1918
17 lutego odbyło się coroczne walne zebranie choczeńskiej Spółki Oszczędności i Pożyczek. Część zysku w wysokości 99 koron postanowiono przeznaczyć na dalsze prace wykończeniowe przy budowie Domu Ludowego. Zebrani wyrazili także swój protest wobec postanowień traktatu pokojowego, podpisanego 9 lutego w Brześciu, na mocy którego Niemcy i Austro-Węgry odstępowały Ukraińskiej Republice Ludowej Chełmszczyznę i część Podlasia.
Do protestów doszło też w Wadowicach. Na zwołanej tam manifestacji przemawiali między innymi: Antoni Styła, choczeński wójt Maksymilian Malata i Józef Putek.
W marcu w
jednej z zagród w Choczni stwierdzono świerzb u koni, przez co całą miejscowość ujęto w
wykazie panujących w Galicji chorób zaraźliwych zwierzęcych.
W maju mieszkający w Choczni Tomasz Bursztyński, emerytowany wachmistrz austriackiej żandarmerii, wystosował do władz wojskowych pismo, w którym wskazywał na konieczność powołania do wojska Józefa Putka, radnego miejscowej gminy i aktywnego polityka ludowego, który cieszy się dobrym zdrowiem i dlatego takie powołanie byłoby jego zdaniem wskazane.
Z powodu braku opału i możliwości ogrzania sal lekcyjnych w marcu przerwano zajęcia szkolne w obydwóch choczeńskich szkołach. Naukę udało się wznowić od 20 kwietnia i już bez przerw kontynuować ją do końca roku szkolnego. Młodzież prowadziła w dalszym ciągu zbiórki na Czerwony Krzyż.
Aktywnie działało w Choczni Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej z prezeską Marią Wcisło, która wraz z Teklą Turała i Jadwigą Guzdek weszła w skład Głównego Wydziału Związku Stowarzyszeń Katolickich Kobiet i Dziewcząt Pracujących.
Z powodu wieloletniej wojny we wsi i w okolicy panowała ogromna drożyna. Warto tu przytoczyć fragment "Kroniki szkolnej", gdzie poruszono ten temat:
"Ceny zboża od gospodarzy wzrosły do niebywałych- 100 kilogramów żyta dochodzi do 500 koron, 100 kg pszenicy do 1000 koron, 100 kg ziemniaków 60-100 koron. Buciki męskie czy damskie 300-500 koron, ubranie męskie 1000 koron i więcej (zależnie od materiału), płócien i materii brak.
Pojawiły się wprawdzie materiały z papieru, jednakowoż bardzo liche i drogie.
Nierzadki widok, że dzieci chodzą do klasy bez koszuli- nowe ubranie u dziatwy szkolnej należy do rzadkości. Widać u tutejszej dziatwy wiele przeróbek z materii wojskowych, które ludność tutejsza, jako blisko Wadowic mieszkająca, odkupywała od jeńców Moskali, włóczących się po wsi tutejszej całymi gromadami za żywnością- oddając swe odzienie za kawałek chleba.
Z tych i innych powodów ucierpiała bardzo moralność u młodzieży. Zdarzają się sporadyczne wypadki kradzieży, zwłaszcza u młodzieży starszej."
Podniosły się także znacznie ceny zwierząt gospodarskich- za konia roboczego żądano nawet 10.000 koron, za krowę 5.000 koron, utuczona świnia kosztowała 4.000 koron, a kura około 80 koron. Podstawą wyżywienia były ziemniaki i kiszona kapusta.
Niedożywienie przyczyniło się z pewnością do wzrostu ofiar epidemii grypy "hiszpanki", na którą w 1918 roku zmarło w Choczni 50 osób. Liczba chorych była wielokrotnie większa, próby ich leczenia podejmowano w przekształconym tymczasowo na szpital Domu Ludowym.
W przypadku hiszpanki bezpośrednią przyczyną zgonów było najczęściej wirusowe krwotoczne zapalenie płuc, które w księgach metrykalnych rejestrujących zgony określano jako influenza.
W całym 1918 roku liczba zgonów w Choczni przekroczyła o 32 osoby poziom z roku poprzedniego, a ogólna liczba ludności nieznacznie spadła.
Część ofiar epidemii pochowano na "Bożej Męce", starym cmentarzu cholerycznym z XIX wieku. Byli to głównie uciekinierzy wojenni przebywający w Choczni, jeńcy wojenni i ci chocznianie, którzy nie mieli na miejscu bliższej rodziny.
Z frontu docierały cały czas informacje o zabitych i rannych, co dodatkowo pogarszało nastroje we wsi.
W tym ostatnim roku działań wojennych polegli:
- Jan Bryndza pod Fossalta na froncie włoskim
- Franciszek Góralczyk w starciach nad rzeką Piave na froncie włoskim.
Do niewoli pruskiej w bitwie pod Kaniowem dostał się Jan Kumala.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz