"Głos
Ziemii Żywieckiej" z 19 czerwca 1930 roku donosił:
"W
Wadowicach, jak w Ameryce.
Jadący motocyklem
Maciej Wodziński i Tadeusz Liszko z
Wadowic najechali w ul. Mickiewicza w Wadowicach na
jednokonną furmankę,- powożoną przez 13 -letniego Franciszka Guzdka z Choczni.
Wskutek
upadku Wodziński i Liszko doznali ciężkich
obrażeń zewnętrznych i wewnętrznych i w
stanie beznadziejnym przewiezieni. zostali do szpitala
w Wadowicach.
Przyczyną
wypadku było nieprzepisowa i nieostrożna jazda
motocyklistów."
"Gość Niedzielny" z 1932 roku (numer 30) informował:
"Piorun spowodował 3 śmiertelne wypadki.
W czasie burzy należy antenę radiowego aparatu uziemić. Przepisu tego nie należy lekceważyć. Świadczy o tem wypadek, jaki wydarzył się w czasie ostatnich burz w Choczni kolo Wadowic. Tamtejszy nauczyciel Talaga wraz z 14-letnią swoją córka słuchał przy otwartym oknie audycyj radiowych. Nagle uderzył piorun w dom. Nauczyciel i córka zostali na miejscu zabici. Sąsiedzi zajęli się osobami, zakopali je w ziemie w nadziei, że uda się porażonych piorunem przywołać do życia. Kiedy żona nauczyciela dowiedziała się o bezskuteczności zabiegów i spostrzegła, że dom zajął się od pioruna, serce jej nie wytrzymało tyle ciosów i padła martwa na ziemię. "
"Gość Niedzielny" z 1932 roku (numer 30) informował:
"Piorun spowodował 3 śmiertelne wypadki.
W czasie burzy należy antenę radiowego aparatu uziemić. Przepisu tego nie należy lekceważyć. Świadczy o tem wypadek, jaki wydarzył się w czasie ostatnich burz w Choczni kolo Wadowic. Tamtejszy nauczyciel Talaga wraz z 14-letnią swoją córka słuchał przy otwartym oknie audycyj radiowych. Nagle uderzył piorun w dom. Nauczyciel i córka zostali na miejscu zabici. Sąsiedzi zajęli się osobami, zakopali je w ziemie w nadziei, że uda się porażonych piorunem przywołać do życia. Kiedy żona nauczyciela dowiedziała się o bezskuteczności zabiegów i spostrzegła, że dom zajął się od pioruna, serce jej nie wytrzymało tyle ciosów i padła martwa na ziemię. "
Ostatnie zdanie tej notatki nie jest prawdziwe, ponieważ żona nauczyciela- Bronisława Talaga zmarła w rzeczywistości 25 lat później. Opisane wyżej tragiczne wydarzenie z udziałem Wincentego Talagi i jego córki miało miejsce 13 lipca 1932 roku.
Część I kroniki wypadków- LINK
Według relacji mojego ś.p. dziadka, który tego dnia osiwiał i taki pozostał do końca życia, całe to zdarzenie wyglądało nieco inaczej. Piorun wpadł przez otwarte okno do domu i poraził Wincentego, który leżał na kanapie, oraz zrzucił z fotela jego teściową. W pożarze zginęła jego córka Stanisława, która urodziła się z wadą serca i najwyraźniej nie dała rady uciec z płonącego domu. Słyszałem też wersję o piorunie kulistym, ale mógł być to równie dobrze skutek, a nie przyczyna.
OdpowiedzUsuń