Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kółko rolnicze. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kółko rolnicze. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 18 lipca 2024

Polemiki między członkami władz gminnych w Choczni na łamach "Prawdy" w 1902 roku

 

21 lipca 1902 roku anonimowy „Przyjaciel Choczni” opublikował artykuł w tygodniku „Prawda” o następującej treści:

Smutne wieści z Choczni.

Już kilka razy zamyślałem napisać coś o Choczni, wreszcie widząc, że na bezdroże wszystko zchodzi w Choczni, nie mogę milczeć i czystą prawdę opisuję. Chocznia, gmina w Starostwie wadowickiem dosyć liczna, bo do 3.000 dusz, a 450 Nr. domów obejmująca, ma czteroklasową szkołę i jednoklasową nadetatową, dwóch nauczycieli a trzy nauczycielki. Przed paru laty służyła nasza gmina za wzór w powiecie, dziś w niej taka zmiana, że nawet Zwierzchności gminnej nie ma, bo naczelnik gminy jako rzemieślnik pobija kościół w Rychwałdzie, a zastępca naczelnika odjechał do Ameryki. Przed sześciu laty przewódcy ludowcy podbili pod swój sztandar młodsze pokolenie w Choczni i z tego wyszedł nawet poseł Pan Styła, a dalej do Rady gminnej weszło 3/4 części tych ludowców, a 1/4 część ludzi usposobionych poważnie. Przy większości ludowców, zwierzchnikami gminy sami ludowcy wybrani zostali i mieli raj w Choczni zaprowadzić, bo na poprzednią radę gminną mówili, że absolutnie rządzi. I w czemże widzieli despotyzm? Może w tem, że sprawiono nowy organ, cztery nowe dzwony, wybudowano kościół, plebanię, organistówkę, most u kościoła; przeprowadzono, że jeden choć obciążony legatami przeznaczył 6 1/2 morga gruntu do użytku organisty. Dzisiaj inaczej rządzą ludowcy, gdyż sami zwierzchnicy poróżnili się między sobą. Najprzód podwójci pierwszy zrezygnował z przyczyny wtrącania się w urzędowanie długich włosów, taksamo i drugi podwójci z tej samej przyczyny wyjechał do Ameryki, a najwięksi przyjaciele Naczelnika gminy dogryzając mu i jego do rezygnacyi zniewolili; jednak tej Rada gminna nie przyjęła. Wprawdzie obecny wójt niezły człowiek, ale jako kowal, blacharz, ślusarz, maszynista niezdolny do piastowania zwierzchnictwa gminy, bo miękki jak rzepa i wiadomości brak, a sprężystości do prowadzenia porządku według § 27 ustawy gminnej niema żadnej. To też po całych nocach szynki otwarte, bo oprócz publiczności, sami zwierzchnicy gminy w nich bawią. Przeto wyrostki widząc po szynkach zwierzchników gminy, hulają po całych nocach po gminie, niepokoją mieszkańców, a na gościńcach publicznych zaczepiają w nocy; nawet miejscowych duszpasterzy zaczepili dwa razy. Przyczyny złego, jakie wzmaga się w Choczni, są: niedozór nad szynkami i godzinami otwarcia i nieograniczenie godzin, bywanie samych zwierzchników gminy w szynkach poza godzinami otwarcia i nieczynność policyjna, brak czytelni i brak Kółka rolniczego; choć może donoszą o tem, że jest czytelnia i Kółko rolnicze, ale to nie jest prawdą. A gdzie są fundusze Kółka rolniczego, które do 1895 r. były i nowy Zarząd je odebrał, to jest pytanie. Powinienby główny Zarząd Kółek rolniczych i c. k. Starostwo zarządzić dochodzenie, jak stoi Kółko rolnicze w Choczni, jego fundusze i jaki jest Zarząd. Chocznianie mają ich za dobroczyńców! Już za daleko zabrnięto w Choczni; jeżeli się Chocznianie ku lepszemu nie zwrócą i do czytania „Prawdy” i „Związku chłopskiego” nie wezmą, ażeby z ciemnoty przejrzeli i nie porzucą szynków, zubożenie i upadek potomności ich czeka. Jeszcze nie brak dobrych ludzi w Choczni, którzy pragnęliby podźwignąć upadek czytelni i Kółka rolniczego w Choczni i podźwignięcia moralnego i materialnego ludności, przedewszystkiem jest gorliwe miejscowe duchowieństwo i nauczycielstwo, ale poznawszy usposobienie Chocznian zdala się trzymają, nie mieszając się w te sprawy, bo wiedzą, że Chocznia dawnej Radzie gminnej niewdzięcznością się odpłaciła, a przewodniczący Kółka rolniczego za sklepikarzy grubo zapłacił ich deficyt. Przed pięciu laty były tylko cztery szynki w Choczni, a teraz jest ich pięć, a w nich poddostatkiem w niedziele i święta Chocznian; tam się czytelnia, Kółko rolnicze i nieszpory odbywają przy szklankach, a potem hałasy i bitki; a długów w kasie oszczędności i innych zakładach wekslowych i hipotecznych, jak włosów na głowie. To też do Choczni z poza granic przychodzą i zakupują realności nie tylko katolicy, ale i żydzi, a ci ostatni już ulicę od Wadowic zajęli domami i wszelkie zyski ciągną z Chocznian. A Chocznianie mają ich za dobroczyńców! Już za daleko zabrnięto w Choczni; jeżeli się Chocznianie ku lepszemu nie zwrócą i do czytania „Prawdy” i „Związku chłopskiego”' nie wezmą, ażeby z ciemnoty przejrzeli i nie porzucą szynków, zubożenie i upadek potomności ich czeka.

Nietrudno domyślić się, że autorem tego artykułu był Józef Czapik, wieloletni choczeński wójt, odsunięty w tym czasie od władzy przez nową ekipę.

Na odpowiedź sprawujących wówczas władzę w Choczni nie trzeba było długo czekać. 2 sierpnia 1902 roku Rada Gminna z Choczni na łamach tej samej „Prawdy” opublikowała następujące sprostowanie:

Nieprawdą jest, że pierwszy zastępca wójta zrezygnował z powodu wtrącania się do urzędowania długich włosów, bo tenże zrezygnował z powodu słabości, jak świadczy w aktach gminnych pisemna rezygnacya. Nieprawdą jest, że drugi zastępca wójta zrezygnował ze swej godności, a że tenże wyjechał do Ameryki, to tylko urządził sobie taką wycieczkę, aby odwiedzić dwóch swoich rodzonych braci w Ameryce, którzy są księżmi i posiadają dobre probostwa w Ameryce i prosili go jako brata, aby ich odwiedził. Nieprawdą jest, że ludowcy mieli raj w Choczni zaprowadzić, a o raju nikt nie myślał ani nie mówił, tylko zdobywali swoje prawa, jakie im przysłużały, a despotyzm musiano zerwać, jaki panował w Choczni przy budowach kościoła, plebanii, organistówki, mostów i t. p. budowach, o których nikt nikogo nie rachował, a władze odnośne wyższe w to nie wglądały, bo nie rozpisywano do żadnej budowy konkurencyi, tylko wszystko działo się pod pozorem dobrowolnych składek, a budowano latami, a repartycya datków w gminie się odbywała bez żadnej kontroli. Nieprawdą jest, jakoby najwięksi przyjaciele wójta tak mu dogryzali, aż go do rezygnacyi zmusili, natomiast prawdą jest, że do rezygnacyi zmusiła wójta ta okoliczność, że jeden z tych „poważnie usposobionych” postawił wniosek przy uchwale budżetu gminnego na rok 1902, aby wójtowi zmniejszyć pensyę do połowy, i wniosek ten się utrzymał i wskutek zmniejszenia pensyi wójt wniósł rezygnacyę, a nie z powodu dogryzania mu. Nieprawdą jest, jakoby Chocznianie mieli tych ostatnich za dobroczyńców (żydów), że zyski z nich ciągną, ale przeciwnie, bo kiedy jeden z nich starał się o konces na szynk, to gmina z całych sił sprzeciwiała się udzieleniu koncesu, ale odnośny referent c. k. Starostwa tak orzekł na korzyść żyda, że żyd uzyskał co tylko chciał od wyższych władz. Nieprawdą jest, że przed pięciu laty były cztery szynki, bo przed pięciu laty było aż osiem szynków, a teraz w obecnym czasie jest tylko pięć szynków. A że Szanowny przyjaciel Choczni powiada, że naczelnik gminy, Antoni Sikora, ma brak sprężystości do piastowania urzędu naczelnika gminnego, bo nie ukończył doktoratu praw, a za przeciąg swego urzędowania 5-letniego, nie mógł nabrać tyle świadomości ustaw i wszelkich rozporządzeń, jak inni, którzy przez 20 lub 25 lat byli wójtami. Podpisani: Antoni Sikora, wójt, asesorowie i radni.

Wcześniej, bo już w numerze z 5 lipca swoje sprostowania umieścili Antoni Styła, Wojciech Malata i zarząd Kółka Rolniczego:

Zarząd Kółka rolniczego pisze:

W owym artykule przyjaciel Choczni widzi przyczynę złego między innymi także w tem, że „brak Kółka rolniczego” i pyta patetycznie: A gdzie są fundusze Kółka rolniczego, które do r. 1895 były i nowy Zarząd je odebrał? Jakimś dziwnym sposobem przyjaciel Choczni wie, że fundusze Kółka rolniczego były do r. 1895 t. j. do czasu, dopóki przewodniczącym był p. Józef Czapik, a dowiedział się tego może od tegoż p. Czapika, mógł więc i obecnie u niego zasięgnąć informacyi, a dowiedziałby się, gdzie teraz są. Wszak jeszcze w lutym b. r. doradzał p. Czapik wdowie po skarbniku Kółka roln., jak ma postąpić przy oddaniu tych funduszów nowowybranemu przez Zarząd Kółka roln. skarbnikowi, byłby więc autorowi chętnie udzielił wiadomości o stanie funduszów Kółka roln., chyba że „przyjaciel Choczni” znajduje się hen za granicami Choczni i chcąc się coś dowiedzieć, powoduje sprostowanie. Otóż aby przyjaciela Choczni uspokoić oświadczamy mu, że fundusze Kółka rolniczego są u skarbnika tegoż Kółka i że jest Zarząd wybrany na walnem zgromadzeniu.

Podpisani: Adam Ruliński sekretarz Kółka roln. Franciszek Wcisło zastępca przewodniczącego.

Autor artykułu stara się w artykule wymienionym poniżyć obywateli całej Choczni i pisze między innymi zohydzaniami i to, że „długów w Kasie oszczędności i innych zakładach wekslowych i hipotecznych, jak włosów na głowie”. Za obowiązek swój uważam odeprzeć ten zarzut, prostując go o tyle, że Chocznia według swojej liczby mieszkańców i wartości realności, mniej jest obdłużona niż inne gminy w powiecie, porównując wartość jednej i drugiej. Wiadomości pod tym względem nabyłem jako członek Dyrekcyi Kasy oszczędności w Wadowicach.

Antoni Styła z Choczni.

Pisze autor pomiędzy innymi paszkwilami i ten, że w Choczni „po całych nocach szynki otwarte, bo oprócz publiczności sami zwierzchnicy gminy w nich bawią”. Nie prawdą jest, jakoby po całych nocach szynki były otwarte w Choczni, bo ustawa państwowa z roku 1877 19 lipca ogranicza ściśle takowe, a przynajmniej podpisany jako szynkarz ściśle się takowej trzymam. Dalej nieprawdą jest, że nieszpory odbywają się przy szklance, bo jako chrześcianin katolik, a w dodatku asesor gminy Choczni na tobym się nie zgodził. Zarzut wydrukowany, że „zwierzchnicy w szynkach po całych nocach bawią” może się odnosić tylko do mnie, bo jako asesor mieszkam we swoim własnym domu, w którym mam szynk koncesyonowany, to przecież i nie może być zarzutem dla mnie, bo ze swojego domu nie mogę na noc iść do cudzego mieszkać. Autor robi zarzut z tego powodu nieuzasadniony zwierzchnikom gminy Choczni, który w artykule „Prawdy”, kto nie wie o tem, wygląda rażąco. A wyrostki, o których autor pisze, z tego powodu nie mogą się gorszyć, ale odwrotnie, bo przecież jako obywatel i asesor staram się o moralność i porządek w gminie, tylko autor zohydza Chocznian najniesłuszniej. Tyle na razie co do szynku podpisanego.

Wojciech Malata asesor i szynkarz.

Swoje sprostowanie do „Prawdy” nadesłał także kierownik szkoły Adam Ryłko:

W korespondencyi „Przyjaciela Choczni” umieszczonej w nrze 25 „Prawdy” p. t. „Smutne wieści z Choczni” znajduje się zdanie:.... „może donoszą o tem, że jest czytelnia..., ale to nie jest prawdą”. Ponieważ wyrażenie to mogłoby Towarzystwu Oświaty ludowej w Krakowie podsunąć słuszne przypuszczenie, że przedkładane corocznie sprawozdania moje o stanie Czytelni tutejszej są fikcyjne, przeto oświadczam, że wbrew twierdzeniu szan. „Przyjaciela” Czytelnia w Choczni faktycznie istnieje. Na dowód służę kilku datami. Czytelnia posiada obecnie 225 książek. W roku 1901/2 było 95 czytelników, którzy wypożyczyli od 1 listopada do końca kwietnia 1193 książeczek. W bieżącym roku postarałem się nawet o osobną szafkę na książki, za którą z własnej szkatuły najpierw zapłaciłem, a potem zarządziłem drobne, centowe składki między czytelnikami; również i grono nauczycielskie z wbnym ks. katechetą nie poskąpiło znacznych datków na ten cel, za co przy tej sposobności za zezwoleniem szan. Redakcyi, serdeczne dzięki im składam. Że dotąd jeszcze nie ściągnąłem wydanych pieniędzy, o to już mniejsza. Jakie zaś okoliczności składają się na to, że czytelnia ta nie rozwija się może tak, jakby sobie tego szan. „Przyjaciel Choczni” widocznie życzył, nie uważam za stosowne, w tem miejscu się tłómaczyć. W końcu — pozwoli jeszcze szan. Redakcya — dziękuję szan. „Przyjacielowi Choczni” za przychylne wyrażenie się o gorliwości tutejszego nauczycielstwa.

Z poważaniem, Adam Ryłko, kierownik szkoły.

Pomijając akcenty polemiczne cytowany wyżej artykuł i wszystkie sprostowania wnoszą ciekawe informacje na temat sytuacji w Choczni na początku XX wieku.

czwartek, 28 września 2023

Franciszek Wiśniowski - kierownik szkoły w Choczni

 


Franciszek Wiśniowski, przyszły kierownik szkoły w Choczni urodził się 27 stycznia 1853 roku w Jakubkowicach koło Łososiny Dolnej (obecny powiat nowosądecki) w rodzinie Józefa Wiśniowskiego i jego żony Zofii z domu Garbacz. Na chrzcie otrzymał imiona Franciszek i Paweł.

Gdy w 1886 roku przybył do Choczni, był już doświadczonym pedagogiem. Uczył wcześniej w Rajbrocie, Starym Wiśniczu, Uściu Solnym i Lanckoronie, a w 1884 roku już jako kierownik szkoły uczestniczył w zjeździe Towarzystwa Pedagogicznego w Tarnowie. W Choczni pracował i mieszkał przez niemal 9 lat, kierując szkołą w dolnej części wsi, za co otrzymywał pensję w wysokości 450 złotych reńskich rocznie. Dał się poznać także jako aktywny działacz społeczny i to na różnych polach. W 1888 roku należał do Krakowskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt, a rok później był współtwórcą kółka rolniczego w Choczni i jego sekretarzem, jak również inicjatorem powstania czytelni ludowej w Choczni i jej pierwszym kierownikiem. Otwarcie tej czytelni, mieszczącej się w domu Antoniego Sikory, relacjonował krakowski „Czas” w wydaniu z 27 lutego 1890 roku. Ponadto wraz z licznym gronem chocznian wykupił udzialy w Towarzystwie Zaliczkowym i Ochrony Własności Ziemskiej w Wadowicach, w którym został jednym z dyrektorów. W 1893 roku odnotowano jego udział w katolickim wiecu w Krakowie i Towarzystwie Bursy Stefana Batorego w Wadowicach, ułatwiającym zakwaterowanie zamiejscowym uczniom wadowickiego gimnazjum.

Wiśniowski z żoną Marianną z domu Boehm mieszkał tuż przy szkole w tak zwanej zagródce Wróblowskiego (od nazwiska poprzedniego właściciela, który scedował ją na rzecz kościoła i szkoły), Koszt dzierżawy od gminy zagródki razem z ogrodem wynosił 10 złotych reńskich rocznie. Tam przyszli na świat jego synowie Bronisław, Adam, Stefa/Szczepan i Stanisław. W drugiej połowie swojego pobytu w Choczni stosunki Wiśniowskiego z władzami miejscowej gminy zaczęły się psuć. Nie zawsze płacił on terminowo za dzierżawę zagródki i  nie odprowadzał podatku gruntowego, wobec czego w 1893 roku wypowiedziano mu umowę dzierżawy. Później tę dzierżawę odnowiono, ale warunkowo. Kontrowersję wśród radnych, władz gminy i proboszcza Komorka wzbudziła również korespondencja z Choczni, jaką Wiśniowski nadesłał do pisma „Lud Polski”. Zdaniem radnych w zbyt korzystnym świetle przedstawił tam działalność kółka rolniczego i czytelni, czyli organizacji, w których sam działał, rozmijał się w niektórych przypadkach z prawdą i nie wspomniał nic na temat budowy nowego kościoła, zakończonej sukcesem dzięki dużemu wysiłkowi finansowemu i robociźnie samych chocznian. Wzburzeni radni i proboszcz uznali tę korespondencję za „profanację rzeczy świętej”. Natomiast wśród władz powiatowych i wyższych Wiśniowski miał opinię agitatora ruchu ludowego i gorliwego zwolennika "usamowolnienia ludu".

Nie może zatem dziwić, że z końcem grudnia 1895 roku Franciszek Wiśniowski został przeniesiony służbowo do Woli Batorskiej. Później pracował w Nieszkowicach (1903), Łękawce (w latach 1903-1904), gdzie uczył też religii, Smęgorzowie (od 29 kwietnia 1904 do co najmniej 1912 roku, kiedy to został nauczycielem kierującym).

Zmarł w Krakowie 2 stycznia 1934 roku. Stanisław Wiśniowski, jeden z jego synów urodzonych w Choczni, zginął jako żołnierz Legionów Polskich w bitwie pod Łowczówkiem (koniec grudnia 1914 roku) i został pochowany na tamtejszym cmentarzu wojennym. Drugi jego syn urodzony w Choczni – Bronisław Wiśniowski – wyemigrował w 1907 roku do Stanów Zjednoczonych Ameryki.  

środa, 16 października 2019

Odmowa koncesji z powodu intryg i polityki

W 1895 roku Kółko Rolnicze w Choczni postanowiło przenieść swój sklepik z domu Józefa Czapika do lokalu Antoniego Sikory i wystarać się o koncesję na wyszynk wina w tymże sklepie, czyli właściwie o przedłużenie certyfikatu na wyszynk prowadzony dotąd przez Czapika, ale w nowej lokalizacji.
Działacze ludowi skupieni wokół Kółka (Jan Świętek, Antoni Sikora, Antoni Styła, Franciszek Wcisło, Franciszek Wiśniowski) poprzez wyszynk wina we własnym sklepie chcieli osiągnąć kilka celów:
  • odciągnąć ludzi od przesiadywania w karczmach żydowskich propinatorów, z których czerpali zyski z tytułu własności Duninowie z Głębowic/Gierałtowiczek,
  • spowodować spadek nadmiernego spożycia wódki, co miało negatywny wpływ na rodziny i kondycję finansową bywalców karczm,
  • przekierować życie towarzyskie skupione w karczmach do lokalu Kółka, 
  • zwiększyć zyski Kółka przeznaczane na jego prospołeczne inicjatywy (edukację i oświatę rolniczą, organizację imprez ludowo-patriotycznych, planowaną w przyszłości budowę siedziby Kółka, która miała mieścić także czytelnie/bibliotekę i salę na występy teatralne, czy muzyczne).
8 grudnia 1895 roku ck Starostwo w Wadowicach odmówiło jednak Kółku udzielenia koncesji na wyszynk wina w lokalu Antoniego Sikory pod numerem 324, ponieważ jego zdaniem "potrzeba miejscowa tego nie wymaga, lokal przeznaczony na wyszynk jest do tego celu nieodpowiedni, a Antoni Sikora nie daje dostatecznej gwarancji, że będzie ściśle przestrzegać przepisów policyjno- sanitarnych."
Ponieważ w 1895 roku działacz Kółka Antoni Styła został wybrany posłem, to pojawiła się okazja do wniesienia do Sejmu zażalenia w tej sprawie, przedłożonego w formie petycji poselskiej.
W tejże petycji przeczytać można, że po przeniesieniu sklepiku z domu Czapika do lokalu Sikory dotychczasowy sklepikarz rozpoczął wraz z żydowskim propinatorem- właścicielem drugiej koncesji na wyszynk intrygi  przeciw sklepikowi Kółka oraz przeciw prowadzeniu w nim wyszynku.
Styła zawarł w petycji opinię choczeńskiej zwierzchności gminnej, że:

  • w gminie liczącej ponad 3000 mieszkańców drugi wyszynk wina nie jest zbyteczny, 
  • lokal Sikory jest najbardziej w całej wsi odpowiedni na taki wyszynk,
  • sam Sikora, mimo że trudniący się kowalstwem, wyszynk wina prowadzić może.
Uchwałą z 8 lutego 1896 roku Sejm skierował tę petycję do ck Rządu Galicji w celu jej zbadania i możliwego uwzględnienia.
Wtedy dodatkowe powody nieudzielenie koncesji wyjawił Starosta wadowicki, wyjaśniając 27 lutego 1896 roku swoją wcześniejszą odmowę.
Na wstępie swojego wyjaśnienia Starosta wrócił co prawda do kwestii, że Kółko nie ma odpowiedniego lokalu, a wyznaczony na wykonywanie koncesji Antoni Sikora "trudniąc się zawodowo kowalstwem, blacharstwem i kołodziejstwem nie dawał dostatecznej gwarancji, że będzie mógł przy wykonywaniu wyszynku wina ściśle przestrzegać przepisów policyjnych, ogniowych i sanitarnych".
Główny argument do odmowy przedstawiał jednak w sposób następujący:
"Miarodajną nadto przy odrzuceniu odnośnej prośby Kółka Rolniczego była okoliczność, iż rzeczone stowarzyszenie z chwilą objęcia przewodnictwa przez przeniesionego od niedawna z Choczni nauczyciela ludowego Franciszka Wiśniowskiego, gorliwego zwolennika księdza Stojałowskiego i propagatora idei usamowolnienia ludu, było siedliskiem agitacji ruchu ludowego i pozostawało w ścisłej styczności z agentami i agitatorami tak zwanego stronnictwa ludowego. 
Dom Antoniego Sikory i prowadzony przez tegoż wyszynk wina był miejscem tajemnych schadzek i namów, gdzie prowadzono na wielką skalę agitację wyborczą i wahano się od pojedynczych włościan odbierać przysięgę, iż będą działali w myśl postanowień nie zawsze sumiennych i nie przebierających w środkach agitatorów. Z pomienionych przeto powodów udzielenie Zarządowi Kółka Rolniczego w Choczni koncesji na wyszynk wina i pozostawienie takowego pod kierownictwem i w domu Antoniego Sikory (...) nie było wskazanem".
Po tym wyjaśnieniu Starosty Rząd Krajowy decyzją z 22 kwietnia 1896 roku nie uwzględnił odwołania Kółka Rolniczego z Choczni i zatwierdził wcześniejszą odmowną decyzję Starostwa.
Jak już wspomniano w wyjaśnieniach Starosty, prezes Zarządu Kółka Wiśniowski, a zarazem kierownik szkoły i nauczyciel, został karnie przeniesiony służbowo z Choczni do Woli Batorskiej w gminie Niepołomice.
Jego poprzednik - wójt i radny powiatowy Józef Czapik spowodował przyznanie odmówionej Kółku koncesji zaprzyjaźnionemu kupcowi żydowskiemu.
W kolejnych wyborach Czapik pożegnał się ze stanowiskiem wójta, które pełnił nieprzerwanie przez 34 lata, a jego następcą został decyzją wyborców kowal Antoni Sikora, co było początkiem dużych zmian w Choczni i silnego rozwoju ruchu ludowego.

piątek, 4 października 2019

Kółko Rolnicze w 1905, 1906 i 1910 roku

1905

Według sprawozdania z czynności kółek rolniczych za 1905 roku organizacja ta liczyła wtedy w Choczni 68 członków, którzy w ciągu roku odbyli 60 różnego rodzaju zebrań.
Kółko w Choczni nie posiadało jeszcze własnego budynku, ani fachowych książek, członkowie mogli się zapoznać tylko z jednym prenumerowanym czasopismem.
W 1905 roku sprowadzono do Choczni nawozów sztucznych za kwotę 2271 koron i sadzonek drzew owocowych za kwotę 80 koron, a ponadto: 7 wagonów węgla, 2 wagony otrąb i 5 kwintali makucha, czyli wytłoków- produktu ubocznego powstającego przy wytłaczaniu oleju z nasion maku.
Nie sprowadzono natomiast żadnych nasion ani maszyn rolniczych.
Wprowadzono do uprawy jedną nową roślinę pastewną (ale nie podano jaką) i zastosowano jedną nową zmianę w dotychczasowych uprawach.
Choczeńskie Kółko nie posiadało już wówczas własnego sklepu, choć wcześniej - w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku - miało ich dwa.
Znacznie liczniejsze i majętniejsze było wtedy Kółko Rolnicze w sąsiednich Frydrychowicach ze 122 członkami, własnym budynkiem o wartości 1200 koron i własną czytelnią/biblioteką.

1906

W 1906 roku odbył się w Choczni wykład inspektora Profica (9 kwietnia) i lustracja handlowa Kółka, dokonana przez Joachima Sołtysa.
W porównaniu z poprzednim rokiem liczba członków spadła o 6 osób- do poziomu 62 członków.
Odbyli oni 74 spotkania. 
Zwiększono liczbę prenumerowanych czasopism o jedno.
Sprowadzono podobną jak rok wcześniej ilość nawozów, eksperymentowano z uprawą kolejnej rośliny pastewnej i robotą krowami.

1910

W porównaniu z latami 1905-1906 znacznie spadła liczba członków Kółka Rolniczego w Choczni i na koniec 1910 roku należało do niego tylko 37 rolników. Aktywność członków także spadła, ponieważ odbyli oni tylko 28 spotkań. 
Prenumerowano jedno czasopismo.
Sprowadzono nasion za 1800 koron i nawozów sztucznych za 1500 koron.
Próbowano wprowadzić do uprawy jedną nową odmianę zboża.
Nie ubezpieczano domów ani towarów od ognia, choć robiły to np. kołka we Frydrychowicach, Ponikwi, czy w Marcyporębie.
Zbierano fundusze na budowę siedziby Kółka.
W powiecie wadowickim istniały 42 kółka, a 29 z nich nie posiadało własnych budynków.

poniedziałek, 25 czerwca 2018

Przedwojenne Kółko Rolnicze

28 października 1927 roku Stowarzyszenie Kółko Rolnicze w Choczni zgłosiło swój statut do Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie.
Natomiast 1 stycznia 1931 roku doszło do walnego zebrania członków tejże organizacji, na którym postanowiono przekształcić stowarzyszenie w Spółdzielnię Rolniczo- Handlową Kółko Rolnicze, zarejestrowaną z ograniczoną odpowiedzialnością.
Pod wnioskiem podpisało się 25 członków dotychczasowego stowarzyszenia, którzy posiadali w nim obowiązkowe udziały w wysokości co najmniej pięciu złotych:
  • Józef Putek
  • Maksymilian Malata
  • Franciszek Brońka
  • Antoni Styła
  • Jan Woźniak
  • Józef Zając
  • Tomasz Smaza
  • Klemens Guzdek
  • Karol Guzdek
  • Władysław Świętek
  • Szczepan Bańdo
  • Franciszek Skowron
  • Tomasz Góralczyk
  • Jan Ramenda
  • Teodor Odrobina
  • Jan Mlak
  • Kacper Legut
  • Leon Bąk
  • Antoni Romańczyk
  • Karol Ramenda
  • Stanisław Wójcik
  • Jan Gazda
  • Tomasz Szczur
  • Kazimierz Szczur
  • Franciszek Ramenda
Własnością Kółka Rolniczego były dwie parcele gruntowe i jedna budowlana wraz z domem i budynkami gospodarczymi na niej wystawionymi (Dom Ludowy/Sokół).
Kółko posiadało także uprawnienia do sprzedaży wyrobów tytoniowych, prowadzenia sklepu i sprzedaży piwa niskoprocentowego oraz dzierżawiło plac składowy na przystanku kolejowym w Choczni.
Według statutu przedmiotem działalności Kółka miała być wspólna przeróbka, spieniężanie i nabywanie produktów rolnych i "artykułów niezbędnego zapotrzebowania", jak też prowadzenie różnego rodzaju zakładów handlowych i wytwórczych- sklepów, jadłodajni, gospód, rzeźni, piekarni, młynów, kamieniołomów, cegielni, itp.
W ciągu 8 lat działalności tej spółdzielni doszło do otwarcia sklepu z wyszynkiem w będącym jej własnością Domu Ludowym, w którym wydzierżawiano także odpłatnie pomieszczenia dla władz gminy (później gromady) za 120 złotych rocznie i trafiki (za 600 zł rocznie) oraz nieodpłatnie użyczano lokali dla potrzeb: spółdzielni mleczarskiej, Kasy Stefczyka, Straży Pożarnej, Sokoła wraz z orkiestrą, Towarzystwa "Wyzwolenie", teatru ludowego, itp. 
Kółko sponsorowało wymienioną wyżej orkiestrę Sokoła poprzez zakup instrumentów muzycznych. W okresie, gdy było jeszcze stowarzyszeniem, wydało na ten cel 663 złote, a w 1933 roku kolejną kwotę w wysokości 965 złotych i 29 groszy.
W 1934 roku podjęto próbę uruchomienia rzeźni oraz uchwałę o odstąpieniu placu pod budowę mleczarni, natomiast w 1936 roku zdecydowano się na otwarcie sklepu w Wadowicach "z materjałami żelaznemi  i innemi potrzebnemi przy gospodarstwie i budownictwie", na co miano zaciągnąć pożyczkę w wysokości do 15.000 złotych.
Działalność oświatowo- edukacyjna Kółka Rolniczego przejawiała się w organizowaniu comiesięcznych spotkań mieszkańców wsi, na których prowadzono wykłady dotyczące prawidłowego nawożenia, nasiennictwa i  nowoczesnych sposobów uprawy roli.
Członkowie odpowiadali za zobowiązania spółdzielni wobec osób trzecich do pięciokrotności wartości posiadanych udziałów.
Zarząd składał się z trzech członków wybieranych na trzy lata przez pięcioosobową Radę Nadzorczą, którą powoływało walne zgromadzenie członków. 
Do organów statutowych spółdzielni należała również trzyosobowa Komisja Rewizyjna, wyłaniana przez walne zgromadzenie.
Do 1939 roku działaczami Kółka Rolniczego byli:
  • w Radzie Nadzorczej-  Kazimierz Szczur (przewodniczący), Klemens Guzdek (zastępca), Franciszek Brońka, Antoni Styła (do 1933 roku), Jan Turała (do 1934 roku), Szczepan Bańdo (od 1934 roku), Władysław Świętek (od 1934 roku),  
  • w zarządzie: Józef Putek (przewodniczący), Maksymilian Malata (zastępca), Andrzej Zając (księgowy),
  • w Komisji Rewizyjnej- Kacper Legut, Leon Bąk, Antoni Romańczyk.
Kółko nie zatrudniało pracowników najemnych i wszyscy działacze pełnili swoje funkcje społecznie. Jedynie księgowy/skarbnik Andrzej Zając otrzymywał kwotę 100 zł rocznie "za stracony czas".
Działalność Kółka Rolniczego w Choczni wykazywała w niektórych latach zyski - na przykład 572 zł 2 gr (1933), ale w innych straty (na przykład 4517,23 zł w 1934 roku), które rekompensowane były zyskami Kasy Stefczyka i Spółdzielni Mleczarskiej zarządzanych przez tę samą grupę osób.
Największym dłużnikiem Kółka był Franciszek Pędziwiatr, w związku z czym na jego hipotece wpisano zabezpieczenie w wysokości prawie 3.000 złotych.
Coroczny bilans ogłaszano najpierw w "Chłopskim Sztandarze",  a później w piśmie "Spólnota Pracy".
Z tytułu działalności handlowej spółdzielnia pobierała niewielką marżę w wysokości 5%, a towary masowe (nawozy  sztuczne, nasiona) sprowadzała dopiero po zebraniu zapotrzebowania od miejscowej ludności. 
Liczba członków Kółka Rolniczego wahała się od 24 (w 1933 roku) do 40 (w 1936 roku). Udziały dwóch zmarłych członków przejęli spadkobiercy. W okresie od 1931 do 1939 roku jeden z członków spółdzielni został z niej wykluczony za "szkodliwą działalność", a trzech następnych z powodu niedopełnienia obowiązków członkowskich.
Choczeńskie Kółko Rolnicze czyniło starania o przyjęcie go na członka Związku Rewizyjnego Spółdzielni Rolniczych i Stowarzyszeń Zarobkowo-Gospodarczych, ale na przeszkodzie temu stał brak porozumienia z powiatową Spółdzielnią Rolną w Wadowicach, która chciała, by choczeńska spółdzielnia zaopatrywała się w całości u niej. Tymczasem chocznianie woleli zostawić sobie prawo do zakupów z wolnej ręki, w wypadku otrzymania tańszej oferty od firm zewnętrznych.
Ostatecznie przyjęcie do Związku Rewizyjnego nastąpiło 9 lipca 1937 roku.
26 czerwca 1941 roku majątek Kółka Rolniczego przejęło Niemieckie Powiernictwo z Katowic, a zarządcą komisarycznym/likwidatorem został Josef Dargel. Od 1 października 1942 roku zarząd komisaryczny nad majątkiem Kółka sprawowało Oberslesische Genossenschafte-Treuhand GmbH z siedzibą w Katowicach.
Parcele gruntowe należące do Kołka przekazano niemieckim osadnikom w Choczni: Augustinowi Remusowi i Antonowi Fartaczkowi.
Wartość towarów przejętych ze sklepu Kółka oszacowano na 1104 reichsmarki, a jego wyposażenie wyceniono na 150 RM. Ostatnim polskim sprzedawcą był Józef Malata, wysiedlony później do Frydrychowic.



Notatka opiera się w głównej mierze na kopiach dokumentów archiwalnych udostępnionych przez Grzegorza Polaka.

piątek, 13 kwietnia 2018

Założyciele Kółka Rolniczego w 1958 roku

23 marca 1958 roku do Wojewódzkiej Rady Narodowej w Krakowie wpłynęło podanie od Kółka Rolniczego w Choczni o rejestrację ich stowarzyszenia.
Podanie podpisali:

  • Władysław Balon lat 46 nr domu 604 jako prezes
  • Józef Guzdek lat 52 nr domu 450 jako skarbnik
  • Jan Wcisło lat 45 nr domu 520 jako sekretarz
  • Stanisław Gazda lat 30 nr domu 63 jako członek zarządu
  • Bolesław Zając lat 48 nr domu 23 jako członek zarządu
  • Anna Zawada lat 48 nr domu 437 jako członek zarządu
  • Jan Banaś lat 47 nr domu 603 jako członek komisji rewizyjnej
  • Stanisław Miś lat 55 nr domu 235 jako członek komisji rewizyjnej
  • Władysław Wcisło lat 54 nr domu 405 jako członek komisji rewizyjnej
  • Jan Matuśniak lat 55 nr domu 246 jako członek komisji rewizyjnej
  • Stanisław Dębak lat 56 nr domu 344 jako przewodniczący sądu koleżeńskiego
  • Andrzej Królik lat 54 nr domu 439 jako członek sądu koleżeńskiego
  • Józef Maj lat 48 nr domu 232 jako członek sądu koleżeńskiego
  • Józef Góra lat 46 nr domu 242 jako członek
  • Łucja Romańczyk lat 58 nr domu 257 jako członek
  • Anna Guzdek lat 36 nr domu 205 jako członek
  • Stanisław Janik lat 36 nr domu 459 jako członek
  • Władysław Wcisło lat 54 nr domu 459 jako członek
  • Maria Twaróg lat 34 nr domu 225 jako członek
  • Maria Oleksy lat 56 nr domu 454 jako członek
  • Władysław Hałat lat 47 nr domu 435 jako członek
  • Antoni Ligięza lat 58 nr domu 24 jako członek

poniedziałek, 3 listopada 2014

Kółko rolnicze w Choczni

"Przewodnik kółek rolniczych" Lwów 1 lutego 1891 - korespondencja z Choczni:


 (...) Zachęceni rozwojem "Kółek rolniczych" w tak znacznej liczbie już zawiązanych, założyliśmy i w naszej gminie "Kółko rolnicze" w dniu 10.listopada 1889, do którego przystąpiło 51 członków i ci też zaraz złożyli wpisowe, a następnie uchwalony przez siebie udział. Dzisiaj liczy nasze "Kółko" już 245 członków, co jest dowodem, że nasi gospodarze odczuli rzeczywistą potrzebę istnienia "Kółka rolniczego" w gminie, liczącej nad 400 nr. domów. Członkowie uchwalili założenie dwóch sklepików chrześciańskich, z powodu zbyt rozległej wsi, a Zarząd "Kółka" w krótkim czasie wprowadził je w życie. W ciągu jednego roku sprowadzono towarów za 3.000 złr. W sklepikach tych o wiele większy byłby obrót, gdyby był na to odpowiedni kapitał i gdyby nie ta formalność, że sami członkowie Zarządu, powołani do kontroli, są sklepikarzami. 
Przy rocznem sprawozdaniu Zarządu "Kółka rolniczego" z rachunków, członkowie przyszli do przekonania, że kapitał obrotowy jest za mały, dlatego też w dniach 11 i 18 b. m. na Zgromadzeniu, zastanawiali się, w jaki sposób możnaby uzyskać większy kapitał, a także uchwalono odpowiednią kontrolę, aby sklepiki działały z większą korzyścią dla członków.  Antoni Styła (młodszy) postawił wniosek następujący: Aby nasze "Kółko mogło większe oddać usługi moralne i materyalne dla członków, jako też i dla całej gminy, Zarząd "Kółka" powinien wytężyć swe siły z pomocą członków, aby wystawić osobny dom obszerny - w którymby był umieszczony sklepik chrześciański z potrzebnymi towarami - również z obszerną salą na czytelnię, któraby zarazem służyła na posiedzenia rady gminnej.W każdym jednak razie nie może być cierpieniem, aby członkowie Zarządu "Kółka" byli zarazem i sklepikarzami, co dotąd się praktykuje, a co jest niewłaściwe, gdyż członkowie Zarządu mają obowiązek kontrolowania. Wszyscy obecni postanowili tę sprawę odłożyć do następnego zgromadzenia, aż wszyscy członkowie wezmą udział w obradach. 
W czerwcu z. r. Zarząd "Kół.-a roln." wniósł prośbę do Towarz. Rolniczego w Wadowicach, o nadesłanie buhaja subwencyonowanego. Prezes Towarz. rolniczego, oświadczył na ustne zapytanie, że już uchwalono nadesłać takowego - sprawa ta jednak natrafiła na pewną przeszkodę, spodziewamy się przecież rychłego jej załatwienia. 
Wynalazek słomianych dachów p. inżyniera Uderskiego zainteresował gorąco wszystkich członków, tak iż Zarząd "Kółka" odniósł się z prośbą do Wp. Uderskiego. czy nie mogłoby dwóch członków "Kółka roln." nauczyć się tego wynalazku w jego fabryce, aby tutaj mogli zużytkować ten cenny wynalazek. Odpowiedź otrzymaliśmy bardzo przychylną i zamiar nasz będziemy mogli uskutecznić z nadejściem wiosny. 
Członkowie "Kółka", młodzież doroślejsza i kobiety zgromadzają się licznie w szkole w każdą niedzielę po nieszporach począwszy od 1.listopada, aż do końca marca, w lecie zaś w pierwszą niedzielę każdego miesiąca. Podczas zgromadzenia bywają pogadanki o gospodarstwie i niektóre ważniejsze artykuły z gazetek odczytywane. 
Na zebraniu w dniu 11 b. m. był obecny p. Adolf Bichterle właściciel sołtystwa w naszej wsi i miał pogadankę o drenowaniu pól, o orce, o nasionach i o młynkach do czyszczenia zboża; mówił także o zołzach u koni, podał ich przyczynę i udzielił zarazem jak należy w takich wypadkach postępować. Członkowie złożyli p. Bichterlemu za udzielone cenne rady i wskazówki przez powstanie serdeczne podziękowanie. 
Mamy też czytelnię założoną przez Towarzystwo Oświaty ludowej w Krakowie, które nam nadesłało 104 książeczek, zaś od Zarządu głównego otrzymaliśmy 40. Członkowie bardzo chętnie czytają, a dowodem tego jest, iż począwszy od 1. lutego do końca roku jest 539 pozycyi wypożyczonych książek, oprócz tego, Zarząd "Kółka" prenumeruje kilka gazetek dla użytku członków. "Kółko rolnicze" i czytelnia oddziaływają bardzo zbawiennie na członków, nabierają oni bowiem do siebie zaufania, doradzają sobie wzajemnie i zamiast wieczorami w karczmie przesiadywać, zajmują się czytaniem rzeczy pożytecznych i pogadanką o gospodarstwie, - stają się grzeczniejszymi w obejściu, nabierają ogłady i poszanowania dla osób wyższych stanowiskiem i dla siebie.
Nie mała to radość dla ludzi życzliwych ludowi polskiemu, a szczególnie dla głównego Towarzystwa "Kółek rolniczych" i Towarzystwa oświaty ludowej w Krakowie, które pracując i starając się oświatę ludu, tern samem ułatwiają niezmiernie zadanie szkoły. Widząc tak błogie skutki z założenia u nas "Kółka rolniczego" i czytelni, życzyć należy, aby w kraju naszym nie było ani jednej wioski, w którejby nie było "Kółka rolniczego" i czytelni, bo na tej jedynie drodze może się podnieść oświata, a tern samem dobrobyt ludu polskiego.
Nadmienić także wypada, iż gmina tutejsza ma już od dwóch lat ukończony piękny murowany kościół, a obecnie stoi na ukończeniu murowana piętrowa plebania. Największe starania około wspomnianych budowli położyli Wielebny ksiądz Prałat Józef Komorek i p. Józef Czapik, to też od gminy doznają wdzięczności i poszanowania. Z powodu znacznej rozległości wsi znajdują się tu dwie szkoły z trzema nauczycielami, do obu szkół uczęszcza blisko 400 dzieci, stąd też pomiędzy naszą młodzieżą nie ma prawie nikogo, ktoby nie umiał czytać i pisać.

Jan Świętek
przewodniczący.

Fr. Wiśniowski
sekretarz. (...)