poniedziałek, 17 listopada 2014

Okoliczności śmierci Antoniego Styły w 1933 roku

Okoliczności śmierci Antoniego Styły, byłego posła do galicyjskiego Sejmu Krajowego, które opisane zostały w "Nowinach Codziennych" z 31 lipca 1933 roku w artykule pod tytułem: "Nieboszczyk przybył na swój własny pogrzeb- tragiczna śmierć byłego posła Styły":

"Koło Wadowic zdarzył się wypadek, który z początku zakrawał na tragikomedję, dopiero potem sprawa przemieniła się w ludzką tragedję. 
W środę o godzinie 5.15 popoł. pod pociąg, zdążający z Wadowic do Krakowa, na odcinku kolejowym Klecza dolna rzucił się nieznany mężczyzna. Denatowi koła pociągu odcięły głowę. Zawiadomione natychmiast o wypadku władze, przybyły na miejsce, gdzie z wyglądu zdołano stwierdzić, że denatem jest rzekomo niejaki Wincenty Siwek, umysłowo upośledzony. W mniemaniu, iż jest Siwek, zwłoki po sporządzeniu protokołu w Kleczy pochowano. 
Tymczasem w dwa dni później, t.j. w piątek rano, na ulicach Wadowic, spaceruje sobie najspokojniej "nieboszczyk" Siwek, głosząc wszem i wobec i każdemu z osobna, iż przyjechał na swój pogrzeb, w drodze bowiem dowiedział się, iż w mieście uważają go za nieboszczyka. Ukazanie się nieboszczyka na ulicach miasta wywołało zrozumiałe poruszenie, a u władz konsternację. 
Wobec takiego obrotu sprawy skierowano śledztwo w innym kierunku. Doszło bowiem do wiadomości władz, iż przed kilku dniami z mieszkania swego zięcia w Choczni k. Wadowic, wydalił się w nieznanym kierunku b. poseł  i znany działacz ludowy Antoni Styła, teść  byłego posła dr Putka. 
Przy zwłokach znaleziono list, nie podpisany w którym denat podaje, iż samobójstwo popełnia, gdyż czuje się załamany. Ta okoliczność skierowała podejrzenie, iż zmarłym jest b. poseł Styła, którego domownicy od kilku dni szukają. Okoliczność tę potwierdził syn zmarłego, który rozpoznał pismo ojca w liście pośmiertnym. 
Rodzina wdrożyła kroki o ekshumację zwłok. 
Styła był posłem do parlamentu austrjackiego i sejmu galicyjskiego. W okresie pomajowym miał kilka procesów i przebywał w więzieniu."




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz