czwartek, 10 listopada 2022

Wasylewscy- potomkowie choczeńskich Duninów z Sołtystwa

 Choć Duninów, byłych właścicieli majątku sołtysiego, nie ma już w Choczni od ponad 150 lat, to liczni ich potomkowie, wprawdzie nieużywający już tego nazwiska, żyją w Polsce i poza jej granicami do dziś. Należą do nich także przedstawiciele rodziny Wasylewskich, których losy i dokonania warto przypomnieć. Historię wzajemnych relacji Duninów i Wasylewskich należy rozpocząć od Barbary Karoliny Dunin, córki Józefa i Justyny Duninów z choczeńskiego Sołtystwa, która przyszła na świat w Witanowicach w 1797 roku. Witanowice jako miejsce jej urodzenia pojawiają się nieprzypadkowo, ponieważ Duninowie z choczeńskiego majątku sołtysiego posiadali również włości i dworek w Witanowicach Górnych, a także w Lgocie Górnej, stanowiące dziedzictwo Justyny Dunin z Remerów, matki Barbary Karoliny. W przeciwieństwie do swojej siostry bliźniaczki ochrzczonej trojgiem imion: Tekla Salomea Hipolita, Barbarze Karolinie Dunin udało się przeżyć okres dziecięcy i osiągnąć dorosłość. W Choczni, w której mieszkała od co najmniej 1808 roku, wyszła za mąż za zbliżonego jej wiekiem Jana Nepomucena Woyciechowskiego. Miała wtedy 23 lata. W 1821 roku urodziła Janowi córkę, której patronką wybrali św. Symferozę z Tivoli, wdowę i męczenniczkę z II wieku naszej ery. W metrykach małżeństw zawartych w choczeńskim kościele parafialnym pod rokiem 1841 widnieje zapis o ślubie tejże Symforozy Woyciechowskiej z 26-letnim Janem Wasylewskim, mandatariuszem z Bulowic. Wasylewski jako urzędnik dworski wykonywał czynności policyjno-administracyjno-sądowe w stosunku do chłopów z Bulowic w sprawach związanych z ich powinnościami pańszczyźnianymi. Pochodził z drugiego końca Galicji- z miasta Brody pod Lwowem, gdzie jego ojciec Grzegorz był przodownikiem miejskich służb porządkowo-policyjnych. Natomiast nauki pobierał w jezuickim Collegium Nobilium w Tarnopolu. Nie wiadomo, dlaczego Jan Wasylewski układał sobie życie w miejscowościach tak odległych od jego rodzinnych Brodów. Stanisław Wasylewski, wnuk Jana, o którym będzie mowa w dalszej części tej notatki, podejrzewał, że dziadek mógł mieć na sumieniu jakąś przewinę, o której nawet jego dzieci nic nie wiedziały, ponieważ jak pisał "przystojny, wymowny dziad nie zwykł, obyczajem ówczesnym, wdawać się w rozmowy z dziećmi". A dzieci te przychodziły na świat tam, gdzie Jan Wasylewski znajdywał zatrudnienie- starsze więc z Bulowicach, Gierałtowiczkach i pobliskim Zatorze, a młodsze w Wadowicach, w których Wasylewski pracował do emerytury na posadzie oficjalisty (urzędnika) sądowego. Wasylewscy dbali o edukację swoich synów oraz starali się korzystnie wydawać za mąż swoje córki. Z czterech ich synów urodzonych w Gierałtowiczkach, trzech zrobiło spore kariery. 

Teodor Henryk Wasylewski (1850-1903) po ukończeniu Gimnazjum św. Anny w Krakowie i studiach na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego początkowo zarobkował jako guwerner w domach magnackich, a w 1875 roku wystarał się o posadę nauczyciela nadetatowego w ck Wyższej Szkole Realnej w Krakowie. Później pracował w Gimnazjum św. Jacka w Krakowie, a w 1879 roku, po uzyskaniu kwalifikacji do nauczania historii i geografii w szkołach średnich, został przeniesiony do gimnazjum w Nowym Sączu, a po kolejnych dwóch latach do IV Gimnazjum we Lwowie. W 1886 roku ostatecznie osiadł w Stryju, gdzie pozostał już do końca życia. Tam oprócz historii i geografii wykładał w miejscowym gimnazjum także język polski i kaligrafię. W pamięci swoich bliskich i uczniów zapisał się jako dusza towarzystwa, dowcipniś, karykaturzysta, organizator przedstawień teatralnych i zdolny malarz, pobierający swego czasu nauki u Juliusza Kossaka. Pisał wiele, ale prawie niczego nie publikował. Najczęściej były to inteligentne listy i wiersze okolicznościowe, z których utwór w dniu pogrzebu Mickiewicza zyskał w roku 1891 sporo rozgłosu.

Jego młodszy brat Tytus Seweryn Wasylewski (1852-1899), także absolwent Gimnazjum św. Anny, podjął studia medyczne na UJ, gdzie był stypendystą Funduszu dr Radziwońskiego. Po studiach pracował w klinice uniwersyteckiej i w Szpitalu św. Łazarza. Był autorem licznych publikacji naukowych,  członkiem Krakowskiego Towarzystwa Lekarskiego, Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych, przysięgłym sądowym i lekarzem wojskowym. W 1883 roku opuścił Kraków, by objąć kierownictwo szpitala w Podhajcach. Tam już jako podporucznik był także lekarzem batalionowym oddziałów obrony krajowej. W 1887 roku Tytus Wasylewski był lekarzem powiatowym w Nisku, a później aż do śmierci pracował jako lekarz okręgowy w Rohatynie koło Stanisławowa. Miał dwójkę dzieci. Jego bratanek Stanisław określał go jako skrupulanta i sensata, czyli człowieka przesadnie poważnego, silącego się na uczoność.

Następnym z kolei synem Jana i Symforozy Wasylewskich był Mieczysław Zygmunt (ur. 1853), a kolejnym Bolesław Franciszek Wasylewski (1855-1917). Bolesław w przeciwieństwie do starszych braci ukończył nie Gimnazjum św. Anny, lecz nowo utworzone gimanzjum w Wadowicach. Później kształcąc się na Politechnice Lwowskiej, uzyskał tytuł inżyniera. Zaraz po studiach (1876) objął kierownictwo warsztatów w Zakładzie dla Sierot i Ubogich Fundacji Skarbka w Drohowyżu. Tam poznał swoją przyszłą żonę Jadwigę Starkel. Ich ślub został potraktowany jako mezalians. Jadwiga wywodziła się z ziemiańskiej rodziny herbowej, a jej wybranek pieczętował się jedynie pieczątką urzędniczą. Choć nosił szlacheckie nazwisko, to do szlachty odnosił się sceptycznie, a herbowych ze strony swojej matki Symforozy i żony Jadwigi raczej lekceważył. Podobną awersję do "kontuszowych" czuła jego wybranka. Po ślubie Bolesław Wasylewski znalazł zatrudnienie przy budowie liniii kolejowej Jarosław- Sokal, a następnie w warsztatach kolejowych. Mieszkał z rodziną najpierw w Stanisławowie, później w Stryju, a na koniec we Lwowie. Z powodu swojej obowiązkowości całe dnie do późna spędzał w pracy, ale jego pasją były polowania i dzika przyroda. Miał sześcioro dzieci, a po śmierci jego matki Symforozy (w 1885 roku w Wadowicach) zamieszkał z nimi owdowiały Jan Wasylewski.

Córki Jana i Symforozy Wasylewskich przysparzały im zarówno radości, jak i pewnych kłopotów. Niewiele wiadomo o Julii Kazimierze Wasylewskiej, która w 1874 roku jako 26-letnia panna poślubiła w Choczni znacznie starszego od siebie wdowca Wilibalda Sleczkowskiego. Pochodzący z Krosna Sleczkowski (1823-1907) miał za sobą ciekawą przeszłość. W 1846 roku zamieszany był w działalność niepodległościową i przygotowania do Powstania Krakowskiego. W 1847 roku został skazany na 12 lat więzienia i uwięziony w twierdzy Szpilberg w morawskim Brnie. Tam zachorował, ale na szczęście dla niego w marcu 1848 roku objęła go amnestia i został uwolniony. Zwrócono mu także szlachectwo, którego został sądownie pozbawiony i znalazł pracę w charakterze poborcy podatkowego. Najpierw w Brzesku, później w Jarosławiu, Wadowicach i w końcu już jako nadpoborca w Głównym Urzędzie Podatkowym w Krakowie. Jako emeryt był podskarbim w Akademii Umiejętności w Krakowie i działaczem Czerwonego Krzyża. W 1890 roku jego druga żona Julia Wasylewska już nie żyła, ponieważ w spisie mieszkańców Krakowa Sleczkowski figuruje jako wdowiec, mieszkający tylko z córkami z pierwszego związku.

Bardzo sławna stała się za to najstarsza znana córka Wasylewskich- Waleria urodzona około 1844 roku w Zatorze. Po poślubieniu architekta i budowniczego Zygmunta Wierzbickiego (ur. 1841) występowała na kartach historii jako Waleria Wierzbicka. Wierzbiccy mieszkali początkowo we Lwowie, a później przenieśli się do Krakowa, gdzie Zygmunt w krótkim czasie zmarł (1876). Waleria jako wdowa z czwórką dzieci znalazła się kilka lat później pod wpływem Aleksandra Zawadzkiego, przystojnego i wymownego agitatora socjalistycznego. Do spotkań zwolenników, a szczególnie zwolenniczek idei socjalistycznych propagowanych przez Zawadzkiego dochodziło często w kamienicy przy ulicy Lubicz, należącej do Wierzbickiej. Brała w nich także udział między innymi jej młodsza siostra Wanda Wasylewska, urodzona w 1858 roku w Wadowicach i Maria Woyciechowska z Czaplickich, wdowa po jej zmarłym wujku Karolu Woyciechowskim (patrz- "Chocznianka działaczką ruchu socjalistycznego w XIX wieku"). Ostatecznie nieprzestrzegających reguł konspiracji socjalistów z Krakowa dosięgły represje ze strony władz. Doszło do procesu sądowego, w którym Wierzbicka i Wojciechowska zostały skazane na kilka tygodni aresztu, a Wandę Wasylewską uniewinniono. Ich "kaźń" nie była jednak zbyt ciężka, uwięzione otrzymywały w areszcie od znajomych kwiaty, dbano także o ich odpowiednie odżywianie. Wśród darczyńców na rzecz uwięzionych znalazł się też podobno kleryk Józef Bilczewski, znajomy Wandy z Wadowic, który został później arcybiskupem lwowskim, a od 2005 roku także świętym kościoła katolickiego. Mimo łagodnego wyroku sprawa wywołała skandal towarzyski. Jak pisze Stanisław Wasylewski- "panowała wówczas opinia, że socyalistki moja pani, to coś niepojętego. Lepiej zaciukać dwóch mężów i pięcioro dzieci, lepiej ukraść, podpalić". Jan Wasylewski przez długie lata nie mógł do końca wybaczyć córkom, "że taką publikę mu uczyniły". Waleria Wierzbicka mieszkała później nadal przez długie lata w Krakowie, w 1900 roku w spisie mieszkańców jest ujęta razem ze swoją ciotką Feliksą Woyciechowską i synem Gustawem. Zmarła właśnie u tego najmłodszego syna w Grybowie w 1917 roku.

Wśród córek Jana i Symforozy Wasylewskich wyróżniała się również najmłodsza Kamilla Bronisława Wasylewska, urodzona w 1860 roku w Wadowicach. Gustaw Studnicki pisał w "Kto był kim w Wadowicach", że w latach 1879-86 była nauczycielką w szkole żeńskiej w Wadowicach. W 1886 roku wyszła za mąż za starszego od siebie aż o 26 lat Józefa Adama Grekowicza, pochodzącego z litewskiego zaścianka Michalewo w okolicach Mińska (dzisiejsza Białoruś). Grekowicz był dla Kamilli fascynującą postacią. Ukończył prestiżową Akademię Wojskową w Petersburgu i służył w randze kapitana w carskim pułku witebskim, stacjonującym w Kaliszu. Po wybuchu Powstania Styczniowego w 1863 roku został mianowany pułkownikiem wojsk powstańczych i uczestniczył w walkach z wojskami rosyjskimi pod Radomskiem, Miechowem (gdzie został ranny), Igołomią i na Lubelszczyźnie. W 1864 roku wyemigrował przez Rumunię do Turcji, a następnie do Francji. Tam ukończył studia inżynierskie. Pracował później przy budowie dróg, mostów i linii kolejowych w Serbii, Bułgarii, Turcji,  a nawet na Haiti i Martynice. Józef i Kamilla Grekowiczowie zamieszkali w Buczaczu. Tam urodziły się ich cztery córki. W 1907 roku, gdy Józef dostał wylewu, rodzina Grekowiczów przeniosła się do Lwowa. Pięć lat później mąż Kamilli zmarł i został uroczyście pochowany na Cmentarzu Łyczakowskim. Kamilla przeżyła go o 19 lat, mając jeszcze okazję docenić sukcesy zawodowe swoich córek.

Józef Grekowicz


Interesujących postaci nie brakowało także w pokoleniu wnuków Jana i Symforozy Wasylewskich:

Zygmunt Stanisław Wierzbicki (1874 Lwów - 1934 Kraków) syn Walerii, był lekarzem wojskowym, oficerem floty austro-węgierskiej, a później podpułkownikiem Wojska Polskiego,

Gustaw Wierzbicki (1876 Kraków - 1943 Grybów) najmłodszy syn Walerii, był lekarzem okręgowym w Grybowie, mężem Marii Paschek, córki właściciela tamtejszego browaru, 

Stanisław Wasylewski (1885 Stanisławów – 1953 Opole) syn Bolesława, to literat, publicysta, dziennikarz, krytyk literacki, tłumacz, popularyzator historii, autor ponad 20 książek, absolwent Uniwersytetu Lwowskiego, dr filozofii Uniwersytetu Poznańskiego,



Halina Krańska (1906 Lwów -1990) córka Bolesława, to inżynier w przemyśle naftowym, absolwentka Politechniki Lwowskiej,

Bolesław Wasylewski (1907 Lwów - 1944 Warszawa) syn Bolesława, to dziennikarz, profesor gimnazjalny, zginął w czasie Powstania Warszawskiego, mąż Heleny Jęczmyk (1914-2003), filolog, absolwentki UW, sanitariuszki w Powstaniu Warszawskim, nauczycielki szkół średnich,

Maria Ewa Grekowicz-Hausnerowa (1889 Buczacz - 1939 Lwów) córka Kamilli, to absolwentka seminarium nauczycielskiego we Lwowie, pisarka, felietonistka, malarka  i nauczycielka malarstwa, żona Artura Hausnera (1870-1941) polityka, działacz socjalistyczny, posła do Sejmu RP,

Michalina Grekowicz-Hausnerowa (1891 Buczacz - 1967 Kraków) córka Kamilli, lwowska dziennikarka prasowa i radiowa, nauczycielka, referent prasowy w lwowskim magistracie, autorka przewodnika po Huculszczyźnie, po wojnie dziennikarka, urzędniczka i bibliotekarka w Szczecinie i w Krakowie, żona inżyniera Franciszka Hausnera (?- zm. 1947 Szczecin).

Ponadto:

-  Zofia Kazimiera Grekowicz (1896-1953), siostra Marii i Michaliny, była żoną Mieczysława Bętkowskiego, żołnierza Legionów Polskich w czasie I wojny światowej i majora Wojska Polskiego, który w czasie II wojny światowej trafił do obozu jenieckiego, po czym zaginął bez wieści i został uznany za zmarłego,

- Wanda Wierzbicka (1871-1909), córka Walerii, była żoną Felicjana Szopskiego (1865-1939) kompozytora, publicysty muzycznego i pedagoga.

Na koniec kilka akapitów o prawnukach Jana i Symforozy Wasylewskich:

- Stanisław Wierzbicki (1908-1942) syn Gustawa i wnuk Walerii, był magistrem farmacji i zginął w obozie koncentracyjnym Mauthausen. Jego siostra Maria była żoną Zbigniewa Skolnickiego, prezydenta Krakowa w latach 50. i 60.,

- Andrzej Wasylewski (ur. 1937) syn Bolesława i wnuk Bolesława, to reżyser (między innymi spektakli teatru TV), scenarzysta, publicysta, fotograf i popularyzator jazzu (artykuł na wikipedii)

- Ludmiła Hausner (ur. 1922) córka Marii i wnuczka Kamilli, w czasie II wojny światowej została zesłana do Kazachstanu, skąd udało się jej przedostać do Teheranu, a później do obozu dla uchodźców we wschodniej Afryce, gdzie przebywała także po wojnie.

1 komentarz:

  1. Ed Osterman udostępnił zapisy drzewa genealogicznego Wasielewskich, którego autorzy uważają zmarłego w USA Edwarda Wasielewskiego (1887-1963), syna Józefa i Katarzyny Szczepankiewicz, za wnuka Jana i Symforozy Wasylewskich. Prawidłowość tych danych jest trudna do zweryfikowania. Część informacji z drzewa genealogicznego Wasieleskich jest zgodna z prawdą (np. imiona czworga dzieci Jana i Symforozy), inne są błędne (np. dane rodziców Jana Wasylewskiego).

    OdpowiedzUsuń