Przebywający w Wadowicach w 1898 roku korespondent "Kurjera Lwowskiego" przygotował relację, w której informuje między innymi o masowych wyjazdach zarobkowych z Choczni, w poszukiwaniu pracy i lepszych zarobków.
Relacja ta została opublikowana w numerze 195 "Kurjera" z 16 lipca:
Relacja ta została opublikowana w numerze 195 "Kurjera" z 16 lipca:
(...) Przedsiębiorstw jakichś większych, czy fabryk nie ma w powiecie. Poszukujący zarobku czynią to utartym od dawna sposobem. Jedni idą do kopalń w Ostrawie, inni, tj. górale, bywają stale wynajmowani do żniw na Węgrzech, a wielkie partie obieżysasów wynajmują się do robót polnych w odległych okolicach Niemiec*1.
Dla ilustracji wystarczy fakt, że z gminy Choczni, położonej tuż koło miasta Wadowic, a liczącej do 3000 dusz*2, wyemigrowało w tym roku za zarobkiem przeszło 500 robotników i robotnic. Oszczędności, przysyłane przez nich do gminy, wynoszą tygodniowo 300-500 zł. To stanowi źródło utrzymania dla rodzin, pozostałych w domu. Zarobki na miejscu, przy robotach polnych, budowach itp. wynoszą przeciętnie 35 centów (grajcarów) dziennie.
Fabryka papieru dra Krobickiego i sp. w Wadowicach, zatrudniająca ogółem 150 robotników stałych, płaci od 25 centów do 1 złotego reńskiego dziennie.
Lichwa nie ma w powiecie wadowickim warunków rozkwitu, powiatowa kasa oszczędności bowiem zaspakaja potrzeby kredytu drobnego prawie dostatecznie, zwłaszcza gdy zarząd kasy, po zmianie składu rady powiatowej, przeszedł w ręce posła Styły*3 i tow.
Ludność żydowska trudni się tedy handlem przeważnie. Wyszynki, w jej ręku zostające przeważnie, nie czynią spustoszenia, bo lud oszczędny i trzeźwy, a w użyciu są najczęściej wino i piwo, bardzo mało używa się wódki.*4
Starostwo powiatowe nie jest jeszcze bez zarzutu, że wspomnę tylko o wielkich utrudnieniach, czynionych robotnicom z wydawaniem książek służbowych dla emigracji za zarobkiem do Niemiec (...)
Dla ilustracji wystarczy fakt, że z gminy Choczni, położonej tuż koło miasta Wadowic, a liczącej do 3000 dusz*2, wyemigrowało w tym roku za zarobkiem przeszło 500 robotników i robotnic. Oszczędności, przysyłane przez nich do gminy, wynoszą tygodniowo 300-500 zł. To stanowi źródło utrzymania dla rodzin, pozostałych w domu. Zarobki na miejscu, przy robotach polnych, budowach itp. wynoszą przeciętnie 35 centów (grajcarów) dziennie.
Fabryka papieru dra Krobickiego i sp. w Wadowicach, zatrudniająca ogółem 150 robotników stałych, płaci od 25 centów do 1 złotego reńskiego dziennie.
Lichwa nie ma w powiecie wadowickim warunków rozkwitu, powiatowa kasa oszczędności bowiem zaspakaja potrzeby kredytu drobnego prawie dostatecznie, zwłaszcza gdy zarząd kasy, po zmianie składu rady powiatowej, przeszedł w ręce posła Styły*3 i tow.
Ludność żydowska trudni się tedy handlem przeważnie. Wyszynki, w jej ręku zostające przeważnie, nie czynią spustoszenia, bo lud oszczędny i trzeźwy, a w użyciu są najczęściej wino i piwo, bardzo mało używa się wódki.*4
Starostwo powiatowe nie jest jeszcze bez zarzutu, że wspomnę tylko o wielkich utrudnieniach, czynionych robotnicom z wydawaniem książek służbowych dla emigracji za zarobkiem do Niemiec (...)
- Autor nie wspomina o emigracji do Ameryki, która przybrała na sile w późniejszym okresie, a około 1898 roku obejmowała zaledwie kilka wyjazdów z Choczni rocznie (6 potwierdzonych w 1898).
- Według danych kościelnych gmina Chocznia liczyła wówczas dokładnie 3221 osób (w Choczni i Kaczynie).
- Chodzi o posła Antoniego Styłę (LINK).
- Chocznię zamieszkiwało wtedy 65 Żydów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz