poniedziałek, 4 września 2023

Władze Gminy Chocznia a jej żydowscy mieszkańcy w II połowie XIX wieku i na początku XX wieku

W choczeńskiej Księdze Gromadzkiej z lat 1867-1905 znajdują się interesujące informacje o żydowskich mieszkańcach wsi, prowadzonej przez Żydów z Choczni i okolicy działalności biznesowej oraz stosunku władz gminy do Żydów i ich przedsięwzięć.

10 sierpnia 1873 roku Rada Gminna odmówiła przynależności gminnej Mendlowi Silbigerowi wyznania mojżeszowego, który od kilku lat mieszkał w Choczni i zajmował się prowadzeniem karczmy, ponieważ mimo wezwania zwierzchności gminnej nie stawił się przed radnymi i nie przedstawił osobiście swojego wniosku.

25 marca 1876 roku radni odnieśli się do działalności składu desek Joachima Schoenkera z Suchej, który był usytuowany przy północno-zachodniej ścianie austerii murowanej (karczmy z zajazdem) w centralnej części wsi. Stwierdzono, że funkcjonowanie składu w dotychczasowej formie narusza przepisy policyjne (przeciwpożarowe), ponieważ w pobliżu składanych desek stale palone są cygara i tytoń w fajkach, załadunek i rozładunek desek odbywa się często w świetle lamp naftowych, a przewożący deski rozsypują w pobliżu składu siano i słomę, co grozi zaprószeniem ognia i jego rozprzestrzenieniem się przez wiejące wiatry na budynki okolicznych mieszkańców. Skład desek Schoenkera nie był ponadto w żaden sposób ogrodzony („oparkaniony”), a właściciel przy jego powstawaniu nie wystąpił o  pozwolenie od zwierzchności gminnej. Wobec tego radni postanowili wezwać handlarza Schoenkera, aby wystąpił o pozwolenie na prowadzenie tej działalności i „oparkanił” swój skład, by składał deski nie bliżej niż 12 metrów od ścian austerii i nie wyżej niż na 5 metrów oraz by uprzątnął deski składane na podwórzu austerii do 48 godzin pod karą 3 złote reńskie. Ponadto Schoenker został zobowiązany do „ustanowienia stróża nocnego do 48 godzin do dozorowania miejsca składu desek”, nieprowadzenia załadunku i rozładunku desek przy świetle lamp naftowych pod karą 3 złr, niepalenia przez jego pracowników i woźniców fajek oraz cygar w przejściach między składanymi w stosy („baszty”) deskami i na górze owych „basztów” pod karą 3 złr. Zakazano także woźnicom przywożącym deski stać z wozami na gościńcu przed składem i popasać tam konie. Za naruszenie przepisów policyjno-budowlanych ukarano Schoenkera karą w wysokości 3 złote reńskie, którą miał do 14 dni wpłacić do „kasy miejscowych ubogich”.

17 marca 1878 roku radni zajmowali się między innymi sprawą „odzyskania od starostwa” paszportu zagranicznego przez Samuela Georga Silbigera, syna wspomnianego wcześniej Mendla, ale wobec faktu, że nie posiadał on przynależności gminnej, odmówiła wystawienia zeznania na jego temat.

30 stycznia 1886 roku Rada Gminna nie uznała przynależności do Choczni „żadnych izraelitów w niej zamieszkałych”, co powodowało, że w razie zubożenia lub niezdolności do pracy nie mogli liczyć oni na pomoc ze strony miejscowego samorządu.

16 lutego 1891 roku „Rada gminna na otrzymaną wiadomość, że Georg Silbiger w domu swem pod nr 1 w Choczni (przy granicy z Wadowicami obok dzisiejszego „Stopa” – uwaga moja) wynajął lokal na umieszczenie trunków spirytusowych i wyszynk tych” uchwaliła swój sprzeciw ze względów sanitarnych, „albowiem fabryka mydlarni tam się znajduje i odory niemiłe rozchodzą się”, ze względów bezpieczeństwa, ponieważ warzenie mydła i używany przy tym silny ogień mógłby spowodować pożar i wybuch „trunków spirytusowych”, niebezpieczny nie tylko dla choczeńskich sąsiadów, ale i pobliskich stodół na terenie Wadowic oraz ze względów policyjnych, ponieważ szynk na granicy Choczni i Wadowic mógł zdaniem radnych ściągać różnego rodzaju publiczność przy okazji targów, jarmarków i zgromadzeń, nawet z zagranicy i z grona wojskowych stacjonujących w Wadowicach, co mogło stanowić zarzewie potencjalnych konfliktów i burd, a także ponownie zagrożenie pożarowe przez palaczy tytoniu i cygar, przebywających w tym lokalu

28 lutego 1892 roku radni choczeńscy negatywnie zaopiniowali prośbę Albiny Dunin o „udzielenie kocesyi na wykonywanie przemysłu gościnnego” Loebowi Rosenbergowi w dawnej austerii pod nr 320. Radni nie mieli nic przeciwko temu, by w dawnej austerii należącej do Duninów ponownie uruchomić możliwość noclegów „dla obcych podróżnych i przyjeżdżających w wypadkach nagłych” do nieodległych Wadowic, ale nie zgodzili się, by biznes ten prowadził Loeb Rosenberg, gdyż „na samem początku zamieszkiwania w Choczni kupił kradzioną słomę i siano od złodzieja”, mając świadomość od kogo kupuje, więc jego osoba nie wzbudzała zaufania zwierzchności gminnej.

11 marca 1895 roku radni dyskutowali o zgodzie na działalność przemysłowców żydowskich w niedziele, ale doszli do wniosku, że tak zgoda jest niepotrzebna, ponieważ nie ma takich warsztatów, które nie mogłyby przerwać swojej działalności na niedzielę, a ponadto „przy tych przemysłach, które istnieją, posługują się Żydzi katolikami, z tego demoralizacya większa powstałaby między ludnością katolicką”.

25 kwietnia 1897 roku radni wydali opinię do starostwa, że nie widzą potrzeby otarcia w dawnej austerii pod nr 320 wyszynku wina i herbaty przez Leni Rosenberg („bez takiego szynku obejdzie się”) i podtrzymali to stanowisko na kolejnym posiedzeniu w dniu 17 sierpnia większością 12 głosów („nie widzi się potrzeby zaprowadzenia domu zajezdnego w domu nr 320 Leni Rosenberg dla miejscowych, a dla obcych, że Wadowice blisko”). 17 grudnia ponownie zajęto się sprawą zmienionej koncesji dla Leni Rosenberg, tym razem na: przyjmowanie obcych w gospodzie, podawanie kawy i herbaty bez domieszki rumu, podawanie potraw i wyszynk wina, po czym postanowiono „na żaden z 4-ech przytoczonych punktów nie dawać pozwolenia”. Jednocześnie utajniono kto i jak głosował w tej sprawie, by nie narażać radnych na nieprzyjemności ze strony zainteresowanych.

15 maja 1898 roku Rada Gminna „rozpatrując się nad zakupem domu przez Żyda od Izydora Porębskiego uchwaliła na wniosek Jana Świętka, aby temu, kto sprzeda dom Żydowi, nie pozwolono na budowę nowego domu" i tę uchwałę poleciła doręczyć Izydorowi Porębskiemu, zaś na wniosek Franciszka Wcisły uchwalono ogłosić, "aby kto ma sprzedać grunt Żydowi, nie czynił tego bez zezwolenia Rady Gminnej”.

19 czerwca 1898 roku postanowiono nałożyć karę 50 złotych reńskich na Lipmana Wachsmana, „że bez wiedzy urzędu gminnego przedsięwziął zmiany w domu” oraz na wniosek Antoniego Styły zażądać od niego świadectwa moralności i przynależności gminnej. Chodziło o dom kupiony przez Wachsmana od Izydora Porębskiego. 2 października poinformowano radnych, że Lipman Wachsman wniósł w tej sprawie rekurs (odwołanie) do starostwa. 

23 lipca 1899 roku Moses Schöngut fałszywie zwany Haas wniósł prośbę o zgodę na otwarcie „rzeźni przy jego domu tuż obok rzeki Choczenki” (przy moście w ciągu drogi Wadowice-Andrychów; uwaga moja), na co radni wybrali komisję w składzie: Jan Zając, Wojciech Malata, Antoni Sikora, Jan Turała i Jan Świętek, by zbadali czy miejsce na rzeźnię jest odpowiednie i czy gmina może wyrazić na to zgodę.

8 lutego 1901 roku uchwaliła tryb tajny przy nadaniu prawa przynależności do Choczni dla Andrzeja Targosza z Kukowa, Michała Miski z Krzeszowa i Wolfa Goldbergera z Zatora, po czym prawo to przyznano jednogłośnie dwóm pierwszym, a w sprawie Goldbergera  postanowiono „z pewnych względów” decyzję odłożyć i przejść do następnego punktu porządku dziennego. 11 sierpnia ponownie zawieszono decyzję w tej sprawie, a 3 listopada odmówiono jego prośbie, ponieważ nie utracił przynależności do Zatora.

25 marca 1901 roku odmówiono prośbie Maurycego Münza o wydłużenie dopuszczalnych godzin działalności prowadzonego przez niego wyszynku.

3 listopada 1901 roku Magistrat Kalwarii zwrócił się o przyznanie prawa przynależności do Choczni mieszkającemu w niej Pinkasowi Offnerowi. Rada Gminy odmówiła tej prośbie, ponieważ sam Offner „o prawo przynależności nie prosił i nie prosi”. 22 listopada 1901 roku przesłuchano Offnera i decyzję odmowną podtrzymano, a 15 czerwca 1902 roku, gdy Offner prośbę w końcu złożył, to ponownie mu odmówiono.

24 stycznia 1902 roku odmówiono prośbie o przynależność Szymonowi Klausnerowi z Woźnik.

15 marca 1902 roku radni gminni złożyli zażalenie do Wydziału Powiatowego z powodu zniszczeń drogi prowadzącej przez Chocznię, które powstały wskutek wywozu drewna z lasu przez handlarza Hermana Reicha z Wadowic. Sprawy tej nie udało się załatwić do 13 listopada 1902 roku, kiedy to okazało się, że Reich niszczy drogę także przez wywóz szutru i kamieni z kamieniołomu na granicy z Kaczyną. Ponownie niszczenie drogi przez Reicha było omawianie na posiedzeniu 18 czerwca 1905 roku. Wtedy okazało się, że Reich płaci Wydziałowi Powiatowemu 9 koron rocznie, ale Chocznia nic z tego nie ma.

18 czerwca 1905 roku przyjęto do choczeńskiej gminy Maurycego Münza „wraz z całą familią”, jako pierwszego mieszkańca pochodzenia żydowskiego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz