wtorek, 10 grudnia 2024

Druga wojna światowa w życiorysach choczeńskich milicjantów - część II

 Druga część wcześniejszego artykułu - link.


Helena Stuglik:

„W roku 1940 zostałam wysiedlona wraz z rodziną do pow. Jędrzejów i tam przebywałam do chwili oswobodzenia. (…) Pracowałam jako robotnik leśny w lasach chorzewskich. Na początku 1941 r. poznałam chłopca Józefa Krzysztofika z Jędrzejowa, który mi się oświadczył i jako oficjalny narzeczony przedstawił swojej rodzinie, w tym szwagrowi Romanowi Górce, właścicielowi drukarni w Jędrzejowie. Po wnikliwej obserwacji R. Górka zaproponował mi wstąpienie do organizacji wojskowej, na co wyraziłam zgodę. W październiku 1941 r. zostałam zaprzysiężona jako członek ZWZ-AK obwód Jędrzejów, podległy bezpośrednio Romanowi Górce ps. „Mirek”. Ja przyjęłam ps. „Lena”. Z uwagi na to, że pracowałam w lesie przekazano mnie jako łączniczkę do placówki ZWZ-AK Chorzewa, gdzie nawiązałam wskazany kontakt z członkiem ZWZ-AK gajowym Julianem Hendrysiakiem i Janem Jęczmykiem, powstańcem wszystkich trzech powstań śląskich, który ukrywał się pod tym nazwiskiem przed Niemcami i pracował także w lesie. (…) Do obowiązków moich należało przekazywanie meldunków na piśmie do Obwodu Jędrzejów, były też meldunki, które musiałam nauczyć się na pamięć. Z powrotem zabierałam kilka egzemplarzy pisma lokalnego p.t. „W Marszu” powielanego w latach 1941-1944 w Jędrzejowie. Przenosiłam również w razie potrzeby dokumenty dla „spalonych” członków. 05/1942 otrzymałam dodatkowe zadanie obserwatora składu amunicji na front wschodni w lesie „Gaj” koło Chorzewy. Do tego celu dostosowano mi moją pracę w lesie. Moim zadaniem było zapamiętać na samochodach dowożących amunicję znaki i numery rejestracyjne. Dane te przekazywałam bezpośrednio mojemu dowódcy Górce, ponadto kto pilnuje i kiedy są zmiany. W czasie tej służby jesienią 1943 r. zostałam ciężko pobita przez strażnika niemieckiego i przesłuchiwana przez gestapo. Lecz stamtąd zostałam uratowana przez Nadleśnictwo, że jestem robotnikiem leśnym i przez nieuwagę zbliżyłam się w tamtym kierunku, inaczej czekałby mnie ciężki obóz lub śmierć. 9 czerwca 1943 r. zostaje zmordowany przez Niemców mój narzeczony Józef Krzysztofik w czasie pacyfikacji Jędrzejowa, za działalność w ruchu oporu AK. (…) W czasie wojny okupant zburzył nam dom i zniszczył całe mienie w Choczni.”

Henryk Odrobina:

„Po ukończeniu szkoły poszedłem na praktykę jako żeźnik w Hoczni. Nie ukończyłem praktyki, zostałem wywieziony do Niemiec w roku 1942 do Girlachsdorf pow. Rychbach, gdzie pracowałem jako kucier (woźnica – uwaga moja) na roli aż do przyjścia Czerwonej Armji.”

Jadwiga Bryndza:

„W czasie okupacji uczęszczałam nadal do szkoły powszechnej w Choczni”.

Józef Bandoła:

„W roku 1940, 11 grudnia zostałem wraz z rodzicami wysiedlony przez okupanta niemieckiego do lubelskiego. Tam nie przebywałem długo, przyjechałem do Krakowa i tutaj pracowałem u brata przyrodniego Kazimierza w zawodzie krawieckim. W marcu 1941 r. przeszedłem przez granicę „zieloną” i powróciłem do stron ojczystych. Tutaj ukrywając się, szyjąc po domach w różnych miejscowościach, jak Spytkowice, Zator, Rudze, Frydrychowice, Chocznia, przebywałem aż do wyzwolenia naszej Ojczyzny przez Armię Czerwoną”.

Karol Janoszek:

„Zimą 1940 r. z powodu nie przyjęcia volkslisty narodowości niemieckiej zostaliśmy wysiedleni, a ja zabrany na roboty przymusowe do Oświęcimia. W Oświęcimiu przebywałem początkowo w obozie nr 1, a później w obozie nr 2. W końcu 1944 r. zbiegłem z obozu i do czasu wyzwolenia przez Armię Czerwoną ukrywałem się na terenie powiatu wadowickiego.”

Leopold Pasternak:

„Z Lidy wyruszyłem na front. Zabrany z pola walki jako jeniec wojenny przez Niemców przebywałem w obozie koncentracyjnym II D w Stargardzie (stalagu – uwaga moja). Od 1942 roku pracowałem jako jeniec na majątku koło Szczecina w gospodarstwie, aż do przyjścia Armii Czerwonej 2 III 1945.”

Marian Góralczyk:

„Do wybuchu wojny pracowałem w warsztatach szkoły księży salezjanów w Łodzi. Przeżyłem wiele, bo już w roku 1940 zostałem zmuszony przez urząd pracy do wyjazdu do Niemiec, do jednej z fabryk samolotów, która znajduje się pod duńską granicą. Jako zwykły robociarz pracowałem do 11 XII 1941 roku, następnie nie mogłem dłużej patrzeć, jak okrutnie znęcano się nad Polakami, więc uciekłem. Po paru dniach zostałem schwytany przez Niemieckie gestapo, które mię osadziło w Oświęcimiu jako więźnia politycznego z czerwonym winklem. Po jedenastu miesiącach zostałem zwolniony i znowu pod eskortą policji zostałem wysłany do Niemiec do fabryki gwoździ w Homburku, gdzie jako znany wszystkim władzom, że jestem więźniem oświęcimskim pracowałem do 18 XI 1944 roku, w którem to dniu uciekłem w me ojczyste strony i czekałem do chwili przyjścia czerwonej Armi.”

Stanisław Bryndza:

"Wybuchła wojna. W krutce po jej wybuchu rodzice zostali wysiedleni z gospodarstwa, ja zaś zostałem wywieziony do Niemiec na roboty. W miejscowości Odertal pracowałem przez 4 lata, aż do czasu wkroczenia wojsk Radzieckich."

Stanisław Ramenda:

"W roku 1940 byłem zmuszony przez Arbajzamd Andrychów do pracy na Śląsku w Bytomiu w firmie Suchy, była to praca na torach kolejowych i pracowałem aż do wyzwolenia."

Stanisław Szostak:

"W roku 1939 wiosną wytransportowany zostałem na pomorze do Wejcherowa 1 baon morski. Tam służyłem przez lato aż do zakończenia wojny. Brałęm udział w wojnie przeciwko niemcom, dostałem się do  niewoli 14 września roku 1939 go. W Niemczech pracowałem od roku 1939 go do roku 1945 go.

Stanisław Wider:

"W miesiącu lipcu (1939) ojciec wysłał mnie za ucznia do warsztatu ślusarskiego w Wadowicach do Ob. Anteckiego Władysława ulicy nie mogę zapodać gdyż nie pamientam i numeru tego warsztatu, tam uczyłem się do roku 1940 do miesiąca maja. W miesiącu maju 1940 roku zostałem zabrany przez Arbeidsamt Niemiecki i wywieziony do Niemiec na przymusowe roboty, miałem lat 15. Pracowałem w gospodarstwie na roli w miejscowości Kosle powiat Kożuchów do końca wojny, to jest do roku 1945.

Stanisława Bylica:

"W 1939 roku zaczęłam uczęszczać do szkoły podstawowej w Choczni. Na skutek działań wojennych rodzice moi zostali wysiedleni do woj. lubelskiego i nauka została przerwana. Po upadku działań wojennych wróciłam z rodzicami do Choczni."

Tadeusz Byrski:

"W czasie okupacji przebywałem przy matce, pracowałem na roli, w 1940 roku wyjechałem do Niemiec i pracowałem kilka miesięcy na torze kolejowym, a później w warstacie stolarskim w Bytomiu. Po roku czasu powruciłem do Choczni i przebywałem przy matce, pracowałem na roli. W 1942 r. zostałem aresztowany przez policję niemiecką i przebywałem aż do wyzwolenia w obozie koncentracyjnym (KL Auschwitz - uwaga moja)."

Tadeusz Wiktor:

"W roku 1941 zostałem wysiedlony wraz z rodziną przez okupantów hitlerowskich do województwa Kieleckiego, gdzie najmując się do różnych prac rolnych u zamożniejszych gospodarzy przebywałem aż do wyzwolenia, t.j. do r. 1945."

Walerian Szymonek:

"Z nastaniem okupacji w 1940 r. zostałem wywieziony na przymusowe roboty przez biuro pracy w Andrychowie do Niemiec, gdzie to pracowałem jako robotnik w Rijza w cegielni. Po trzech latach pracy zachorowałem i uciekłem stamtąd na Górny Śląsk do Zalesia pow. Strzelec Opolskie do dworu, gdzie to była wywieziona ma matka wraz z rodziną i gdzie to po wyzdrowieniu pracowałem do końca wojny jako robotnik rolny."

Władysław Płonka:

"W 1941 r. zostaliśmy wysiedleni przez okupanta do woj. Lubelskiego, gdzie musiałem pracować w firmie przy zakładaniu kabli podziemnych. w 1942 r. odjechałem od rodziców i przyjechałem do Spytkowic, gdzie zacząłem pracę w gospodarstwie ogrodniczym u niemieckiego bałora i pracowałęm za marne grosze jako pomocnik ogrodniczy do wyzwolenia Polski Ludowej (!)."

Władysław Wójcik:

"W drugo dzień po mojem przybyciu do domu niemcy zajęli mą wioskę. Uciekliśmy z domu tylko na 1 noc. Potem powruciliśmy, ale już do domu zrabowanego. Czas w niewoli niemieckiej uciekał smutno, ja w tym czasie pomagałem Tatusiowi przy Warstacie Stolarskim, bo jest stolarzem. W roku 1940 niemcy wysiedlili nas do woj. Kieleckiego wsi Mnichów. Ja w chwili wsiadania do transportu z wielką trudnością uciekłem i pokryjomu siedziałem u babci. Lecz niemcy mnie znaleźli i zaprzągli do pracy u Bałera. Przerobiłem tak w Choczni całą wojnę."

Stefan Dauber (mieszkaniec Choczni w 1945 r., zawarł tu związek małżeński i w Choczni urodził się jego syn):

"W czasie działań wojennych brałem udział jako ochotnik 49 pułku piechoty, jako podoficer. 18 września 39 roku przekroczyłem granicę Rumuńską i zostałem internowany, po ucieczce z lagru udałem się do Jugosławi, a stamtąd odtransportowany do Afryki, gdzie wstąpiłem jako ochotnik do Armi Francuskiej, skąd odesłany na frond do Francji, po zajęciu Francji odpłynęliśmy do Angli, gdzie wstąpiłem do Armi Angielskiej, w Armi Angielskiej walczyłem w Afryce, Syri, Grecji, Krecie i wyspie Milos. gdzie byłem dwa razy ranny, na wyspie Krecie zabrano mię do niewoli 1 czerwca 1941 r. w randze plutonowego, skąd przewieziono mnię do obozu jeńców wojennych w Niemczech do lagru 8B Lamsdorf (dziś Łambinowice - uwaga moja). 10 stycznia 45 roku uciekłem z lagru i ukrywałem się w Girlachsdorfie (dziś Gilów w gm. Niemcza - uwaga moja) do zakończenia działań wojennych."










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz