poniedziałek, 19 kwietnia 2021

Poświęcenie krzyża na Gancarzu w 1931 roku

Ukazująca się w Cieszynie "Gazeta Rolnicza" w wydaniu z 31 sierpnia 1931 roku zamieściła relację z poświęcenia krzyża na Gancarzu- najwyższym wzniesieniu parafii choczeńskiej:

Wielkie uroczystości na górze "Gancarz"

Kaczyna. W naszej małej wiosce obchodzono wielką uroczystość na górze "Gancarz". Ponieważ drewniany krzyż na wierzchołku tej góry potrzaskały burze i pioruny (podobno 3 lata wcześniej- uwaga moja), przeto znaleźli się ofiarodawcy, którzy sprawili nowy krzyż żelazny. Na uroczystość poświęcenia tego krzyża zjechali się przedstawiciele społeczeństwa z różnych organizaycyj, a nawet rząd był reprezentowany przez komisarza gminnego Bursztyńskiego, byłego wachmistrza austrjackiej żandarmerji. Ludzi przybyło też sporo, bo przy sposobności modlitwy można było zażyć rozkoszy górskiej wycieczki. Pogoda dopisała, ludzie się modlili i cieszyli, dopiero gdy ks. proboszcz Kmiecik, znany egzekutor kollektowy i tam na Gancarzu swoim zyczajem zarzadził kollektę, zepsuło to ludziom humor, zmąciło poważny nastrój uroczystościowy i wypędziło ludzi do domów.

Tytułem uściślenia należy dodać, że wspomniany w relacji ks. Józef Kmiecik nie był proboszczem, lecz wikariuszem w parafii choczeńskiej w latach 1925-1932. Podczas uroczystości poświęcenia krzyża na Gancarzu zastępował ks. proboszcza Józefa Dunajeckiego, który miał już wtedy 75 lat i niedomagał na zdrowiu. Natomiast Tomasz Bursztyński, druga postać wymieniona przez korespondenta "Gazety Rolniczej", rzeczywiście był emerytowanym wachmistrzem austriackiej żandarmerii pochodzenia ukraińskiego. Trudno go jednak uznać za reprezentata rządu, jak napisano, czy nawet jakiegoś miejscowego samorządu - był jedynie zarządcą komisarycznym choczeńskiej gminy w latach 1929-1931, do której nie należał przecież wierzchołek Gancarza, usytuowany na granicy Rzyk i Kaczyny. 

Bardziej szczegółowe sprawozdanie z poświęcenia krzyża na Gancarzu w 1931 roku znalazło się w pamiątkowym dokumencie, przechowywanym w choczeńskiej kancelarii parafialnej. Możemy przeczytać w nim, co następuje:

Na górze Gancarz o wysokości 880 m n p.m, która znajduje sie w Beskidach Zachodnich pomiędzy trzema górskimi wioskami; Kaczyna, Ponikiew i Rzyki- stał krzyż drewniany, oświecany rokrocznie lampką oliwną w każdy Wielki Piątek. Jak starzy ludzie głoszą ponad kilkadziesiąt lat temu - gospodarz wsi Chocznia - niejaki Jakób Sikora, dziś liczący 90 lat życia z pomocą gospodarzy wsi Kaczyna - krzyż ten ufundował. Poświęcenie wspomnianego krzyża miano obchodzić bardzo uroczyście i z procesją. W skład procesji wchodziła ludność z wsi Chocznia, Ponikiew, Inwałd oraz z miasta Andrychów i Wadowic. Jednakowoż ząb czasu - burze - wichry i pioruny Krzyż wspomniany zniszczyły doszczętnie tak, iż by pottrzymać dawną tradycje - zaszła konieczna potrzeba wystawienia nowego krzyża .Toteż mieszkańcy okolicznych wiosek - Choczni, Kaczyny, Ponikwi i Rzyk przy poparciu Przewielebnego ks Józefa Kmiecika, JWP. Jana Świętka, Franciszka Zawiłe, Jana Sikorę, Zenona Olbrychta, majora Aleks. Gazdy Sudniawskiego, Jarosława Dittych-z Wadowic, Wincenta Mikołajka, T Smazów, Władysława Mikołajka, Jana Malinka - z Andrychowa- Tomasza Bursztyńskiego z Choczni, Józefa Książka z Kaczyny; postanowili w miejsce Krzyża Drewnianego postawić na szczycie góry GANCARZ Krzyż żelazny osadzony w betonie, a to na Chwałe Bożą z intęcją by Krzyż ten chronił okoliczne wioski od burz nawałnic i klęsk żywiołowych. Piękny i pogodny dzień sierpniowy zgromadził na powyższą uroczystość poświęcenia Krzyża - parę tysiecy osób z okolic miast Wadowice i Andrychów jak równiez z okolicznych wiosek. Wsród tychże uczestników można było zauwazyc wycieczkowiczów oraz letników z Górnego Sląska; ba nawet korpus oficerski III/12p.p. stacjonowany w Krakowie a wtenczas znajdujący sie z batalionem na strzelnicy bojowej w Ponikwi - zjawił sie w komplecie. Samą uroczystośc zapoczątkowano wystrzałami z mozdzierzy, a echo wystrzałow rozchodzące się milami po górach -głosiło, że rozpocznie się wkrótce poświęcenie Krzyża. Następnie orkiestra ,,Byłych Wojskowych z Andrychowa'' odegrała hejnał. Dzwięki orkiestry sprawiły, iz turysci bawiący w okolicy również poczeli tłumami się jawic. W końcu poczeła się zbliżac procesja z parafi CHOCZNIA - prowadzona przez Przewielebnego ks Józefa Kmiecika w asyście wikarego. Po chwilowym wypoczynku procesji u stóp wspomnianego Krzyża nastąpił akt poświęcenia Krzyża przez Ks Józefa Kmiecika i wygłoszone okolicznościowe kazanie. Podczas całej uroczystości przygrywała orkiestra byłych wojskowych z Andrychowa. Następnie by częściowo pokryc koszta połączone z wzniesieniem tegoż Krzyża, Przewielebny Ks Józef Kmiecik poczoł pośród uczestników zbierac kolektę. Po poswięceniu Krzyża i spożyciu posiłku improwizowanego na powyższym szczycie, przy dzwiękach wspomnianej orkiestry rozpoczeły się pląsy i zabawy, które przeciągneły się do póznego wieczoru. Humor i wesołośc panowała ogólnie. Inni natomiast przyglądali sie okolicznym górom i wzgórzą, podziwiając prześliczną naturę i okolice rozkoszując się przecudnym wokoło roztaczającym się krajobrazem. W końcu uczestnicy tej uroczystości poczeli się rozchodzic do swych domów - a był to iście wspaniały obraz tych różnobarwnych grup zdążających do swych domostw rozradowanych i zadowolonych tak z powodu wzięcia udziału w niezwykłej uroczystości jako tez i z tego iż mogli zwiedzic jeden z większych szczytów Beskidu Zachodniego, zaczerpnąc świeżego i zdrowego  powietrza, jako też ujrzec piękno naszej rodzimej natury. Kazdy z powracających miał z sobą pamiątke z tegoż szcytu w postaci wrzosu lub badjaków. Poświęcenie tegoż Krzyża odbyło się dnia szesnastego sierpnia Roku Pańskiego tysiąc dziewięcset trzydziestego pierwszego (16.VIII.1931) za czasów kiedy Prezydentem Rzeczypospolitej był Profesor Inż. Ignacy-Mościcki, Ministrem Spraw Wojskowych; Pierwszy Marszałek Polski Józef Piłsudzki.


W tym sprawozdaniu również można dostrzec pewną nieścisłość- otóż 
Jakób Sikora, fundator poprzedniego (millienijnego) krzyża, w 1931 roku nie liczył 90 lat, ponieważ zmarł osiem lat wcześniej (15 maja 1923 roku). Ten kowal z zawodu, syn Kazimierza i Teresy z domu Kobiałka, był starszym bratem byłego wójta choczeńskiego Antoniego Sikory, również trudniącego się kowalstwem. Jeszcze przed ufundowaniem krzyża na Gancarzu Jakób Sikora dał się poznać jako ofiarodawca na zakup i przeróbkę dzwonów dla parafii choczeńskiej (1875), po czym brał udział w ich montażu na dzwonnicy. Był także członkiem komitetu budowy aktualnego kościoła parafialnego (1880-1886) oraz współwykonawcą elementów metalowych użytych podczas jego budowy. Działał aktywnie w choczeńskiej gminie jako asesor (radny) i w Komitecie Kościelnym  (1904-1908), brał udział w posiedzeniach ck Sądu Obwodowego w Wadowicach jako ławnik (przysięgły i przysięgły zastępca). Błędnie podano także wysokość Gancarza nad poziomem morza.

Oprócz Sikory, Bursztyńskiego i Kmiecika w powyższym tekście pojawia się jeszcze jedna osoba związana z Chocznią.  To Jan Świętek, urodzony w Choczni w 1894 roku, jako syn Józefa i Anny z domu Guzdek, który prowadził w Wadowicach skład węgla, drewna i materiałów budowlanych. Po II wojnie światowej był radnym Miejskiej Rady Narodowej w Wadowicach z ramienia Stronnictwa Demokratycznego. Dwukrotnie żonaty- z Apolonią z domu Drapa i Joanną z domu Łapka, doczekał się pięciorga dzieci.  Zmarł 23 lutego 1968 roku w Wadowicach.

Krzyż ufundowany przez Jakóba Sikorę stał jeszcze na Gancarzu w połowie lat. 20. XX wieku, o czym świadczy fragment artykułu Kazimierza Sosnowskiego w 'Wierchach" z 1925 roku:

Jako punkt widokowy rywalizuje z Jawornicą jej sąsiad od wschodu, Gancarz 802 m, z drugiej strony szerokiej doliny Rzyk, od Leskowca w tym samym kierunku wysunięty, podobno wygasły wulkan, także goły na szczycie, dużym krzyżem przez amerykańskiego reemigranta uświęcony.

Nie wiadomo skąd Sosnowski zaczerpnął informacje o owym amerykańskim reemigrancie (nie ma żadnych dowodów na wyjazdy Sikory za "Wielką Wodę") i wulkanicznym pochodzeniu Gancarza,  co stoi w sprzeczności z badaniami geologicznymi.

Sosnowski podaje wysokość Gancarza jako 802 metry nad poziomem morza, natomiast według aktualnych danych geoportalu góra ta mierzy 798 metrów nad poziomem morza. Różnica może brać się stąd, że poziom mórz w Europie nie jest taki sam- w czasach austriackich za punkt odniesienia brano poziom Adriatyku w Trieście, a później wysokości w Polsce obliczano od poziomu Morza Bałtyckiego w Kronsztadzie w Zatoce Fińskiej (do 2019 roku) i w Amsterdamie na Morzu Północnym (do dziś).

Pochodzenie nazwy Gancarz nie jest jednoznacznie wyjaśnione. Oprócz Gancarza między Rzykami i Kaczyną istnieje jeszcze nieodległy Gancarz nad Targoszowem o wysokości około 808 m n p m. Według Aleksego Siemionowa, autora monografii turystyczno-krajoznawczej "Ziemia Wadowicka", nazwa Gancarz może pochodzić od słowa garncarz (wytwórca naczyń glinianych) lub nazwiska Gancarz. Dokładnie takie i podobne nazwiska występowały w Choczni od dawna. Już w 1652 roku odnotowano tu ślub Krzysztofa Gancorka i Ewy Guzdek, w 1654 roku Paweł Gancorek poślubił Reginę Kleśniak (Turała), a w 1663 roku Walenty Gancorek ożenił się z Reginą Prorok. Krzysztof i Walenty byli stałymi mieszkańcami parafii choczeńskiej, o czym świadczą chrzty ich dzieci. W 1690 roku zapisano natomiast chrzest Macieja, syna Jana i Agnieszki Gancarzów. Gancorkowie mieszkali zapewne na pograniczu Choczni i Kaczyny, a przynajmniej z tego pogranicza wywodzili się świadkowie ich ślubów i rodzice chrzestni ich dzieci. 

Z kolei Artur Oboza- historyk z Rzyk - uważa, że należy wziąć pod uwagę jeszcze inne pochodzenie nazwy Gancarz- od słowa gonciarz (wytwórca gontów, czyli drewnianych deseczek do wykonywania pokryć dachowych). Wyrób gontów był bardzo rozpowszechniony w Rzykach, a surowca do ich wykonywania dostarczały między innymi lasy porastające górę Gancarz. Już w 1564 roku każdy z 23 osadników z Rzyk musiał dostarczać rocznie 10 kop gontów do zamku zatorskiego. Według Artura Obozy nazwa Gancarz pojawia się po raz pierwszy na wojskowej mapie von Miega z lat 1779-1784 (w formie Gaincarz).

Co ciekawe Artur Oboza odszukał w kronice parafialnej z Rzyk informację o trzecim krzyżu na Gancarzu, postawionym 27 czerwca 1937 roku, a więc zaledwie po 6 latach od poświęcenia poprzedniego krzyża. Ten trzeci krzyż wykonany był z dębiny i przewyższał rozmiarami metalowy krzyż z 1931 roku, ponieważ mierzył 10 m, a umieszczony na nim napis głosił:

Akcja Katolicka parafii Rzyki staraniem ks. proboszcza Karola Gelaty ku czci i chwale Jezusa Chrystusa ten znak zbawienia umieściła. Przechodniu popatrz na mnie z miłością, uszanuj mnie, nie pisz na mnie swego nazwiska, ja cię zachowam w pamięci, chcę długo królować nad okolicą i jej mieszkańcom błogosławić. Rzyki 27 VI 1937 roku.

Poświęcenia tego krzyża dokonał ks. dziekan Leonard Prochownik z Wadowic w obecności ks. kanonika Klemensa Tatary, proboszcza z Andrychowa, ks. Karola Gelaty i przy udziale licznych rzesz wiernych z Rzyk i okolicy.


Poświęcenie krzyża w 1931 roku- zdjęcie z archiwum Marii Kręcioch



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz