Engelbert Guzdek (w środku) |
Nazwisko Engelberta Guzdka, zwanego „Katem Powiśla” lub „Krwawym upiorem”, należy do najczęstszych w Choczni, a osoby je noszące mieszkały w niej już w XVI wieku. Biorąc pod uwagę, że dziadek Engelberta urodził się w nieodległym Andrychowie, można było domniemywać, że przodkowie tego zbrodniarza wojennego, który miał na sumieniu ponad 1000 istnień ludzkich, wywodzili się właśnie z Choczni. Dotychczas brakowało jednak na to dowodów, a wszystkie znane życiorysy Guzdka nic o tym nie wspominały. Dopiero niedawno udało się to wyjaśnić i potwierdzić.
Choć o Guzdku pisał między innymi Adam Kazimierz Musiał w książce „Krwawe upiory” , czy Zygmunt Szych w opracowaniu „Guzdek, kat Powiśla” to dla jego zbrodnicze dokonania z okresu II wojny światowej znane są głównie mieszkańcom okolic Dąbrowy Tarnowskiej, których wielu krewnych i przodków odczuło bezpośrednio sadyzm, okrucieństwo i bezwzględność.
Engelbert Guzdek przyszedł na świat 29 października 1909 roku w Stonawie na Śląsku Cieszyńskim. Jego ojciec Jan był z zawodu rzeźnikiem, a matka Anna z domu Ciemała wywodziła się z okolic Skoczowa i przed ślubem pracowała jako kucharka na plebani. W czeskim spisie mieszkańców z 1921 roku Guzdkowie figurują jako mieszkańcy domu nr 258, należącego do Aloisa Febera. Tylko Jan deklarował narodowość polską, natomiast jego żona i trzech synów zapisani byli jako czescy Ślązacy, wyznania katolickiego. Co ciekawe, Engelbert występuje tam w czeskiej wersji swojego imienia (Andelin). Wbrew temu imieniu nawiązującemu do anioła (Engel i andel to właśnie anioł- odpowiednio po niemiecku i czesku), młody Guzdek już przed wojną dał się poznać jako sadysta i osoba skłonna do chuligańskich wybryków. Odznaczał się też potężnym wzrostem (ponad 190 cm), a pracując w masarni ojca, miał zwyczaj picia świeżej krwi zwierzęcej. W 1929 roku zabił podczas napadu 33-letniego Faustyna Gołąbka, po czym ukrywał się w oczekiwaniu, aż sprawa przyschnie. W 1934 roku pracując jako robotnik rolny w posiadłości księcia pszczyńskiego i w rzeźni w Cieszynie poznał i poślubił Hildegardę Perleger, z którą miał trójkę dzieci. W czasie II wojny światowej zadeklarował narodowość niemiecką i jako folksdojcz wstąpił na służbę w niemieckiej żandarmerii. Został skierowany do Generalnego Gubernatorstwa, służąc kolejno w Gorlicach, Jaśle, Tarnowie, Radgoszczy, Mędrzechowie i Otfinowie, gdzie zginął zastrzelony 22 sierpnia 1943 roku. Jak pisze Musiał
Gdy Guzdek przejeżdżał przez wsie w towarzystwie policjantów
granatowych na wózku z karabinem maszynowym gotowym wciąż do strzału, wsie były
jak gdyby wymarłe. Do każdego napotkanego młodego zdolnego na partyzanta
mężczyzny, strzelał bez pytania. Na początku przebrany za cywila, udając
handlarza chodził po okolicy i nabierał sromotnie ludzi. Dokonywał mordów na
bezbronnej ludności polskiej, żydowskiej i cygańskiej. (…) Dla dodania sobie
odwagi wypijał podobno codziennie ćwierć litra wódki na czczo i rozlepiał
afisze ostrzegające, że za niego zginie 100 Polaków. Miał więc ten ludobójca doskonałą
osłonę i wyjątkową wśród tej wyjętej spod prawa ludności polskiej okazję, do
dawania upustu swoim zbrodniczym zapędom. Mógł zatem zabić kogo chciał i ilu
chciał ludzi na raz. Za nic nie odpowiadał- przeciwnie dostawał awanse, nagrody
i pochwały. Wolno mu było stosować różnego rodzaju wyrafinowane tortury i w
różny zastraszający sposób śmierć zadawać.
Guzdek uczestniczył między innymi w likwidacji tarnowskiego getta, masakrze Żydów pod ratuszem w Tarnowie i mordzie Romów w Szczurowej, gdzie zginęły 93 osoby. Osobiście strzelał do ludzi, chcąc wyśrubować swoisty rekord w ilości zabitych, których liczba, jak wspomniałem wcześniej, przekroczyła 1000 osób. Sam Guzdek zginął przez przypadek- gdy rzucił się w pogoń za uciekającym Ukraińcem, został postrzelony przez innego niemieckiego żandarma. W jego pogrzebie w Otfinowie uczestniczył ojciec Jan i brat Józef, uczestnik kampanii wrześniowej w 1939 roku (w wojsku polskim). Drugi z braci Engelberta- Rudolf Guzdek- służył z kolei w wojsku niemieckim i zaginął na froncie wschodnim.
Z przedstawionych w ubiegłym miesiącu czterech głównych linii rodowych choczeńskich Guzdków (link) Engelbert i jego ojciec należeli do potomków Marcina Guzdka, licznie reprezentowanych w powojennej Choczni. Przodek Engelberta- Wawrzyniec Guzdek, urodzony w 1783 roku w Choczni jako syn Alojzego Jana Guzdka i Barbary Reginy z domu Gurdek, osiedlił się w Andrychowie, gdzie pracował jako piekarz. Utrzymywał jednak kontakty z rodziną w Choczni, a jego żona Regina z Jaśkowskich była matką chrzestną dwojga z dzieci Jędrzeja Guzdka, pozostałego w Choczni brata Wawrzyńca. Tenże Wawrzyniec był pra-pradziadkiem Engelberta, który swoje nazwisko i pewną pulę „choczeńskich” genów zawdzięczał Janowi, synowi Wawrzyńca (ur. w 1818 roku w Andrychowie) i Józefowi, wnukowi Wawrzyńca (ur. w 1849 roku w Andrychowie). Synem Józefa i Marianny Nowak był wspomniany już rzeźnik Jan Guzdek, ojciec Engelberta. Autorem tego genealogicznego wywodu jest T.M. Można jeszcze dodać, że Engelbert Guzdek był nie tylko potomkiem choczeńskich Guzdków, ale i Ramendów, z których wywodziła się babka jego pra-pradziadka. Natomiast po matce Wawrzyńca Guzdka odległe korzenie Engelberta tkwią w Chobocie. W Choczni do dzisiaj mieszkają krewni tego zbrodniarza wojennego, do których sam się niestety zaliczam. Choć Engelbert Guzdek był zaledwie kuzynem czwartego stopnia mojego ojca (przy wspólnym przodku Alojzym Janie Guzdku), to takie odległe pokrewieństwo pociąga jednak za sobą na tyle duże podobieństwo genetyczne, że łatwo byłoby je wykryć i potwierdzić za pomocą instrumentów genealogii genetycznej.
Ilustarcje z książki A. K. Musiała "Krwawe upiory":
Engelbert Guzdek w mundurze |
Hildegarda, żona Engelberta |
Eryk Guzdek, syn Engelberta |
Anna, matka Engelberta |
Jan Guzdek (ozn. x) ojciec Engelberta w mundurze strażaka |
Dom Guzdków w Stonawie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz