poniedziałek, 19 września 2016

Donos obyczajowy z 1949 roku

W październiku 1949 roku do Prezydium Gminnej Rady Narodowej w Choczni wpłynęło pismo, w którym zamiast podpisu widniało zdanie: 

"Bolejące matki nie podpisane z obawy zemsty ze strony pijaków i tajnych szynkarzy".

Mimo charakteru anonimowego donosu pismo to stało się przedmiotem analizy zarządu gminy pod przewodnictwem Józefa Putka "z powodu na wagę sprawy" i zostało włączone do akt gminnych z posiedzenia w dniu 23 października 1949 roku.

Oto jego treść (pisownia oryginalna, pominięto jedynie nazwiska wymienionych w nim osób):

"Dwie matki, co mają dorosłych synów, wnoszą do rady gminnej choczeńskiej użalenie na gorszycieli młodzieży, są to: Ż. F. i G. Powinni być plakatami ogłoszeni, jako pokątni szynkarze.
Ż. wożą z Bielska spirytus i gorzałę i pokryjomu w święta sprzedają. 
F. zastępuje P. w Sokole i szynkuje chłopakom gorzałę, jak zabawa w Sokole urządzana jest bez wódki.
Jak nie sprzeda wszystkiego, to sam wyżre i leży pijany jak bela. Chłopaki jak se u F. popiją idą na salę i robią pijackie awantury i bitki. 
Po zabawie "Przedszkola" F. leżał cały dzień pijany, taki stróż co robi w Sokole największy nieporządek i gorszy młodzież.
Zaś na granicy G. robi co chce, bo koncesji na wódkę niema, a wódkę szynkuje. Chodzi do niej jakiś Komendant od milicji, to bawią się razem bez koncesji od urzędu skarbowego i od urzędu Stanu cywilnego.
Już 10 chłopaków siedzi w areszcie, bo po pijanemu urządzili dożynki w Zawadzie, wszystko przez to, że wróciła do Choczni gorzała.
Prześwietna Gminna Rado Narodowa !
Gorzałę tajną i konsesowaną wyrzucić trzeba z gminy choćby zaraz. 
Inaczej młodzież nasza zdziczeje i w kryminałach będzie siedzieć".

W dyskusji na temat treści pisma radni stwierdzili, że zarzuty odnośnie F. są prawdziwe, przy czym okazało się, że F. nie jest faktycznie stróżem w Sokole/Domu Ludowym, ale lokatorem w sąsiednim domu Spółdzielni Mleczarskiej i w Sokole "jako intruz zajmuje lokal bez zezwolenia".

Co do Ż. to: (...) w ich domu w każdą niedzielę bywa ruch i "humbug", ale ponieważ urzędowo nikt tam jeszcze nie wkraczał, więc trudno mieć ścisłe dowody na prawdziwość zarzutów (...)

Co do G. stwierdzono, że (...) jest tam u niej jakaś Rumunka, w której upodobanie znajdują różni młodzieńcy, a wódkę popijali tam różni żądni zabawy, a także wspomniani w piśmie Komendanci milicyjni. Jeden z nich w stanie niewyraźnym przyszedł do filii sklepu Samopomocy Chłopskiej i oświadczył jej kierownikowi krótko i węzłowato: "zniszczyliście inicjatywę prywatną, to teraz my was zniszczymy". A gdy chodziło o wyjaśnienie, kto to jest "inicjatywa prywatna", która może sprzedawać po godzinach przepisowych, okazało się, że miał tu na myśli G. Widocznie ośmiela to do prowadzenia przez nią pokątnego szynkowania alkoholu klijentom z  Choczni i z Wadowic (...)

Nad pociągnięciem do odpowiedzialności wspomnianych osób miano się zastanowić na następnym posiedzeniu, przy czym odpowiednie powiadomienia zostały skierowane do władz administracyjnych i skarbowych.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz