wtorek, 21 stycznia 2025

Czym zajmowała się rada gminna w 1894 roku

 

3 lutego

Wybrano komitet, który miał doglądać budowy organistówki, ukończonej dotąd w stanie surowym. Znaleźli się w nim: Antoni Styła, Jan Zając, Jan Kręcioch, Jakub Sikora i Jan Świętek. Do dokończenia budowy potrzebna była kwota 408 złotych reńskich.

Postanowiono, że:

- kto nie będzie odrabiał „prestacyi drogowych” (obowiązkowych prac na drogach gminnych), ten będzie musiał zapłacić do kasy gminnej 2 złr za dzień pracy konnej i 40 centów za dzień pracy pieszej,

- należy wrócić Marii Cibor pożyczkę zaciągniętą u niej na budowę plebani w kwocie 300 złotych reńskich z procentami,

- należy zwrócić akuszerce 3 złote reńskie, których nie pobrała ona za porody od ubogich rodziców.

26 marca

Przyjęto narzucone przez Rząd Krajowy nakazy tępienia chrabąszczy, gąsienic, runianki o ostu oraz zakazy łapania ptactwa polnego i leśnego i łowienia ryb w rzekach i potokach.

Przeznaczono 5 złotych reńskich na budowę kaplicy w bursie gimnazjalnej w Wadowicach, a działalność samej bursy dofinansowano kwotą 2 złotych reńskich.

Przeznaczono 20 złotych reńskich na udekorowanie kościoła i szkoły na uroczystość upamiętniającą Tadeusza Kościuszkę.

Uchwalono, by „gaje przy Rządowym gościńcu” (szpalery drzew) „każdy na swem gruncie gdzie znaki posadził”.

Nie wyrażono zgody na dymisję złożoną przez Józefa Czapika ze stanowiska wójta i pisarza gminnego.

5 sierpnia

Radny Antoni Styła (późniejszy poseł) zaproponował, by gmina zakupiła dworską murowaną austerię (karczmę z zajazdem) i przeznaczyła ją na potrzeby szkolne lub sklep. Obecny na posiedzeniu Franciszek Wiśniowski, kierownik szkoły, poinformował zebranych, że wstępne rozmowy na ten temat już się odbyły i Stanisław Dunin z Głębowic, właściciel obu choczeńskich karczm oraz przylegających do nich parcel wyraził zainteresowanie ich zbyciem na potrzeby gminy. Wobec powyższego rada postanowiła podjąć rozmowy z Duninem w celu ustalenia ceny sprzedaży obu karczm z gruntami i ewentualnego sfinalizowania transakcji. Oddelegowano do tego celu Jana Świętka, Jana Zająca i Antoniego Styłę.

Ponownie nie wyrażono zgody na dymisję złożoną przez wójta Czapika.

18 października

Postanowiono, że gmina choczeńska może przeznaczyć na zakup obu karczm z gruntami kwotę nie wyższą, niż 3.500 zł reńskich.

25 listopada

Wybrano trzech przedstawicieli gminy do Rady Szkolnej Miejscowej, to jest: Antoniego Styłę, Józefa Czapika i Antoniego Balona.

Radni wyrazili żal, że Stanisław Dunin mimo wcześniejszych ustaleń sprzedał karczmy komu innemu. Poruszano również temat budowy organistówki i powołania komisji do sprawdzenia prawidłowości rachunków gminnych.

31 grudnia

Uchwalono przyjęcie prawidłowości rachunków gminnych za 1893 roku przy dwóch głosach sprzeciwu (Antoniego Styły i Jana Zająca).

Przedłożono projekt budżetu na 1895 rok, który przewidywał przychody gminy w wysokości 207 złotych reńskich o wydatki w wysokości 714 złotych reńskich. Radni wykreślili z planowanych dochodów 18 złr za kartki pośmiertne (świadectwa zgonu) i 60 złr za „paszporty bydlane” (świadectwa pochodzenia i zdrowia bydła), a z wydatków płace strażników polowych (50 złr), oglądaczy zwłok (18 złr) i ocenicieli bydła (60 złr). Ostateczną różnicę między dochodem a wydatkami (457 złr) postanowiono pokryć z podwyższenia wszystkich gminnych podatków o 20%. Z podwyższonych podatków zamierzano także pokryć płace nauczycieli i potrzeby szkolne. 100 złr z kasy gminnej ulokowano na książeczce oszczędnościowej w kasie w Wadowicach z myślą o zakupie „sikawki” (konnego wozu strażackiego) do gaszenia pożarów. Kasjerem gminnym wybrano Jana Guzdka, a kontrolerem kasy Ignacego Widlarza. Natomiast nowym sekretarzem gminy został Antoni Styła. Z posady sługi gminnego zrezygnował Andrzej Widlarz.

Uchwalono, że:

- oglądacze zwłok mają być opłacani z majątku po zmarłym kwotą 20 centów (40 groszy) od oględzin, a gdy zmarły nie zostawi majątku koszty wydania świadectwa zgonu pokrywa gmina,

- paszporty wystawiane zwierzętom przed ich zabraniem na handel na jarmark mają kosztować hodowców: 4 centy od krowy, wołu, buhaja i konia + 2 centy za druk, 2 centy od cieląt, świń i owiec (do 50 sztuk) + 2 centy za druk,

- paszporty bydła rzeźnego mają kosztować: 8 centów od sztuki wołu, buhaja i krowy, 4 centy od sztuki cielęcia, kozy, owcy, świni, jagnięcia, barana czy skopa (wykastrowanego barana),

- paszporty od mięsa na handel sprowadzonego z innych miejscowości mają kosztować: 4 centy od całego zwierzęcia i proporcjonalnie mniej za jego połowę lub ćwiartkę,

- jednorazowa zapomoga dla starego kościelnego Błażeja Szczepaniaka ma wynieść 5 złr.

piątek, 17 stycznia 2025

Siostra Antonina Kądziołka

 

Źródło - wiara.pl

21 grudnia ubiegłego roku zmarła w Krakowie siostra Antonina Kądziołka ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, zwanych popularnie szarytkami, która przez wiele lat pracowała w Choczni.

S. Antonina urodziła się 15 maja 1932 we wsi Siekierczyna pod Limanową. Jej dzieciństwo przypadało na okres okupacji niemieckiej, podczas której nie miała możliwości uczęszczania do szkoły. Jej ośmioosobowa rodzina często cierpiała głód. 

W listopadzie 1953 roku Antonina Kądziołka wstąpiła do klasztoru w Krakowie. Po roku została przeniesiona do Krynicy, gdzie pracowała w kuchni ośrodka wypoczynkowego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Z Krynicy trafiła do seminarium duchownego w Gorzowie Wielkopolskim, a następnie do Domu Opieki imienia Helclów w Krakowie. Tam spędziła 5 lat, a kolejne 20 na placówce w Żmigrodzie na Dolnym Śląsku. W 1997 roku znalazła się w Choczni, tu w 2003 roku obchodziła jubileusz 50-lecia złożenia ślubów zakonnych. 

Koniec pracowitego życia spędziła we Wspólnocie św. Katarzyny Laboure w Krakowie. Zmarła w tamtejszej infirmerii w wieku 92 lat. 27 grudnia spoczęła na Cmentarzu Rakowickim.




wtorek, 14 stycznia 2025

Zgony w Choczni w latach 1930-39

 

Według choczeńskich metryk zgonów  latach 1930-39 umierało w Choczni rocznie niemal tyle samo osób co współcześnie. Liczba zgonów wahała się w tym czasie od 44 do 88 osób rocznie. Jeżeli nie uwzględniać jednak nadmiarowych 22 zgonów z 1939 roku, wynikłych z wydarzeń wojennych, to zakres ten zmniejsza się (44-71), a średnia roczna liczba zgonów wynosiłaby wtedy 60 rocznie. Dla porównania w 2018 roku odnotowano w księgach parafialnych 58 zgonów, a w ubiegłym roku około 70. Należy wziąć jednak pod uwagę, że obecna liczna ludności Choczni (około 6.000) znacznie przewyższa tę z lat 30. (około 4.000 osób w 1939 roku). Czyli średnia roczna liczba zgonów w latach 1930-39 była o połowę wyższa niż obecnie. Główny wpływ miała na to bardzo duża wtedy śmiertelność noworodków i niemowląt – średnio rocznie umierało 18 dzieci poniżej roku życia, co stanowiło wtedy 1/3 wszystkich zgonów. Licząc zgony wszystkich niedorosłych (poniżej 18 roku życia) ta proporcja wzrasta do 43%.

Średni wiek zmarłego w omawianych latach to zaledwie 36 lat. To oznacza, że nie wzrósł on wiele od XVIII wieku – żadne późniejsze zdobycze cywilizacyjne nie wpłynęły więc na znaczne zwiększenie długości życia w przedwojennej Choczni. Tę średnią wieku trudno też porównywać do obecnych danych – w 2023 r. przeciętne trwanie życia mężczyzn w Polsce wyniosło 74,7 roku, natomiast kobiet 82 lata.

Zaledwie czterech zmarłych przekroczyło 90. rok życia, a najdłużej (97 lat) żyła Agnieszka Król, która przyszła na świat w Kaszowie i zmarła w Choczni 14 lutego 1938. Na kolejnych miejscach znaleźli się 93-letni Józef Michalak, żebrak z Głębowic i 92-letni Józef Gazda, rodowity chocznianin.

Większość odnotowanych wówczas zgonów miała przyczyny naturalne – z obecnej perspektywy dziwić może dość często podawany uwiąd starczy, jako przyczyna śmierci osób w wieku poniżej 70 lat.

Oprócz wymienionych wyżej ofiar bombardowania i ostrzału choczeńskiego gościńca we wrześniu 1939 roku zapisano w metrykach także 3 zgony osób porażonych uderzeniem pioruna, 2 ofiary wypadków kolejowych, dwoje samobójców i jeden wypadek śmiertelny przy pracy w gospodarstwie. Nie zapisano żadnego śmiertelnego wypadku samochodowego, choć  z innych źródeł wiadomo, że do takich wówczas w Choczni dochodziło. Ich ofiary nie pochodziły jednak z Choczni i nie zostały pochowane na miejscowym cmentarzu, a ich śmierć odnotowano zapewne tylko w księgach metrykalnych właściwych dla miejsc ich zamieszkania. Nie ujęto również w metrykach (a właściwie w ich kopiach przekazanych do Urzędu Stanu Cywilnego) tragicznego zgonu byłego posła Antoniego Styły na torach kolejowych w Kleczy, którego błędnie zidentyfikowane zwłoki złożono najpierw na cmentarzu w Wadowicach.

Rok

Liczba zgonów

naturalnych

nienaturalnych

Śr. wiek

Dzieci do 1 r.

Dzieci poniżej 18

1939

85

61

24

35

17

28

1938

56

55

1

39

13

19

1937

56

56

0

35

14

23

1936

68

68

0

35

19

31

1935

70

70

0

39

22

29

1934

44

44

0

36

11

21

1933

56

56

0

34

19

27

1932

56

51

5

41

15

21

1931

61

61

0

34

22

26

1930

71

71

0

32

27

39

 

 

czwartek, 9 stycznia 2025

Widlarzowie na Podkarpaciu

 

Wywodzący się z Choczni Widlarzowie szeroko rozprzestrzenili się po Polsce i świecie. Po połowie XIX wieku przedstawiciele tego rodu zamieszkali na przykład w Wadowicach, Kalwarii Zebrzydowskiej i na Bukowinie, a pod jego koniec i przed I wojną światową pojawili się także w Bielsku i jego okolicach, Krakowie, pod Zawierciem, w Jaworznie, Żywcu, Zgierzu, na Górnym Śląsku oraz w Budapeszcie, w Czechach i w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Z kolei w okresie międzywojennym Widlarzowie o choczeńskich korzeniach osiedlili się między innymi w Wielkopolsce, Francji, Rumunii, Niemczech, czy w Urugwaju, a po II wojnie światowej dotarli nawet do Australii.

Natomiast nie były mi dotąd znane związki z Chocznią części Widlarzów z obecnego województwa podkarpackiego. Już pod koniec XIX wieku pracował tam i zmarł w Ropczycach ks. Franciszek Widlarz, katecheta szkół ludowych, a w 1902 roku posadę inspektora szkolnego w Krośnie objął Jan Widlarz.  W tymże samym Krośnie na miejscowym cmentarzu natrafić można na stary nagrobek upamiętniający rodzinę Widlarz. Nie byli to jednak krewni wymienionego wyżej inspektora szkolnego, który w 1909 roku został przeniesiony do Żywca, lecz inni Widlarzowie, przynależni do Choczni ze względu na osobę Karola Widlarza. Ów Karol, urodzony w Choczni w 1860 roku, ożenił się z Niemką z Bielska – Augustą Pauliną Geisler. W 1893 roku w Bielsku przyszedł na świat ich syn Karol Józef, a kolejne ich dzieci rodziły się już w Vitkovicach w północnych Czechach, gdzie Karol znalazł pracę jako hutnik i stolarz. Niestety zmarł on w wieku około 40 lat, a wdowa po nim wróciła z dziećmi do rodzinnego Bielska. Ponieważ dzieci Karola przynależały do Choczni, to Augusta Widlarz zwróciła się do władz choczeńskiej gminy o wsparcie. W 1902 roku rada gminna postanowiła zaprosić Augustę Widlarz z dziećmi do Choczni i kierować ich rotacyjnie do  kolejnych gospodarzy, którzy mieli zapewnić im dach nad głową i wyżywienie. Ta propozycją nie została jednak przyjęta.

W okresie międzywojennym Karol Józef Widlarz, syn Karola i Augusty zaczął prowadzić w Krośnie dobrze prosperującą wytwórnię kafli piecowych. Po śmierci w 1950 r. spoczął na miejscowym cmentarzu w grobie rodzinnym, w osobnym grobie na tym samym cmentarzu pochowana jest również jego matka. Drogi tej rodziny Widlarz wiodły więc na Podkarpacie poprzez Bielsko i północne Czechy.

Grób Karola Widlarza w Krośnie
Źródło - grobonet

Grób Augusty Widlarz w Krośnie
Źródło grobonet

Równie skomplikowane były losy innej rodziny Widlarz, której potomkowie pojawiają się w Rozalinie pod Tarnobrzegiem i w Rzeszowie. By rozwikłać ich dzieje należy cofnąć się do osoby Wawrzyńca Widlarza, syna Mikołaja i Franciszki z domu Kumorek, który urodził się w Choczni w 1821 roku. W wieku 23 lat poślubił on Annę Kołek z Jaroszowic i zamieszkał z nią w tej miejscowości. Księgi metrykalne z Jaroszowic odnotowują urodzenia i chrzty ich jedenaściorga dzieci. Najmłodszym z nich był Franciszek, który przyszedł na świat w 1868 roku – czyli tym samym, w którym zmarł jego ojciec Wawrzyniec. Tenże Franciszek imał się różnych dorywczych zajęć, najczęściej najmując się do pracy za wynagrodzeniem dziennym. W 1895 roku poślubił w Katedrze Mariackiej w Krakowie Justynę Zając z Gnojnika, a rok później przyszedł na świat ich pierworodny syn Józef. Franciszek w poszukiwaniu pracy powrócił z rodziną do Wadowic, gdzie w 1904 roku została ochrzczona jego córka Helena, zmarła kilka miesięcy później. W 1909 roku Justyna, żona Franciszka, targnęła się na życie w Tomicach. Owdowiały Franciszek zamieszkał w Choczni i rok po  śmierci żony ożenił się powtórnie. Jego wybranką była pochodząca z Frydrychowic Maria Urbańska. W 1912 roku Franciszkowi i Marii urodziła się w Choczni córka Helena, która po mężu nosiła nazwisko Słoboda i była mieszkanką Wadowic. W 1942 roku w Wadowicach zmarł jej ojciec Franciszek.

Tymczasem urodzony w Krakowie Józef Widlarz, syn Franciszka z jego pierwszego związku, uzyskał średnie wykształcenie i rozpoczął pracę jako leśniczy. Począwszy od lat 20. XX wieku pracował on w leśnictwie Rozalin pod Tarnobrzegiem. W czasie II wojny światowej był więziony przez Niemców w Wiśniczu za działalność w ZWZ-AK.

W 1926 roku przyszedł na świat w Rozalinie jego syn Stanisław Widlarz, który po ukończeniu liceum ogólnokształcącego w Tarnobrzegu i Akademii Medycznej w Lublinie (1955) został lekarzem i podjął pracę w Rzeszowie. W latach 1956-62 był zatrudniony w Wydziale Zdrowia Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Rzeszowie i w Oddziale Ginekologii i Położnictwa Wojewódzkiego Szpitala w Rzeszowie. Tam uzyskał II stopień specjalizacji zakresie ginekologii i położnictwa. W 1965 roku został dyrektorem Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Rzeszowie,  a później w latach 1975-97 pracował w ZOZ w Ropczycach, przy czym a latach 1982-90 kierował tą placówką. Był odznaczony między innymi Srebrnym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Zmarł nagle w 1997 roku na przystanku autobusowym w Rzeszowie, oczekując na autobus do Ropczyc. Spoczywa na Cm. Komunalnym Wilkowyja w Rzeszowie. Nie pozostawił po sobie męskich potomków, ale obecność nazwiska Widlarz w Rozalinie i Rzeszowie świadczy o tym, że miał on prawdopodobnie brata lub braci. Ta gałąź rodu Widlarzów dotarła więc na Podkarpacie poprzez epizody w Jaroszowicach, Krakowie, Wadowicach i Tomicach.


Grób Stanisława Widlarza w Rzeszowie
Źródło - grobonet



wtorek, 7 stycznia 2025

Antoni Guzdek - żołnierz Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii

Oprócz Stanisława Widlarza, Władysława Nowaka, Władysława Lipowskiego, Józefa Korzeniowskiego, czy Mariana Talagi, żołnierzem Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii w czasie II wojny światowej, który posiadał związki z Chocznią był także Antoni Guzdek. Jednak w przeciwieństwie do wymienionych wyżej nie urodził się w Choczni, ani nie był jej mieszkańcem.

Źródło - Lista Krzystka

Przyszedł na świat 18 maja 1915 roku w sąsiadującej z Chocznią Zawadce, jako syn chocznianina Wojciecha Guzdka (1887-1965) i Marii z domu Brańka, pochodzącej z Jaroszowic.

W wieku niespełna 7 lat stracił matkę, która zmarła krótko po urodzeniu jego młodszego brata Stanisława.

W czasie II wojny światowej Antoni Guzdek znalazł się w Wielkiej Brytanii, gdzie służył jako mechanik - zbrojmistrz w Polskich Siłach Powietrznych: 304. Dywizjonie Bombowym "Ziemi Śląskiej" oraz 315. Dywizjonie Myśliwskim "Dęblińskim". Był trzykrotnie odznaczony Medalem Lotniczym i awansował na stopień plutonowego.

Po wojnie Antoni Guzdek pozostał na emigracji w Anglii. W 1945 roku poślubił Angielkę Ellen Andrews (1917-2007), z którą miał synów Antoniego juniora i Andrzeja (Andrew).

Zmarł 15 września 1992, spoczywa na Municipal Cemetery w Otley w hrabstwie Yorkshire.


piątek, 3 stycznia 2025

Wadowice. Dzieje miasta. Tom I

 

Wydany pod koniec ubiegłego roku I tom monografii historycznej Wadowic zatytułowany „Pod rządami książąt oświęcimskich i zatorskich” przynosi dużo interesujących i nieznanych dotąd informacji z dziejów tego miasta. To zasługa redaktora tego tomu Tomasza Graffa (a zarazem autora kilku rozdziałów) oraz grona autorów/badaczy: Karola Witkowskiego, Sławomira Dryi, Marcina Starzyńskiego, Mirosława Płonki i Doroty Żurek, którzy potrafili dotrzeć do nowych źródeł lub przekonująco zinterpretować te znane już wcześniej. Mimo że monografia dotyczy dziejów miasta, to znalazły się w niej także wzmianki o miejscowościach z obszaru dzisiejszej gminy Wadowice i powiatu wadowickiego. Chocznia pojawia się w pierwszym tomie na niemal 50 stronach z 330 ogółem (nie licząc wstępu, podsumowania, bibliografii, spisu treści, itp.).

Już w pierwszym rozdziale poświęconym środowisku geograficznemu gminy Wadowice Karol Witkowski wspomina o:

  • skałach fliszowych – oligoceńskich warstwach krośnieńskich w dolinie Konówki,
  • kamieniołomie na granicy Choczni i Kaczyny z odsłonięciami warstw lgockich,
  • łupkach, piaskowcach, rogowcach i łupkach pstrych jako utworach płaszczowiny skolskiej w dolinie Konówki, osiedlach Malatowskim i Komanim oraz przy ul. Góralskiej,
  • dużym złożu iłów między osiedlem Patria a Bożą Męką,
  • układzie historycznych miedz w pobliżu Bożej Męki,
  • zasobach surowców mineralnych w Choczni,
  • wstęgowym układzie choczeńskich pól,
  • Parku Krajobrazowym Beskidu Małego, obejmującym także pasmo Bliźniaków, którego otulina sięga ul. Drapówka,
  • jaworze – pomniku przyrody na terenie Choczni.

Autor nie zamieszcza niestety informacji o dziewiętnastowiecznych badaniach geologicznych na terenie Choczni, czy dawnych poszukiwaniach złóż kopalin i eksploatacji rud, co mogłoby nadać temu rozdziałowi bardziej historyczny rys.

Uczestnicy spotkania z autorami monografii, które odbyło się w Choczni w listopadzie 2023 roku, mieli wówczas okazję zapoznać się tezami artykułu Sławomira Dryi, dotyczącymi archeologii regionu wadowickiego. Wspominał on wówczas o badaniach archeologicznych z 1986 roku, obejmujących także część Choczni, w czasie których odkryto na jej terenie trzy stanowiska archeologiczne z 17 ogółem zinwentaryzowanych. Są to zarówno stanowiska z epoki kamienia, jak i pradziejów, czasów średniowiecza i nowożytnych. Ich liczba jest największa w okolicy. Podczas spotkania w Choczni autor dowiedział się także o przypadkowym odkryciu dokonanym przez jednego z mieszkańców pod koniec lat 40. XX wieku. Niestety wykopany wówczas kamienny toporek i metalowy przedmiot zaginął, a towarzyszące mu miejsce pochówku (być może z epoki brązu) zostało bezpowrotnie zniszczone.

Zdecydowanie najwięcej informacji o Choczni znajduje się w rozdziale napisanym przez Mirosława Płonkę pod tytułem „Zabytki na obszarze gminy Wadowice”. Na ogólną liczbę 441 dóbr kultury wpisanych do Gminnej Ewidencji Zabytków niemal 10% stanowią obiekty z Choczni. Pisząc o przykładach dawnej architektury drewnianej autor wspomina nieistniejący młyn Burzejów w górnej części wsi o konstrukcji zrębowej i zamieszcza jego zdjęcia z 1959 roku. Z analizy „Kroniki Parafialnej” i innych dokumentów zgromadzonych w archiwum parafialnym pochodzą opisy dbałości choczeńskich plebanów z XIX wieku o przyrodę, a szczególnie o nasadzenia nowych drzew, tworzenie alejek i szpalerów drzewnych. Z tych samych źródeł pochodzi rzetelny i dokładny opis zespołu parafialnego w Choczni, historia budowy dwóch ostatnich kościołów i wyposażenia ich wnętrz, do czego przyczynili się dobrodzieje i darczyńcy ze wsi (m.in. wymieniony w tekście Tomasz Ramza) oraz choczeńscy i okoliczni rzemieślnicy. Znajdziemy tu także wzmianki o historii plebanii, Domu Katolickiego i cmentarza, z podaną po raz pierwszy w drukowanej publikacji prawidłową datą powstania tego ostatniego. W Gminnej Ewidencji Zabytków ujęto także cmentarz epidemiczny na Bożej Męce z towarzyszącą mu kapliczką – o niej przeczytać można na stronie 214 (nie podanej w indeksie geograficznym). Mirosław Płonka na marginesie rozważań o przekształceniach układów przestrzennych wsi wspomina też o zniszczeniach wojennych w Choczni z lat 1940-44. Dokładne podsumowanie rozmiarów tych szkód znajdzie się zapewne w jednym z kolejnych tomów monografii. Szkoda, ze zabrakło tu miejsca na choćby krótkie wzmianki  o ważnych dla świadomości historycznej chocznian świeckich obiektach historycznych z terenu wsi – budynku „Sokoła”, czy starej szkoły podstawowej.

Na następne informacje o Choczni natrafić można w rozdziale „Początki osady i lokacji miasta”, którego autorką jest Dorota Żurek. Wymienia ona Chocznię jako osadę powstałą po wyodrębnieniu się księstwa oświęcimskiego (str. 225) i wzmiankowaną po raz pierwszy jako parafia w 1355 roku. Istniejące wówczas dwie Chocznie: Stara i Nowa stanowiły własność szlachecką, a ich pierwszym znanym posiadaczem był Mikołaj Vlodzylaj. W średniowieczu Chocznia wchodziła w skład dóbr należących do zamku Barwałd, dzieląc losy m.in. Jaroszowic, Gorzenia, czy wadowickiego wójtostwa, nieco odmienne od historii pozostałych miejscowości obecnej gminy Wadowice. Dalsze losy starostwa barwałdzkiego (wraz z Chocznią” przedstawione są od str. 246. Chocznia pojawia się w tym rozdziale także przy okazji opisu doprowadzenia wody do wadowickiego młyna i lokalizacji miejskich ról (str. 261-262).

Sprawę pierwszej wzmianki o Choczni przy okazji dziesięciny papieskiej omawia Tomasz Graff  w rozdziale „Kościół wadowicki” (str. 303). Jej wysokość stanowi punkt wyjścia do szacunków ludności parafii Chocznia (str. 305), o czym autor opowiadał szczegółowo podczas spotkania w Choczni w listopadzie 2023 roku. Z kolei zamieszczonej przez niego na str. 323 w tabeli uposażeń proboszczów dekanatu zatorskiego z 1529 roku można znaleźć także uposażenie plebana choczeńskiego, należące wtedy do najniższych w okolicy.  

To miłe, że wśród cytowanych w publikacji źródeł znalazł się też blog „Chocznia kiedyś”.

Doceniając trud badaczy włożony w powstanie tego tomu i wyniki ich pracy warto oczekiwać na kolejne tomy monografii. Warto także zastanowić się, czy na osobną przekrojową publikację nie zasługiwałyby dzieje samej Choczni.