3,23 zł czynszu,
  • Wawrzyńca Wójcika, syna Pawła i męża Ewy Puńczewskiej (córki organisty), który płacił 3,23 zł czynszu,
  • Franciszka Wójcika, z linii „wójtowskiej” (męża Anastazji z Capów), posiadacza konia i 3 krów, który płacił czynsz roczny w wysokości 11,09 zł.

Z kolei w Metryce Józefińskiej z lat 1786-1789 znaleźć można własność sześciu Wójcików:

  • Grzegorza Wójcika spod nr 144, syna kowala Jana, który gospodarował razem z Wojciechem Ramzą na Przymiarkach w Niwie Zakościelnej, na gruntach ciągnących się od Choczenki, przez Gościniec Cesarski, Stary Gościniec po granicę z Frydrychowicami,
  • Wojciecha Wójcika spod nr 176, który gospodarował na Rolach Mieszkowskich, położonych poniżej kościoła i ciągnących się od Choczenki po granice Frydrychowic,
  • Franciszka Wójcika spod nr 183, który gospodarował na Roli Capowskiej, położonej po niżej kościoła i ciągnącej się od Choczenki po granice Frydrychowic,
  • Marcina Wójcika spod nr 177, który gospodarował na Rolach Mieszkowskich, położonych poniżej kościoła i ciągnących się od Choczenki po granice Frydrychowic,
  • Wawrzyńca Wójcika, syna Pawła, spod nr 67, który gospodarował na gruntach z Roli Dziadkowskiej, położonych nieco powyżej obecnej remizy strażackiej i ciągnących się od Choczenki po Góralską Drogę,
  • Kantego (Jana Kantego) Wójcika spod nr 163, syna wyżej wymienionego Franciszka, który gospodarował na Roli Styłowskiej w Niwie Zakościelnej, na gruntach ciągnących się od Choczenki po granice Frydrychowic.

Ówczesnych Wójcików podałem w kolejności od najbogatszego do najuboższego, z tym że tylko pierwszych trzech (Grzegorz wspólnie z Wojciechem Ramzą, Wojciech i Franciszek) przewyższało choczeńską średnią. Zwraca ponadto uwagę sąsiedztwo Wojciecha z liniii ”wójtowskiej” i Marcina Wójcików, które sugeruje, że ten drugi też wywodził się od wójta Kłaputowskiego, choć jak wspomniano wcześniej, nie da się tego udowodnić za pomocą wpisów w metrykach.

W pierwszej połowie XIX wieku dwóch Wójcików było choczeńskimi grabarzami, a właściwie grabarzami, bo tak ich wtedy określano:

  • Benedykt Wójcik (1779-1845), syn Marcina i mąż Rozalii z domu Przybyło,
  • Walenty Wójcik (ur. 1795), syn Wawrzyńca i mąż Małgorzaty z domu Płonka.

Wbrew współczesnym stereotypom obaj grabarze Wójcikowie należeli do Towarzystwa Trzeźwości, utworzonego przez proboszcza ks. Józefa Komorka w 1844 roku.

Następne informacje o własności i miejscach zamieszkania choczeńskich Wójcików przynosi austriacki Grundparzellen Protocoll z lat 1844-1852. Ujęto tam aż dziewięciu Wójcików, z których roczne dochody sześciu przekraczały choczeńską średnią:

  • Antoniego Wójcika spod nr 103, z Niwy Dolnej od Wadowic,
  • Błażeja Wójcika spod nr 183a (z linii „wójtowskiej”) z  Niwy Dolnej od Wadowic,
  • Jakuba Wójcika spod nr 264 z Niwy Zakościelnej (północnej),
  • Jacentego Wójcika spod nr 176  (z linii "wójtowskiej") z Niwy Dolnej od Wadowic,
  • Wojciecha Wójcika spod nr 177 z Niwy Dolnej od Wadowic,
  • Józefa Wójcika, spod nr 143a z Niwy Zakościelnej (północnej),

Oprócz nich wymieniono Jana spod nr 183 b (brata Błażeja), Jakuba spod nr 143 b (potomka kowala Jana z XVIII wieku) i grabarza Walentego Wójcika spod nr 279.

Kolejnym grabarzem w rodzinie Wójcików był Franciszek (1821-1888), syn grabarza Walentego. W 1875 roku ofiarował on nieco ponad 1 złoty reński na przelanie/powiększenie choczeńskiego dzwonu kościelnego.  Ze spisu darczyńców na dzwony można wywnioskować, że potomkowie Marcina z XVIII wieku i linii „wójtowskiej” nadal mieszkali obok siebie, w tym samym miejscu, co ponad 80 lat wcześniej.

Tuż przed sporządzeniem Grundparzellen Protocoll w rodzinach choczeńskich Wójcików, potomków dawnego wójta Kłaputowskiego,  przyszli na świat:

  • Ignacy, urodzony w 1841 roku, jako syn Błażeja i Anny z domu Szczur, który ukończył gimnazjum w Cieszynie, później brał udział w wojnie austriacko-pruskiej (1866), a następnie po studiach teologicznych został wyświęcony na księdza (1870). Z racji swoich doświadczeń był kapelanem wojskowym oraz wikariuszem w Rzezawie, Lisiej Górze i Straszęcinie koło Dębicy, gdzie w 1877 roku zmarł na tyfus.
  • Wojciech, kuzyn Ignacego, urodzony w 1843 roku, jako syn Jana i Marianny z domu Woźniak, który przeniósł się do Wadowic, gdzie pracował jako zecer i drukarz. Był ojcem księdza Franciszka Rudolfa Wójcika (1880-1954), absolwenta wadowickiego gimnazjum i Wydziału Teologicznego UJ. Zmarł w 1912 roku i spoczywa na cmentarzu parafialnym w Wadowicach.

Natomiast najbardziej znanym Wójcikiem w Choczni w II połowie XIX wieku i na początku XX wieku był majster ciesielski Józef Wójcik, urodzony w 1854 roku jako syn grabarza Franciszka i jego żony Wiktorii z Ciborów. Józef Wójcik zasłużył się przy budowie aktualnego kościoła parafialnego w Choczni (1880-1886), a później przewodniczył Komitetowi Parafialnemu (1904-1914) i zasiadał w Radzie Nadzorczej choczeńskiej Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej (1917-1921). Młodszym bratem Józefa był Jan Wójcik (ur. 1867), urzędnik Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych.

Pod koniec XIX i na początku XX wieku liczni chocznianie wyjeżdżali do pracy w Stanach Zjednoczonych Ameryki i Zagłębia Czesko-Morawskiego. Wśród nich znaleźli się także Wójcikowie:

  • Ludwik, urodzony w 1876 roku, jako syn Antoniego i Salomei z domu Styła, który po emigracji do Holyoke w stanie Massachusetts ściągnął tam także swoją żonę Marię z Romańczyków. W Holyoke przyszły na świat ich dzieci Stanisława (Stella), Bolesław (William), z którymi Wójcikowie powrócili do Choczni. Ostatecznie jednak Ludwik powtórnie wyjechał za ocean, ściągnąwszy do siebie Stellę (później Rzewski), Williama i urodzoną w Choczni Balbinę (później Dynan).
  • Wojciech (1870-1921), emigrant w USA,
  • Jan (ur. 1876), mąż Heleny z domu Guzdek, emigrant w USA,
  • Kazimierz Alojzy (ur. 1879), mąż Franciszki z domu Widlarz, emigrant w USA,
  • Ludwika, urodzona w 1861 roku jako córka grabarza Franciszka, która pracowała w Vratimovie koło Ostravy. Do Choczni powróciła z synem Franciszkiem Wójcikiem, urodzonym w 1896 roku i w 1914 roku wyszła za mąż za znacznie od siebie starszego Tomasza Kolbra.

W zmaganiach podczas I wojny światowej brali udział między innymi:

  • wyżej wymieniony Franciszek Wójcik, syn Ludwiki, który został ranny jako żołnierz 56 pp,
  • Jan Aleksander Wójcik, ur. w 1876 roku jako syn Wincentego i Justyny ze Ścigalskich, który dostał się do niewoli rosyjskiej i był więziony w Kurganie na Syberii w guberni tobolskiej.

W okresie międzywojennym aktywnością i zaangażowaniem w sprawy choczeńskie wyróżniał się Stanisław Wójcik (ur. 1885), brat żołnierza Jana Aleksandra, znany jako działacz Kółka Rolniczego, członek zarządu choczeńskiej Kasy Stefczyka (od 1923 roku), asesor (radny) gminny (1924) i członek zarządu gminy (1935). W 1931 roku stanął przed Sądem Okręgowym w Wadowicach oskarżony o rzekome „przeszkadzanie w urzędowaniu” komisji wyborczej w Choczni. Sąd uwolnił go jednak od winy i kary.

W sporządzonych tuż po II wojnie światowej zestawieniach strat wojennych znalazło się dziesięcioro choczeńskich Wójcików: Adam, Aniela, dwóch Franciszków, Helena, Józef, Kacper, Piotr, Stanisław i Weronika. Renty z tytułu utraty członka rodziny domagała się Helena (ur. 1910), a najwyższe straty materialne wyliczono dla Stanisława (ur. 1885). Prawie wszyscy (z wyjątkiem Heleny i jednego z Franciszków) domagali się odszkodowania z powodu wysiedlenia.

Ze sporządzonej rok później listy do głosowania w Referendum Ludowym wynika, że Wójcikowie zamieszkiwali po wojnie w Choczni w 12 domach. Byli to:

  • pod numerem 82 Maksymilian Wójcik ur. 1909 z żoną Anielą, potomek Marcina Wójcika i Anny Styła/Bylica z XVIII wieku,
  • pod numerem 97 Adam Wójcik ur. 1905, z żoną Antoniną i matką Balbiną, potomek kowala Jana Wójcika z XVIII wieku,
  • pod numerem 185 Franciszek Wójcik ur. 1906 w Radoczy z żoną Marią,
  • pod numerem 228 Kacper Wójcik ur. 1870 z żoną Apolonią, potomek kowala Jana Wójcika z XVIII wieku,
  • pod numerem 257 Józef Tadeusz Wójcik ur. 1914 z żoną Weroniką, potomek grabarza Franciszka Wójcika z XIX wieku i Pawła Wójcika z połowu XVIII wieku,
  • pod numerem 282 Helena Wójcik z domu Grzywa (ur. 1910), wdowa po Wojciechu Wójciku (ur. 1913), potomku Marcina Wójcika i Anny Styła/Bylica z XVIII wieku,
  • pod numerem 292 stolarz Franciszek Wójcik ur. 1896 z żoną Marią, potomek (po matce) grabarza Franciszka Wójcika z XIX wieku i Pawła Wójcika z połowu XVIII wieku,
  • pod numerem 312 Franciszek Wójcik ur. 1914 z żoną Rozalią, potomek Marcina Wójcika i Anny Styła/Bylica z XVIII wieku,
  • pod numerem 415 Franciszka Wójcik z domu Turek ur. 1881, matka Józefa Tadeusza, wdowa po Stanisławie, potomku grabarza Franciszka Wójcika z XIX wieku i Pawła Wójcika z połowu XVIII wieku,
  • pod numerem 528 Piotr Wójcik (ur. 1882) z żoną Heleną z domu Ramęda (ur. 1901) i córką Józefą, potomek Marcina Wójcika i Anny Styła/Bylica z XVIII wieku,
  • pod numerem 535 Jan Wójcik (ur. 1919) w Choczni, jako syn Stanisława Wójcika (1874-1924) i Agnieszki z domu Miś oraz wnuk Wawrzyńca Wójcika prawdopodobnie z rodziny przybyłej do Choczni w XX wieku,
  • pod numerem 579 Stanisław Wójcik (ur. 1885) z żoną Honoratą z domu Paterak, synem Stanisławem (ur. 1921) i córką Stefanią (później Kiszczak), potomek Marcina Wójcika i Anny Styła/Bylica z XVIII wieku.

Czyli w pięciu domach mieszkali potomkowie Marcina Wójcika z XVIII wieku, którego można podejrzewać o związki z wójtem Kłaputowskim z XVII wieku, w trzech potomkowie Pawła Wójcika z połowy XVIII wieku, w dwóch potomkowie kowala Jana Wójcika z połowy XVIII wieku i w także w dwóch potomkowie innych rodzin Wójcików, które pojawiły się w Choczni w XX wieku. Nie mieszkali już wtedy w Choczni pewni potomkowie wójta Kłaputowskiego- ostatni męscy potomkowie z tej linii byli chrzczeni w Choczni w latach 80. XIX wieku.

W zestawieniu nie ujęto urodzonych w Choczni:

  •  Józefa Wójcika (1901-1976), potomka Pawła z XVIII wieku, męża Marii z domu Koman i ojca urodzonych w Choczni: Cecylii, Mariana, Łucji i Zygmunta oraz Zdzisława, który przyszedł na świat w czasie wysiedlenia na Kielecczyznę. Tenże Józef (znany z wtargnięcia na chór kościelny w 1928 roku) znalazł się za to w spisie głosujących w Wadowicach, jako mieszkaniec domu nr 41 przy ul. 3 Maja
  • Alojzego Wójcika (1917-1997), który spoczywa na cmentarzu w Inwałdzie.

Po II wojnie światowej działalność społeczną w Choczni kontynuował Stanisław Wójcik (ur. 1885). W 1947 roku znalazł się w zarządzie reaktywowanej Kasy Stefczyka i w Gminnej Radzie Osadniczej, a jego syn Stanisław (ur. 1921) przewodniczył Związkowi Młodzieży Wiejskiej „Wici” (1949) i działał w Ochotniczej Straży Pożarnej. Natomiast pochodzący z Radoczy rolnik Franciszek Wójcik został w 1954 roku radnym gromadzkim.

Najbardziej znanym Wójcikiem z Choczni był w PRL Władysław Wójcik (1926-1990), syn urodzonego we Vratimowie Franciszka i Marii z domu Świętek, który pracował w Milicji Obywatelskiej jako ekspert kryminalistyczny i dosłużył się stopnia pułkownika. Przez wiele lat był kierownikiem/naczelnikiem w Wydziale Badań Dokumentów Komendy Głównej MO w Warszawie, a następnie kierownikiem Zakładu Kryminalistyki Komendy Głównej MO. Ceniono go jako współtwórcę polskiej fonoskopii i eksperta w dziedzinie badań pisma- w 1974 roku był współautorem ekspertyzy dotyczącej autentyczności domniemanych listów Chopina. Napisał wiele publikacji i opracowań dotyczących badań pisma.

poniedziałek, 24 maja 2021

Metryka Józefińska - Niwa Zasołtysia

 Po wcześniejszych opisach poszczególnych ról i ich właścicieli z Niw Od Wadowic i Zakościelnej, tym razem dane o Niwie Zasołtysiej, pochodzące z Metryki Józefińskiej (1786-1789):

Niwa V

Za Sołtysia zwana

Graniczy od wschodu Słońca od Drogi Góralskiey przy Lesie Sołtysim leżącey ze wsią Zawadką, na Południe z Gruntami Ponikiewskiemi i Kaczyńskiemi aż do Rzeki Choczenki, na Zachód Rzyka Choczeńka przez wieś płynąca, graniczy na Północ z Gruntami Sołtysiemi i Gruntem Poddanego Grzegorza Strzeżonia aż ku drodze Góralskiey.

  • Rola Strzeżoniowska

1. Grzegorz Strzeżoń (dom nr 88) plac pobudynkowy, krzaki, pola orne,sad, trawniki, pastwisko Krucheniec i Grabiniec, łącznie 22 parcele, ograniczone przez Choczenkę, miedzę Sołtysią, drogę przez wieś idącą, potok Głębowiec/Głąbowiec, potok Olszowy, przykopę, Las Sołtysi i Górnicę i pola sąsiada,

2. Łukasz Strzeżoń (dom nr 89) plac pobudynkowy, sad, trawniki, pola orne, pastwiska - Przychoniec, Grabowiec i Na Górnicy, krzaki, łącznie 22 parcele, ograniczone przez Choczenkę, drogę przez wieś idącą, drogę Przycznicę, potok Głąbowiec, potok Grabowiec, potok Olszowiec, potok Górnica, Las Pański i pola sąsiadów,

3. Filip Graboń (dom nr 90) plac pobudynkowy, krzaki, pola orne, łącznie 14 parcel, ograniczonych przez Choczenkę, drogę przez wieś idącą, Przycznicę, potok Głąbowiec, potok Grabowiec, potok Olszowiec, Potok Górnica, Las Pański i pola sąsiadów,

4. Jan Zaiąc (dom nr 91) plac pobudynkowy, sad, krzaki, pola orne, pastwisko nad Krucheńcem, nad potokiem Głąbowieci na Górnicy, łącznie 17 parcel, ograniczonych przez Choczenkę, drogę przez wieś idącą, Przycznicę, potok Głąbowiec, potok Grabowiec, potok Olszowiec, Dolinę Golec, Potok Górnica, Las Pański i pola sąsiadów,

  • Rola Bryndzowska
1.  Floryan Bryndza (dom nr 92) plac pobudynkowy, sad, krzaki, pastwiska, pola orne, łącznie 14 parcel, ograniczonych przez Choczenkę, drogę przez wieś idącą, Przycznicę, potok I, potok II Brzezina, potok Smarza, Potok Dolina, Potok Wielki, Potok Wąski, Potok Podlasie, Las Pański i pola sąsiadów,
2. Kanty Bryndza (dom nr 93)  plac pobudynkowy, sad, trawniki, krzaki, pastwiska (w tym Nad Złamiskiem), pola orne, lasek młodociany, łącznie 13 parcel, ograniczonych przez Choczenkę, drogę przez wieś idącą, potok I, potok II Brzezina, potok Snaza, Dolinę Gala, Potok Wielki, Las Pański i pola sąsiadów,
3. Plac pobudynkowy Katarzyny wdowy, 
4. Ignacy Bryndza (dom nr 95) plac pobudynkowy, sad, trawniki, pola orne, pastwiska, krzaki, lasek młodociany, łącznie 11 parcel, ograniczonych przez Choczenkę, drogę przez wieś idącą, Przycznicę, potok I, potok II Brzezina, potok Snaza, Dolinę Goła, Potok Wielki, Las Pański i pola sąsiadów,
5. Jan Kuman (dom nr 96) plac pobudynkowy ze stajnią i dołem wielkim nieczystym, sad, pola orne, trawniki, pastwisko, krzaki, lasek młodociany, łącznie 13 parcel, ograniczonych przez Choczenkę, drogę przez wieś idącą, Przycznicę, potok I, potok II Brzezina, potok Snarza, Potok Wielki, Las Pański i pola sąsiadów,
  • Rola Romandowska
1. Spólnicy Fabian Pindel i Kazimierz Pindel (dom nr 97) plac pobudynkowy, obora, stodoła, sad, trawniki, łąki, pola orne, krzaki (w tym Maluchy), pastwiska, lasek młodociany, łącznie 11 parcel, ograniczonych przez Choczenkę, drogę przez wieś idącą, Przycznicę, potok I, potok Snarza, Potok Golina, Potok Podlesie, Potok Mały, Las Pański i pola sąsiadów,
2. Kazimierz Graca (dom nr 98) plac pobudynowy ze stodołą, stajnią i obórką, trawniki, krzaki, pola orne, pastwiska, laski (rzadki i młodociany), łącznie 16 parcel, ograniczonych przez Choczenkę, drogę przez wieś idącą, Przycznicę, potok I, potok Małe Pólko, potok Łech, Potok Mały, Potok Snoza, Potok Wielki, Potok Krzyczka/Przyczka, Potok Podlesie, Las Pański i pola sąsiadów,
3. Spólnicy Bartłomiey Byrski i Jakób Graca (dom nr 99) plac pobudynow, sad, trawniki, krzaki, pola orne, pastwiska, las, łącznie 12 parcel, ograniczonych przez Choczenkę, Przycznicę, potok I, Zimną Wodę, Potok Wielki, Potok Mały, Potok Snarza, Potok Ostatni, Las Pański i pola sąsiadów,
  • Rola Kowalowska
1. Urban, Antoni, Błażej Buldończyk (dom nr 99 (?)) sad z krzakami, pola orne, trawniki, pastwiska, łąki, kamieniec, łącznie 14 parcel, ograniczonych przez Choczenkę, drogę przez wieś idącą, Przycznicę, potok I, Zimną Wodę, Potok Mały, Las Pański i pola sąsiadów,
2. Urban Buldończyk (dom nr 213) plac pobudynkowy z oborą,
3. Wojciech Kręcioch (dom nr 100) i Klemens Kobiałka (dom nr 101) place pobudynkowe, sad, tawniki, pola orne, łąki, kamieniec, łącznie 10 parcel, ograniczonych przez Choczenkę, drogę przez wieś idącą, Przycznicę, Zimną Wodę, Potok Mały, Las Pański i pola sąsiadów,
4. Kazimierz Dziadek (dom nr 102) plac pobudynkowy ze stodołą, sad, trawniki,  pola orne, krzaki, kamieniec, łąka, pastwisko, łącznie 10 parcel, ograniczonych przez Przycznicę, Zimną Wodę, Potok I, Potok II i pola sąsiadów,
5. Mateusz Sikora (dom nr 103) plac pobudynkowy ze stodołą, trawniki,  pola orne, krzaki, kamieniec, łąki, pastwiska, łącznie 11 parcel, ograniczonych przez Choczenkę, Przycznicę, Pagórek do Niwki, Zimną Wodę, Potok I, Potok II i pola sąsiadów,
6. Józef Sikora (dom nr 104) plac pobudynkowy, sad, trawniki, krzaki, pola orne, krzaki, łąki, pastwiska, lasek młody rzadki Na I Górze, las na I Górze Groń Drugi, Na II Górze, łącznie 22 parcele, ograniczone przez Choczenkę, Przycznicę, Las Pański, Góralską Drogę, Zawadkę, Ponikiew i pola sąsiadów.

czwartek, 20 maja 2021

Łanowy układ gruntów w Choczni

 


Na zdjęciu satelitarnym lub lotniczym Choczni dobrze widoczne są wąskie pasy pól, rozciągających się z północnego zachodu na południowy wschód. Ten układ pól powstał już w XIV wieku, gdy zakładano Chocznię na tak zwanym surowym korzeniu (in cruda radice). Każda z rodzin nowych osadników otrzymywała wtedy przydział gruntu w jednym kawałku, zwanym łanem, na którym budowała swój dom, z reguły w nasłonecznionym miejscu w pobliżu rzeki, po czym przystępowała do karczowania drzew i krzewów porastających przydzieloną działkę, by móc wykorzystywać ją do celów rolniczych. Łany poszczególnych osadników tworzyły leżące obok siebie pasy, ciągnące się od zabudowań do granicy administracyjnej nowo zakładanej wsi i były rozdzielone od siebie drogami dojazdowymi. Z kolei drogi łączące gospodarstwa przebiegały wzdłuż Choczenki, po obu jej brzegach, a główny gościniec komunikujący Chocznię z innymi miejscowościami ciągnął się grzbietem wzniesienia na północ od rzeki (tak zwany dziś Stary Gościniec/Droga Sobieskiego). Z biegiem lat następował podział łanów na mniejsze części, będące własnością spadkobierców pierwszych osadników lub tych, którzy je od nich odkupili. Ale pierwotny układ pól był cały czas zachowywany. Następowało także zagęszczenie zabudowy.

W rejestrze skarbowym z 1581 roku (a więc znacznie ponad 200 lat od założenia Choczni) zapisano, że Chocznia podzielona jest na 10 łanów. Taką samą liczbę podawał kilkadziesiąt lat później wójt choczeński w Oświęcimiu, gdy zgłaszał znaczne zniszczenia powodziowe.

Nie jest do końca jasne, jaką powierzchnię miały pierwotne łany. Czy były to tak zwane łany frankońskie, flamandzkie, czy też podgórskie.

W wydanej w 1938 roku książce „Staropolskie miary” jej autor Edward Stamm podaje, że pojęcie łanu frankońskiego przynieśli do Polski koloniści niemieccy z  Górnej Frankonii (Bawaria). Choć osadnicy z Niemiec nie zakładali prawdopodobnie Choczni, to łanowy układ gruntów świadczy o tym, że przy jej powstawaniu korzystano z niemieckich wzorców i była to tak zwana lokacja na prawie niemieckim. Według Stamma powierzchnia łanu frankońskiego wynosiła 25 hektarów.

Mnożąc 25 hektarów przez 10 łanów, otrzymujemy zaledwie 250 hektarów, czyli tylko 12% całej obecnej powierzchni Choczni i niecałe 17% obecnej powierzchni gruntów rolnych.

Podobną kalkulację przeprowadził Józef Putek w broszurze „Z dziejów wsi polskiej”, z tym że do 10 łanów, w jego rozumieniu kmiecych, doliczył jeszcze 5, jako własność sołtysią i plebańską. Ale i tak dało to tylko niecałe 20% obecnej powierzchni Choczni. Ponieważ w 1581 roku mieszkało w Choczni około 200 kmieci, to jego zdaniem powierzchnia 10 łanów frankońskich, przy niskim stanie uprawy i dużych obciążeniach podatkowych, nie była wystarczająca dla ich utrzymania.

Putek wysunął zatem koncepcję, że Chocznia lokowana była nie na łanach frankońskich, co było typowe dla księstwa zatorskiego, lecz na starych łanach flamandzkich[1] większych, o powierzchni niespełna 48 hektarów (czyli prawie dwa razy większych niż frankońskch), będących według niego w użyciu na Śląsku w XIII i XIV wieku. Stawia on także znak równości pomiędzy łanem flamandzkim większym, a używanym w Choczni od XVI wieku pojęciem roli[2], która także miała powierzchnię około 48 hektarów (72 morgów).

W grę wchodziło jeszcze używanie tak zwanych łanów podgórskich, nieco większych od frankońskich (o powierzchni niespełna 27 hektarów), czyli ogólnie rzecz biorąc łanów frankońskich, do których doliczano powierzchnie zajmowane przez drogi dojazdowe.

Wydaje się, że nie sięgając po „egzotyczne”[3] łany flamandzkie większe, można próbować pogodzić postulat Putka o powiększonej powierzchni łanu, niezbędnej do utrzymania użytkownika, z lokowaniem Choczni na łanach frankońskich lub podgórskich. Taki pomysł został podany w „Rocznikach nauk rolniczych” z 1961 roku i polega na tym, że pierwotnemu osadnikowi oddawano w użytkowanie nie jeden, a dwa łany podgórskie.

W zaprezentowanym tam stanowisku podano, że te dwa łany miałyby stanowić jeden pas, ciągnący się od północnych granic Choczni po południowe i przekraczający Choczenkę. Natomiast z biegiem czasu taki układ z długimi, dwułanowymi pasami miał ulec przemianie i następcy pierwotnych osadników gospodarowali już tylko na jednym łanie, położonym na północ lub południe od Choczenki. Rzeczywiście w Choczni aż po początek XX wieku istniał przykład, że w rękach jednego właściciela znajdował się długi pas gruntu przekraczający Choczenkę i ciągnący się od północnych po południowe granice wsi. Chodzi o tak zwany majątek sołtysi w górnej części Choczni. Jako drugi przykład można wymienić tu majątek plebański, którego część po północnej stronie rzeki była w posiadaniu probostwa jeszcze w połowie XIX wieku. Należy jednak zauważyć, że były to wyjątki, a nie reguła i już od połowy XVII wieku Choczenka stanowiła ścisłą granicę chłopskich gruntów- to znaczy we wszelkich dostępnych obecnie spisach własności do połowy XIX wieku poszczególni gospodarze posiadali swoje parcele tylko po jednej ze stron tej rzeczki. Dwułanowy pas gruntu po obu stronach Choczenki miał sens tylko tam, gdzie pozwalało na to ukształtowanie powierzchni. Akurat w przypadku majątku sołtysiego i plebańskiego to ukształtowanie było dogodne, ale trudno sobie wyobrazić na przykład jedno gospodarstwo użytkujące grunty i na północ od Choczenki i na choczeńskich pagórkach, wznoszących się stromo na południowym jej brzegu. Jak w takich warunkach miałaby wyglądać np. zwózka plonów ? Oprócz konieczności używania dróg okrężnych, przebiegających z konieczności przez teren sąsiadów, utrudnienie stanowiłoby samo pokonywanie Choczenki, której koryto, choć wąskie, jest dość wcięte, a jej brzegi opadają stromo w dół. Być może jednak w XIV wieku przy zakładaniu Choczni udało się znaleźć 10 lokalizacji, by wytyczyć tę samą liczbę podwójnych łanów położonych po obu stronach Choczenki, które- co należy pamiętać- zajmowały mniej niż połowę obecnego obszaru Choczni. Natomiast późniejsze osadnictwo skupiało się już tylko po jednej ze stron przepływającej przez Chocznię rzeczki.

Urzędowe przejście z łanów na role dokonało się w Choczni w 1639 roku, kiedy to Marcin German, miernik żup wielickich, dokonał na polecenie sądu referendarskiego oficjalnych pomiarów choczeńskich gruntów w celu wyznaczania zobowiązań podatkowych- wymiaru czynszu lub robót pańszczyźnianych na rzecz starostwa barwałdzkiego. Pomiar ten wykazał, że gospodarstwa w Choczni były wówczas bardzo zróżnicowane co do swej powierzchni. W pierwszej połowie XIX wieku najbogatszy choczeński rolnik (Kazimierz Wider) posiadał zaledwie około połowy pierwotnej roli (40 morgów), a według Grundparzellen  Protocoll z 1852 roku najmajętniejsi chłopi gospodarowali już tylko na nieco ponad 20 morgach.

Można tu wspomnieć jeszcze o choczeńskich niwach, których było 6 (1789) lub 8 (1852). W jednej niwie skupione były sąsiadujące ze sobą gospodarstwa, które stanowiły obszar o w miarę jednolitej przydatności do uprawy np. od granicy Wadowic po Pagórek Komani, od Kościoła po sołtystwo, czy powyżej sołtystwa (na południowym brzegu rzeki). Granice niw nie przekraczały Choczenki, z wyjątkiem Niwy Sołtysiej z 1852 roku.



[1] flamandzki to przymiotnik od Flandrii- krainy historycznej leżącej obecnie głównie na terenie obecnej  Belgii i Holandii.

[2] Pojęcie roli pojawia się w akcie lustracji księstwa zatorskiego i oświęcimskiego z 1564 roku, a Putek uważa, że używane było także w starostwie barwałdzkim, do którego należała Chocznia.

[3] W danej Polsce znane były raczej łany flamandzkie o powierzchni około 17 ha


poniedziałek, 17 maja 2021

Chocznianie w czeskim powszechnym spisie mieszkańców z 1921 roku

 W 1921 roku powstały dwa lata wcześniej Czeski Urząd Statystyczny (Český statistický úřad) dokonał powszechnego spisu mieszkańców. Formularze spisowe można było wypełniać od godziny 8.00  w dniu 16 lutego. Wśród spisanych wówczas obywateli tego państwa znalazły się także osoby pochodzące z Choczni, co wynika z pytania o miejsce ich urodzenia. Oprócz tego czeskich statystyków interesowały:

  • imię i nazwisko mieszkańca,
  • płeć,
  • stan cywilny,
  • data urodzenia,
  • przynależność miejscowa (dziś zameldowanie),
  • narodowość,
  • wyznanie,
  • umiejętność pisania i czytania,
  • zawód (aktualnie wykonywany i w 1914 roku),
  • stosunek do właściciela domu/mieszkania (np. syn, żona, służący, itp).
Arkusz spisowy był dwujęzyczny- czeski i niemiecki.

Przykładowo pochodzący z Choczni Jan Kręcioch (spisany jako Johann Kręcioch) podał co następuje:

- jest właścicielem mieszkania nr 4 w domu pod nr 264 przy Gradlgasse w Opavie,

- jest żonatym mężczyzną,

- urodził się 6 lipca 1883 roku w Choczni,  w okręgu sądowym Wadowice, na terenie Galicji,

- przynależy jak wyżej,

- jest narodowości niemieckiej (!) , wyznania rzymsko- katolickiego,

- potrafi czytać i pisać,

 - z zawodu jest krawcem i taki zawód wykonywał też w 1914 roku.

Nie wiadomo dlaczego Kręcioch podał nieprawidłową datę urodzenia- według choczeńskich ksiąg metrykalnych przyszedł na świat 24 grudnia, jako syn Mateusza Kręciocha i Marianny z domu Nowak.

Razem z Janem Kręciochem spisała się jego żona Helena z domu Drożdż, urodzona w Choczni w 1886 roku oraz ich czworo dzieci: Ladislaus, Thomas, Wandislaus i Helena, które urodziły się już w Opavie.

Poza Kręciochami w spisie z 1921 roku figurują między innymi:

  • górnik Józef Turała (ur. 1867), mieszkaniec Śląskiej Ostrawy, z żoną Antoniną z domu Wcisło (ur. w Choczni w 1871 roku) oraz dziećmi: Franciszkiem i Herminą,
  • Honorata Guzdek (ur. 1896), pracująca jako służąca u Carla Lischki we Frydku,
  • górnik Franciszek Guzdek (ur. 1874), mieszkaniec Michalkovic, z żoną Magdaleną oraz dziećmi: Adelą, Jarosławem i Elżbietą,
  • Stanisław Guzdek (ur. 1872), górnik z Rychvaldu, z żoną Marią oraz dziećmi: Jindrichem, Aloisem, Anną, Marią, Frantiskiem, Justiną, Alfonsem, Bozeną i Reginą,
  • robotnik w koksowni Jan Ramza (ur. 1880), mieszkaniec Śląskiej Ostrawy, z żoną Weroniką,
  • górnik Wincenty Widlarz z Bartovic (ur. 1867- wg metryk choczeńskich 1865), z żoną Amelią oraz dziećmi:Romanem, Herminą, Ryszardem, Arnosztem, Józefem, Ludmiłą, Władysławem i Alozym,
  • górnik Julian Widlarz z Radvanic (ur. 1875) z żoną Pavlą i córką Marią,
  • górnik Józef Widlarz z Radvanic (ur. 1868) z żoną Petronelą oraz dziećmi: Heleną, Marią, Zdenkiem i Bożeną,
  • mistrz stolarski Józef Widlarz (ur. 1862) z Mistka, razem z drugą żoną Anną oraz dziećmi: Marią, Franciszkiem, Ferdynandem, Wilhelmem, Władysławem, Ludmiłą, Otokarem, Anną i Mirosławem,
  • Władysław Widlarz (ur. 1904), uczeń u mistrza szewskiego Steinauera w Doubravie,
  • mistrz Antoni Kolber z Orlovej (ur. 1882) z żoną Marią oraz dziećmi: Zofią, Marią i Bohuslavem.

piątek, 14 maja 2021

Nieznany dotąd proboszcz choczeński z XVII wieku

 W "Aktach czynności biskupich" z lat 1650-51, które przechowywane są w Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie, udało mi się odszukać imię i nazwisko nieznanego dotąd proboszcza choczeńskiego. Chodzi o księdza Tomasza Komosińskiego, którego brak w oficjalnym zestawieniu proboszczów znajdującym się w kancelarii parafialnej w Choczni. O jego istnieniu i sprawowaniu przez niego posługi w parafii choczeńskiej można dowiedzieć się z dwóch dokumentów:

  • Constitutio Procuratorus per Plbnum in Chocznia z wtorku 3 stycznia 1651 roku, w którym jest mowa o ustanowieniu za niego zastępstwa,
  • Institutio ad Partem in Chocznia z środy 29 marca 1651 roku, w którym biskup krakowski Piotr Gembicki powołuje za zmarłego ks. Komosińskiego nowego plebana- czcigodnego Kacpra Sasina.


Czyli w zestawieniu znanych dotąd proboszczów choczeńskich (link) ks. Tomasza Komosińskiego należy umieścić pomiędzy jego pewnym następcą (ks. Kacprem Sasinem), a ks. Błażejem Dukalskim, uchodzącym do tej pory za poprzednika ks. Sasina.

Nie wiadomo, kiedy ks. Komosiński objął parafię w Choczni. Natomiast wiadomo, że w 1634 roku był jeszcze proboszczem w nieodległym Mucharzu.


poniedziałek, 10 maja 2021

Akuszerki i położne

 Pod koniec 1825 roku w choczeńskich metrykach chrztów zaczął pojawiać się dopisek "obstetria". Oznaczał on akuszerkę, czyli kobietę przyjmującą poród chrzczonego dziecka. Pierwszą podaną akuszerką była Petronella Kowalczyk, która 14 grudnia 1825 roku pomogła w przyjściu na świat Tomasza, syna Andrzeja Szczura i jego żony Marianny z domu Burzej. Konieczność odnotowywania nazwiska akuszerki wynikała z rozporządzeń urzędowych władz galicyjskich.

W kolejnych zapisach metrykalnych z 1825 i 1826 roku jako akuszerki pojawiają się najczęściej Katarzyna Guzdek (lub Katarzyna Sypleta recte Guzdek) i Katarzyna Woźniak- najprawdopodobniej chodziło tu o Katarzynę z domu Styła, żonę Mateusza Woźniaka, która miała wówczas około 55 lat (żyła w latach 1770-1834) i była matką sześciorga dzieci.

W tym samym czasie zanotowano ponadto akuszerkę Małgorzatę Buldon z Kaczyny, Franciszkę Rokowską, Helenę Hornik (lub Harnik), Małgorzatę Romańczyk i Katarzynę Błasiniak. Podobnie jak w przypadku Katarzyny Woźniak były to doświadczone kobiety, które wcześniej urodziły liczne własne potomstwo. W razie potrzeby akuszerki mogły dokonywać chrztu z wody, gdy urodzone niemowlę było osłabione i mogło nie dożyć sakramentu w kościele.

Sprawdzenie wpisów dotyczących akuszerek co dziesięć lat w przedziale 1830-1900 pozwoliło stworzyć ich następujące zestawienie:

  • 1830- Katarzyna Guzdek, Katarzyna Woźniak, Małgorzata Romańczyk, Juliana Bandoła, Petronella Kowalczyk, Helena Hornik, Franciszka Rokowska, Katarzyna Banasik, Marianna Łazowska, Katarzyna Romańczyk, Salomea Woźniak,
  • 1840- Regina Ramenda, Salomea Siepak, Katarzyna Guzdek, Franciszka Rokowska, Magdalena Michalik, Helena Harnik, Marianna Łazowska, Magdalena Guzdek, Franciszka Rzycka, Anna Rzecka, Regina Bylica,
  • 1850- Magdalena Guzdek, Regina Gzela, Katarzyna Góra, Salomea Siepak, Regina Ramenda, Anna Sikora, Zofia Legień, Marianna Zawiło z Zawadki, Katarzyna Guzdek,
  • 1860- Anna Sikora, Magdalena Guzdek, Salomea Siepak, Regina Ramęda, Katarzyna Góra, Katarzyna Warmuz,
  • 1870- Katarzyna Ryczko, Salomea Siepak, Teresa Niedźwiedź, Wiktoria Bałys z Radoczy, Marianna Zawiło, Regina Ramęda, Helena Kręcioch, Agnieszka Łyczkowska z Wadowic, Marianna Kamińska, Katarzyna Góra,
  • 1880- Marianna Magdziak, Teresa Guzdek, Katarzyna Ryczko, Agata Kręcioch, Helena Kręcioch, Marianna Gawęda z Kaczyny, Agnieszka Łyczkowska z Wadowic, Regina Moskalik, Katarzyna Guzdek,
  • 1890- Katarzyna Lipowska, Regina Moskalik, Agata Kręcioch, Katarzyna Nicieja z Inwałdu, Marianna Gawęda, Katarzyna Ryczko, Józefa Kublin z Wadowic, Agata Cibor, Marianna Gałuszka, Helena Kręcioch, Marianna Sordyl, Marianna Strojny z Wadowic, Franciszka Wójcik, Wiktoria Dąbrowska,
  • 1900- Agnieszka Dąbrowska, Maria Kręcioch, Agnieszka Turek, Wiktoria Woźniak, Aniela Dąbrowska, Magdalena Hatłas, Agata Kręcioch, Wiktoria Dziuba, Józefa Bryndza, Maria Gałuszka, Zofia Ruła, Joanna Wider, Agnieszka Łyczkowska z Wadowic.
Tak o akuszerkach pisał w 1872 roku Antoni Schneider w "Encyklopedyi dla krajoznawstwa Galicyi pod względem historycznym, statystycznym, topograficznym, etc.":

Baba, akuszerka (...). — pod nazwą baba rozumie się u nas kobiety po wsiach i małych miasteczkach w kraju, zajmujące się niesieniem pomocy niewiastom w stanie brzemiennym i w czasie porodu, które w pewnych częściach Galicyi takie powituchami lub babami położniczemi a po większych miastach i domach zwykle akuszerkami zowią. Sztuka babienia, w drodze umiejętnej akuszeryą zwana, z wyjątkiem nader szczupłej liczby osób w niej wykształconych, i pomimo wielu usiłowań rządowych podniesienia takowej, spoczywa dotąd jeszcze u nas zwykle (tradycyjnie) na wsi, w ręku starych bab, nieumiejących czytać i bez wszelkiego wykształcenia, najczęściej kobiet już do niczego innego nieprzydatnych, przytem pijaczek, do czego doprowadza ich sposobność odbywanych zwykle chrzcin, których również są uczestniczkami. Oprócz niejakiej u niektórych z tych bab w zawodzie położnictwa wprawy, cała ta sztuka odbywa się u nich jeszcze jakby w pierwotnych czasach ludzkości- czyli pospolicie mówiąc, jak Bóg da.

Ale już w 1779 roku utworzono w Krakowie pierwszą publiczną szkołę dla akuszerek, a w 1785 roku Austriacy powołali w Galicji 18 akuszerek obwodowych (Kreishebammen) i kolejnych 70 w większych miastach, które posiadały już odpowiednie wykształcenie i kwalifikacje potwierdzone egzaminami zawodowymi. W 1838 roku wydano we Lwowie po polsku książkę "Zasady sztuki położniczej", której autorem był prof. Feliks Pfau. W 1870 roku w całej Galicji było już 712 kwalifikowanych akuszerek.

Pierwszą choczeńską akuszerką kwalifikowaną (czyli położną) była Marianna Kamińska, wymieniana w corocznych wykazach (Szematyzmach Królestwa Galicyi i Lodomeryi z Wielkiem Księstwem Krakowskiem) w latach 1871-78. Równolegle w tym okresie porody w Choczni przyjmowała również położna kwalifikowana Agnieszka Łyczkowska z Wadowic i akuszerki bez kwalifikacji potwierdzonych egzaminem.

W latach 1879-1893 szematyzmy nie wymieniają akuszerek z Choczni, a kolejną choczeńską położną kwalifikowaną była Aniela Dąbrowska, podawana w latach 1894-1903.

Najprawdopodobniej chodzi tu o Mariannę Anielę Dąbrowską, urodzoną w 1867 roku, jako córkę Franciszka Dąbrowskiego i Józefy z domu Guzdek, czyli wnuczkę Katarzyny Guzdek, akuszerki z 1825 roku. W 1894 roku Marianna Aniela Dąbrowska miała 27 lat i była żoną Józefa Dąbrowskiego, któremu urodziła troje dzieci.

Trzecią z kolei położną kwalifikowaną w Choczni (od 1904 roku) była urodzona w 1859 roku w Barwałdzie Średnim Zofia Szczur z domu Filek, żona chocznianina Wojciecha Szczura. Przed przybyciem do Choczni Zofia Szczur była położną kwalifikowaną w Lanckoronie. Tam urodził się między innymi jej syn Maksymilian Szczur, który w 1922 roku ożenił się ze starszą od siebie o 5 lat Marią Janicką z Barwałdu Górnego (1893-1964), z zawodu także położną. Co więcej, ich syn Eugeniusz Szczur był również małżonkiem położnej- Marii z domu Góra z Wadowic (1927-1996). Położne Maria Szczur z domu Janicka i Maria Szczur z domu Góra spoczywają w tym samym grobie rodzinnym na cmentarzu w Choczni.

Zofia Szczur
zdjęcie z archiwum
jej prawnuka Kazimierza Gorskiego


grobonet

Znanymi w Choczni położnymi w okresie międzywojennym były także:

  • Maria Gałązka, urodzona w Krakowie Zakrzówku w 1896 roku, która prawo wykonywania zawodu uzyskała w 1922 roku,
  • Anna Ruła, wymieniana w urzędowym spisie położnych w 1926 roku,
  • Józefa Wawro, urodzona w 1892 roku w Kielcach jako Józefa Krępa, żona Jana Wawro, która wymieniana jest w urzędowym spisie położnych z 1921 roku i w księgach adresowych z 1926 oraz z 1941 roku.


Artykuł powstał dzięki pomocy TM


czwartek, 6 maja 2021

Mieszkaniec Choczni świadkiem w głośnym procesie sądowym

 

W latach 1931-33 polska prasa szeroko relacjonowała procesy sądowe Andrzeja Sarny z Juszczyna koło Makowa, którego oskarżano o to, że 2 lipca 1931 roku pozbawił życia swoją kochankę Marcjannę Cebulankę, uderzając ją tępym narzędziem w głowę, a następnie upozorował jej samobójstwo, wieszając jej zwłoki na polnej gruszy.  Sekcja zwłok wykazała u denatki obrażenia-zadrapania na policzku, szyi, ramionach i nogach oraz duży guz na głowie. Podejrzenia na Sarnę skierował miejscowy chłopiec Wincenty Marszałek, który krytycznej nocy pilnował skoszonej koniczyny niedaleko miejsca zdarzenia i słyszał krzyk:

„Jezus Maria Jędruś puść mnie !” 

a następnie przekleństwa z ust mężczyzny, którego po głosie rozpoznał jako Sarnę. A że Sarna był kochankiem Cebulanki, z którą ostatnio żył w niezgodzie, to poszlaki wskazujące na jego winę wydawały się bardzo poważne. W dniu śmierci Cebulanki Sarna bawił się na miejscowym weselu do 11 wieczorem, a później opuścił towarzystwo, twierdząc, że idzie do domu. Nikt nie widział go już tej nocy, ani następnego poranka, po czym już po odkryciu zwłok pojawił się na poprawinach.

W pierwszych dwóch procesach, które toczyły się przed sądem w Wadowicach, Sarna został uznany za winnego i skazany na karę śmierci. Jednak za każdym razem Sąd Najwyższy uwzględniał kasację jego obrońcy i dopatrując się błędów formalnych w prowadzonych postępowaniach zwracał jego sprawę do ponownego rozpatrzenia. Za trzecim razem wadowicki sąd skazał Sarnę na karę 15 lat więzienia, ale i w tym przypadku kasacja obrońcy była skuteczna. Doszło do czwartego procesu, tym razem przed sądem przysięgłych w Krakowie. Powołano i przesłuchano przeszło 70 świadków, w tym niejakiego Piotra Cipcię, mieszkańca Choczni. Co ciekawe, Cipcia był inwalidą wojennym, który stracił wzrok, ale dla sądu nie było istotne, co mógł zobaczyć, lecz co miał usłyszeć. Podobno Sarna przyznał się mu do popełnienia zbrodni, co nie znalazło jednak potwierdzenia w jego zeznaniach.

Biegli sądowi nie byli zgodni, czy zadrapania na ciele Cebulanki powstały za jej życia, czy po  śmierci.

19 maja 1933 roku sąd zarządził wizję lokalną na miejscu zdarzenia. Sędziowie, przysięgli, prokurator obrońca i oskarżony w asyście policyjnej przyjechali do Juszczyna autobusem i udali się pod fatalną gruszę, gdzie znaleziono zwłoki. Jak pisał „Nowy Czas”:

Pierwsze próby szły w kierunku zrekonstruowania sytuacji, w jakiej zastano zwłoki Cebulanki. Pod dziką gruszą ułożono w pozycji klęczącej wieśniaczkę Helenę Salównę, założono jej na szyję pętlę, którą przytwierdzono do gałęzi. Matka nieboszczki oraz świadkowie wyjaśniali, w jakiej pozycji zastali nieboszczkę i jakie na niej stwierdzili ślady.” 

Następnie sąd przystąpił do odtwarzania sytuacji, jaka miała miejsce krytycznej nocy. Wincenty Marszałek, główny świadek oskarżenia udał się na pagórek, na którym wówczas przebywał i z tej odległości miał rozpoznawać znane mu osoby, które pojawiały się pod gruszą. Okazało się, że często mylił się w identyfikacji okazywanych. Nie rozpoznał także oskarżonego Sarny. Później stojący pod gruszą Sarna i Marianna Cebulanka, siostra Marcjanny wypowiadali głośno słowa, które miał 2 lata wcześniej usłyszeć Marszałek. Także i w tym przypadku rozpoznał je tylko częściowo, nie zawsze poznawał głos Sarny a z kwestii wypowiadanej przez Cebulankę usłyszał tylko słowo Jędrek. To bardzo podkopało wiarygodność składanych przez niego zeznań.

 24 maja sąd sformułował pytania, na które mieli odpowiedzieć przysięgli, decydując o winie lub niewinności oskarżonego. Gdy głos zabrał prokurator, przed sądem doszło do nieoczekiwanego incydentu. Sarna chwycił krzesło i zaczął nim uderzać o podłogę, a następnie ruszył z nim w kierunku prokuratora i obrońcy. Bełkotał przy tym niezrozumiałe słowa.  Po chwili udało się go obezwładnić, ale potrzeba było do tego aż 4 strażników. Po tym ataku szału prokurator wniósł o zbadanie stanu umysłowego oskarżonego

25 maja wznowiono rozprawę. Postępowanie Sarny z poprzedniego dnia przypisano wyczerpaniu nerwowemu. Swoje ostatnie mowy wygłosili prokurator oraz obrońca, po czym przysięgli udali się na naradę.  Ostatecznie orzekli oni jednogłośnie, że Sarna nie zabił Cebulanki. Wobec takiego orzeczenia przewodniczący sądu zarządził natychmiastowe zwolnienie Sarny z więzienia, a prokurator zapowiedział wniesienie kasacji.

poniedziałek, 3 maja 2021

Nakaz rozbiórki stajni plebańskiej w 1927 roku

 13 sierpnia 1927 roku władze choczeńskiej gminy wydały zarządzenie dotyczące stajni plebańskiej w Choczni. W piśmie podpisanym przez wójta Józefa Putka zwierzchność gminna domagała się:

  • opróżnienia stajni plebańskiej z bydła,
  • zabezpieczenia dostępu do stajni przez zamknięcie jej drzwi na stałe,
  • zagrodzenia ścieżek prowadzących do stajni,
  • a następnie jej rozbiórki w ciągu 14 dni.
Oficjalnym powodem wydania tego zarządzenia był zły stan techniczny wyżej wymienionej stajni, stwierdzony przez komisję przy udziale rzeczoznawcy inż. Ruska. Według przeprowadzonych oględzin jej pokrycie dachowe, konstrukcja dachu, stropy, ściana frontowa i dwie boczne były całkiem przegniłe i nie nadawały się do naprawy, a budynek groził zawaleniem.


Fotografie stajni udostępnione przez T.

Komisja stwierdziła, że w stajni znajdowało się zarówno było "parafialne" (wykazane w inwentarzu choczeńskiej parafii), jak i prywatne ks. proboszcza Dunajeckiego, które po dokonaniu rozbiórki mogło znaleźć schronienie w wynajętej stajni lub zostać sprzedane.

Podobną opinię, co do złego stanu stajni, wyraził również Komitet Parafialny, którego przewodniczącym był w tym czasie także Józef Putek. Pełnomocnik Komitetu Klemens Guzdek uznał ponadto, że ruina stajni szpeci widok na kościół i "nie przynosi splendoru" probostwu.

Sprawdzono, że stajnia była ubezpieczona na kwotę 640 złotych w Polskim Związku Ubezpieczeń Wzajemnych.

Władze gminne nie przewidywały pomocy przy ewentualnej późniejszej odbudowy stajni, uznając swój brak kompetencji w tej sprawie. Ich zdaniem probostwo nie potrzebowało zresztą nowej stajni, gdyż nie prowadziło właściwie gospodarki rolnej- 80 % gruntów plebańskich było wydzierżawione wojsku, a reszta drobnym rolnikom. Jeżeli jednak probostwo podjęłoby się odbudowy, to według władz gminnych posiadało dość własnych dochodów i środków (las plebański), by podołać temu zadaniu.

W razie niewykonania zarządzenia zagrożono pociągnięciem ks. proboszcza Dunajeckiego do odpowiedzialności sądowo-cywilnej i karnej.

Reakcją strony kościelnej, było pismo do Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie z 30 września 1927 roku, które wystosowała krakowska Kuria Metropolitalna. Uznano w nim, że:

  • za zły stan stajni odpowiada nie probostwo, a Komitet Parafialny, z którym współpraca jest niemożliwa, a jego istnienie w obecnym składzie personalnym nie tylko mija się z celem, ale i przynosi parafii szkodę,
  • probostwu należy się 1100 złotych od Komitetu Parafialnego z tytułu wypłaconego mu odszkodowania za spaloną rok wcześniej plebańską drewutnię i spichlerz.
Jednocześnie Kuria poleciła proboszczowi dokonanie rozbiórki i natychmiastowe wystawienie nowej prowizorycznej stajni za zwrotem kosztów robocizny i nowej dachówki, które powinny być pokryte z w/w 1100 zł.