16 maja 1914 roku Wydział Krajowy, czyli organ wykonawczy Sejmu Krajowego we Lwowie zwrócił się do Wydziału Powiatowego w Wadowicach z poleceniem zbadania zarzutów podniesionych w otrzymanym przez Wydział Krajowy anonimowym piśmie z Choczni oraz podjęcia stosownych zarządzeń i zdania sprawy WK w odpowiedzi zwrotnej.
Treść tego donosu przedstawiała się następująco:
Do Wysokiego Wydziału krajowego we Lwowie
Zażalenie Członków gminy Choczni w powiecie wadowickiem
Trudno abyśmy się wszyscy podpisywali i zaznaczali swoje nazwiska natoby potrzeba dużo czasu- gdy przeciwnie same okoliczności na miejscu istniejące wskażą o naszem prawdziwem doniesieniu. Donosić o tem Radzie powiatowej lub Władzom tutejszym byłoby bez celowem, gdyż ma o tem wszystkim co tu napiszemy dawno wiedzę, a nic dotychczas nie poradziły, ale może trafi do uczuć Wysokiej Władzy by te choć kres temu położyła.
Nasz świetny wójt w Choczni ma starą studnię, ze nie tylko ludzie, dzieci, lecz nawet zwierzęta mogą do niej wpadać, gdyż poziom ziemi jest z nią równy, takich studni jest także masa w gminie, a nie robią na to nic inni, bo wójt jest im przykładem.
Od gnoju i nieczystości cała jego osada śmierdzi, grozi ogólną zarazą w razie dni gorących, jest także w kilka takich innych osad w gminie, które nie mają odpływu od gnojowisk do rzeki, bo od czego przykład z góry.
Z tych ognojonych studni piją ludzie, dużo się pisze- masa okólników - ale bardzo mało wykonania tychże, bo ci co mają to przestrzegać, sami są temu przeszkodą.
Nadto w Choczni niedorostki chodzą z papierosami w ręku, a wszystko się to podoba Panu Naczelnikowi, który jest kontent z takiej emancypacyi.
Szynkarze widząc nieporządki w gminie i wójta temu schlebiającego odpoczynku niedzielnego nie przestrzegają i wyśmiewają się z takiej władzy, która jest przedmiotem zachęcania do przekroczeń.
Albo Żyd rzeźnik w takiej wodzie myjący mięso i dający to mięso do jedzenia także zasługuje na zaufanie- a ty biedny gospodarzu cierp, znoś wszystko, bo ci nikt nie przyjdzie z pomocą, płać podatki, bo za to masz cudną autonomię, grożą ci zarazami a wdodatku egzekutorem podatkowem.
Proszę przeczytać; cierpliwość nasza się wnet wyczerpie i akt niniejszy znajdzie się na szpaltach dziennikarskich.
Mieszkańcy Choczni.
W odpowiedzi Naczelnik Gminy (wójt), którym był wówczas od pięciu lat Maksymilian Malata, odpisał 16 maja, że:
- stara się sumiennie wykonywać wszelkie zarządzenia i polecenia władz zwierzchnich w celu przestrzegania porządku w gminie, a przede wszystkim tych, które dotyczą studni i gnojowisk,
- podawał natychmiast do publicznej wiadomości przez gminnego gońca takie zarządzenia,
- kontrolował osobiście i z udziałem assesorów (radnych) ich wykonanie,
- stara się wpływać na upartych, nie przestrzegających przepisów i grozi im grzywnami,
- nieprawdziwe są zarówno informacje o konstrukcji jego studni, umożliwiającej rzekomo wpadnięcie, jak i o braku odpływu nieczystości z osadnika, ponieważ te odprowadzane są rurami pod powierzchnią ziemi do jego prywatnego ogrodu i dalej ze względu na ukształtowanie terenu spływają przez warstwy ziemi w kierunku rzeki,
- będzie się starał wyśledzić anonimowego autora tych nieprawdziwych zarzutów, który wystawia na szwank jego dobre imię.
Co ciekawe, jest to jedyna korespondencja pomiędzy ówczesnymi władzami gminy w Choczni, a władzami zwierzchnimi, która zachowała się do dziś w archiwach państwowych.
Paradoksalnie z wszystkich innych, zapewne o wiele istotniejszych pism, ponad 100 lat i dwie wojny światowe przetrwał tylko anonimowy donos i odpowiedź na niego naczelnika Malaty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz