piątek, 18 października 2019

Wspomnienia Julii Drapa o teatrze amatorskim w okresie powojennym

Julia Maria Drapa z domu Woźniak (1924-2009), kierowniczka przedszkola w Choczni w latach 1977-1980, jest autorką niewydrukowanych wspomnień rodzinnych, których fragment dotyczy działalności choczeńskiego teatru amatorskiego po II wojnie światowej:

(...) Niedługo po wojnie tj. w 1946 roku nawiązałam kontakt z Amatorskim Kółkiem Aktorskim w Choczni. Kierownikiem, a jednocześnie reżyserem tego zespołu był ksiądz Sarna1. Mieliśmy wiele trudności i brakowało nam wszystkiego za wyjątkiem dobrej chęci i silnej woli, aby podołać tym trudnym obowiązkom. Mimo tego jakoś udawało się nam te utrudnienia pokonywać, nagrać daną sztuka i wystąpić z przedstawieniom w Domu Katolickim.
W naszym gronie aktorskim prócz mnie występowali wówczas: Góra, Zając, Kręcioch, Ruła, a z dziewcząt: Garżelówna, Zawadowa, Irka (Irena Jończyk z domu Bandoła), Barbara (Barbara Drapa z domu Woźniak), Kazimiera (Kazimiera Woźny z domu Woźniak)  i inne. Występowaliśmy wtedy między innymi w  następujących sztukach: „Wysiedlenie” (rzecz napisana przez Józefa Górę), „Młynarz i jego córka"2, "Zaloty na kwaterze"3 i co roku "Jasełka”.  Młodsi stażem członkowie zespołu szlifowali swoje umiejętności aktorskie na próbach, w trakcie przygotowywania danego przedstawienia, ale dzięki swej pracowitości i dobrej woli, udało się im te braki przezwyciężyć (w grocie tym byłam również i ja) i dorównać wkrótce starszym koleżankom i kolegom.
(…) Z chwilą odejścia ks. Sarny z Choczni w 1950 roku tempo aktywności naszego teatru trochę osłabło- przede wszystkim skończyło się granie naszych sztuk w Domu Katolickim. Berło reżyserskie przejął pan Duda4 - pomagali mu w jego działalności państwo Nowakowie. Pan Nowak5 zajmował się sprawami organizacyjnymi, jego żona6 pełniła obowiązki zastępcy reżysera i była zarazem suflerem. Czas mój był wypełniony pracą, nauką oraz graniem w teatrze, co wymagało wiele samozaparcia, bowiem wszystkie wolne chwile przeznaczone na odpoczynek trzeba było bez reszty poświęcić tej pięknej muzie, do której tyle zamiłowania i zarazem uwielbienia, zawsze czułam w swym sercu. Tak płynęły dni i miesiące w tym ciągłym zapamiętaniu - rozpoczynaniu i opracowywaniu danej sztuki, co za każdym razem przy jej nagrywaniu przynosiło wiele trudności, a nieraz zniechęcenia i wymagało wielkiego zaangażowania uczuciowego - wiary w siebie i we wszystkich. Po takim przesileniu psychicznym następowały chwile niebywałego apogeum wysiłku i niezwykłej ekspresji duchowej, co w rezultacie przynosiło bogate uwieńczenie tych poczynań i w efekcie końcowym sprawiało nam satysfakcję w żywiołowym reagowaniu publiczności w postaci rzęsistych braw i głośnej aprobaty. Nie mogę tego ukryć, że wywoływało to w naszym gronie radość i wzruszenie i napawało dalszym impulsem do nowych poczynań i trudów. Gdy staje się na scenie i widzi się uznanie widzów i ich niekłamany, spontaniczny aplauz, wtedy jest to największą zapłatą i zadośćuczynieniem za nasze wysiłki, stresy i nieprzespane noce. Jak już wspomniałam żywym afektem do Melpomeny pałało całe moje rodzeństwo - wraz z Irką i z nimi rozgrywałam wiele swoich ról. Do świeżo poznanych członków naszego zespołu należeli m.in. Danusia Bąkówna (później po mężu Jończyk) i Mieczysław Drapa.
(…) Nasze Koło Aktorskie odnosiło wiele sukcesów na różnych scenach, grając między innymi w Wadowicach w jednostce wojskowej „Moralność pani Dulskiej”, „Grzech”, a gdzie indziej „Śluby Panieńskie”, „Grube ryby”, „Niedźwiedź”, „Wiśniowy sad”, „Zaloty na kwaterach”, „Damy i Huzary” i wiele innych sztuk, których już dziś nie pamiętam.
Przypominam sobie, że swego czasu Danusia i Ryszard zostali zaproszeni przeze mnie do Brodów na graną, przez nas sztuką „Moralność pani Dulskiej", w której występowali między innymi: ja w roli. Juliasiewiczowej, Mietek jako Zbyszek, Barbara była Hanką, Irka grała Dulską,Warmuz - Dulskiego, rolę. Hesi kreowała Danusia Bąkówna, a Melę Kazimiera.
W trakcie odbywania się spektaklu Basi odpadł jeden warkocz zrobiony z konopi, co wolało huczne brawa na widowni. Kierowali tym przedstawieniem pan Duda jako reżyser i pani Nowakowa, która pełniła funkcję suflera.

1 ksiądz Bolesław Sarna (1900-1990) był proboszczem parafii choczeńskiej w latach 1945-1951.
2 "Młynarz i jego córka" to sztuka Ernesta Raupacha (prapremiera w 1876 roku).
3 "Zaloty na kwaterze" to wodewil Taduesza Kozłowskiego.
4 Stanisław Duda (1897-1979) był kierownikiem choczeńskiej biblioteki i świetlicy (1955-1966).
5 Tadeusz Nowak (1899-1964) był kierownikiem szkoły w Choczni Dolnej w latach 1945-1964.
6 Maria Nowak z domu Huber (1900-1981) był żoną Tadeusza Nowaka, nauczycielką w szkole w Choczni Dolnej, członkiem zarządu świetlicy (od 1957 roku).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz