Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Adam Ryłko. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Adam Ryłko. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 3 czerwca 2025

Ballada o Ryłkach

"Ballada o Ryłkach" to utwór skomponowany przez Tadeusza Starzyka (i AI) dla upamiętnienia jego przodka Adama Ryłki - ostatniego kierownika szkoły w Choczni w czasach galicyjskich - oraz jego rodziny.


Adam Ryłko  - link


czwartek, 18 lipca 2024

Polemiki między członkami władz gminnych w Choczni na łamach "Prawdy" w 1902 roku

 

21 lipca 1902 roku anonimowy „Przyjaciel Choczni” opublikował artykuł w tygodniku „Prawda” o następującej treści:

Smutne wieści z Choczni.

Już kilka razy zamyślałem napisać coś o Choczni, wreszcie widząc, że na bezdroże wszystko zchodzi w Choczni, nie mogę milczeć i czystą prawdę opisuję. Chocznia, gmina w Starostwie wadowickiem dosyć liczna, bo do 3.000 dusz, a 450 Nr. domów obejmująca, ma czteroklasową szkołę i jednoklasową nadetatową, dwóch nauczycieli a trzy nauczycielki. Przed paru laty służyła nasza gmina za wzór w powiecie, dziś w niej taka zmiana, że nawet Zwierzchności gminnej nie ma, bo naczelnik gminy jako rzemieślnik pobija kościół w Rychwałdzie, a zastępca naczelnika odjechał do Ameryki. Przed sześciu laty przewódcy ludowcy podbili pod swój sztandar młodsze pokolenie w Choczni i z tego wyszedł nawet poseł Pan Styła, a dalej do Rady gminnej weszło 3/4 części tych ludowców, a 1/4 część ludzi usposobionych poważnie. Przy większości ludowców, zwierzchnikami gminy sami ludowcy wybrani zostali i mieli raj w Choczni zaprowadzić, bo na poprzednią radę gminną mówili, że absolutnie rządzi. I w czemże widzieli despotyzm? Może w tem, że sprawiono nowy organ, cztery nowe dzwony, wybudowano kościół, plebanię, organistówkę, most u kościoła; przeprowadzono, że jeden choć obciążony legatami przeznaczył 6 1/2 morga gruntu do użytku organisty. Dzisiaj inaczej rządzą ludowcy, gdyż sami zwierzchnicy poróżnili się między sobą. Najprzód podwójci pierwszy zrezygnował z przyczyny wtrącania się w urzędowanie długich włosów, taksamo i drugi podwójci z tej samej przyczyny wyjechał do Ameryki, a najwięksi przyjaciele Naczelnika gminy dogryzając mu i jego do rezygnacyi zniewolili; jednak tej Rada gminna nie przyjęła. Wprawdzie obecny wójt niezły człowiek, ale jako kowal, blacharz, ślusarz, maszynista niezdolny do piastowania zwierzchnictwa gminy, bo miękki jak rzepa i wiadomości brak, a sprężystości do prowadzenia porządku według § 27 ustawy gminnej niema żadnej. To też po całych nocach szynki otwarte, bo oprócz publiczności, sami zwierzchnicy gminy w nich bawią. Przeto wyrostki widząc po szynkach zwierzchników gminy, hulają po całych nocach po gminie, niepokoją mieszkańców, a na gościńcach publicznych zaczepiają w nocy; nawet miejscowych duszpasterzy zaczepili dwa razy. Przyczyny złego, jakie wzmaga się w Choczni, są: niedozór nad szynkami i godzinami otwarcia i nieograniczenie godzin, bywanie samych zwierzchników gminy w szynkach poza godzinami otwarcia i nieczynność policyjna, brak czytelni i brak Kółka rolniczego; choć może donoszą o tem, że jest czytelnia i Kółko rolnicze, ale to nie jest prawdą. A gdzie są fundusze Kółka rolniczego, które do 1895 r. były i nowy Zarząd je odebrał, to jest pytanie. Powinienby główny Zarząd Kółek rolniczych i c. k. Starostwo zarządzić dochodzenie, jak stoi Kółko rolnicze w Choczni, jego fundusze i jaki jest Zarząd. Chocznianie mają ich za dobroczyńców! Już za daleko zabrnięto w Choczni; jeżeli się Chocznianie ku lepszemu nie zwrócą i do czytania „Prawdy” i „Związku chłopskiego” nie wezmą, ażeby z ciemnoty przejrzeli i nie porzucą szynków, zubożenie i upadek potomności ich czeka. Jeszcze nie brak dobrych ludzi w Choczni, którzy pragnęliby podźwignąć upadek czytelni i Kółka rolniczego w Choczni i podźwignięcia moralnego i materialnego ludności, przedewszystkiem jest gorliwe miejscowe duchowieństwo i nauczycielstwo, ale poznawszy usposobienie Chocznian zdala się trzymają, nie mieszając się w te sprawy, bo wiedzą, że Chocznia dawnej Radzie gminnej niewdzięcznością się odpłaciła, a przewodniczący Kółka rolniczego za sklepikarzy grubo zapłacił ich deficyt. Przed pięciu laty były tylko cztery szynki w Choczni, a teraz jest ich pięć, a w nich poddostatkiem w niedziele i święta Chocznian; tam się czytelnia, Kółko rolnicze i nieszpory odbywają przy szklankach, a potem hałasy i bitki; a długów w kasie oszczędności i innych zakładach wekslowych i hipotecznych, jak włosów na głowie. To też do Choczni z poza granic przychodzą i zakupują realności nie tylko katolicy, ale i żydzi, a ci ostatni już ulicę od Wadowic zajęli domami i wszelkie zyski ciągną z Chocznian. A Chocznianie mają ich za dobroczyńców! Już za daleko zabrnięto w Choczni; jeżeli się Chocznianie ku lepszemu nie zwrócą i do czytania „Prawdy” i „Związku chłopskiego”' nie wezmą, ażeby z ciemnoty przejrzeli i nie porzucą szynków, zubożenie i upadek potomności ich czeka.

Nietrudno domyślić się, że autorem tego artykułu był Józef Czapik, wieloletni choczeński wójt, odsunięty w tym czasie od władzy przez nową ekipę.

Na odpowiedź sprawujących wówczas władzę w Choczni nie trzeba było długo czekać. 2 sierpnia 1902 roku Rada Gminna z Choczni na łamach tej samej „Prawdy” opublikowała następujące sprostowanie:

Nieprawdą jest, że pierwszy zastępca wójta zrezygnował z powodu wtrącania się do urzędowania długich włosów, bo tenże zrezygnował z powodu słabości, jak świadczy w aktach gminnych pisemna rezygnacya. Nieprawdą jest, że drugi zastępca wójta zrezygnował ze swej godności, a że tenże wyjechał do Ameryki, to tylko urządził sobie taką wycieczkę, aby odwiedzić dwóch swoich rodzonych braci w Ameryce, którzy są księżmi i posiadają dobre probostwa w Ameryce i prosili go jako brata, aby ich odwiedził. Nieprawdą jest, że ludowcy mieli raj w Choczni zaprowadzić, a o raju nikt nie myślał ani nie mówił, tylko zdobywali swoje prawa, jakie im przysłużały, a despotyzm musiano zerwać, jaki panował w Choczni przy budowach kościoła, plebanii, organistówki, mostów i t. p. budowach, o których nikt nikogo nie rachował, a władze odnośne wyższe w to nie wglądały, bo nie rozpisywano do żadnej budowy konkurencyi, tylko wszystko działo się pod pozorem dobrowolnych składek, a budowano latami, a repartycya datków w gminie się odbywała bez żadnej kontroli. Nieprawdą jest, jakoby najwięksi przyjaciele wójta tak mu dogryzali, aż go do rezygnacyi zmusili, natomiast prawdą jest, że do rezygnacyi zmusiła wójta ta okoliczność, że jeden z tych „poważnie usposobionych” postawił wniosek przy uchwale budżetu gminnego na rok 1902, aby wójtowi zmniejszyć pensyę do połowy, i wniosek ten się utrzymał i wskutek zmniejszenia pensyi wójt wniósł rezygnacyę, a nie z powodu dogryzania mu. Nieprawdą jest, jakoby Chocznianie mieli tych ostatnich za dobroczyńców (żydów), że zyski z nich ciągną, ale przeciwnie, bo kiedy jeden z nich starał się o konces na szynk, to gmina z całych sił sprzeciwiała się udzieleniu koncesu, ale odnośny referent c. k. Starostwa tak orzekł na korzyść żyda, że żyd uzyskał co tylko chciał od wyższych władz. Nieprawdą jest, że przed pięciu laty były cztery szynki, bo przed pięciu laty było aż osiem szynków, a teraz w obecnym czasie jest tylko pięć szynków. A że Szanowny przyjaciel Choczni powiada, że naczelnik gminy, Antoni Sikora, ma brak sprężystości do piastowania urzędu naczelnika gminnego, bo nie ukończył doktoratu praw, a za przeciąg swego urzędowania 5-letniego, nie mógł nabrać tyle świadomości ustaw i wszelkich rozporządzeń, jak inni, którzy przez 20 lub 25 lat byli wójtami. Podpisani: Antoni Sikora, wójt, asesorowie i radni.

Wcześniej, bo już w numerze z 5 lipca swoje sprostowania umieścili Antoni Styła, Wojciech Malata i zarząd Kółka Rolniczego:

Zarząd Kółka rolniczego pisze:

W owym artykule przyjaciel Choczni widzi przyczynę złego między innymi także w tem, że „brak Kółka rolniczego” i pyta patetycznie: A gdzie są fundusze Kółka rolniczego, które do r. 1895 były i nowy Zarząd je odebrał? Jakimś dziwnym sposobem przyjaciel Choczni wie, że fundusze Kółka rolniczego były do r. 1895 t. j. do czasu, dopóki przewodniczącym był p. Józef Czapik, a dowiedział się tego może od tegoż p. Czapika, mógł więc i obecnie u niego zasięgnąć informacyi, a dowiedziałby się, gdzie teraz są. Wszak jeszcze w lutym b. r. doradzał p. Czapik wdowie po skarbniku Kółka roln., jak ma postąpić przy oddaniu tych funduszów nowowybranemu przez Zarząd Kółka roln. skarbnikowi, byłby więc autorowi chętnie udzielił wiadomości o stanie funduszów Kółka roln., chyba że „przyjaciel Choczni” znajduje się hen za granicami Choczni i chcąc się coś dowiedzieć, powoduje sprostowanie. Otóż aby przyjaciela Choczni uspokoić oświadczamy mu, że fundusze Kółka rolniczego są u skarbnika tegoż Kółka i że jest Zarząd wybrany na walnem zgromadzeniu.

Podpisani: Adam Ruliński sekretarz Kółka roln. Franciszek Wcisło zastępca przewodniczącego.

Autor artykułu stara się w artykule wymienionym poniżyć obywateli całej Choczni i pisze między innymi zohydzaniami i to, że „długów w Kasie oszczędności i innych zakładach wekslowych i hipotecznych, jak włosów na głowie”. Za obowiązek swój uważam odeprzeć ten zarzut, prostując go o tyle, że Chocznia według swojej liczby mieszkańców i wartości realności, mniej jest obdłużona niż inne gminy w powiecie, porównując wartość jednej i drugiej. Wiadomości pod tym względem nabyłem jako członek Dyrekcyi Kasy oszczędności w Wadowicach.

Antoni Styła z Choczni.

Pisze autor pomiędzy innymi paszkwilami i ten, że w Choczni „po całych nocach szynki otwarte, bo oprócz publiczności sami zwierzchnicy gminy w nich bawią”. Nie prawdą jest, jakoby po całych nocach szynki były otwarte w Choczni, bo ustawa państwowa z roku 1877 19 lipca ogranicza ściśle takowe, a przynajmniej podpisany jako szynkarz ściśle się takowej trzymam. Dalej nieprawdą jest, że nieszpory odbywają się przy szklance, bo jako chrześcianin katolik, a w dodatku asesor gminy Choczni na tobym się nie zgodził. Zarzut wydrukowany, że „zwierzchnicy w szynkach po całych nocach bawią” może się odnosić tylko do mnie, bo jako asesor mieszkam we swoim własnym domu, w którym mam szynk koncesyonowany, to przecież i nie może być zarzutem dla mnie, bo ze swojego domu nie mogę na noc iść do cudzego mieszkać. Autor robi zarzut z tego powodu nieuzasadniony zwierzchnikom gminy Choczni, który w artykule „Prawdy”, kto nie wie o tem, wygląda rażąco. A wyrostki, o których autor pisze, z tego powodu nie mogą się gorszyć, ale odwrotnie, bo przecież jako obywatel i asesor staram się o moralność i porządek w gminie, tylko autor zohydza Chocznian najniesłuszniej. Tyle na razie co do szynku podpisanego.

Wojciech Malata asesor i szynkarz.

Swoje sprostowanie do „Prawdy” nadesłał także kierownik szkoły Adam Ryłko:

W korespondencyi „Przyjaciela Choczni” umieszczonej w nrze 25 „Prawdy” p. t. „Smutne wieści z Choczni” znajduje się zdanie:.... „może donoszą o tem, że jest czytelnia..., ale to nie jest prawdą”. Ponieważ wyrażenie to mogłoby Towarzystwu Oświaty ludowej w Krakowie podsunąć słuszne przypuszczenie, że przedkładane corocznie sprawozdania moje o stanie Czytelni tutejszej są fikcyjne, przeto oświadczam, że wbrew twierdzeniu szan. „Przyjaciela” Czytelnia w Choczni faktycznie istnieje. Na dowód służę kilku datami. Czytelnia posiada obecnie 225 książek. W roku 1901/2 było 95 czytelników, którzy wypożyczyli od 1 listopada do końca kwietnia 1193 książeczek. W bieżącym roku postarałem się nawet o osobną szafkę na książki, za którą z własnej szkatuły najpierw zapłaciłem, a potem zarządziłem drobne, centowe składki między czytelnikami; również i grono nauczycielskie z wbnym ks. katechetą nie poskąpiło znacznych datków na ten cel, za co przy tej sposobności za zezwoleniem szan. Redakcyi, serdeczne dzięki im składam. Że dotąd jeszcze nie ściągnąłem wydanych pieniędzy, o to już mniejsza. Jakie zaś okoliczności składają się na to, że czytelnia ta nie rozwija się może tak, jakby sobie tego szan. „Przyjaciel Choczni” widocznie życzył, nie uważam za stosowne, w tem miejscu się tłómaczyć. W końcu — pozwoli jeszcze szan. Redakcya — dziękuję szan. „Przyjacielowi Choczni” za przychylne wyrażenie się o gorliwości tutejszego nauczycielstwa.

Z poważaniem, Adam Ryłko, kierownik szkoły.

Pomijając akcenty polemiczne cytowany wyżej artykuł i wszystkie sprostowania wnoszą ciekawe informacje na temat sytuacji w Choczni na początku XX wieku.

piątek, 14 lutego 2020

Stare fotografie z Choczni

Czerwiec 1909
Fotografia przedstawia Adama Ryłkę, ówczesnego kierownika szkoły w Choczni, jedną z nauczycielek uczących wówczas w Choczni oraz katechetę (najprawdopodobniej to ks. Stanisław Kluska), w otoczeniu choczeńskich dzieci szkolnych (komunijnych?).
Siedzący na pierwszym planie chłopiec trzyma tabliczkę z datą 1909.
Zwraca uwagę, że większość widocznych chłopców pozuje boso.
Zebrani stoją przed starą, drewnianą szkołą w Choczni, rozebraną w 1910 roku- to prawdopodobnie jedyne istniejące zdjęcie pokazujące ten budynek, niestety tylko częściowo.
Fotografia pochodzi z archiwum rodzinnego Barbary Ryłko-Bauer.

poniedziałek, 23 września 2019

Adam Ryłko- kierownik szkoły w Choczni- uzupełnienie

W uzupełnieniu notatki dotyczącej Adama Ryłki (1855-1949), który przez 20 lat kierował szkołą w Choczni (1896-1916), zamieszczam trzy jego fotografie, które pochodzą z prywatnego archiwum Marii Klingbajl z domy Ryłko, wnuczki Adama Ryłki.


Adam Ryłko z wnukiem Zygmuntem
Adam Ryłko z wnukiem Zygmuntem i wnuczką Marią.
Wadowice 1927


piątek, 18 maja 2018

Bronisława Marcinkowska z domu Ryłko - nauczycielka i konspiratorka w czasie II WŚ

Bronisława przyszła na świat 13 stycznia 1893 w Podolszu koło Zatora w rodzinie Adama Ryłki, kierownika tamtejszej szkoły ludowej i jego żony Marii z domu Kąkol, która w charakterze nauczycielki wspomagała męża w pracy w szkole.
Gdy miała zaledwie trzy lata, jej ojciec został przeniesiony służbowo do Choczni, gdzie objął kierownictwo szkoły w dolnej części wsi. Rodzina Ryłków zamieszkała w drewnianym budynku szkolnym, obejmując także przyległy sad, ogród i pole uprawne.
Bronisława nie miała więc daleko do szkoły, a po ukończeniu I etapu edukacji w Choczni kontynuowała naukę w szkole wydziałowej w Wadowicach, a następnie w seminarium nauczycielskim w Kętach (1910-1911). Później przeniosła się  do Prywatnego Seminarium Nauczycielskiego Żeńskiego im. Sebaldy Münnichowej w Krakowie. Tam po kolejnych dwóch latach zdała maturę 19 czerwca 1913 roku. Bardzo dobry wynik podczas tego egzaminu osiągnęła z gry na skrzypcach, a dobry z: religii, metodyki, geografii, kaligrafii, rysunkach, śpiewie, gimnastyce i robotach ręcznych.
W czasie wolnym od nauki w seminarium nauczycielskim Bronisława Ryłko była aktywną uczestniczką przedstawień choczeńskiego teatru amatorskiego.
6 sierpnia 1911 roku prasa odnotowała jej udany występ w przedstawieniu "Chłopi arystokraci" według Anczyca, z którego dochód był przeznaczony na budowę Domu Ludowego w Choczni.
Mniej więcej z tego okresu pochodzi fotografia członków choczeńskiej trupy teatralnej, na której uwieczniono również Bronisławę Ryłkównę (trzecia z prawej strony wśród siedzących).

Świadectwo dojrzałości uzyskane w seminarium nauczycielskim uprawniały ją do pełnienia obowiązków tymczasowej nauczycielki w szkołach ludowych.
Toteż od 1 listopada 1913 rozpoczęła pracę zawodową w szkole jednoklasowej w Lipowej Dolnej k. Żywca, jako nauczycielka tymczasowa z pensją roczną w wysokości 700 koron plus 70 koron dodatku mieszkaniowego. 
23 listopada Ryłkówna złożyła w Żywcu uroczyste ślubowanie w obecności tamtejszego inspektora szkolnego Jana Widlarza.
Następnie kontynuowała służbę w szkolnictwie w: 
  • jednoklasowej szkole powszechnej Lipowej Górnej (od 1 lutego 1915 roku), 
  • dwuklasowej szkole powszechnej w Babicy (od 16 lutego 1915 roku), 
  • dwuklasowej szkole powszechnej w Ponikwi (od 1 kwietnia 1918 roku),
  • czteroklasowej szkole męskiej w Inwałdzie (od 2 lutego 1919 roku), z wynagrodzeniem rocznym w wysokości 1100 koron.
Pod koniec pracy w Lipowej Górnej, szóstego lutego 1915 roku, poślubiła w Inwałdzie dziesięć lat starszego Józefa Marcinkowskiego rodem z Biskupca Radłowskiego, nauczyciela w tamtejszej szkole. W czerwcu tego samego roku przyszedł na świat ich pierworodny syn Władysław.
W październiku 1917 roku Marcinkowska uzyskała w Krakowie patent na nauczycielkę szkół ludowych pospolitych. Przeczytać w nim można między innymi, że kandydatka została uznana za uzdolnioną do udzielania nauki robót ręcznych kobiecych, samodzielnego sprawowania urzędu nauczycielskiego, uczenia języka polskiego i niemieckiego, zastępowania nauczyciela religii swojego wyznania, prowadzenia gier i zabaw oraz udzielania nauki śpiewu.
Natomiast w 1919 roku zaliczyła egzamin praktyczny dla nauczycieli w Poznaniu. Pracowała wówczas w Osiecznej koło Leszna. 
Od 15 października 1920 roku była zatrudniona z mężem w szkole w Drobninie w powiecie leszczyńskim.
21 grudnia tego samego roku urodziła drugiego syna, któremu na chrzcie nadano imię Kazimierz.
W latach 1924-1939 pracowała roku w szkole powszechnej III stopnia w Miejskiej Górce w powiecie rawickim. Od 1 stycznia 1935 roku uzyskała VIII grupę uposażenia zawodowego.
W 1939 roku zmarł w wieku 56 lat jej mąż Józef.
Po wejściu Niemców Bronisława Marcinkowska straciła posadę w Wielkopolsce i przeniosła się do Krzeszowic. 
W styczniu 1940 roku przystąpiła do Związku Walki Zbrojnej, a później była łączniczką Armii Krajowej i kolporterką prasy podziemnej. Jej mieszkanie przy ulicy Polnej było punktem kontaktowym sztabu AK, mieściła się w nim redakcja i drukarnia pisma „Służba informacyjna”. 
Bezpośrednio po wojnie Kuratorium Okręgu Szkolnego Poznańskiego planowało zatrudnić ją w szkolnictwie powszechnym w Poznaniu. Bronisława Marcinkowska przebywała jednak na rocznym urlopie w celu załatwienia spraw osobistych i zwolnieniu lekarskim, a do pracy w zawodzie nauczycielskim zgłosiła się ponownie 01.09.1946. Uczyła najpierw przez rok w Państwowym Zakładzie Naukowo-Wychowawczym im. Tadeusza Kościuszki w Krzeszowicach, a od 1 września 1947 roku w siedmioklasowej Szkole Powszechnej nr 2 w tej samej miejscowości. 

Bronisława Marcinkowska z synem Kazimierzem i ojcem Adamem Ryłko
Krzeszowice 1946
Zdjęcie z archiwum Marii Klingbajl
3 października 1949 roku złożyła ślubowanie służbowe według następującej roty:

"Ślubuję uroczyście, na powierzonym mi stanowisku urzędowym szczególnie w zakresie wychowania i nauczania powierzonej mi młodzieży, przyczyniać się ze wszystkich sił do ugruntowania wolności, niepodległości i Potęgi Rzeczypospolitej, której wierności zawsze dochowam; umacniać w młodzieży poszanowanie prawa i wierności dla Ludowego Państwa Polskiego; obowiązki mojego urzędu wypełniać gorliwie i sumiennie, ściśle przestrzegać obowiązujących przepisów i stosować się do zarządzeń władz szkolnych; dochować tajemnicy służbowej, a w postępowaniu kierować się zasadami godności, uczciwości i sprawiedliwości społecznej."

Rok później została przeniesiona z urzędu do Publicznej Szkoły Powszechnej Męskiej nr 1 w Krzeszowicach. 
Bronisława Marcinkowska (druga z prawej strony) ze swoim rodzeństwem (1967)
Pierwszy z lewej Józef Ryłko, obok Paulina Starzyk, pierwszy z prawej Władysław Ryłko
Zdjęcie z archiwum Barbary Ryłko Bauer
Jej nekrolog został opublikowany w londyńskim "Dzienniku Polskim i Dzienniku Żołnierza" z 27 maja 1969 roku:
Nekrolog
Podpis pod własnoręcznie spisanym życiorysem


środa, 3 sierpnia 2016

Adam Ryłko - kierownik szkoły w Choczni

Adam Ryłko, wieloletni kierownik szkoły w Choczni Dolnej, pochodził ze Stanisławia Dolnego w parafii Zebrzydowice. Tam właśnie w kościele pod wezwaniem św. Michała Archanioła został ochrzczony w sierpniu 1855 roku przez księdza Józefa Foxa, w obecności swoich rodziców: Antoniego Ryłki i Marii Ryłko z domu Faber oraz chrzestnych: Józefa Pamuły i Magdaleny Jaworskiej. Rodzice przyszłego nauczyciela byli rolnikami, podobnie jak jego chrzestni.
Nic nie wiadomo na temat wykształcenia Adama Ryłki, ale musiał odebrać edukację niezbędną do objęcia w 1879 roku posady nauczyciela w Andrychowie. Później pracował w Trzebieńczycach (od 1881 roku) i Jawiszowicach (od 1884 roku), gdzie 21 sierpnia 1884 roku poślubił Marię, córkę miejscowego rolnika Jana Kąkola.
Od 1 września 1885 roku Adam Ryłko podjął pracę w Podolszu koło Zatora. Warunki pracy w tej niewielkiej miejscowości były trudne, budynek szkoły aż do 1890 roku był nieogrzewany, uniemożliwiając prowadzenie zająć szkolnych podczas ostrzejszych mrozów. W 1891 roku pracę w Podolszu w charakterze nauczycielki prac ręcznych rozpoczęła także Maria Ryłko, żona Adama.
Rok później zmarł ojciec nauczyciela – Antoni Ryłko.
Przez cały swój okres pracy w Podolszu Adam Ryłko był członkiem zatorskiej Czytelni Miejskiej.
21 września 1896 roku został przeniesiony służbowo do Choczni, na stanowisko kierownika szkoły w Choczni Dolnej. Jak podawało „Szkolnictwo” z 1896 roku:

(…) w Podolszu zyskał sobie życzliwość kolegów i ludu, który kochał i nad którym szczerze pracował. Miły w towarzystwie, był serdecznie żegnany wieczorkiem przez „Czytelnię” w Zatorze(…)

Po przybyciu do Choczni Adam Ryłko zamieszkał w drewnianym budynku szkolnym, mając do dyspozycji dwa duże pokoje, kuchnię i komorę, a także ogród warzywny, sad i pole koło szkoły, wystarczające do utrzymania krowy. Właśnie przyszkolny sad był oczkiem w głowie kierownika Ryłki i miejscem realizacji jego pasji sadowniczej. Posiadał w tym kierunku przygotowanie zawodowe, po kursie ogrodniczym dla nauczycieli szkół ludowych, zorganizowanym przez krakowskie Towarzystwo Ogrodnicze w 1898 roku.
Odtąd rozwijał przy pomocy młodzieży szkolnej szkółkę siewek i drzewek owocowych, nagradzając uczniów wyhodowanymi szlachetnymi okazami drzewek, odpowiednio do uzyskanych przez nich wyników w nauce i pracy społecznej. Najlepsi mogli liczyć na 4 drzewka, najgorsi tylko na naganę. Kierownik Ryłko prowadził także bezpłatne kursy szczepienia drzew owocowych dla młodzieży i dorosłych. 
Te działania przyczyniły się stopniowo do zakładania najpierw małych przydomowych sadów w Choczni, a potem już coraz większych, z których owoce przeznaczano nie tylko na własne potrzeby, ale również na sprzedaż, na przykład w Bielsku, przynosząc choczeńskim rolnikom dodatkowe dochody. Ze sprzedaży uszlachetnionych drzewek pewne dochody czerpała i sama choczeńska szkoła, za co Adam Ryłko dostał podziękowanie od władz szkolnych.
Jego uczeń Aleksander Widlarz tak charakteryzował go w swoich wspomnieniach:

(...) Kierownik był mężczyzną dość wysokim, trzeźwym i bardzo pracowitym. Małżeństwo było bardzo dobrane, żona otoczyła go wianuszkiem dzieci. (…) Co niedzieli był na nabożeństwie, zasiadał na swoim miejscu w ławce koło ołtarza, rzucał księdzu na tacę koronę. Postępowanie takie było dobrze widziane u proboszcza. (..) Kierownik wiedział, że cała jego egzystencja zależy od plebani, dlatego koło proboszcza chodził jak na sprężynach i był na każde jego zawołanie. Z chłopami rozmawiał grzecznie, ale jakby z przymusu. (…)

Drugą pasją Adama Ryłki było zamiłowanie do śpiewu chóralnego. W 1906 roku wydał „Zbiór pieśni kościelnych dla użytku młodzieży szkolnej”, który wydrukował w krakowskiej drukarni Koziańskiego na własny koszt.
Zbiór zawierał pieśni na wszystkie pory roku kościelnego, a autor rozprowadzał go wysyłkowo, w cenie 12 halerzy za egzemplarz. Do potencjalnych odbiorców docierał poprzez wykupioną reklamę w „Szkolnictwie”- organie nauczycieli ludowych. Nabywcy hurtowi mogli liczyć na 10% rabatu, przy cenie jednostkowej równoważnej jednodniowemu żołdowi szeregowca piechoty.


Rodzina Ryłków była bardzo muzykalna. W ich domu stało pianino, często urządzano koncerty, podczas których dzieci Adama i Marii grały na skrzypcach i wiolonczeli. 
Oprócz obowiązków szkolnych i swoich pasji Adam Ryłko znajdował także czas na pracę społeczną.
W 1907 roku został wybrany członkiem zarządu Koła Powiatowego Zgromadzenia Nauczycielstwa Powiatu Wadowickiego, a w latach 1910-1913 roku był zastępcą przewodniczącego rady nadzorczej kasy zapomogowo-pożyczkowej w Choczni, zwanej popularnie Kasą Stefczyka.
Prowadził również kronikę szkolną, cenne źródło informacji nie tylko o choczeńskiej szkole, ale także o całej Choczni w okresie przed I wojną światową i w czasie jej trwania.
Przez ostanie kilka lat swojej pracy w Choczni Adam Ryłko uczył już (i mieszkał) w nowym budynku szkolnym, wybudowanym przy znacznym zaangażowaniu sił i środków samych chocznian.
W dniu 21 kwietnia 1916 roku wniósł podanie do c.k. Rady Szkolnej Krajowej o przeniesienie w stały stan spoczynku po 37 latach służby.
29 lipca otrzymał dekret emerytalny i pożegnał się z Chocznią, życząc powodzenia swojemu następcy.
Przeniósł się do Wadowic, gdzie z oszczędności kupił sobie w pobliżu Skawy ładny domek,  w którym zamieszkał z żoną i jednym z synów.
Już na emeryturze, w 1918 roku, był współzałożycielem i członkiem dyrekcji stowarzyszenia z ograniczoną poręką pod nazwą „Spółka gospodarcza nauczycieli ludowych powiatu wadowickiego”. 
W 1934 roku Adam i Maria Ryłkowie obchodzili hucznie 50-lecie małżeństwa, a towarzyszący temu wydarzeniu zjazd rodzinny odbył się w Białej.
W podeszłym wieku sprzedał swój dom w Wadowicach i przeniósł się do córki Heleny, mieszkającej w Suchej Beskidzkiej.

Zmarł 23 lutego 1949 roku, w wieku 94 lat. Spoczywa na cmentarzu w Zebrzydowicach.

Zdjęcie z archiwum Marii Klingbajl,
wnuczki Adama
Był ojcem pięciu synów: Stanisława, Władysława, Kazimierza, Józefa i Leona oraz trzech córek: Pauliny Starzyk, Bronisławy Marcinkowskiej i Heleny Białkowskiej.

W notatce wykorzystano ustalenia Marii Biel Pająk, co do dat chrztu i śmierci Adama Ryłki oraz informacje od Marii Klingbajl, wnuczki Adama Ryłki.