czwartek, 8 maja 2014

Sytuacja przedwyborcza w 1913 roku

Artykuł zamieszczony w "Ilustrowanym Kurierze Codziennym" z 29 czerwca 1913, opisujący gorącą atmosferę przedwyborczą w Choczni w 1913 roku: 

Zaburzenia przedwyborcze w Choczni.

(Skutki politykowania księży w kościele)

Tuż pod Wadowicami znajduje się gmina Chocznia jedna z największych w powiecie (blisko 5000 mieszkańców), a przytem należąca do najbardziej uświadomionych. Wystarczy nadmienić, że z gminy tej wychodził dwukrotnie na posła P. Antoni Styła, którego i obecnie PSL na kandydata postawiło. Gmina ta przeżywa obecnie gorącą walkę z naporem klerykałów i wszechpolaków. Już prawie od dwóch miesięcy ksiądz wikary na każdem kazaniu mówi tylko o ludowcach, niedawno przy prawyborach księża zorganizowali wszystko co ciemne, byle tylko ludowców utrącić. Na nic im się to przydało, bo ludowcy i tak ogromna większością głosów zwyciężyli. Dzieje się to wszystko za namową ciemnego indywiduum wszechpolskiego agitatora księdza Batki z Frydrychowic, który oszczerstwami, przekupstwem i rozbijaniem ludu chce w wadowickim powiecie ugruntować „chrześcijański — socya-lizmus". Taka taktyka duchowieństwa pozostawia w sercach ludu osad rozgoryczenia. Na zewnątrz to rozgoryczenie wywołane księżą agitacyą przy prawyborach i w kościele ujawniło się w ubiegłą niedzielę. Na niedzielę tę zapowiedziało Stronnictwo Ludowe wiec w Choczni. Księża chcąc wiecowi ludowemu przeszkodzić, a równoczemódz wszechpolakom urządzili w tę niedzielę odpust, (mimo, że przypadał na następną), a przytem uroczystość jubileuszową, na którą przybyły procesye ze sąsiednich parafii. Sprowadzili również agitatora Zamorskiego, niejakiego Matłosza i „kaznodzieję" w osobie ks. Rosponda (brata katechety z gimnazyum św. Anny w Krakowie). „Kaznodzieja" przez całe kazanie zohydzał Chocznię i jej przewódców, których nazywał dziećmi szatana, podburzał lud przeciw Radzie gminnej, plwał na wszystko, zachęcając do popierania tylko takiego kandydata, którego chłopom biskupi wskażą. Na zakończenie zapowiedział, że bezpośrednio po sumie odbędzie się zgromadzenie „chrześcijańsko-ludowe".  Chodziło więc o to, by takim sposobem udaremnić wiec ludowców, zwołany do sali Rokowskiego. Po sumie w tej chwili jakie cztery tysiące sprowokowanego kazaniem ludu wybiegło na plac przed plebanię. Naczelnik gminy Malata, widząc podstęp klerykałów, przystępuje do kilkunastu księży, którzy zajęli schody przed plebanią, i pyta Się o zezwolenie starostwa na wiec pod gołem niebem. Na to otrzymuje odpowiedź: „wynoś się pan, co to pana obchodzi", a ks. Batko z Frydrychowic pięścią się zamierzył na niego. Wobec braku zezwolenia wójt i żandarm nie zezwalają na wiec, tem więcej, że ma być tuż przed samym kościołem. Tymczasem Matłosz zaczyna coś do ludu krzyczeć.  Na widok tego zakotłowało się wśród chłopstwa, Kilka tysięcy ludzi z różnych stron powiatu przybyłych i z Choczni, wzburzonych wołało:  „Precz z polityką wszechpolską! Hańba klerowi za uprawianie polityki w kościele! Dlaczego procesyi po sumie nie urządzacie, tylko wiec?! Do Rosyi carochwalcy! Kościół my wybudowaliśmy i nie pozwalamy robić z kościoła jaskini zbójców" i t. d. A gdy w odpowiedzi na to ksiądz Batko, ks. Krzysica z Wieprza i Matłosz zaczęli prowokować ludność wyzwiskami, wtedy tysiące chłopstwa, zająwszy srogą postawę zaczęło się zbliżać do prowokatorów. I kto wie, jakby się było skończyło, gdyby nie interwencya straży ogniowej i żandarmeryi. Na chwilę cofnęli się księża, ale wrócili wnet, niosąc masy odezw ulotnych wszechpolskiego kandydata Górkiewicza. A gdy poczęli je rozrzucać, lud wzburzony wolał „dajcie ich więcej wy handlarze świętości! Z odpustu i jubileuszu zrobiliście jarmark polityczny, wy przekupnie świętości!". Otrzymane odezwy chłopstwo, a nawet kobiety mięły na kule i setkami takich kul rzucali w twarze ks. Batki i ks. Krzysicy. Odezwała się też pieśń: „Gdy Naród do boju". Ludność podniecona zdecydowana była wytrwać do wieczora, a niedopuścić do wiecowania księży. Uspokoiło się dopiero wtedy, gdy księża usunęli Matłosza i uciekłszy na plebanię, zamknęli za sobą bramę. Cała masa ludu po tym epizodzie podążyła na wiec ludowy, do sali Rokowskiego. Tutaj obradom przewodniczył poseł Średniawski, a przemawiali ze strony ludowców kandydat Antoni Styła, Średniawski, Putek, Adamczyk, Bochenek, Leszczyński i ze strony robotników p. Sułczewski z Krakowa, oraz wicemarszałek powiatowy p. Chrząszcz Po obradach jednogłośnie uchwalono popierać kandydaturę byłego posła, Antoniego Styły z Choczni, jako zwolennika jak najdalej idącej reformy wyborczej. To nieoględne postępowanie duchowieństwa z namowy ks. Batki z Frydrychowic obniżyło tylko powagę stanu kapłańskiego. Nawet najfanatyczniejsi klerykali, a z oburzeniem wyrażali się o robocie polityków w sutannach. Oto są skutki nadużywania miejsc świętych do polityki... Wypadek choczeński powinien stanowić dla reszty naszego politykującego duchowieństwa groźne „memento!" Cierpliwość chłopa już się kończy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz