poniedziałek, 29 lipca 2024

Choczeńskie obchody "Cudu nad Wisłą" w 1931 roku

 "Cud nad Wisłą", czyli Bitwa Warszawska, stoczona w dniach 13-25 sierpnia 1920 roku, miała decydujące znaczenie w powstrzymaniu ofensywy bolszewickiej na zachód. 11. rocznicę tego wydarzenia uroczyście obchodzono w Choczni, o czym na łamach "Dzwonu Niedzielnego" informował młodzieżowy działacz katolicki Jan Świętek:


23 sierpnia parafja nasza bardzo uroczyście uczciła rocznicę „Cudu nad Wisłą". O godzinie 10 uroczystą sumę, odprawił ks. patron Józef Kmiecik, w której wzięły udział katolickie Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej. Kazanie na temat okolicznościowy wygłosił ks. kan. Józef Dunajecki. Główną zaś imprezą była uroczysta akademja, urządzona przez Kat. Stow. Młodz. Polskiej, a poświęcona czci Królowej Polski i poległym bohaterom pod Warszawą w roku 1920. Chociaż deszcz i błotniste drogi wiejskie utrudniały przyjście, to jednak ludność napełniła salę Domu Stowarzyszeń Młodzieży. Punktualnie o godzinie 15 rozpoczęto pieśnią związkową „My chcemy Boga". Druh prezes, Władysław Wcisło, w serdecznych słowach zagaił i powitał obecnych, a druhna sekretarka Marja Bryndzówna (później po mężu Koenig - uwaga moja) z wielkiem powodzeniem wygłosiła deklamację: „Pobudka". Artysta p. Władysław Bielenin przeplatał występy młodzieży, wygłaszając deklamacje: „Szarża pod Rokitną", „Reduta Ordona" i „Samosierra". Chór obu stowarzyszeń pod batutą wicepatrona p. dyrektora Andrzeja Gondka, wykonał pieśni: „Idźmy, tulmy się...", „Królowej Anielskiej" i „O święty kraju nasz”. Referat wygłosił ks. Patron, podnosząc znaczenie Polski - jako przedmurza chrześcijańskiego, bo dzięki „Cudowi nad Wisłą” - może nadal spełniać to wielkie zadanie dla Kościoła katolickiego. Pod koniec pierwszej części druh sekretarz, Jan Świętek, wygłosił deklamację: „Cud nad Wisłą", poczem odśpiewano unisono hymn „Boże coś Polskę”. Drugą część wykonał utalentowany artysta p. Bielenin, który przeszło godzinę bawił wszystkich humorystycznemi popisami, a oklaski nie miały końca. Kiedy zaś o godzinie 18 druhna prezeska Janina Habinówna (później po mężu Świergosz - uwaga moja) złożyła ogólne podziękowanie - staropolskiem „Bóg zapłać", zakończono hymnem: „Hej do apelu". Śmiało mogę napisać, że ludność mimo tak długiego programu nawet niechętnie salę opuszczała. Druh Jan Świętek.

czwartek, 25 lipca 2024

Przekazanie manuskryptów z Choczni do Archiwum Państwowego

 We wtorek odbyło się w Choczni przekazanie 10 manuskryptów, pozostających dotąd w prywatnych rękach, do Archiwum Państwowego w Bielsku-Białej, będącego częścią Archiwum Państwowego z Katowic. Najstarsze z przekazanych ksiąg pochodzą jeszcze z XVI wieku. Ogółem do AP w Bielsku-Białej trafiło około 0,25 metrów bieżących akt, na ogół w dobrym stanie, w tym między innymi:

  • Księgi Sądowe z Choczni (nr 1, 3 i 5),
  • Protokoły posiedzeń Rady Gminnej z Choczni z II połowy XIX wieku i początku XX wieku,
  • Księgi Sądowe z Targanic,
  • Księgi Sądowe z Rzyk,
  • Księgi Gruntowe z Jaroszowic z I połowy XIX wieku,
  • Oprawione zbiory akt miejscowości z okolic Zatora i z samego Zatora.
Po konserwacji w Oddziale Konserwacji i Zabezpieczania Zasobu Archiwum Państwowego w Katowicach akta powrócą do Bielska-Białej, gdzie zostaną opracowane. Termin i forma ich udostępnienia dla zainteresowanych badaczy nie są w tej chwili znane.

Przekazanie najstarszej Księgi Sądowej z Choczni
Z lewej strony przekazujący, z prawej Paweł Hudzik, kierownik AP w Bielsku-Białej


 


wtorek, 23 lipca 2024

Leopold Pasternak - karmelita i oficer MO

 

Leopold Pasternak urodził się 26 lipca 1911 roku w Morawskiej Ostrawie, ponieważ tam pracował jego ojciec Władysław, pochodzący z Polanki koło Myślenic. Z kolei matką Leopolda była Maria z domu Książek, urodzona w Ponikwi. Gdy Leopold miał pół roku jego rodzice przeprowadzili się do Choczni, gdzie zakupili dom i dwuhektarowe gospodarstwo. Oprócz Leopolda mieli wtedy dwójkę dzieci – córkę Stefanię i syna Teofila. Kolejna dwójka: Zofia i Józef przyszła na świat w Choczni, już po I wojnie światowej. 

Leopold ukończył 7-klasową szkołę powszechną w Choczni i rozpoczął w Wadowicach naukę zawodu piekarza.  Pracował jednocześnie u ojców karmelitów bosych i po pewnym  czasie wstąpił do ich wspólnoty zakonnej. Przed uzyskaniem święceń kapłańskich zrezygnował jednak z życia w klasztorze, co zostało źle przyjęte przez jego rodzinę i w 1936 roku podjął służbę wojskową w 77. Pułku Piechoty w Lidzie (obecnie na Białorusi). Do wybuchu II wojny światowej dosłużył się stopnia kaprala. 

W czasie kampanii wrześniowej 1939 roku został najpierw pod Łomżą ranny odłamkiem w lewą nogę,  a następnie wzięty do niewoli przez Niemców i osadzony w stalagu w Stargardzie. Tam przebywał do 1942 roku, po czym skierowano go na przymusowe roboty w okolicach Szczecina. 

W marcu 1945 roku po wkroczeniu na tamte tereny Armii Czerwonej wyjechał do Zwierzyna koło Strzelec Krajeńskich i wstąpił do Milicji Obywatelskiej. W ankiecie personalnej zataił pobyt w zakonie karmelitów. Był komendantem posterunku w Zwierzynie i intendentem w Komendzie Powiatowej MO. Jeszcze w tym samym 1945 roku (20 sierpnia) poślubił pochodząca z Olkusza Jadwigę Agatę Głąb, z którą miał troje dzieci. W 1947 roku awansował na stopień sierżanta i został przeniesiony do Komendy Powiatowej MO we Wrześni na stanowisko referenta gospodarczego. Był ceniony przez przełożonych, którzy uważali, że „jest człowiekiem bystrym o wysokim wyrobieniu umysłowym, inicjatywnym i chętnym do pracy”. Dlatego też ujawnienie w tym czasie jego przedwojennych związków z karmelitami specjalnie mu nie zaszkodziło. 

Po trzech latach spędzonych we Wrześni został odkomenderowany do Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Turku. W 1951 roku w tamtejszym liceum uzyskał średnie wykształcenie. W dalszym ciągu jego służbę doceniano, z jedynym zastrzeżeniem, że w pierwszej kolejności załatwiał sprawy dotyczące funkcjonariuszy MO, przez co służący w UB czuli się przez niego nieco dyskryminowani.

W latach 1954-55 Leopold Pasternak służył w PUBP w Trzciance, a od 1955 roku w KP MO w Krotoszynie jako oficer dyżurny. W 1956 roku został awansowany na stopień podporucznika. W 1964 roku przeszedł na emeryturę z powodów zdrowotnych – stwierdzonej niezdolności do służby. Należał do PZPR i ZboWiD, był odznaczony Medalem 10-lecia Polski Ludowej i Odznaką „10 Lat w Służbie Narodu”. 

Zmarł w 1988 roku, spoczywa na Cmentarzu Kuźniczka w Kędzierzynie-Koźlu.

czwartek, 18 lipca 2024

Polemiki między członkami władz gminnych w Choczni na łamach "Prawdy" w 1902 roku

 

21 lipca 1902 roku anonimowy „Przyjaciel Choczni” opublikował artykuł w tygodniku „Prawda” o następującej treści:

Smutne wieści z Choczni.

Już kilka razy zamyślałem napisać coś o Choczni, wreszcie widząc, że na bezdroże wszystko zchodzi w Choczni, nie mogę milczeć i czystą prawdę opisuję. Chocznia, gmina w Starostwie wadowickiem dosyć liczna, bo do 3.000 dusz, a 450 Nr. domów obejmująca, ma czteroklasową szkołę i jednoklasową nadetatową, dwóch nauczycieli a trzy nauczycielki. Przed paru laty służyła nasza gmina za wzór w powiecie, dziś w niej taka zmiana, że nawet Zwierzchności gminnej nie ma, bo naczelnik gminy jako rzemieślnik pobija kościół w Rychwałdzie, a zastępca naczelnika odjechał do Ameryki. Przed sześciu laty przewódcy ludowcy podbili pod swój sztandar młodsze pokolenie w Choczni i z tego wyszedł nawet poseł Pan Styła, a dalej do Rady gminnej weszło 3/4 części tych ludowców, a 1/4 część ludzi usposobionych poważnie. Przy większości ludowców, zwierzchnikami gminy sami ludowcy wybrani zostali i mieli raj w Choczni zaprowadzić, bo na poprzednią radę gminną mówili, że absolutnie rządzi. I w czemże widzieli despotyzm? Może w tem, że sprawiono nowy organ, cztery nowe dzwony, wybudowano kościół, plebanię, organistówkę, most u kościoła; przeprowadzono, że jeden choć obciążony legatami przeznaczył 6 1/2 morga gruntu do użytku organisty. Dzisiaj inaczej rządzą ludowcy, gdyż sami zwierzchnicy poróżnili się między sobą. Najprzód podwójci pierwszy zrezygnował z przyczyny wtrącania się w urzędowanie długich włosów, taksamo i drugi podwójci z tej samej przyczyny wyjechał do Ameryki, a najwięksi przyjaciele Naczelnika gminy dogryzając mu i jego do rezygnacyi zniewolili; jednak tej Rada gminna nie przyjęła. Wprawdzie obecny wójt niezły człowiek, ale jako kowal, blacharz, ślusarz, maszynista niezdolny do piastowania zwierzchnictwa gminy, bo miękki jak rzepa i wiadomości brak, a sprężystości do prowadzenia porządku według § 27 ustawy gminnej niema żadnej. To też po całych nocach szynki otwarte, bo oprócz publiczności, sami zwierzchnicy gminy w nich bawią. Przeto wyrostki widząc po szynkach zwierzchników gminy, hulają po całych nocach po gminie, niepokoją mieszkańców, a na gościńcach publicznych zaczepiają w nocy; nawet miejscowych duszpasterzy zaczepili dwa razy. Przyczyny złego, jakie wzmaga się w Choczni, są: niedozór nad szynkami i godzinami otwarcia i nieograniczenie godzin, bywanie samych zwierzchników gminy w szynkach poza godzinami otwarcia i nieczynność policyjna, brak czytelni i brak Kółka rolniczego; choć może donoszą o tem, że jest czytelnia i Kółko rolnicze, ale to nie jest prawdą. A gdzie są fundusze Kółka rolniczego, które do 1895 r. były i nowy Zarząd je odebrał, to jest pytanie. Powinienby główny Zarząd Kółek rolniczych i c. k. Starostwo zarządzić dochodzenie, jak stoi Kółko rolnicze w Choczni, jego fundusze i jaki jest Zarząd. Chocznianie mają ich za dobroczyńców! Już za daleko zabrnięto w Choczni; jeżeli się Chocznianie ku lepszemu nie zwrócą i do czytania „Prawdy” i „Związku chłopskiego” nie wezmą, ażeby z ciemnoty przejrzeli i nie porzucą szynków, zubożenie i upadek potomności ich czeka. Jeszcze nie brak dobrych ludzi w Choczni, którzy pragnęliby podźwignąć upadek czytelni i Kółka rolniczego w Choczni i podźwignięcia moralnego i materialnego ludności, przedewszystkiem jest gorliwe miejscowe duchowieństwo i nauczycielstwo, ale poznawszy usposobienie Chocznian zdala się trzymają, nie mieszając się w te sprawy, bo wiedzą, że Chocznia dawnej Radzie gminnej niewdzięcznością się odpłaciła, a przewodniczący Kółka rolniczego za sklepikarzy grubo zapłacił ich deficyt. Przed pięciu laty były tylko cztery szynki w Choczni, a teraz jest ich pięć, a w nich poddostatkiem w niedziele i święta Chocznian; tam się czytelnia, Kółko rolnicze i nieszpory odbywają przy szklankach, a potem hałasy i bitki; a długów w kasie oszczędności i innych zakładach wekslowych i hipotecznych, jak włosów na głowie. To też do Choczni z poza granic przychodzą i zakupują realności nie tylko katolicy, ale i żydzi, a ci ostatni już ulicę od Wadowic zajęli domami i wszelkie zyski ciągną z Chocznian. A Chocznianie mają ich za dobroczyńców! Już za daleko zabrnięto w Choczni; jeżeli się Chocznianie ku lepszemu nie zwrócą i do czytania „Prawdy” i „Związku chłopskiego”' nie wezmą, ażeby z ciemnoty przejrzeli i nie porzucą szynków, zubożenie i upadek potomności ich czeka.

Nietrudno domyślić się, że autorem tego artykułu był Józef Czapik, wieloletni choczeński wójt, odsunięty w tym czasie od władzy przez nową ekipę.

Na odpowiedź sprawujących wówczas władzę w Choczni nie trzeba było długo czekać. 2 sierpnia 1902 roku Rada Gminna z Choczni na łamach tej samej „Prawdy” opublikowała następujące sprostowanie:

Nieprawdą jest, że pierwszy zastępca wójta zrezygnował z powodu wtrącania się do urzędowania długich włosów, bo tenże zrezygnował z powodu słabości, jak świadczy w aktach gminnych pisemna rezygnacya. Nieprawdą jest, że drugi zastępca wójta zrezygnował ze swej godności, a że tenże wyjechał do Ameryki, to tylko urządził sobie taką wycieczkę, aby odwiedzić dwóch swoich rodzonych braci w Ameryce, którzy są księżmi i posiadają dobre probostwa w Ameryce i prosili go jako brata, aby ich odwiedził. Nieprawdą jest, że ludowcy mieli raj w Choczni zaprowadzić, a o raju nikt nie myślał ani nie mówił, tylko zdobywali swoje prawa, jakie im przysłużały, a despotyzm musiano zerwać, jaki panował w Choczni przy budowach kościoła, plebanii, organistówki, mostów i t. p. budowach, o których nikt nikogo nie rachował, a władze odnośne wyższe w to nie wglądały, bo nie rozpisywano do żadnej budowy konkurencyi, tylko wszystko działo się pod pozorem dobrowolnych składek, a budowano latami, a repartycya datków w gminie się odbywała bez żadnej kontroli. Nieprawdą jest, jakoby najwięksi przyjaciele wójta tak mu dogryzali, aż go do rezygnacyi zmusili, natomiast prawdą jest, że do rezygnacyi zmusiła wójta ta okoliczność, że jeden z tych „poważnie usposobionych” postawił wniosek przy uchwale budżetu gminnego na rok 1902, aby wójtowi zmniejszyć pensyę do połowy, i wniosek ten się utrzymał i wskutek zmniejszenia pensyi wójt wniósł rezygnacyę, a nie z powodu dogryzania mu. Nieprawdą jest, jakoby Chocznianie mieli tych ostatnich za dobroczyńców (żydów), że zyski z nich ciągną, ale przeciwnie, bo kiedy jeden z nich starał się o konces na szynk, to gmina z całych sił sprzeciwiała się udzieleniu koncesu, ale odnośny referent c. k. Starostwa tak orzekł na korzyść żyda, że żyd uzyskał co tylko chciał od wyższych władz. Nieprawdą jest, że przed pięciu laty były cztery szynki, bo przed pięciu laty było aż osiem szynków, a teraz w obecnym czasie jest tylko pięć szynków. A że Szanowny przyjaciel Choczni powiada, że naczelnik gminy, Antoni Sikora, ma brak sprężystości do piastowania urzędu naczelnika gminnego, bo nie ukończył doktoratu praw, a za przeciąg swego urzędowania 5-letniego, nie mógł nabrać tyle świadomości ustaw i wszelkich rozporządzeń, jak inni, którzy przez 20 lub 25 lat byli wójtami. Podpisani: Antoni Sikora, wójt, asesorowie i radni.

Wcześniej, bo już w numerze z 5 lipca swoje sprostowania umieścili Antoni Styła, Wojciech Malata i zarząd Kółka Rolniczego:

Zarząd Kółka rolniczego pisze:

W owym artykule przyjaciel Choczni widzi przyczynę złego między innymi także w tem, że „brak Kółka rolniczego” i pyta patetycznie: A gdzie są fundusze Kółka rolniczego, które do r. 1895 były i nowy Zarząd je odebrał? Jakimś dziwnym sposobem przyjaciel Choczni wie, że fundusze Kółka rolniczego były do r. 1895 t. j. do czasu, dopóki przewodniczącym był p. Józef Czapik, a dowiedział się tego może od tegoż p. Czapika, mógł więc i obecnie u niego zasięgnąć informacyi, a dowiedziałby się, gdzie teraz są. Wszak jeszcze w lutym b. r. doradzał p. Czapik wdowie po skarbniku Kółka roln., jak ma postąpić przy oddaniu tych funduszów nowowybranemu przez Zarząd Kółka roln. skarbnikowi, byłby więc autorowi chętnie udzielił wiadomości o stanie funduszów Kółka roln., chyba że „przyjaciel Choczni” znajduje się hen za granicami Choczni i chcąc się coś dowiedzieć, powoduje sprostowanie. Otóż aby przyjaciela Choczni uspokoić oświadczamy mu, że fundusze Kółka rolniczego są u skarbnika tegoż Kółka i że jest Zarząd wybrany na walnem zgromadzeniu.

Podpisani: Adam Ruliński sekretarz Kółka roln. Franciszek Wcisło zastępca przewodniczącego.

Autor artykułu stara się w artykule wymienionym poniżyć obywateli całej Choczni i pisze między innymi zohydzaniami i to, że „długów w Kasie oszczędności i innych zakładach wekslowych i hipotecznych, jak włosów na głowie”. Za obowiązek swój uważam odeprzeć ten zarzut, prostując go o tyle, że Chocznia według swojej liczby mieszkańców i wartości realności, mniej jest obdłużona niż inne gminy w powiecie, porównując wartość jednej i drugiej. Wiadomości pod tym względem nabyłem jako członek Dyrekcyi Kasy oszczędności w Wadowicach.

Antoni Styła z Choczni.

Pisze autor pomiędzy innymi paszkwilami i ten, że w Choczni „po całych nocach szynki otwarte, bo oprócz publiczności sami zwierzchnicy gminy w nich bawią”. Nie prawdą jest, jakoby po całych nocach szynki były otwarte w Choczni, bo ustawa państwowa z roku 1877 19 lipca ogranicza ściśle takowe, a przynajmniej podpisany jako szynkarz ściśle się takowej trzymam. Dalej nieprawdą jest, że nieszpory odbywają się przy szklance, bo jako chrześcianin katolik, a w dodatku asesor gminy Choczni na tobym się nie zgodził. Zarzut wydrukowany, że „zwierzchnicy w szynkach po całych nocach bawią” może się odnosić tylko do mnie, bo jako asesor mieszkam we swoim własnym domu, w którym mam szynk koncesyonowany, to przecież i nie może być zarzutem dla mnie, bo ze swojego domu nie mogę na noc iść do cudzego mieszkać. Autor robi zarzut z tego powodu nieuzasadniony zwierzchnikom gminy Choczni, który w artykule „Prawdy”, kto nie wie o tem, wygląda rażąco. A wyrostki, o których autor pisze, z tego powodu nie mogą się gorszyć, ale odwrotnie, bo przecież jako obywatel i asesor staram się o moralność i porządek w gminie, tylko autor zohydza Chocznian najniesłuszniej. Tyle na razie co do szynku podpisanego.

Wojciech Malata asesor i szynkarz.

Swoje sprostowanie do „Prawdy” nadesłał także kierownik szkoły Adam Ryłko:

W korespondencyi „Przyjaciela Choczni” umieszczonej w nrze 25 „Prawdy” p. t. „Smutne wieści z Choczni” znajduje się zdanie:.... „może donoszą o tem, że jest czytelnia..., ale to nie jest prawdą”. Ponieważ wyrażenie to mogłoby Towarzystwu Oświaty ludowej w Krakowie podsunąć słuszne przypuszczenie, że przedkładane corocznie sprawozdania moje o stanie Czytelni tutejszej są fikcyjne, przeto oświadczam, że wbrew twierdzeniu szan. „Przyjaciela” Czytelnia w Choczni faktycznie istnieje. Na dowód służę kilku datami. Czytelnia posiada obecnie 225 książek. W roku 1901/2 było 95 czytelników, którzy wypożyczyli od 1 listopada do końca kwietnia 1193 książeczek. W bieżącym roku postarałem się nawet o osobną szafkę na książki, za którą z własnej szkatuły najpierw zapłaciłem, a potem zarządziłem drobne, centowe składki między czytelnikami; również i grono nauczycielskie z wbnym ks. katechetą nie poskąpiło znacznych datków na ten cel, za co przy tej sposobności za zezwoleniem szan. Redakcyi, serdeczne dzięki im składam. Że dotąd jeszcze nie ściągnąłem wydanych pieniędzy, o to już mniejsza. Jakie zaś okoliczności składają się na to, że czytelnia ta nie rozwija się może tak, jakby sobie tego szan. „Przyjaciel Choczni” widocznie życzył, nie uważam za stosowne, w tem miejscu się tłómaczyć. W końcu — pozwoli jeszcze szan. Redakcya — dziękuję szan. „Przyjacielowi Choczni” za przychylne wyrażenie się o gorliwości tutejszego nauczycielstwa.

Z poważaniem, Adam Ryłko, kierownik szkoły.

Pomijając akcenty polemiczne cytowany wyżej artykuł i wszystkie sprostowania wnoszą ciekawe informacje na temat sytuacji w Choczni na początku XX wieku.

poniedziałek, 15 lipca 2024

Chwalibogowie - ich życie na emigracji i w Choczni z aferami w tle

 

Chwalibogowie (1922)

Tadeusz Chwalibóg urodził się w 1877 roku w Krakowie, jako syn Jana Gwalberta i Anny z Krawczyńskich. Ukończył 6-klasową szkołę powszechną, szkołę zawodową w Zakopanem, kurs drogomistrzów we Lwowie i uzyskał uprawnienia inżynierskie. Przez wiele lat przebywał w Stanach Zjednoczonych Ameryki – według niektórych źródeł już od 1898 roku, a ze spisów pasażerów docierających do amerykańskich wybrzeży wynika, że z pewnością przybył tam w 1903 roku. Pod koniec tego właśnie 1903 roku poślubił w Baltimore trzy lata młodszą od siebie Zofię Jabłońską z Żywca, z zawodu nauczycielkę. Gdy w 1913 Chwalibóg roku starał się o pracę w krakowskim magistracie podawał, że posiada wieloletnią praktykę manipulacyjno-techniczną i drogowo-budowlaną. Na czym polegała owa „praktyka manipulacyjna” Chwaliboga informowała nieco wcześniej prasa stanu Illinois. Z artykułu w „St. Louis Post Dispatch” z 20 maja 1913 roku dowiadujemy się, że Tadeusz Chwalibóg był prywatnym bankierem dla Polonii z miasta St. Louis i sprzedawał bilety na statki parowe umożliwiające podróże między Europą i Ameryką. To przedsięwzięcie było na tyle dochodowe, że Chwalibogowie dorobili się 10 parceli gruntowych w St. Louis oraz trzech domów. Częścią jego systemu biznesowego było przyjmowanie depozytów za bilet na statek parowy, który miał być przez niego dostarczony po dokonaniu przez klienta pełnej płatności. Właśnie z tymi depozytami 60 klientów o łącznej wartości około 17.000 dolarów Chwalibóg zniknął nagle na początku maja 1913 roku. Uwzględniając siłę nabywczą dolara była to niebagatelna kwota odpowiadająca obecnie około 4440.000 USD. Gdy z Chwalibogiem przez dłuższy czas nie dało się skontaktować zdesperowani klienci zjawili się przed jednym z jego domów o siódmej rano. Dowiedzieli się od sąsiadów, że Chwalibóg nie był przez nich widziany od dłuższego czasu, natomiast jego żona pozostawała w domu, czyniąc jednak widoczne przygotowania do wyjazdu. Po zapukaniu do drzwi otworzyła im Zofia Chwalibóg z rewolwerem w ręce i zagroziła, że będzie strzelać, jeżeli będą próbowali wejść do środka. Następnie zatrzasnęła drzwi i wybiegła z domu tylnym wyjściem. Tłum ruszył za nią i prawie dogonił ją pięć przecznic dalej, ale uciekająca wypatrzyła dwóch policjantów i rzuciła im się na ramiona. Funkcjonariusze nie bez pewnych trudności rozproszyli tłum. Po wyjaśnieniu sytuacji przez przedstawicieli poszkodowanych klientów Zofia Chwalibóg została aresztowana. Przyznała, że jej mąż wyjechał do Polski przed dwoma tygodniami, a ona miała do niego właśnie dołączyć. Ponieważ dysponowała tylko kwotą 2.000 dolarów, to nie była w stanie zaspokoić roszczeń pokrzywdzonych. Na konto tych roszczeń zajęto nieruchomości Chwalibogów, po czym Zofię zwolniono z aresztu i wróciła ona do Polski. 

Chwalibogowie zamieszkali w Krakowie, gdzie Tadeusz uzyskał posadę młodszego drogomistrza, odpowiedzialnego za magazyny materiałów i sprzętu budowlanego. Po dwóch latach pracy Chwalibóg złożył wymówienie, motywując to niskimi zarobkami i perspektywą lepiej płatnego zajęcia. W rzeczywistości uznał, że afera w USA „już przyschła” i może tam wrócić. Przezornie jednak zamieszkał tym razem w Cleveland w stanie Ohio i zatrudnił się jako geodeta. Ponieważ Chwlibogowie nie doczekali się własnych dzieci, to w 1921 roku adoptowali 5-letniego Jana Sowę i dali mu własne nazwisko. Rok później Tadeusz Chwalibóg złożył podanie o amerykański paszport dla siebie, żony i syna. We wniosku paszportowym nieco rozminął się z prawdą, podając że przebywa nieprzerwanie w USA od 1904 roku. 

Po powrocie do Polski Chwalibogowie wybudowali okazały piętrowy dom w Choczni na Zawalu, który po renowacji jest zamieszkały do dziś przez kilka rodzin. Nabyli także drugi dom w Wadowicach i gospodarstwo rolne w Wilkowicach koło Leszna w Wielkopolsce. W 1936 roku Tadeusz Chwalibóg zmarł i został pochowany na wadowickim Cmentarzu Parafialnym. Syn Jan był w czasie okupacji więziony przez Niemców na Montelupich w Krakowie. Dzięki posiadaniu amerykańskiego obywatelstwa uniknął wywózki do obozu koncentracyjnego, a później z pomocą amerykańskiej ambasady wyjechał do USA. 

Po wojnie owdowiała Zofia mieszkała nadal w Choczni z przyrodnią siostrą Franciszką Synoracką w mieszkaniu po drugiej stronie torów kolejowych, a lokatorską kamienicę zamierzała przekazać na rzecz gminy, w zamian za ulgi podatkowe i dostawy płodów rolnych. Do tego jednak ostatecznie nie doszło i gmina dochodziła od niej zwrotu kosztów poniesionych już na zmianę własności (patrz "Z historii choczeńskiej kamienicy"). Zofia Chwalibóg zmarła w 1955 roku i spoczęła obok męża na wadowickim cmentarzu. Ich nagrobek obecnie już nie istnieje. 

Wspomniany wyżej adopcyjny syn Chwalibogów po powrocie do Ameryki jako John Chwalibog zamieszkał w stanie Michigan. Od 1950 roku do emerytury w 1982 roku pracował dla firmy Ford Tractor w Birmingham, produkującej sprzęt dla rolnictwa. Był artystą grafikiem i malarzem, jego obrazy olejne i akwarele wystawiano w galeriach. Miał też zamówienia od stanu Michigan. Oprócz tego pasjonował się myślistwem i wędkarstwem, wykonywał drewniane makiety pociągów i ręcznie malowane wabiki na ptaki (głównie kaczki). Należał do Scarab Club w Detroit i The Michigan Steelheaders. Zmarł w 1999 roku w Munson Medical Center w Traverse City w stanie Michigan. Doczekał się dwóch synów, ośmioro wnuków i pięcioro prawnuków.

czwartek, 11 lipca 2024

Obywatelska Milicja Porządkowa w Choczni w 1945 roku

 

Zaraz po ucieczce z Choczni Niemców i wejściu Armii Czerwonej, czyli pod koniec stycznia 1945 roku, sołtys Władysław Świętek w porozumieniu z Rosjanami powołał do życia Obywatelską Milicję Porządkową, przeznaczoną głównie do patrolowania wsi. Milicja ta działała bez jakichkolwiek umocowań prawnych, regulaminów i procedur, ale jej istnienie w chaosie jako wówczas panował w Choczni było nieodzowne. Pierwszym komendantem milicji został 37-letni Tomasz Widlarz, nieposiadający żadnego doświadczenia wojskowo-policyjnego. Przed wojną był urzędnikiem pocztowym, a później pracował jako kierownik sklepów obuwniczych firmy Bata. Natomiast w czasie okupacji został zatrudniony przez niemiecką firmę IG Farben w Auschwitz, jako pracownik umysłowy. Nowo utworzona milicja zajmowała lokal użytkowany wcześniej przez niemiecką żandarmerię. Zgłosili się do niej:

 - Albin Drapa, ur. w 1919 roku,

- Adolf Wcisło ur. w 1910 roku,

- Franciszek Grabiec ur. w 1921 roku,

- Albin Studnicki ur. w 1920 roku,

- Jan Widlarz ur. w 1922 roku,

- Szczepan Bąk ur. w 1908 roku,

- Aleksander Bryndza ur. w 1923 roku,

- Edward Legut ur. w 1922 roku.

- Józef Malata ur. w 1911 roku.

Z wyżej wymienionych doświadczenie wojskowe mieli jedynie Bąk i Malata, a Legut w czasie wojny należał do partyzantki. Wszyscy poza Grabcem urodzili się w Choczni.

Pracownikiem administracyjnym i zarazem woźnym został 29-letni Piotr Bałys. Posterunek posiadał własną kuchnię, w której stołowali się milicjanci.

Członkowie milicji byli oskarżani przez niektórych chocznian o zastraszanie, nieuzasadnione rewizje w poszukiwaniu broni i żywności oraz o samowolne konfiskaty mienia (krów, kur, sprzętów kuchennych, żywności, pościeli, pieniędzy i nafty). Dotyczyło to głównie osób podejrzewanych o sprzyjanie Niemcom w czasie okupacji i tych, które zapisały się na niemiecką listę narodową, co w tym czasie nie było jeszcze formalnie dowiedzione.

29 stycznia 1945 Starostwo w Wadowicach mianowało nowego komendanta w osobie Rudolfa Tatara (ur. 1898), emerytowanego wachmistrza żandarmerii, mieszkającego przy granicy z Wadowicami. Jego nominacji nie przyjął do wiadomości poprzedni komendant Widlarz, który urzędował na swoim stanowisku jeszcze do połowy lutego. Wraz z nim ze służby odeszli Legut i Malata.

Choczeńska milicja zakończyła działalność 9 kwietnia 1945, czyli po nieco ponad 2 miesiącach od powołania. Jej obowiązki przejęła Komenda MO w Wadowicach, której komendant Tatar przekazał mienie milicyjne z posterunku w Choczni, składające się głównie ze sprzętów kuchennych. Z wymienionych wyżej milicjantów w szeregi Milicji Obywatelskiej lub Urzędu Bezpieczeństwa wstąpili później: Wcisło, Studnicki, Legut i Bryndza, przy czym największą „karierę” w tych organach zrobił ten ostatni.

poniedziałek, 8 lipca 2024

Choczeńska kronika policyjna - część XII

 Wydawany w Krakowie tygodnik "Prawda" w numerze z 10 stycznia 1903 informował:

Śmiały złodziej. W Choczni koło Wadowic przed świętami Bożego Narodzenia, wieczorem o godzinie 8. wyprowadził złodziej ze stajni jedyną krowę pewnej wdowie. Po drodze spotykał się z różnymi ludźmi, a także z wójtem tej wsi. Pytał się o drogę do Tomic i w tym kierunku uszedł. Dziwna rzecz, że dotąd go nie odkryto. 

Prawie 2,5 roku później ta sama "Prawda" donosiła o kolejnej kradzieży, tym razem konia (numer z 3  czerwca 1905):

Na złodzieju czapka gore. W zeszłym miesiącu ukradł w nocy złodziej pewnemu gospodarzowi w Choczni konia. Gdy gospodarz zaglądnął w nocy do stajni, znalazł tylko jednego konia, a z drugiego ani śladu. Siada więc co prędzej na konia i jedzie w stronę Wadowic, pytając po drodze przechodniów, czy kto z nich nie widział złodzieja. Tymczasem złodziej przejeżdżał przez miasto na koniu i spotkał dwóch stróżów nocnych. Ci, spotkawszy jadącego, żartem zawołali: Stój, już dawno na ciebie czekamy. Złodziej myśląc, że naprawdę go poznali, zeskoczył z konia i uciekł. Stróże zaprowadzili konia przed magistrat, gdzie ze zdziwieniem spotkali właściciela, który sobie konia odebrał.

Amerykański "Democrat and Chronicle" z 13 lipca 1915 roku przynosi następną notatkę o kradzieży, tym razem popełnionej przez choczeńskiego sprawcę:

Batavia 12 lipca. Frank Mlak z Choczni lat 25, zamieszkały przy Webster Avenue w Rochester został dziś aresztowany w Batavii i odstawiony przez policję z powrotem do Rochester pod specjalnym nadzorem. Zostało udowodnione, że Mlak włamał się do polskiego gimnazjum przy Sobieski Street i zabrał stamtąd pieniądze, papierosy, cygara i czekoladę.

11 lipca 1933 roku doszło w Krakowie do kradzieży, w której poszkodowanym był Tadeusz Tarasek, mąż choczeńskiej nauczycielki. Zajście opisał dziennik ilustrowany "Siedem groszy":

Tadeusz Tarasek usnął na ławce na Plantach w Krakowie obok Głównej poczty, z czego skorzystał złodziej, zabierając mu z kieszeni spodni zegarek i kwotę 35 zł. Podobne wypadki zdarzają się dość często na Plantach krakowskich, lecz mimo to, publiczność jeszcze ciągle jest mało ostrożna.  

Ostatni w tym odcinku przypadek wielu powtarzających się kradzieży w okolicy Wadowic, w tym i w Choczni, został zrelacjonowany przez korespondenta "Głosu Narodu" w numerze z 6 października 1908:

Od dwóch tygodni grasują w okolicy Wadowic z niezwykłą śmiałością złodzieje i awanturnicy różnego rodzaju. Napady i rabunki powtarzają się prawie codziennie. I tak w Woźnikach okradziono organistę na kilkadziesiąt koron, w Tomicach obrabowano Fr. Kujawskiego, a na szynk Kałza urządzono formalny napad z rewolwerami. W Choczni okradzionym został Ruliński i Zając, w Gorzeniu zabrano Zollmanowi przedmioty złote i srebrne wartości 300 koron. Wczoraj bandy złodziejskie przeniosły się do samych Wadowic i okradły już p. Hałatka na kwotę 386 koron, a propinatorowi zabrały dwa palta wartości 386 kor, nadto rozbili złodzieje w biały dzień biurka u geometry ewidencyjnego. Przy tem jednak włamaniu sprawcy zostali pochwyceni. Są to dwaj małoletni, źle po polsku mówiący złodzieje. Przy rewizji znaleziono u jednego nabity rewolwer. Aresztowni nie chcą dać żadnych wyjaśnień. W jednym z nich policja rozpoznała niejakiego Richtera z Misilesów. Przedsięwzięto następnie rewizję w bawiącym tu od dwóch dni taborze cygańskim i znaleziono kilka skradzionych przedmiotów. Policja zarządziła teraz liczne aresztowania cyganów i ma nadzieję, że wyśledzi wszystkich sprawców ostatnich kradzieży.


czwartek, 4 lipca 2024

Szczepan Kręcioch (Steven Kearns) – amerykański kierowca wyścigowy i biznesmen

 

Gdy w 1911 roku Balbina Kręcioch ze Stuglików wyjeżdżała z Choczni do Stanów Zjednoczonych Ameryki, by dołączyć do przebywającego tam od 2 lat męża Michała, zabrała ze sobą syna Szczepana, urodzonego w Choczni 31 sierpnia 1908 roku. Młody Szczepan, znany na amerykańskiej ziemi pod imieniem Steven, dorastał w miejscowości South Bend w stanie Indiana. Tam przyszły na świat jego siostry: Anna, Frances, Verna, Helene, Jayadeen, Rozalyn, Michealenne, Genevieve i Mary oraz brat Leo. W 1927 roku Szczepan wraz z rodzicami jest wymieniony wśród członków fundacji „Jan Chrzciciel”, która zebrała środki na zakup jednego z dzwonów dla choczeńskiej parafii. Natomiast w latach 30. XX wieku dał się on poznać jako Steven Kearns- uczestnik licznych wyścigów samochodowych, organizowanych w stanie Indiana. W 1932 roku zwyciężył w nich 6 razy. Był posiadaczem stanowego rekordu prędkości na dystansie 5 mil i podejmował także próby, by osiągnąć najlepszy czas na odcinku 4 razy dłuższym. W gazecie „The South Bend Tribune” określano jako „local speedster”, co w tym przypadku nie oznaczało pirata drogowego, lecz kierowcę wyścigowego.

Szczepan Kręcioch w swoim pojeździe wyścigowym (1932)


Kearns/Kręcioch pozostał w branży motoryzacyjnej i związał się z nią zawodowo jako biznesmen. Był wiceprezesem kompanii Teamster Local 364, reprezentującej około 5.000 kierowców ciężarówek w 12 stanach USA. Na to stanowisko wybierano go w latach 1959, 1962 i 1965.

Kręcioch/Kearns (z prawej) w 1953 roku


Z pierwszą żoną Agnes z domu Kocsis doczekał się dwóch córek: Barbary (później po mężu Kubisiak) i Jacqueline Krecioch. W 1941 roku ożenił się powtórnie z Dorothy z domu Graf.

Zmarł po długiej chorobie w Pawating Hospital w Niles, 20 czerwca 1983 roku o 9.10, jako poczwórny dziadek i pradziadek. Spoczywa na Riverview Cemetry w South Bend.



poniedziałek, 1 lipca 2024

Spis ludności Choczni w 1872 roku

 10 września 1872 wójt Józef Cap (później znany jako Czapik) sporządził spis właścicieli domów w Choczni, który zachował się do dziś w Archiwum Narodowym w Krakowie. Oficjalna nazwa tego zestawienia to "Spis alfabetyczny gminy Chocznia 1872".

Spis został ułożony według nazwisk na poszczególne litery alfabetu, a nie według numerów domów, choć nazwiska na daną literę nie zawsze są podane w kolejności alfabetycznej. Znalazły się w nim osoby mieszkające w Choczni, ale także w Wadowicach, na Mikołaju, w Inwałdzie i w Głębowicach (łącznie w 12 przypadkach). Byli to zarówno aktualni właściciele domów, jak i nie wymienieni z imienia i nazwiska spadkobiercy po zmarłych byłych właścicielach (w 38 przypadkach). Niekiedy ten sam dom miał dwóch właścicieli, a nawet trzech (1 przypadek). Numeracja domów zaczynała się oczywiście od nr 1, a kończyła na nr 405, co nie oznaczało, że w Choczni było wówczas 405 domów (brak np. nr 3,7, 17, itd.). Z kolei bez numeru był ujęty w spisie budynek służbowy dozorcy dróg. Obok niego oprócz prywatnych domów mieszkalnych znalazły się w zestawieniu także karczmy, plebania i szkoła. Liczba właścicieli domów wynosiła 389, z tym że niektórzy powtarzali się. Najwięcej domów należało do Guzdków i Widlarzów (18), Dąbrowskich, Pindelów, Szczurów, Woźniaków i Kręciochów (14) oraz Bryndzów (13). Ciekawe rozróżnienie wprowadził autor spisu w przypadku mieszkających w sąsiednich domach Janów Drapów - jednego z nich określił jako duży, a drugiego jako mały.

Litera B

Balon 5 (Jakób, Józef, Kazimierz, Marcin, Walenty), Banaś 2 (Kazimierz i Sebastian), Bandoła 8 (Antoni, Jan, Kazimierz, Maciej, Piotr, Szczepan, Szymon i spadkobiercy po Antonim II), Bąk 6 (Antoni, Jan, Józef, Maciej, Tomasz i Wincenty), Biel (Franciszek), Brandys 2 (Maria i Wincenty), Bryndza 13 (Andrzej, Antoni, Franciszka, Jan I, Jan II, Jan III, Jan IV, Józef I, Józef II, Maciej, Marcin i Marianna oraz spadkobiercy po Feliksie), Bukowski (Jan), Buldończyk 2 (Jan i Józef), Burzej 2 (Jan i Józef), Bylica 4 (Józef, Jan oraz spadkobiercy Jana i Jakóba)

Litera C

Cap 5 (Jakób, Józef I, Józef II, Maria i Wojciech), Cholewka (Jan), Cibor 3 (Andrzej, Jan, Karol)

Litera D

Dąbrowski 14 (Andrzej, Antoni, Franciszek I, Franciszek II, Franciszek III, Ignacy, Józef I, Józef II, Józef III, Kazimierz, Piotr, Wojciech oraz spadkobiercy Jana i Sebastiana), Dębak (Tomasz), Drapa 6 (Jakób I, Jakób II, Jakób III, Jan, Józef I, Józef II), Dunin (Albina, Sebastian i spadkobiercy Piotra), Dyczka (Jan), Dziadek 3 (Antoni, Franciszek i Franciszka)

Litera G

Goldfinger (Rozalia), Góra (Jan), Góralczyk (Franciszek i Józef), Graboń 3 (Jan, Kasper i Szczepan), Graca (Wojciech), Grządziel (Antoni), Guzdek 18 (Andrzej, Augustyn, Franciszek I, Franciszek II, Ignacy, Jakób, Jan I, Jan II, Jan III, Józef I, Józef II, Józef III, Józef IV, Józef V, Szymon, Wojciech oraz spadkobiercy Jana i Józefa), Gzela 5 (Antoni, Jan, Józef, Wojciech I i Wojciech II)

Litera H

Hajos (Jan), Halauska (Jan), Hanusiak 2 (Tomasz i spadkobiercy Wawrzyńca), Harnik (Jakób i Kasper), Huppert (Majer)

Litera I

Iglarski (Jan)

Litera J

Jończy (Józef), Jura (Stanisław)

Litera K

Kamiński (Franciszka), Klaczak (Maria), Kobiałka 6 (Anna, Franciszek, Józef, Wincenty, Wojciech oraz spadkobiercy Stanisława), Koim (Pietr), Kolber 6 (Andrzej, Jan I, Jan II, Józef I, Józef II, Józef III), Koman 4 (Jakób oraz spadkobiercy Bartłomieja, Jana i Macieja), Korzeń (Józef), Kożuch (Józef), Kręcioch 14 (Ignacy, Jakób, Jan I, Jan II, Jan III, Jan IV, Józef, Magdalena, Michał, Tomasz, Wincenty oraz spadkobiercy Jakóba, Jana i Wojciecha), Krystian (Wojciech), Kublin (Jan), Kumorek 2 (Jan i Józef)

Litera L

Leśniak 2 (Kazimierz i Marianna), Lipowski 2 (Franciszka i Michał)

Litera Ł

Łapka (Michał), Łopata 3 (Jan, Michał, Wojciech)

Litera M

Maciąga (Pietr), Majkut (Szymon), Malata (Szczepan), Michalak (Wawrzyniec), Młocek (Marcin), Moński (Karol), Moskalik (Marcin), Mrzygłód (Jan)

Litera N

Niedźwiedź (Pietr), Nowak 3 (Franciszek, Jan i Leon)

Litera O

Odrobina 2 (Franciszek i Jan)

Litera P

Paterak 3 (Antoni, Błażej i Jan), Pieczara (Marianna), Pietruszka 4 (Andrzej, Jan, Mikołaj, Szymon), Pindel 14 (Andrzej, Antoni, Bartłomiej, Franciszek, Jan I, Jan II, Jan III, Józef I, Józef II, Katarzyna, Maria oraz spadkobiercy Andrzeja, Kazimierza i Michała), Płonka 2 (Andrzej i Jan), Polaniak (spadkobiercy Jana)

Litera R

Ramenda 5 (Antoni I, Antoni II, Jan I, Jan II i Jan III), Ramza 4 (Andrzej, Józef, Szymon i spadkobiercy Andrzeja), Rokowski 3 (Jan, Tomasz i spadkobiercy Piotra), Roman (Antoni), Romańczyk 12 (Andrzej, Franciszek, Jan I, Jan II, Józef I, Józef II, Józef III, Julia, Michał, Regina, Szymon, Wojciech), Romański (Tomasz), Ruła 6 (Andrzej, Jakób, Jan I, Jan II, Michał, Tomasz), Rzycki (Wojciech)

Litera S

Sikora 4 (Antoni, Jakób, Maria, Szymon), Skoczylas (Jan), Smaza (Stanisław), Spytkowski (Józef), Stankowicz (Jan), Stawowy (Błażej), Strzeżoń 2 (Józef I i Józef II), Stuglik 2 (Franciszek, Józef), Styła 7 (Antoni, Jan I, Jan II, Jan III, Majcher, Wawrzyniec, Wojciech), Szczepaniak (Błażej), Szczur 14 (Franciszek I, Franciszek II, Franciszka, Jan I, Jan II, Józef I, Józef II, Michał, Walenty, Wojciech I, Wojciech II, Wojciech III i spadkobiercy Franciszka I oraz Franciszka II), Szymonek 3 (Antoni, Franciszek, Jan)

Litera Ś

Ścigalski 3 (Jan I, Jan II i Michał), Świętek 5 (Jan I, Jan II, Józef, Maria, Wincenty)

Litera T

Turała 6 (Franciszek I, Franciszek II, Jakób, Józef, Maria, Sebastian), Tuszyński (Andrzej), Twaróg 6 (Franciszek, Józef, Kazimierz, Maria I, Maria II i Wojciech)

Litera U

Ubik (Franciszka)

Litera W

Wajdzik (Antoni), Warmuz 2 (Antoni, Jan), Wawer (Franciszek), Wątroba 5 (Antoni, Joanna, Józef, Maciej i spadkobiercy Jana), Wcisło 4 (Jan I, Jan II, Jan III i spadkobiercy Jana IV), Wider 5 (Adam, Aleksander, Karol oraz spadkobiercy Franciszka i Józefa), Widlarz 18 (Antoni, Franciszek, Ignacy, Jan, Józef, Katarzyna, Mikołaj, Piotr, Sebastian, Szczepan, Tomasz I, Tomasz II, Wojciech I, Wojciech II, Wojciech III oraz spadkobiercy Józefa I, Józefa II i Sebastiana), Wieczorek (Wojciech), Wojtala (Jan), Woźniak 14 (Antoni, Franciszek, Jan I, Jan II, Jan III, Jan IV, Józef I, Józef II, Michał I, Michał II, Michal III, Michał IV, Szczepan, Wojciech), Wójcik 8 (Antoni, Franciszek, Jakób, Jan I, Jan II, Józef, Piotr, Wincenty)

Litera Z

Zając 10 (Andrzej, Jan, Marcin, Maria, Michał, Szymon oraz spadkobiercy Antoniego, Franciszka, Jakóba i Mateusza), Zawiło (Józef)

Litera Ż

Żak 2 (Bartłomiej i Mateusz), Żurek 2 (Mikołaj i spadkobiercy Józefa).