Przyszły ksiądz urodził się w Choczni 10 stycznia 1871 roku.
Był synem Antoniego Widlarza i Joanny z domu Pieczarka z Wieprza.
W 1890 roku ukończył wadowickie gimnazjum, a następnie studiował na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
23 grudnia 1893 roku otrzymał święcenia subdiakonatu, razem między innymi z Franciszkiem Jabłońskim i Teofilem Papeschem, późniejszymi wikariuszami w Choczni.
W 1894 roku w Krakowie został wyświęcony na księdza i rozpoczął posługę jako wikariusz w parafii Morawica.
W latach 1895-1898 pełnił obowiązki notariusza Kurii Biskupiej w Krakowie, a po ich zakończeniu został przeniesiony do Żywca, gdzie pracował także jako katecheta w szkole ludowej.
W 1899 roku pojawił się w Rybnej pod Krakowem, gdzie zostać miał już do końca życia. Początkowo był administratorem tamtejszej parafii pod wezwaniem św. Kazimierza, a 4 stycznia 1900 roku formalnie objął miejscowe probostwo.
Pełnił również obowiązki notariusza dekanatu czernichowskiego, a od 1916 roku dziekana. Dał się poznać jako znakomity kaznodzieja, a jego kazania budziły duże poruszenie wiernych. Stąd często bywał zapraszany do innych parafii w charakterze rekolekcjonisty lub do wygłaszania mów pogrzebowych nad grobami zmarłych księży.
Podczas pracy w Rybnej dokonano pokrycia dachu kościoła dachówką, a wieży blachą, odnowiono ołtarze i wnętrze kościoła, poszerzono cmentarz, ułożono nową posadzkę w kościele, założono ochronkę dla małych dzieci oraz zamontowano nowe dzwony, na miejsce starych, zarekwirowanych dla potrzeb wojennych.
Do Rybnej sprowadził swoją siostrę Mariannę Walerię, a jej męża Jana Balona zatrudnił jako organistę.
Mimo wielkiej gorliwości i zacności postać księdza Ferdynanda nie była oceniana jednoznacznie pozytywnie przez jego parafian. "Prawo Ludu", organ partii socjalno-demokratycznej z 17 marca 1901 roku zamieściło list jednego z czytelników, który napisał:
"Szanowna Redakcyo! Muszę się Wam użalić na naszego księdza z Rybny Widlarza, co postępuje wcale nie tak, jakby to przystało pasterzowi dusz. Jednego chłopa z Przegini to tak wybił bykowcem nie wiedzieć o co, że aż mu się krew pokazała i pręgi ma czarne po ciele. U nas znów w Czułowie teżeśmy mieli z nim małe zajście. Miało się wybrukować plac około szkoły; ksiądz chciał uchodzić za dobrodzieja gminy i chciał, żeby koszta tego pokryć z kasy szkolnej a nie z wydatków gminy, żeby to wszyscy myśleli, że gminie chce ująć kosztów. Ale te same pieniądze chciał potem pokryjomu zaliczyć do wydatków gminnych. Rozumie się, że na takie matactwo i wywodzenie w pole ludzi nikt się nie powinien był zgodzić. To też nasz wójt oparł się temu, żądając otwartego postępowania, tj. policzenia wszystkiego od razu na koszt gminy. Ale ksiądz tak się tem rozsierdził, że nie mógł cudzym kosztem uchodzić za dobrodzieja, że znów się chciał porwać do bicia stołkiem wójta, ale się jakoś wstrzymał wobec ludzi. Na socyalistów wygaduje z ambony, jak tylko umie, a my przecie chcemy słuchać stamtąd słowa bożego, nie wyklinań politycznych. Osądźcie sami, kochani towarzysze, czy to jest postępowanie godne."
Ksiądz Ferdynand Widlarz zmarł 10 sierpnia 1936 roku, w wieku 65 lat.
Jako ciekawostkę można podać fakt, że jego starszy brat Józef zamieszkał w Mistku w Czechach, początkując tamtejszą linię rodziny Widlarz, zapisywanej zgodnie z czeską ortografią jako Vidlař.
Lista księży z Choczni - LINK
Lista księży z Choczni - LINK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz