16 czerwca 1875 roku przed Sądem Krajowym Wyższym w Krakowie odbyła się rozprawa główna, w której oskarżoną była pochodząca z Choczni Marianna Koman, doprowadzona na salę posiedzeń z aresztu śledczego.
Rozprawie przewodniczył ck radca Sądu Krajowego Korczyński w obecności ck radcy Liśkiewicza i ck sekretarza Federowicza.
Obowiązki protokolanta pełnił ck praktykant Dulęba.
Oskarżycielem był zastępca prokuratora krajowego Prussnig, a obrońcą adwokat dr Rosenblatt.
W rozprawie uczestniczyła także strona interesowna prywatna, czyli poszkodowana, w osobie służącej Salomei Górównej (Salomei Góra).
Rozprawę rozpoczęto od utworzenia
ławy przysięgłych- ponieważ stawiło się tylko 28 przysięgłych głównych, dobrano
losowo 2 dalsze osoby spośród 9 zastępców przysięgłych i z tak wyłonionego
grona losowano kolejno kandydatów na ławników, przy czym oskarżyciel i obrońca
mogli wnioskować o wykluczenie wylosowanej osoby. Ostatecznie po wykluczeniu 3
kandydatów przez oskarżyciela oraz 7 kandydatów przez obrońcę wyłoniono dwunastoosobową
ławę przysięgłych i jednego zastępcę.
O godzinie 10.00 otwarto jawne
posiedzenie sądu.
Na wstępie oskarżona zeznała, że
nazywa się Marianna Koman, pochodzi z Choczni, ale zamieszkuje w Zawadce, ma 19
lat, jest stanu wolnego, do 14 roku życia chowała się przy rodzicach, a później
pracowała jako służąca, nie umie pisać i nie była dotąd karana. Jeżeli zaś
chodzi o stan majątkowy, to posiada wspólnie z rodzeństwem 9 mórg pola, którym po
śmierci ojca administruje opiekun prawny. (Marianna Koman była córką Jana Komana
i Marianny z domu Siepak oraz siostrą Magdaleny, Antoniego i Jana Komanów. Po śmierci
ojca w 1862 roku jej matka poślubiła Piotra Kolbra, z którym do 1867 roku miała jeszcze
trzech synów i jedną córkę, po czym zmarła. Opiekunem prawnym dzieci Komanów po
śmierci rodziców został ich wujek Jan Mrzygłód- uwagi moje).
Następnie przewodniczący składu
sędziowskiego odebrał od każdego z ławników przysięgę, wezwano także i pouczono
świadków oraz znawców (biegłych).
Po udaniu się świadków, znawców i
wezwanej na świadka poszkodowanej do przeznaczonej dla nich izby odczytano akt
oskarżenia.
Oskarżona Marianna Koman
przyznała się do winy i zeznawała tak jak w śledztwie.
Z jej zeznań oraz wypowiedzi
świadków, poszkodowanej i znawców wyłania się przebieg wydarzeń prowadzących do
dokonania przestępstwa.
Otóż 21 marca 1875 roku Marianna
Koman wywabiła Salomeę Górę pod stodołę Antoniego Zębatego w Wadowicach, położoną w pustym polu. Górówna dała się na to namówić, gdyż uwierzyła w zmyślony sen,
który opowiedziała jej zapłakana Komanówna. Poprzedniej nocy miała się jej ukazać zmarła matka,
która prosiła, by Górówna i Kolber (ojczym Marianny Koman) przybyli pod stodołę
przynosząc po 10 florenów. Pieniądze te miały posłużyć do wybawienia zmarłej
matki Marianny Koman od męk piekielnych. Matka miała jej także obiecać, że w
zamian wskaże miejsce, w którym zakopana jest skrzynka z brzęczącymi monetami.
Górówna zabrała ze sobą tylko 5
florenów, które wspólnie z Marianną Koman przeliczyły pod stodołą. Później
oskarżona odeszła pod pozorem zawołania zmarłej matki, a w rzeczywistości, by
sięgnąć po leżący nieopodal kamień. Gdy znienacka wróciła, rzuciła się na
Górównę od tyłu, uderzyła ją kilkakrotnie kamieniem w głowę oraz pięścią między
oczy żądając wydania przyniesionych pieniędzy słowami:
Godoj psio krew kaj mos piniądze,
bo cie zabije !
Górówna rzuciła chustkę z zapakowanymi
pieniądzmi na ziemię, ale była nadal bita przez Mariannę Koman, która przydusiła
ją do ziemi kolanem i kopała napiętkiem. Ostatecznie Marianna Koman zabrała pieniądze i udała się do domu. Była przekonana, że Górówna
nie wniesie skargi. Zakrwawione ubrania schowała zaraz do skrzyni, tak że
obecni w domu dziadkowie w niczym się nie zorientowali.
Później wystraszona nadejściem
żandarmów schroniła się w sąsiedniej stodole. Tam została ujęta i zrewidowana.
Znaleziono przy niej pieniądze zrabowane Górównie (4 floreny 76 krajcarów), a w
skrzyni w chałupie zakrwawione ubrania
Obrażenia zadane poszkodowanej
zostały uznane przez znawców za ciężkie i uniemożliwiające jej pracę przez ponad
20 dni. Skutki obrażeń złagodził śnieg, w który upadła Górówna i którym
następnie obłożyła rany.
Ck Trybunał Sądu Przysięgłych w
Krakowie zgodził się z wnioskiem oskarżyciela, by oskarżoną uznać za winną zbrodni
rabunku i skazać ją na odpowiednią karę, poniesienie kosztów karnych i
wynagrodzenie szkody poszkodowanej.
Jednocześnie jedenastoma głosami
przeciwko jednemu ławnicy uznali, że obrażenia odniesione przez poszkodowaną w
trakcie rabunku nie można zakwalifikować jako ciężkie. Ławnicy nie dali także wiary w
kopanie obcasem, gdy poszkodowana leżała na ziemi.
Ta druga decyzja miała istotne
znaczenie dla oskarżonej- w przypadku uznania obrażeń za ciężkie groziło jej
dożywotnie więzienie.
Po naradzie skład sędziowski prawomocnie
orzekł dla Marianny Koman karę 5 lat ciężkiego więzienia obostrzonego postem co
14 dni, zwrot kosztów postępowania karnego i zadośćuczynienie dla Salomei Górównej
w kwocie 22 floreny i 64 krajcary, za poniesione przez nią wydatki na fizyka
(lekarza), lekarstwa oraz straty wynikłe z niemożności podjęcia pracy przez
ponad 20 dni.
Jako okoliczności obciążające
przyjął sąd działanie oskarżonej z namysłem i rozwagą, a jako okoliczności
łagodzące jej młody wiek, dotychczasową niekaralność, przyznanie się do winy ze
skruchą i stosunkowo niewielką szkodę, w znacznej części zwróconą. Stąd
obniżony wyrok- za przestępstwo tego typu groziło Mariannie Koman od 10 do 20
lat ciężkiego wiezienia.
Sąd zwrócił się także do zarządu
więzień w Krakowie o umożliwienie Mariannie Koman z korzystania podczas
odbywania kary z dostarczonego przez krewnych jej własnego przyodziewku, to
znaczy:
- chustki wełnianej w kraty
czerwone i niebieskie,
- spódnicy wełnianej
ciemnozielonej,
- spódnicy perkalowej
jasnozielonej,
- krótkiej koszuli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz