poniedziałek, 20 maja 2019

Choczeńska kronika wypadków- część XIV

Dzisiejsza kronika wypadków w całości oparta jest o archiwalne materiały z "Echa Krakowa".

14 października 1957

Skutki pozostawiania dzieci bez opieki 
Jakie następstwa może mieć pozostawianie nieletnich dzieci bez opieki, przekonały się bardzo boleśnie dwie matki. Jedna z Woli Filipowskiej (pow. Chrzanów), druga z Choczni (pow. Wadowice). Pierwsza z nich pozostawiła swojego synka - Tadeusza Gaja samego w domu. Dwuletni chłopiec wyszedł z zagrody i bawiąc się w pobliżu miejscowej sadzawki wpadł do wody. Dziecka nie udało się uratować. Drugi malec-syn ob. Marii Kolak - pozostawiony sam sobie - podpalił stodołę ze zbiorami. Straty wynoszą blisko 50 tys. złotych.

8 lutego 1962

Parowóz wypadł z szyn.
Na przystanku PKP Chocznia w pow. wadowickim wypadł z szyn parowóz prowadzący pociąg osobowy relacji Bielsko - Kalwaria - Lanckorona. Na szczęście wypadek nie pociągnął za sobą ofiar w ludziach. Parowóz i jeden z wagonów uległy uszkodzeniom. Przyczynę tego wypadku bada specjalna komisja DOKP Kraków. Wysokość strat nie została jeszcze ustalona.

14 stycznia 1965

W Andrychowie do ruszającego pociągu wskakiwał 26-letni Marian Stuglik (zam. w Choczni). Wpadł on pod wagon i doznał ogólnych obrażeń ciała. 

8 czerwca 1967

Na polnej drodze, we wsi Chocznia (pow. wadowicki) znaleziono zwłoki Władysława Balona (lat 55, zam. w Choczni). Jak stwierdził lekarz, przyczyną śmierci był znaczny upływ krwi. Ustalono, że W. Balon powracał rowerem do domu po skoszeniu łąki. Kosę wiózł na ramieniu. Na wyboistej drodze rower przewrócił się, a rowerzysta został poraniony ostrzem kosy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz