środa, 3 czerwca 2015

Choczeńska kronika wypadków - część I

"Nowa Reforma" z 12.05.1900

Wadowice, 10 maja.

Wczoraj o godzinie 11 1/2 przed południem wybuchł pożar we wsi Hoczni (Choczni) wskutek nieostrożności. Z wielką szybkością objął stodołę, a następnie zabudowania mieszkalne, Józefa i Franciszka Gardzielów (Garżelów), tak, że z pierwszego domu zdołano zaledwie tylko niektóre sprzęty domowe uratować, a z drugiego domu nie uratowano zgoła nic, a nawet biedny pies wraz z budką zgorzał; wieś cała zgorzałaby, gdyby wiatr nie był zmienił kierunku. Hocznia (Chocznia) liczy przeszło 500 domów, a o utworzeniu obrony pożarnej, jak również o zakupienie niezbędnych rekwizytów ogniowych dotąd nie pomyślano.*

* Straż ogniowa (pożarna) w Choczni została założona teoretycznie w 1892 roku. Pierwszym prezesem był kowal Antoni Sikora, a wiceprezesem Antoni Bryndza. Praktycznie nie rozwinęła jednak chyba większej aktywności, a jej właściwe zorganizowanie i późniejsza działalność to zasługa nauczyciela Józefa Nowaka, który rozpoczął pracę w Choczni w 1899 roku.



"Przyjaciel Ludu" z 05.07.1902

Z Wadowic.
Trzynastoletni synek Józefa Bąka z Choczni zbliżywszy się w czasie nieobecności rodziców do kuchni, zajął na sobie od ognia sukienkę. W jednej chwili stanęło biedne dziecko w płomieniach i zanim pośpieszono mu z pomocą, odniosło tak znaczne poparzenie na całem ciele, że w dwie godziny później umarło.



08.07.1959

Pociąg przejechał furmankę
W miejscowości Chocznia pod Wadowicami, na niestrzeżonym przejeździe kolejowym pod koła lokomotywy wpadła przedwczoraj furmanka. Jadąca na wozie Rozalia Pindel z Choczni poniosła śmierć na miejscu, zaś woźnica Edward Woźniak. w stanie ciężkim znajduje się w szpitalu. Przyczyną wypadku była nieostrożność woźnicy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz