poniedziałek, 28 kwietnia 2025

Chocznianin autorem propozycji hymnu narodowego

 Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku o uznanie za oficjalny hymn narodowy konkurowały co najmniej dwie pieśni patriotyczne - Mazurek Dąbrowskiego i Boże, coś Polskę

Ostatecznie 26 lutego 1927 wybór padł na pierwszą z nich, a obowiązujący tekst został opublikowany w Dzienniku Urzędowym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Oczywiście propozycji co do nowego hymnu składano wówczas więcej, a autorem jednej z nich był chocznianin ks.  Jan Guzdek, pracujący wśród Polonii w USA. Oparł się on na słowach pieśni Boże, coś Polskę, po "zastosowaniu jej do współczesnych czasów". Hymn Guzdka opublikował Dziennik Chicagowski w wydaniu z 7 lutego 1919:

Boże, coś Polskę przez tak liczne wieki

Otaczał blaskiem potęgi i chwały,

Skutkiem to Twojej ojcowskiej opieki,

Dziś jej Wolności znów dzwony zagrały.

Refren: Przed Twym ołtarzem dzięki Ci składamy,

żeś nam otworzył do wolności bramy.

Wróciłeś Polsce świetność starożytną,

Użyźniaj teraz jej zniszczone łany;

Niech szczęście, pokój na zawsze w niej kwitną,

Błogosław Polsce Boże Przejednany.

Refren

Za to żeś Boże - od którego woli

Istnienie świata całego zależy - 

Wyrwał Ojczyznę z okropnej niewoli,

Wrogaś wyrzucił z granic jej rubieży.

Refren

Twoje to Panie ramię sprawiedliwe,

Co berła możnych władców świata kruszy,

Zniszczywszy wrogów zamiary szkodliwe,

Ziszcza nadzieje naszej polskiej duszy.

Refren

Boże litościw, przez Chrystusa rany,

Świeć wiekuiście nad braćmi zmarłymi,

Wesprzyj lud polski tą wojną znękany,

Przyjmij ofiarę z synów polskiej ziemi.

Refren

Tej Zmartwychwstałej pobłogosław Panie!

Przywróć jej znowu posterunek stary,

Niech spełnia wiernie zlecone zadanie,

Obronicielki Twojej świętej wiary.

Refren

Przywróć kraj polski do dawnej świetności,

Rozszerz granice, zwiąż wszystkie zabory,

Utrwal ich losy na cnocie miłości,

Zwiąż wiejską chatę z szlacheckimi dwory.

Refren

Anioł pokoju nad tą ziemią laszą,

Niech zapanuje, w sercach bojaźń boża,

A przykazania niech regułą naszą,

Będą lud chronić od wszego bezdroża.

Refren

Oddaj ten naród w rękę sprawiedliwą, 

Rządami jego Sam pokieruj, Panie,

Królową nadal nad tą polska niwą,

Marya Panna niech nam pozostanie! 

Refren

Tę wolność drogą, którąś nas obdarzył, 

Straciwszy z naszych rąk kajdan obroże,

O której dawno cały naród marzył, 

Na resztę wieków zachowaj nam, Boże! 


Podany tekst, choć podniosły i patriotyczny, jest bardzo długi (dziewięć zwrotek plus refren) i brak mu dynamicznego rytmu, co czyni go mniej praktycznym jako hymn w porównaniu do zwięzłego Mazurka Dąbrowskiego. Trudno też sobie wyobrazić, by identyfikowali się z nim wszyscy obywatele odrodzonego państwa, a szczególnie mniejszości wyznaniowe (ateiści byli wtedy nieliczni).

ks. Jan Guzdek 
(1915)


czwartek, 24 kwietnia 2025

Obciążenia podatkowe właścicieli budynków w 1859 roku

 24 października 1859 sporządzono dla Choczni spis właścicieli budynków mieszkalnych i gospodarczych oraz wysokości podatków opłacanych od tych nieruchomości.

Z listą ówczesnych właścicieli budynków można zapoznać się we wcześniejszej notatce - link.

Ogółem w ww. spisie ujęto 380 właścicieli: 340 budynków mieszkalnych i 277 budynków innego rodzaju (wolno stojących zabudowań gospodarczych oraz młynów i szynków). Większość z nich należała do choczeńskich chłopów, a wyjątek stanowiły jedynie budynki: plebańskie, Piotra Dunina z majątku sołtysiego, hrabiego Bobrowskiego z Rudz, cukiernika Jana Letschera z żoną i żydowskiego handlarza Majera Hupperta.

W 693 punktach spisu ujęto kolejno:

- imię i nazwisko właściciela nieruchomości,

- jego stan (np. właściciel 1/16 części roli, rzemieślnik),

- miejscowość zamieszkania i nr domu,

- opis rodzaju budynku (np. mieszkalny, gospodarczy, młyn, szynk, itp.)

- powierzchnię budynku w sążniach kwadratowych (1 sążeń kwadratowy to 3,6 metra kwadratowego) wraz z przyległym podwórzem,

- należny roczny podatek we florenach i krajacarach.

Według autorów spisu łączna powierzchnia budynków w Choczni (wraz z przyległymi podwórzami) wynosiła wtedy 2.987 sążni kwadratowych, a łączny podatek od tych nieruchomości 12 florenów i 40 krajcarów rocznie (co jest wartością błędną, gdyż zsumowanie podatków ze spisu daje kwotę prawie 51 florenów).

Największą powierzchnię miał kompleks zabudowań dworskich na Sołtystwie (własność Piotra Dunina) - 697 sążni kwadratowych, kościół katolicki - 592 sążnie kwadratowe i kompleks zabudowań wraz z karczmą przy granicy z Inwałdem (własność Bobrowskich) - 417 sążni kwadratowych.

Z zabudowań mieszkalnych chłopskich wyróżniały się:

- dom ze sklepem i podwórcem nr 21 pod Pagórkiem Malatowskim, którego właścicielem był Ignacy Kloss, o powierzchni 242 sążni kwadratowych,

- kompleks mieszkalno-gospodarczy Antoniego Widlarza (nr 288) o powierzchni 239 sążni kwadratowych,

- kompleks mieszkalno-gospodarczy Franciszka Szczura (nr 341) o powierzchni 207 sążni kwadratowych.

120 sążni kwadratowych powierzchni przekraczały ponadto zabudowania mieszkalne: Jakuba Zająca nr 13 (186 sążni kwadratowych), młynarza Jana Szczura nr 19 (154 sążnie kwadratowe), Jakuba Bryndzy nr 92 (147 sążni kwadratowych),  Bartłomieja Nowaka nr 212 (138 sążni kwadratowych), Macieja Zająca nr 91b (134 sążnie kwadratowe), Aleksandra Widra nr 197 (128 sążni kwadratowych), piekarza Piotra Szczura nr 12 (124 sążnie kwadratowe), Wincentego Szczura nr 17 (122 sążnie kwadratowe) i Kazimierza Sikory spod Bliźniaków (nr 86 - 121 sążni kwadratowych).

Natomiast łączna powierzchnia trzech budynków mieszkalnych, stanowiących własność Jana i Tekli Letscherów w środkowej części wsi (nr 191, 203 i 339) wynosiła 155 sążni kwadratowych.

Największe wolnostojące budynki gospodarcze w 1859 roku należały do:

- Piotra Dunina (625 sążni kwadratowych),

- Józefa Widlarza nr 6 z Zawala (324 sążnie kwadratowe),

- Franciszka Widlarza nr 10b (213 sążni kwadratowych)

- plebana (211 sążni kwadratowych),

- Jana Grabonia nr 90 (188 sążni kwadratowych).

- Kazimierza Pindela nr 75 (149 sążni kwadratowych).

Traktując łącznie wszystkie nieruchomości budowlane otrzymujemy zestawienie największych ich posiadaczy, którymi byli:

- Piotr Dunin (1.388 sążni kwadratowych),

- pleban ks. Józef Komorek (825 sążni kwadratowych),

- Bobrowscy z Rudz (614 sążni kwadratowych),

- Józef Widlarz nr 6 (426 sążni kwadratowych),

- Antoni Widlarz nr 288 (350 sążni kwadratowych),

- Ignacy Kloss nr 21 (242 sążnie kwadratowe),

- Franciszek Widlarz nr 10 b (213 sążni kwadratowych),

- Letscherowie (212 sążni kwadratowych).

Z kolei największymi w Choczni płatnikami podatku od nieruchomości budowlanych, zależnym od ich powierzchni, funkcji i stanu, byli w 1859 roku:

- Bobrowscy z Rudz (7 florenów i 36 krajcarów),

- Piotr Dunin (4 floreny 26 krajcarów),

- pleban (1 floren 89 krajcarów),

- Józef Widlarz spod nr 6 (78 krajcarów),

- Antoni Widlarz spod nr 288 (63 krajcary),

- Ignacy Kloss spod nr 21 (44 krajcary),

- Franciszek Szczur spod nr 341 (39 krajcarów),

a co najmniej 30 krajcarów rocznie musieli płacić ponadto: Letscherowie, młynarz Jan Szczur, Franciszek Widlarz, karczmarz Jan Wider, Jakub Zając, Jan Graboń, Kazimierz Pindel. Aleksander Wider, Jakub Bryndza i Majer Huppert.

Średnia powierzchnia chłopskiego domu wraz z podwórzem i nierzadko dołączonym budynkiem gospodarczym wynosiła wtedy 147 metrów kwadratowych.

Właścicielami choczeńskich szynków byli wówczas: Jan Wider (przy granicy z Wadowicami), Majer Huppert (w środkowej części wsi), Jan Kręcioch (w rejonie dzisiejszej remizy OSP), Kacper Harnik (na Białej Drodze), Piotr Dunin (na Sołtystwie), Bobrowscy (przy granicy z Inwałdem), Tomasz Kręcioch (na Zawalu) i Jakub Kawka (przy granicy z Kaczyną).



piątek, 18 kwietnia 2025

Piotr Widlarz na Wielkanoc (1917)

 108 lat temu 67-letni Piotr Widlarz, choczeński rolnik i działacz samorządowy, wówczas mieszkający w Woźnikach, opublikował na łamach pisma "Piast" następujący wiersz pod tytułem "Na Zmartwychwstanie":

Na Zmartwychwstanie biją dzwony, 

biją na cztery świata strony, 

biją potężnie i radośnie; 

na ziemi polskiej dźwięk ich rośnie... 

Biją moździerze i kanony,

na cztery świata biją strony

i szrapnelowe szepcą pacierze,

by zwyciężyli nasi żołnierze... 

Na Zmartwychwstanie dzwony biją - 

i głoszą prochom, które gniją, 

i głoszą ludziom, głoszą ziemi

i głoszą drzewom, co nagiemi

sterczą konary, że — odżyją. 

Na Zmartwychwstanie biją dzwony -

Ufaj narodzie udręczony! 

Hymnem nadziei dźwięk ten buja -

Zanucisz wkrótce: Alleluja! 


Wiersz Piotra Widlarza, napisany w trakcie I wojny światowej, jest nasycony symboliką religijną, patriotyczną i nadzieją na odrodzenie, zarówno w sensie duchowym, jak i narodowym. W czterech zwrotkach autor rozwija motyw nadziei na odrodzenie poprzez kontrast między sacrum (dzwony wielkanocne, symbol życia i wiary) a profanum (odgłosy wojny - moździerzy i kanonów/armat, jako symbol śmierci i zniszczenia). Język utworu jest prosty, ale pełen emocji, co czyni wiersz dostępnym i poruszającym. Przyczyniają się do tego użyte przez Widlarza metafory (Zmartwychwstanie jako odrodzenie narodu, nagie drzewo jako symbol zniszczenia), personifikacje, apostrofy i powtórzenia (refren o dzwonach). W sytuacji z 1917 roku, gdy Polska była bliska odzyskania niepodległości, ten wiersz odzwierciedla narastające poczucie optymizmu i jedności narodowej. Choć jest osadzony w konkretnym kontekście historycznym, ma uniwersalne przesłanie o nadziei i odrodzeniu w obliczu cierpienia.

wtorek, 15 kwietnia 2025

Elektryczny Kręcioch

 Urodzony w 1893 roku Franciszek Aleksander Kręcioch, syn Wojciecha i Marianny z domu Drabek, wyjechał wraz z rodziną z Choczni do USA jako czteroletnie dziecko. Tam wyuczył się ślusarstwa i frezerstwa. Jeszcze przed I wojną światową opatentował nowy typ bezpiecznika do rewolwerów, z powodu którego po raz pierwszy trafił na łamy amerykańskiej prasy.

Jego patent okazał się zawodny i podczas jednej z demonstracji prototypu ołowiany pocisk trafił widza Steven’a Kasubę w brzuch, powodując jego zgon jeszcze przed przybyciem wezwanego medyka. Kręcioch nie został jednak zatrzymany przez policję, ponieważ uznano, że wystrzał z jego broni padł przez całkowity przypadek, z powodu niemożliwej do przewidzenia awarii jego wynalazku.

Okres pierwszej wojny światowej Francis Alexander Krecioch (bo tak się teraz nazywał) spędził w szeregach amerykańskiej armii. Służył w 7. Pułku Artylerii Polowej i został ranny w czasie działań wojennych, w wyniku czego w styczniu 1918 r. przyznano mu rentę. Po wojnie powrócił do pracy w ślusarstwie.

     Ponownie stał się obiektem doniesień prasowych dopiero w 1953 roku, czyli gdy miał już 60 lat. Pracował wtedy jako mechanik w United Aircraft Co. w Hartford w stanie Connecticut, a miejscowy dziennik "Hartford Courant" fascynując się jego poglądami na wpływ elektryczności na zdrowie człowieka pisał o nim tak:

Naelektryzowany mężczyzna radzi, aby energetyzować się dla zdrowia

Czy era atomowa stworzyła człowieka elektrycznego? „Tak” – stwierdził Francis A. Krecioch. „Wystarczy się rozejrzeć. Wszyscy mężczyźni są elektrycznymi mężczyznami, ale o tym nie wiedzą”.

Jednakże 60-letni Krecioch, który twierdzi, że eksperymentuje z elektrycznością od 25 lat, uważa, że jest bardziej naelektryzowany niż przeciętny mężczyzna, ale to dlatego, że „naelektryzował” swoje ciało, co może wydłużyć jego życie.

Aby udowodnić swoją tezę, Krecioch pokazał, jak prąd elektryczny może przepływać przez jego ciało. Trzymając w jednej ręce wibrator o wysokiej częstotliwości, w drugiej ręce zapalał neonową rurkę. Następnie pokazał, jak rurka nadal będzie się świecić, gdy położy się ją na stole, gdy przesunie nad nią rękę. „Nie mam wątpliwości, że nasze ciało potrzebuje więcej energii elektrycznej. Zredukowałem rachunki za żywność aż o jedną trzecią, korzystając z elektryczności. „Elektryczność stymuluje ciało, wspomaga pracę serca, koi zmęczone nerwy i aktywuje nasz umysł. To przedłuży życie” – twierdził.

Krecioch, który informuje, że nie jest dla niego rzeczą niezwykłą, aby podnieść aż 300 funtów, zademonstrował swoje dobre zdrowie, uderzając się w pachwinę i nie wykazując żadnych ujemnych efektów. Wielokrotnie uderzał się również po głowie ciężką deską, jako dalszy dowód na sprawność swojego ciała.

„Brak wiedzy na temat ludzkiego ciała i niewłaściwa dieta są przyczyną około 80 procent naszych chorób i dolegliwości. Uważam, że należy naładować nasze ciała energią i pozbyć się chorób” – radzi mieszkaniec domu przy Chapel Street 57.

(...) Aby uzyskać „zdrowy blask”. Krecioch radzi zwolennikom swojej sprawy, aby rozpoczęli leczenie elektryczne w wieku 14 lat, co pozwoli uzyskać najlepsze rezultaty.

Zabiegi ultrawysokiej częstotliwości będą równie popularne za 30 lat, jak telewizja dzisiaj, przewiduje Krecioch. Gadżety, które można podłączyć do najbliższego gniazdka elektrycznego i które można zastosować na ramieniu lub nodze, będą medycyną zapobiegawczą jutra”, powiedział.

Teorie głoszone przez choczeńskiego emigranta zweryfikowało życie. Stosowane przez niego zabiegi nie pozwoliły mu wydłużyć własnego życia, ponieważ zmarł w niezbyt imponującym wieku 73 lat (12 grudnia 1966).

Jego grób można znaleźć na Oak Grove Cemetery w Fall River w stanie Massachusetts.












piątek, 11 kwietnia 2025

Antoni Styła jako wójt choczeński

 W kilku notach biograficznych Antoniego Styły (1863-1933) obok licznych jego stanowisk i funkcji pojawia się także informacja, że sprawował on urząd choczeńskiego wójta, niestety bez podania szczegółów i odwołania do źródeł. 

Ponieważ zachowały się do dziś kompletne akta posiedzeń rady gminnej z II połowy XIX wieku, aż do 1907 roku, to na ich podstawie można stwierdzić, że Antoni Styła nie był w tym czasie wójtem, lecz tylko radnym gminnym. 

Z pewnością nie został nim również między 1907 a 1910 rokiem, gdy urząd ten sprawował, tak jak i wcześniej Antoni Sikora oraz w latach 1910-1918, w których dobrze udokumentowane jest wójtostwo Maksymiliana Malaty, następcy Sikory. 

Z kolejnych znanych dziś informacji wynika, że w 1920 roku wójtem został Józef Putek, więc dla jego teścia Antoniego Styły pozostałyby w teorii tylko lata 1918-1920.

W jednym z niepublikowanych maszynopisów Putka odnalazłem spis wszystkich wójtów choczeńskich, w którym Antoni Styła figuruje na tym stanowisku w latach 1918-1919, co pozornie wyjaśnia tę kwestię. Dla pewności brakowało jednak jakiegokolwiek potwierdzenia tej informacji w źródłach historycznych.

Okazuje się jednak, że takie potwierdzenie, a w zasadzie uściślenie informacji podanej przez Putka, zachowało się do dziś w aktach wadowickiego Sądu Powiatowego, przechowywanych w bielskim oddziale Archiwum Państwowego z Katowic. O dziwo dowodu na wójtostwo Antoniego Styły dostarczyły akta spadkowe wyrobnika Tomasza Ciapy, dla którego okres kilku miesięcy pracy w Choczni zakończył się śmiercią. Wadowicki sąd zwracał się w 1920 roku w jego sprawie także do władz choczeńskiej gminy, a odpowiedzi z jej strony podpisało dwóch różnych naczelników gminy.  Wśród nich Antoni Styła w piśmie z 31 sierpnia 1920, w którym wyjaśnia, że pozostali członkowie rodziny Ciapów wyjechali z Choczni do Babicy. Z kolei drugą, późniejszą odpowiedź do sądu (z 28 grudnia 1920) w imieniu choczeńskiej gminy podpisał, nie jak by się mogło wydawać Józef Putek, lecz ...Jan Styła, najstarszy syn Antoniego! To niekoniecznie oznacza, że i on był wtedy naczelnikiem (wójtem) Choczni - mógł  na przykład złożyć podpis w imieniu ojca, jako radny i członek zarządu gminy (potwierdzenie tych stanowisk jest o kilka lat późniejsze, ale odnosi się do tej samej kadencji). Mógł on także złożyć swój podpis w imieniu szwagra, czyli Józefa Putka, zakładając że tenże objął stanowisko wójta w 1920 roku. Można również traktować ten zapis dosłownie i uznać, że Putek został wójtem dopiero w 1921 roku, co jest jednak jest sprzeczne z jego własnymi zapiskami. 

Ponadto na podstawie innych akt sądowych z tego okresu można udowodnić, że wbrew temu co pisał Józef Putek, Antoni Styła nie został wójtem już w 1918 roku, ponieważ jeszcze w styczniu 1920 roku informacje z gminy do sądu podpisywał naczelnik Maksymilian Malata.

Czyli faktyczny czas, w którym Antoni Styła stał na czele choczeńskiego samorządu, ogranicza się do 1920 roku.

Co ciekawe, pod odpowiedziami na różne zapytania sądu z 1920 roku widnieją nie tylko podpisy różnych naczelników Choczni, ale i pieczęcie gminne w wersji nieznanej wcześniej i później. To jednak temat na ewentualną następną notatkę.




wtorek, 8 kwietnia 2025

Najwięksi posiadacze gruntów w 1964 roku

 Według "Wykazu gruntów użytkowanych przez mieszkańców Gromady Chocznia w 1964 roku" największymi posiadaczami ziemi byli wówczas:

  1. Henryk Guzdek spod nr 646 - 10,56 ha
  2. Teofil Malata spod nr 44 - 9,25 ha
  3. Czesław Wcisło spod nr 206 - 7,88 ha
  4. Jan Gawęda spod nr 185 - 6,95 ha
  5. Czesław Graca spod nr 153 - 6,77 ha
  6. Władysław Wcisło spod nr 206 - 6,66 ha
  7. Władysław Płonka spod nr 713 - 6,65 ha
  8. Józef Żak spod nr 765 - 6,43 ha
  9. Ignacy Zając spod nr 172 - 6,40 ha
  10. Franciszek Dąbrowski spod nr 449 - 6,39 ha
  11. Klemens Guzdek spod nr 412 - 6,39 ha
  12. Franciszek Balon spod nr 555 - 6,37 ha
  13. Maria Graca spod nr 294 - 6,22 ha
  14. Andrzej Kosycarz spod nr 241 - 6,21 ha
  15. Stefan Guzdek spod nr 539 - 6,20 ha
  16. Jan Wójcik spod nr 244- 6,17 ha
  17. Teodor Góra spod nr 616 - 6,12 ha
  18. Władysław Kręcioch spod nr 409 - 6,11 ha
  19. Władysław Uzar spod nr 190 - 5,84 ha
  20. Tadeusz Balon spod nr 548 - 5,77 ha
  21. Franciszek Widlarz spod nr 372 - 5,72 ha
  22. Łucja Romańczyk spod nr 553 - 5,66 ha
  23. Jan Augustynek spod nr 414 - 5,61
  24. Teodor Szczur spod nr 768 - 5,59 ha
  25. Aniela Woźniak spod nr 289 - 5,59 ha
  26. Jan Ochman spod nr 40 - 5,54 ha
  27. Józef Drapa spod nr 650 - 5,24 ha
  28. Honorata Góra spod nr 230 - 5,22 ha
  29. Maria Polak spod nr 249 - 5,22 ha
  30. Władysław Sikora spod nr 227 - 5,19 ha
  31. Stefania Ramenda spod nr 135 - 5,10 ha
  32. Władysław Balon spod nr 726 - 5,05 ha
  33. Michał Bąk spod nr 418 - 5,03 ha
  34. Józef Dyduch spod nr 247 - 5,03 ha
  35. Bolesław Zając spod nr 46 - 4,96 ha
  36. Antoni Stuglik spod nr 765 - 4,95 ha
  37. Stefan Góralczyk spod nr 587 - 4,95 ha
  38. Jan Banaś spod nr 734 - 4,95 ha

Uwagi:

  • Nieobecny na liście Antoni Rzycki spod nr 311 posiadał w sumie 5,48 ha, ale w Choczni tylko 4,48 ha
  • Zofia Dąbrowska spod nr 185, posiadaczka 5,85 ha, została wpisana i wykreślona z wykazu,
  • przy Janie Ciejku spod nr 27 wpisano areał 6,48 ha, który przekreślono i poprawiono na 4,88 ha.

piątek, 4 kwietnia 2025

Chocznia na austriackiej mapie kolejowej z 1907 roku


 Przedstawiona wyżej mapa austriackich połączeń kolejowych jest fragmentem Artaria's Eisenbahnkarte von Österreich-Ungarn, powstałej w 1907 roku i zaktualizowanej w 1918 roku.
W tym czasie jednotorowa linia kolejowa przebiegająca przez Chocznię (otwarta 17 czerwca 1888) podlegała państwowej k.k. Nordbahndirektion (Dyrekcji Kolei Północnej) w Wiedniu. Wcześniej (przed nacjonalizacją 31 października 1906) należała do przedsiębiorstwa kolejowo-górniczego Kaiser Ferdinands-Nordbahn.
Chocznia nie jest na mapie zapisana pełną nazwą, lecz tylko dwiema pierwszymi literami (Ch.). Podobnie jest z sąsiednim Inwałdem, zaznaczonym na mapie jako I.
Chocznianin wsiadający do pociągu na przystanku w Choczni (otwartym 18 grudnia 1893) mógł bezproblemowo dojechać koleją nie tylko do Krakowa, Bielska, czy kopalń i hut Śląska Austriackiego, ale i do Lwowa, Wiednia (368 km), czy niemieckich portów nad Morzem Północnym, skąd wyruszały statki do Stanów Zjednoczonych Ameryki. Po przekroczeniu dwóch granic państwowych mógł także dotrzeć np. z pielgrzymką na Jasną Górę. 
Linia kolejowa przebiegająca przez Chocznię ułatwiała również choczeńskim handlarkom nabiałem dowóz mleka, masła, czy śmietany na chłonny rynek bielski.
Od 8 stycznia 1916 istniał w Choczni również przystanek towarowy (wybudowany w 1914 roku), co ułatwiało dowóz do Choczni np. węgla, czy nawozów, zamawianych przez Kółko Rolnicze.
W 1895 roku pociągi z przystanku w Choczni odjeżdżały w kierunku Kalwarii o 9:12, 17:04 i 21:56, a w kierunku Bielska o 4:23, 9:43 i 12:32.
Jako ciekwostkę można podać fakt, że dyrekcja Kolei Północnej corocznie wprowadzała ulgowe bilety dla pielgrzymów udających się do sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej (w jedną lub w obie strony).

wtorek, 1 kwietnia 2025

Zmiany nazwisk wśród chocznian i ich potomków

 Po ustabilizowaniu się nazwisk choczeńskich, o czym można mówić dopiero od połowy XIX wieku, ewentualne zmiany nazwisk noszonych przez chocznian były rzadkie, oczywiście oprócz przyjmowania przez kobiety nazwisk swoich mężów. Ich przyczyny były z pewnością różne - na przykład chęć dowartościowania się "bardziej godnym i dostojnym" nazwiskiem przez osoby pełniące funkcje urzędowe, usiłowanie uniknięcia "ośmieszenia" noszonym nazwiskiem, czy dostosowanie nazwiska do ortografii i fonetyki języka używanego w kraju emigracji.

W poniższym zestawieniu ujęto tylko te przykłady, gdy zmienione nazwisko znacznie różniło się od rodowego, a nie np. tylko pominięciem polskich liter (ó, ę, ą, ś, ł, czy ć). Pominięto też przypadki, gdy zmiana nazwiska dotyczyła dziecka adoptowanego lub uznanego po czasie za własne.

Zdecydowanie najczęściej zmienianymi nazwiskami noszonymi w Choczni były: Szczur i Kręcioch.

Bąk – Choczyński

Budziaszek - Buthner

Cap – Czapik - Czapieński

Cap – Czerwiński

Drożdż - Droze

Górkiewicz - Locovitch

Kolber - Adams

Kręcioch – Bigla

Kręcioch - Cass

Kręcioch - Crecian

Kręcioch - Kearns

Kręcioch - Kershaw

Kręcioch - Lewandowski

Królik – Królewski

Kumala - Krzyszkowski

Ruła – Ruliński

Szczur – Shore

Szczur - Szafirowski

Szatan – Szatkowski

Szczur - Szczerski

Szczur – Szczerzyński

Szczur – Szczurowski

Szczur - Śnieżycki

Szczur - Wiśniewski

Twaróg – Jaśmiński

Wątroba - Nawrocki

Widlarz – Widra