wtorek, 17 lipca 2018

Rozprawa o zbrodnię rabunku przeciw Mariannie Koman

16 czerwca 1875 roku przed Sądem Krajowym Wyższym w Krakowie odbyła się rozprawa główna, w której oskarżoną była pochodząca z Choczni Marianna Koman, doprowadzona na salę posiedzeń z aresztu śledczego.
Rozprawie przewodniczył ck radca Sądu Krajowego Korczyński w obecności ck radcy Liśkiewicza i ck sekretarza Federowicza.
Obowiązki protokolanta pełnił ck praktykant Dulęba.
Oskarżycielem był zastępca prokuratora krajowego Prussnig, a obrońcą adwokat dr Rosenblatt.
W rozprawie uczestniczyła także strona interesowna prywatna, czyli poszkodowana, w osobie służącej Salomei Górównej (Salomei Góra).

Rozprawę rozpoczęto od utworzenia ławy przysięgłych- ponieważ stawiło się tylko 28 przysięgłych głównych, dobrano losowo 2 dalsze osoby spośród 9 zastępców przysięgłych i z tak wyłonionego grona losowano kolejno kandydatów na ławników, przy czym oskarżyciel i obrońca mogli wnioskować o wykluczenie wylosowanej osoby. Ostatecznie po wykluczeniu 3 kandydatów przez oskarżyciela oraz 7 kandydatów przez obrońcę wyłoniono dwunastoosobową ławę przysięgłych i jednego zastępcę.

O godzinie 10.00 otwarto jawne posiedzenie sądu.
Na wstępie oskarżona zeznała, że nazywa się Marianna Koman, pochodzi z Choczni, ale zamieszkuje w Zawadce, ma 19 lat, jest stanu wolnego, do 14 roku życia chowała się przy rodzicach, a później pracowała jako służąca, nie umie pisać i nie była dotąd karana. Jeżeli zaś chodzi o stan majątkowy, to posiada wspólnie z rodzeństwem 9 mórg pola, którym po śmierci ojca administruje opiekun prawny. (Marianna Koman była córką Jana Komana i Marianny z domu Siepak oraz siostrą Magdaleny, Antoniego i Jana Komanów. Po śmierci ojca w 1862 roku jej matka poślubiła Piotra Kolbra, z którym do 1867 roku miała jeszcze trzech synów i jedną córkę, po czym zmarła. Opiekunem prawnym dzieci Komanów po śmierci rodziców został ich wujek Jan Mrzygłód- uwagi moje).
Następnie przewodniczący składu sędziowskiego odebrał od każdego z ławników przysięgę, wezwano także i pouczono świadków oraz znawców (biegłych).
Po udaniu się świadków, znawców i wezwanej na świadka poszkodowanej do przeznaczonej dla nich izby odczytano akt oskarżenia.
Oskarżona Marianna Koman przyznała się do winy i zeznawała tak jak w śledztwie.
Z jej zeznań oraz wypowiedzi świadków, poszkodowanej i znawców wyłania się przebieg wydarzeń prowadzących do dokonania przestępstwa.

Otóż 21 marca 1875 roku Marianna Koman wywabiła Salomeę Górę pod stodołę Antoniego Zębatego w Wadowicach, położoną w pustym polu. Górówna dała się na to namówić, gdyż uwierzyła w zmyślony sen, który opowiedziała jej zapłakana Komanówna.  Poprzedniej nocy miała się jej ukazać zmarła matka, która prosiła, by Górówna i Kolber (ojczym Marianny Koman) przybyli pod stodołę przynosząc po 10 florenów. Pieniądze te miały posłużyć do wybawienia zmarłej matki Marianny Koman od męk piekielnych. Matka miała jej także obiecać, że w zamian wskaże miejsce, w którym zakopana jest skrzynka z brzęczącymi monetami.
Górówna zabrała ze sobą tylko 5 florenów, które wspólnie z Marianną Koman przeliczyły pod stodołą. Później oskarżona odeszła pod pozorem zawołania zmarłej matki, a w rzeczywistości, by sięgnąć po leżący nieopodal kamień. Gdy znienacka wróciła, rzuciła się na Górównę od tyłu, uderzyła ją kilkakrotnie kamieniem w głowę oraz pięścią między oczy żądając wydania przyniesionych pieniędzy słowami:
Godoj psio krew kaj mos piniądze, bo cie zabije !
Górówna rzuciła chustkę z zapakowanymi pieniądzmi na ziemię, ale była nadal bita przez Mariannę Koman, która przydusiła ją do ziemi kolanem i kopała napiętkiem. Ostatecznie Marianna Koman zabrała pieniądze i udała się do domu. Była przekonana, że Górówna nie wniesie skargi. Zakrwawione ubrania schowała zaraz do skrzyni, tak że obecni w domu dziadkowie w niczym się nie zorientowali.
Później wystraszona nadejściem żandarmów schroniła się w sąsiedniej stodole. Tam została ujęta i zrewidowana. Znaleziono przy niej pieniądze zrabowane Górównie (4 floreny 76 krajcarów), a w skrzyni w chałupie zakrwawione ubrania
Obrażenia zadane poszkodowanej zostały uznane przez znawców za ciężkie i uniemożliwiające jej pracę przez ponad 20 dni. Skutki obrażeń złagodził śnieg, w który upadła Górówna i którym następnie obłożyła rany.
Ck Trybunał Sądu Przysięgłych w Krakowie zgodził się z wnioskiem oskarżyciela, by oskarżoną uznać za winną zbrodni rabunku i skazać ją na odpowiednią karę, poniesienie kosztów karnych i wynagrodzenie szkody poszkodowanej.
Jednocześnie jedenastoma głosami przeciwko jednemu ławnicy uznali, że obrażenia odniesione przez poszkodowaną w trakcie rabunku nie można zakwalifikować jako ciężkie. Ławnicy nie dali także wiary w kopanie obcasem, gdy poszkodowana leżała na ziemi.
Ta druga decyzja miała istotne znaczenie dla oskarżonej- w przypadku uznania obrażeń za ciężkie groziło jej dożywotnie więzienie.
Po naradzie skład sędziowski prawomocnie orzekł dla Marianny Koman karę 5 lat ciężkiego więzienia obostrzonego postem co 14 dni, zwrot kosztów postępowania karnego i zadośćuczynienie dla Salomei Górównej w kwocie 22 floreny i 64 krajcary, za poniesione przez nią wydatki na fizyka (lekarza), lekarstwa oraz straty wynikłe z niemożności podjęcia pracy przez ponad 20 dni.
Jako okoliczności obciążające przyjął sąd działanie oskarżonej z namysłem i rozwagą, a jako okoliczności łagodzące jej młody wiek, dotychczasową niekaralność, przyznanie się do winy ze skruchą i stosunkowo niewielką szkodę, w znacznej części zwróconą. Stąd obniżony wyrok- za przestępstwo tego typu groziło Mariannie Koman od 10 do 20 lat ciężkiego wiezienia.
Sąd zwrócił się także do zarządu więzień w Krakowie o umożliwienie Mariannie Koman z korzystania podczas odbywania kary z dostarczonego przez krewnych jej własnego przyodziewku, to znaczy:
- chustki wełnianej w kraty czerwone i niebieskie,
- spódnicy wełnianej ciemnozielonej,
- spódnicy perkalowej jasnozielonej,
- krótkiej koszuli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz