środa, 13 stycznia 2016

Bombardowanie 3 września 1939 roku

W uzupełnieniu notatki opisującej pierwsze dni września 1939 roku w Choczni, tuż po wybuchu II wojny światowej (LINK), relacja powstała na podstawie wspomnień żołnierzy zbombardowanych 3 września na Dziale Choczeńskim, którą zamieścił Wojciech Moś w opracowaniu "21 Pułk Artylerii Lekkiej w Kampanii Wrześniowej 1939 roku".

3 września I Dywizjon 21 Pułku Artylerii Lekkiej Wojska Polskiego, który przemieszczał się szosą od Andrychowa w kierunku Wadowic, został pomiędzy 17.00 a 18.00 zbombardowany przez 13 samolotów niemieckich. Bombowce leciały na stosunkowo niskim pułapie obrzucając bombami szosę, zatłoczoną nie tylko przez oddziały wojskowe, ale i uciekającą ludność cywilną.
W chwili rozpoczęcia bombardowania najbardziej wysunięte do przodu były zaprzęgi I baterii. Dzięki szybkiej decyzji dowódców część żołnierzy ukryła się pod rozłożystymi drzewami, a reszta galopem zjechała na okoliczne pola rozpraszając się. Dzięki temu I bateria poniosła małe straty.
W złej sytuacji znalazła się natomiast II bateria. Jej zaprzęgi nie zdążyły zjechać z góry, a  z powodu stosunkowo głębokich rowów przydrożnych zjazd i ucieczka w pola nie były możliwe. A tam gdzie przejazd w bok były możliwy, drogę blokowały wozy cywilów.
Część bomb raziła ogarnięte panika zaprzęgi kolumny amunicyjnej i taborów. Kanonierzy nie mogąc zjechać z drogi porzucali sprzęt i chowali się w polach, część rozpoczęła ostrzał karabinowy lecących bombowców.  Panika wybuchła także wśród cywilów.
Po nalocie dowódcy zaczęli porządkować pododdziały. Na szosie pozostały rozbite pojazdy i działa, paliły się wozy taborowe z sianem, leżało wiele trupów ludzkich i końskich. Ranne i poparzone konie na miejscu dobijano. Oficerowie i podoficerowie przystąpili do zbierania sprzętu, łapano luźno chodzące konie. Podporucznik Makowski odnalazł jedno z dział bez obsługi  w bagnie oddalonym 1,5 km od szosy. Z trudem udał się go wyciągnąć.
Opatrywano i wynoszono rannych, znoszono na pobocza zabitych. W pamięci żołnierzy utrwaliła się młoda dziewczyna, prawdopodobnie pochodząca z Choczni, która wraz z żołnierzami zbierała i opatrywała rannych, pomagała odnosić ich do prowizorycznego punktu opatrunkowego, mieszczącego się w pobliskiej stodole. Dopiero po godzinie od bombardowania przyjechał cywilny lekarz z Wadowic, który pomógł opatrzyć rannych.
Po około dwóch godzinach mniej poszkodowana I bateria zebrała rozproszonych ludzi, konie oraz sprzęt i pomaszerowała w kierunku Wadowic, przez które przeszła w nocy, kierując się w stronę Kalwarii Zebrzydowskiej.

W wyniku bombardowania najbardziej ucierpiała II bateria- zniszczeniu uległy 2 lub 3 działa (relacje nie są zgodne co do dokładnej liczby), 2 jaszcze artyleryjskie z amunicją, zginęło 80 koni. Kolumna amunicyjna straciła co najmniej 4 jaszcze, zostało rozbite 18 wozów taboru żywnościowego. Poległo kilku kanonierów (maksymalnie do 10), kilkunastu było rannych. Szacunkowo kolumna amunicyjna i taborowa straciła około 60 koni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz