czwartek, 26 listopada 2020

Niedoszła ofiara zamieszek przed plebiscytem na Śląsku Cieszyńskim

 Po wojnie polsko-czeskiej o Śląsk Cieszyński w 1919 roku obie strony konfliktu przystąpiły do negocjacji pokojowych. Na międzynarodowej konferencji w Paryżu ustalono, że o przynależności państwowej tych terenów zadecyduje plebiscyt przeprowadzony wśród ich mieszkańców.

Tymczasem na spornym obszarze Śląska Cieszyńskiego dochodziło do licznych zamieszek, prowokacji, pogromów i napadów bojówek. Sytuacji nie uspokoiło nawet wprowadzenie międzynarodowych sił rozjemczych.

Niedoszłą ofiarą pogromu w Orłowej (dziś Orlova koło Ostrawy w Czechach) w maju 1920 roku był mieszkaniec Choczni Franciszek Byrski.

O jego sprawie pisały wówczas "Dziennik Cieszyński", "Gwiazdka Cieszyńska" i ukazujący się w Warszawie "Robotnik" - organ Polskiej Partii Socjalistycznej. Właśnie w tym ostatnim piśmie w wydaniu z 4 czerwca znalazła się następująca informacja:

"Z Orłowej nam donoszą, że zmarł tam Franciszek Bierski, chłopak z Wadowic, który przypadkowo przyjechał do Orłowej. 25 maja pchnięto go wtedy nożem i od ciężkiej rany w płucach chłopak zmarł."

Znacznie więcej szczegółów znalazło się w artykule "Gwiazdki Cieszyńskiej" z 9 czerwca, opartej na relacji inżyniera Józefa Kiedronia (przyszłego ministra przemysłu i handlu):

"Koło godziny 9. agenci przyprowadzili do naszej celi nowego towarzysza niedoli- młodego, bardzo sympatycznego chłopaka w wieku lat około 18, który już z zewnętrznego wyglądu swoje nietutejsze pochodzenie zdradzał. Zapytany przez nas, opowiedział nam, że wyjechał dnia poprzedniego z Wadowic, by udać się do brata, pracującego od niedawna we Frysztacie. Na swoje nieszczęście zdrzemnął się w pociągu, przejechał Karwinę i został przez konduktora wysadzony w Orłowej, gdzie czekał na najbliższy pociąg w stronę Karwiny. Nad ranem zjawiła się na dworcu bojówka czeska i zaprowadziła go do ratusza, gdzie go trzymano, zbito i następnie wrzucono do naszej celi. Odtąd dzielił już nasz los, który u niego zakończył się jeszcze tragiczniej. Kiedy komitet plebiscytowy czeski ściągnął już dostateczną ilość bojówek, otworzono (...) po południu drzwi aresztu i rzucono nas na pastwę rozbestwionego tłumu. (...) Bierski oprócz ciężkiego pobicia palkami otrzymał od jednego z bandytów pchnięcie długim nożem czy bagnetem w pierś, przyczem przecięto mu płuca. Zalewającego  się krwią rozbestwieni bandyci nie pozwolili odprowadzić do szpitala, znajdującego się obok, lecz przywleczono go do (...) sierocińca. Widać oprawcom chodziło o ewentualne zatajenie jego śmierci. (...) W sierocińcu nie było nie tylko lekarza, lecz także żadnych opatrunków. Gdy stan zdrowia Bierskiego stawał się coraz groźniejszy, zdecydowano się nareszcie zaprowadzić go do lekarza- lecz i tu wychodzi na jaw cała ohyda postępowania owych bandytów. Nie przysłano lekarza prawie umierającemu, nie zaprowadzono go do któregoś z pobliskich doktorów lub niedalekiego szpitala, lecz wleczono go do Dąbrowy, do dr Buzka, oddalonego o godzinę drogi !

Dr Buzek po założeniu opatrunku odesłał go do szpitala w Orłowej, gdzie go natychmiast operowano. Ogromne wycieńczenie i męki, jakie przechodził, kilkagodzinne odmówienie opieki lekarskiej i upływ krwi spowodowały jego śmierć ! Umarł jako nowa ofiara niewinna rozbestwionych czeskich bojówek w Orłowej !"

Ale już niecały tydzień później "Gwiazdka Cieszyńska" opublikowała sprostowanie Międzynarodowej Komisji Plebiscytowej, z którego wynika, że Franciszek Byrski jednak przeżył. Czytamy w nim:

"Mamy zaszczyt donieść, że przeczytawszy list inż. Kiedronia (...) w sprawie tragicznej śmierci niejakiego Franciszka Bierskiego, zbitego przez bandytów w Orłowej dnia 15 maja br., poranionego nożem i zmarłego po ciężkich udrękach, udaliśmy się do szpitala w Orłowej celem otrzymania szczegółów, pozwalających na poważną opinię w tej sprawie. Naczelny lekarz szpitala opowiedział nam, co następuje. Dnia 16 maja 1920 zgłosił się do szpitala w Orłowej niejaki Bierski Franciszek, urodzony w Kaczynie (Galicya) w roku 1902, zamieszkały w Choczni przy Wadowicach (Galicya), a obecnie na czas plebiscytu u swego brata, robotnika we Frysztacie. Bierski otrzymał kilka uderzeń laską i jedno pchnięcie nożem, które zraniło szczyt jednego płuca. Dnia 28 maja br, to znaczy 13 dni po wypadku Bierski wyszedł ze szpitala całkiem uzdrowiony i wrócił do swojej rodziny. Słowa lekarza naczelnego potwierdza register przybycia i wyjścia ze szpitala, który jak mogliśmy się przekonać jest zupełnie w porządku."

Śmierć Franciszka Byrskiego była więc tylko (a dla niego na szczęście) faktem propagandowym. W rzeczywistości zmarł on dopiero 30 grudnia 1989 roku, dożywszy 87 lat. Jego nagrobek znajduje się do dziś na choczeńskim cmentarzu.

Natomiast relacja inż. Kiedronia z zajść w dniu 15 maja była nieścisła być może z tego powodu, że w czasie wywlekania z aresztu w gmachu straży pożarnej przedstawicieli miejscowej polskiej inteligencji został on pobity do nieprzytomności. 

Wspomniany wyżej plebiscyt nie doszedł ostatecznie do skutku. Sporny obszar Rada Ambasadorów podzieliła arbitralnie 28 lipca 1920 roku, w wyniku czego Polsce przypadło 44 % terenu, a reszta (z Trzyńcem, Karwiną, Jabłonowem i lewobrzeżnym Cieszynem) znalazła się w granicach Czechosłowacji.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz