W uzupełnieniu notatki opisującej pierwsze dni września 1939 roku w Choczni, tuż po wybuchu II wojny światowej (LINK), relacja powstała na podstawie wspomnień żołnierzy zbombardowanych 3 września na Dziale Choczeńskim, którą zamieścił Wojciech Moś w opracowaniu "21 Pułk Artylerii Lekkiej w Kampanii Wrześniowej 1939 roku".
3 września I Dywizjon 21 Pułku Artylerii Lekkiej Wojska
Polskiego, który przemieszczał się szosą od Andrychowa w kierunku Wadowic,
został pomiędzy 17.00 a 18.00 zbombardowany przez 13 samolotów niemieckich.
Bombowce leciały na stosunkowo niskim pułapie obrzucając bombami szosę,
zatłoczoną nie tylko przez oddziały wojskowe, ale i uciekającą ludność cywilną.
W chwili rozpoczęcia bombardowania najbardziej wysunięte do
przodu były zaprzęgi I baterii. Dzięki szybkiej decyzji dowódców część
żołnierzy ukryła się pod rozłożystymi drzewami, a reszta galopem zjechała na
okoliczne pola rozpraszając się. Dzięki temu I bateria poniosła małe straty.
W złej sytuacji znalazła się natomiast II bateria. Jej
zaprzęgi nie zdążyły zjechać z góry, a z
powodu stosunkowo głębokich rowów przydrożnych zjazd i ucieczka w pola nie były
możliwe. A tam gdzie przejazd w bok były możliwy, drogę blokowały wozy cywilów.
Część bomb raziła ogarnięte panika zaprzęgi kolumny
amunicyjnej i taborów. Kanonierzy nie mogąc zjechać z drogi porzucali sprzęt i
chowali się w polach, część rozpoczęła ostrzał karabinowy lecących
bombowców. Panika wybuchła także wśród
cywilów.
Po nalocie dowódcy zaczęli porządkować pododdziały. Na
szosie pozostały rozbite pojazdy i działa, paliły się wozy taborowe z sianem,
leżało wiele trupów ludzkich i końskich. Ranne i poparzone konie na miejscu
dobijano. Oficerowie i podoficerowie przystąpili do zbierania sprzętu, łapano
luźno chodzące konie. Podporucznik Makowski odnalazł jedno z dział bez
obsługi w bagnie oddalonym 1,5 km od
szosy. Z trudem udał się go wyciągnąć.
Opatrywano i wynoszono rannych, znoszono na pobocza
zabitych. W pamięci żołnierzy utrwaliła się młoda dziewczyna, prawdopodobnie
pochodząca z Choczni, która wraz z żołnierzami zbierała i opatrywała rannych,
pomagała odnosić ich do prowizorycznego punktu opatrunkowego, mieszczącego się
w pobliskiej stodole. Dopiero po godzinie od bombardowania przyjechał cywilny
lekarz z Wadowic, który pomógł opatrzyć rannych.
Po około dwóch godzinach mniej poszkodowana I bateria
zebrała rozproszonych ludzi, konie oraz sprzęt i pomaszerowała w kierunku
Wadowic, przez które przeszła w nocy, kierując się w stronę Kalwarii
Zebrzydowskiej.
W wyniku bombardowania najbardziej ucierpiała II bateria-
zniszczeniu uległy 2 lub 3 działa (relacje nie są zgodne co do dokładnej
liczby), 2 jaszcze artyleryjskie z amunicją, zginęło 80 koni. Kolumna
amunicyjna straciła co najmniej 4 jaszcze, zostało rozbite 18 wozów taboru
żywnościowego. Poległo kilku kanonierów (maksymalnie do 10), kilkunastu było
rannych. Szacunkowo kolumna amunicyjna i taborowa straciła około 60 koni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz