poniedziałek, 16 maja 2016

O Józefie Putku w relacji jego żony

Dwa ciekawe wspomnienia Elżbiety Putek o jej mężu, zaczerpnięte z pracy magisterskiej Zofii Włosowicz "Działalność poselska Józefa Putka w okresie międzywojennym" (1977).

Pierwszy fragment dotyczy wyboru Józefa Putka na wójta Choczni:

(...) W drugim roku I wojny światowej uchwałą rady gminnej Choczni powołany został na pisarza gminnego, a z tego stanowiska w 1918 roku wyawansował na radnego gminnego z IV-go koła wyborczego, po czym rada gminna powołała go na stanowisko wójta.
Obejmując to stanowisko zastrzegł sobie, że dopóki będzie urzędował, to kancelaria gminna mieścić się będzie w Domu Ludowym i w ten sposób zakończył starodawny zwyczaj, że urząd gminy dostawał się temu, kto miał większą izbę lub dom ulokowany blisko knajpy. Został wybrany wójtem, mimo, że brakowało mu najważniejszej kwalifikacji, którą według powszechnego starodawnego poglądu było posiadanie numeru własnego. On takiego numeru (własnego domu- uwaga moja) nie posiadał. Rodzice jego posiadali wprawdzie gospodarstwo rolne bez budynków w oddalonych o 1,5 mili Zygodowicach, ale ojciec jako kolejarz-cieśla mieszkał z rodziną w Wadowicach na wynajmowanej kumorze, a po śmierci ojca, z matką, która była Chocznianką (z domu Garżel- uwaga moja) przeprowadził się Józef Putek do Choczni również na kumorę, gdzie go jako kumornika spotkał niebywały zaszczyt, że został wybrany wójtem gminy, w której było 800 obywateli, którzy mieli numery, a tego zaszczytu nie dostąpił żaden numerowy.
Tu i ówdzie pokpiwali z Chocznian, że kumornika wybrali wójtem. W związku z tym bardzo często spotykał się z przyjacielską doradą, by jakiś numer zakupił, to gmina będzie miała większy honor.
Józef Putek idąc za doradą przyjaciół zaoszczędził z diet poselskich potrzebną kwotę i stał się właścicielem numeru, ku wielkiej radości przede wszystkim swojej matki, która przez całe życie marzyła, aby kiedyś mieć własny dach nad głową i nie poniewierać się po ludzkich progach. (...)

Drugie wspomnienie dotyczy aresztowania Józefa Putka przez Niemców w 1939 roku:

(...) W okresie wojny został przez Niemców aresztowany już w dniu 19 października 1939 roku, Hitlerowiec SS-man Bertram dokonał jego aresztowania w Choczni. Przyczyna aresztowania była prosta i jasna. Józef Putek dowiedział się, że uchodzący z Wadowic starosta dr Grzesik oddał- bez porozumienia i uzgodnienia z nim- władzę polityczną i samorządową w powiecie wadowickim w jego ręce. Józef Putek nie miał ochoty władzy tej pełnić dla potrzeb wojennej polityki Niemiec, a nawet uważał za wskazane dezorganizować administrację i dlatego z nominacji starosty nie skorzystał , urzędowania nie objął, roli polskiego pachołka administracyjnego dla wygody i interesów Niemców pełnić nie podjął. 
Ponieważ wieść o tej starościńskiej nominacji rozeszła się po powiecie, zaczęli nawiedzać go różni obywatele, między nimi i spekulanci, którzy przygotowywali się do robienia interesów wojennych. Podczas rozmów zarzucali go rozmaitymi podstępnymi pytaniami. Na to wszystko odpowiedział: "Oddajcie Polsce co polskiego, a hitlerowcom co hitlerowskiego, jeśli coś tu przynieśli i mają".
Dnia 19 października wkroczyli do mieszkania J. Putka żandarmi i czynność swą rozpoczęli od wyjęcia ze stolika portfelu, skąd wydobyli: legitymację poselską, trzy listy od Władysława Sikorskiego, byłego szefa Departamentu Wojskowego NKN, a wtedy premiera rządu emigracyjnego oraz doręczony list od starosty dr Grzesika, oddający mu władzę nad powiatem wadowickim, datowany 3.09.1939 roku.
Dr J. Putka zabrali z Choczni, przewieźli do Krakowa gdzie szef policji oświadczył mu, żeby się nie dziwił aresztowaniu, bo jest tylko chwilowym zakładnikiem i w kilkanaście dni ta chwilowa nieprzyjemność się skończy. Z kolei odesłano go do więzienia na Monteluppich w Krakowie. Tam nadeszły nowe oskarżenia o tym że uprawiał sabotaż gospodarczy, że przygotowywał Radę Gminną do zniesienia gminy zbiorowej w Wadowicach, w tym celu, aby nie było wtedy do dostarczania armii niemieckiej obowiązkowych dostaw. (...) 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz