piątek, 16 marca 2018

Portret choczeńskiej "Damy z listem"


Obraz  z prywatnej kolekcji Tadeusza Królikiewicza
Historia tego obrazu i osoby na nim utrwalonej została opisana we wspomnieniach Tadeusza Królikiewicza opublikowanych na stronie Stowarzyszenia Absolwentów Liceum Ogólnokształcącego im. Marcina Wadowity w Wadowicach- www.wadowita.net:
„Jak sięgam pamięcią, w mieszkaniu naszym wisiał portret prababki. W Brzesku umieszczony był nad fortepianem matki. Wodziła za mną oczami, a w lewej ręce trzymała list. Pojechała z nami do Wadowic. Podczas wojny tułała się z nami po świecie, co nie wyszło jej na zdrowie. Podczas kolejnej przeprowadzki płótno obrazu rozdarło się na kancie stołu, twarz, ręce i list pociemniały, ale nadal wodziła za mną swoimi pięknymi oczami. Po wojnie powróciła do Wadowic nie nad fortepian, który został sprzedany, gdy sytuacja materialna była ciężka.
Portret prababki wymalowany został pod Wadowicami, w Choczni, skąd pochodziła prababka Tekla Płonka. Urodziła się jeszcze w czasach napoleońskich. Wyrosła na ładną dziewczynę, która podobno podobała się oficerom austriackiego pułku piechoty stacjonującego w Wadowicach, a zgodnie z opowieścią rodzinną jeden z nich zakochał się w niej bez pamięci. Ale oficer odjechał w siną dal, dziewczyna czekała roniąc łzy. W końcu nie doczekawszy się, otarła łzy i wyszła za mąż za piekarza, emigranta z austriackiego Voralbergu Jana Letschera, który przyjechał za chlebem do Polski. I właśnie wtedy przyszedł do niej list, że ukochany otrzymał pozwolenie na małżeństwo i wraca. Było jednak za późno.
Portret namalowany został prawdopodobnie ok. połowy XIX wieku, na pewno przez dobrego malarza, który zgodnie z przekazem rodzinnym przebywał w Choczni po upadku rewolucji krakowskiej (1846). Na obrazie brak sygnatury autora. Dalsza moja kuzynka, nieżyjąca dr Anna Bocheńska, historyk sztuki i kustosz wawelskiego muzeum, bezskutecznie usiłowała dociec, kto jest autorem obrazu.
Matka pokazywała mi w okresie międzywojennym ruiny domu w Choczni zwanego jeszcze wówczas letscherówką. Letcherowie wraz z synem Alojzym przenieśli się do Bochni, gdzie otworzyli piekarnię.
Prababka, po renowacji (przez fachowca wysokiej klasy), błyszczy swą urodą jak za dawnych lat i z lekkim uśmiechem wodzi swoimi pięknymi oczami za domownikami. A w ręku trzyma list - może świadectwo miłości, może dramatu sprzed lat.”
Analizując ten portret i zagłębiając się w szczegóły życiorysu uwiecznionej na nim postaci, dojść można do dość zagadkowych odkryć, które czynią tę interesującą historię nieco bardziej tajemniczą.
Znane fakty na temat Tekli Letscher z domu Płonka przedstawiają się następująco:
  • w spisie choczeńskiej własności gruntowej z lat 1844-1852 widnieje znaczny majątek Tekli Letscher (16 mórg gruntu) i osobny Johana (Jana) Letschera o powierzchni nieco ponad 8 mórg, czyli łączna własność Letscherów w Choczni wynosiła wówczas 14 hektarów. Łączna własność Letscherów była wówczas czwartą co do wielkości w Choczni, po majątku sołtysim (Duninów), dworskim (Bobrowskich) i plebańskim. Niewiele przewyższała jednak największe majątki chłopskie (o 1-2 morgi). Posiadłość Letscherów była nazwana potocznie Lecierówka lub Leczerówka, o czym piszą na przykład Eugeniusz Bielenin (w swoich wspomnieniach), czy Józef Turała (w „Kronice wsi Chocznia”). Nazwa Leczerówka/Lecierówka przetrwała do dziś, choć nie jest powszechnie znana.
Przypisane do niej były dwa niesąsiadujące ze sobą domy o numerach 203 (Tekla) i 191 (Jan) w górnej części obecnej ulicy Zawale.

Lokalizacja domu nr 191

Lokalizacja domu nr 203


Pola Letscherów rozciągały się na północny wschód od ich domów, przekraczały Stary Gościniec (Drogę Sobieskiego) i sięgały aż po granice z Frydrychowicami. Wcześniejsze spisy płatników podatku kościelnego pozwalają sądzić, że Tekla i Jan Letscherowie nie byli długoletnimi właścicielami majątków w Choczni. Jeszcze w 1836 roku późniejszy dom Tekli figurował jako własność Wątrobów, a późniejszy dom Jana jako własność Błażeja Juchy.
  • W metrykach kościelnych parafii wadowickiej zachowały się adnotacje o chrztach pięciorga dzieci piekarza i cukiernika Johanna Letschera, syna Aloisa i Cathariny, rodem z Voralbergu w Austrii i jego żony Tekli, córki Wojciecha Płonki oraz Tekli z Sokołowskich:
  1. Emilii Joanny w 1849 roku,
  2. Edmunda w 1850 roku,
  3. Józefa Ferdynanda w 1852 roku,
  4. Alojzego Franciszka w 1856 roku,
  5. Ernestyny w 1859 roku.
Co ciekawe każdorazowo podano inne miejsce zamieszkania Letscherów – kolejno domy w Wadowicach (a nie w Choczni) nr 245, 347, 345, 48 i 332. W większości przypadków matką chrzestną dzieci Letscherów była ta sama osoba- Marianna, żona ziemianina Pawła Schultesa z Przybradza.
  • W metrykach kościelnych parafii choczeńskiej zachowały się cztery wpisy dotyczące Letscherów:
  1. Śmierć Ernestyny Letscher w 1859 roku,
  2. Śmierć Jana Letschera 7 maja 1861 roku w wieku 56 lat,
  3. Ślub pochodzącego z Moraw leśnika Jana Halauski i Emilii z domu Letscher oraz urodziny ich syna Emiliana (1871) pod numerem 322 (według nowej numeracji wprowadzonej w latach pięćdziesiątych XIX wieku).
  • W spisie ofiarodawców na powiększenie choczeńskich dzwonów w 1875 roku widnieje Emilia Halauska pod numerem 322.
  • 15 grudnia 1906 c.k. Sąd Obwodowy w Wadowicach wdrożył postępowanie celem uznania za zmarłego Edmunda Letschera urodzonego w 1850 roku na prośbę Emilii Halauska, Tekli Letscher i Alojzego Letscher. Edmund, subiekt handlowy, na skutek nieporozumień z rodziną wyjechał w maju 1870 roku z Choczni do Bochni. Ostatni kontakt z rodziną to list z września 1870 roku ze Stanisławowa, w którym prosił siostrę Emilię o przesłanie 40 koron.
  • Na nagrobku Tekli Letscher według Tadeusza Królikiewicza wyryto datę jej urodzenia- 1808 i zgonu- 1909.

Czy obraz rzeczywiście przedstawia Teklę Letscher – prababkę Tadeusza Królikiewicza?

Czy osoba ubrana i ufryzowana w sposób przedstawiony na portrecie mogła być wadowicką mieszczką i właścicielką gruntów w Choczni?

Postać na obrazie została namalowana w pewnej konwencji charakterystycznej dla połowy XIX wieku, ale niekoniecznie dla tej klasy społecznej, z której wywodziła się Tekla, bądź do której weszła przez małżeństwo.
Damę ubraną w podobną suknię można znaleźć na przykład na portrecie z lat około 1840-1855 znajdującym się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie
link 
Natomiast fryzura domniemanej Tekli występuje choćby na obrazie z około 1840 roku:
link (portal rynku sztuki Artinfo.pl)
Fakt, że obraz zachował się w zbiorach potomków Tekli Letscher, nie jest jednoznacznym dowodem na to, że na portrecie widnieje właśnie ona, choć tak wskazuje rodzinny przekaz. Nie można wykluczyć, że sportretowano na nim inną kobietę z rodu Królikiewiczów, niekoniecznie Teklę Letscher. W rodzinie Królikiewiczów zachowała się ponadto biżuteria- naszyjnik widoczny na szyi sportretowanej osoby. To oczywiście dowód na związki osoby sportretowanej z ich rodziną, lecz także niewskazujący wprost na Teklę Letscher z  Choczni.
Jakie były związki Tekli Letscher z Chocznią? To kolejne pytanie, które nasunąć się może po lekturze przytoczonych wyżej skąpych faktów z jej życiorysu.
Oprócz tego, że przez pewien czas zamieszkiwała w Choczni i posiadła tam stosunkowo duży majątek, to nic nie wskazuje na jej choczeńskie pochodzenie.
Brak metryki chrztu Tekli w Choczni i w Wadowicach oraz brak w tych samych źródłach jakichkolwiek wzmianek o jej rodzicach, mimo występowania nazwiska Płonka w Choczni, wskazuje, że jej korzeni szukać należy gdzie indziej.
Pewne światło na pochodzenie Tekli rzuca wpis z choczeńskiej Liber Natorum, gdzie pod datą 22 sierpnia 1858 roku zanotowano chrzest Marianny Tekli, córki Franciszka Piwowarczyka i jego żony Anny, córki Wojciecha Płonki i Tekli Sokołowskiej, „civium ex Andrychów” (obywateli Andrychowa).
Zbieżność imion i nazwisk rodziców Anny Piwowarczyk oraz Tekli Letscher nie może być przypadkowa i świadczy nie tylko o tym, że były siostrami, ale i o konieczności rozszerzenia poszukiwań dotyczących przeszłości Tekli na parafię andrychowską.
To jednak także okazuje się poniekąd ślepy zaułek. W pierwszej połowie XIX wieku nie odnotowano tam żadnego chrztu dziecka o nazwisku Płonka ani małżeństwa pomiędzy Letscherem a Płonką.
Jednak w indeksie małżeństw z datą 28 stycznia 1818 roku zapisano zawarcie związku małżeńskiego pomiędzy rodzicami Tekli- Wojciechem Płonką a Teklą Sokołowską. Żeby nie było tak prosto, ten zapis znajduje się wprawdzie w indeksie małżeństw, ale brak takiej metryki w Liber Copulatorum (księdze małżeństw) z tego okresu. Wygląda na to, że w Andrychowie indeks małżeństw prowadzono jednocześnie dla dwóch osobnych ksiąg metrykalnych (miasta i wsi Andrychów), a w archiwum parafialnym dostępna jest tylko jedna z nich, w której akurat brak interesujących nas danych.
Warto zauważyć, że data ślubu rodziców Tekli stoi w sprzeczności z jej datą urodzenia z nagrobka. Wydaje się jednak bardziej prawdopodobne, że Tekla rzeczywiście urodziła się w 1818 roku lub później. Wtedy pierwsze znane dziecko miałaby w wieku 29 lat lub młodszym, a ostatnie w wieku nieprzekraczającym 41 lat. Przyjmując zaś dane z nagrobka za prawdziwe, w chwili urodzenia Ernestyny byłaby po pięćdziesiątce i odpowiednio w chwili urodzenia starszych dzieci w przedziale wiekowym 41-48 lat, co jest wprawdzie możliwe, ale rzadko się zdarza.
Uznając zaś za prawdziwą datę zgonu z nagrobka (1909), w chwili zgonu Tekla miałaby lat 101 (według danych cmentarnych) lub co najwyżej 91 (według metryki ślubu rodziców).
Następna niejasna kwestia to związki Letscherów z Przybradzem.
Na związki te wskazuje nie tylko „stała” matka chrzestna dzieci Letscherów- Wiktoria Maria Schultes z Lekczyńskich, właścicieli ziemskich z Przybradza, ale i znacznie późniejsza zażyła znajomość pomiędzy Królikiewiczami (potomkami Jana i Tekli Letscher) a Smolarskimi, kolejnymi posiadaczami dworu w Przybradzu, po skoligaconych z nimi Lekczyńskich i Pleszowskich.
Do jej wyjaśnienia niezbędne wydają się zakrojone na szeroką skalę badania genealogiczne nie tylko w parafii Frydrychowice, do której należy Przybradz, ale i innych związanych z przeszłością Smolarskich, Pleszowskich i Lekczyńskich.

Niezależnie od tych wszystkich wątpliwości odnowiony portret „Damy z listem”, jak wspomina pan Królikiewicz „błyszczy swą urodą jak za dawnych lat i z lekkim uśmiechem wodzi swoimi pięknymi oczami za domownikami”.

W artykule wykorzystano informacje od Tadeusza Królikiewicza, Marii Biel i Macieja Smolarskiego- dziękuję !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz