piątek, 22 stycznia 2016

"Czas" z 1885 roku o budowie kościoła

"Krakowski "Czas" z 14 stycznia 1885 roku zamieścił artykuł, w którym znajduje się kilka interesujących informacji dotyczących budowy kościoła parafialnego w Choczni.
Można traktować je jako uzupełnienie relacji Józefa Czapika na ten sam temat, zachowanej w dokumencie przechowywanym w wieży kościelnej - (LINK).

Z Wadowickiego- 9 stycznia. 

Co zdziałać może gorliwość kapłana umiejącego pozyskać sobie miłość i zaufanie swojej parafii, świadczy fakt następujący : Jest w Choczni mały kościółek drewniany, stojący od lat 80, nie grożący jednak upadkiem. Za inicyatywą miejscowego proboszcza postanowiono przed 4 laty wznieść nową murowaną świątynię, nie udając się do ofiarności publicznej, i szlachetny tan zamiar przyniósł już owoce. Każdy gospodarz zobowiązał się płacić aż do chwili ukończenia kościoła 2 złr. z chaty, a wszyscy inni parafianie od 15 lat wieku po 50 c. rocznie. Nadto mieli oni dostarczać bezpłatnie robociznę. I nie był to chwilowy poryw. Nigdy, nawet w czasie żniw, nie brakło robotników przy kościele. Dzieci, wracając ze szkoły do domu, zachodziły dobrowolnie na kwadrans lub pół godziny do budującego się kościoła, nosiły cegłę, lub wykonywały jakąbądź inną robotę. Małe dzieci prosiły ze łzami w oczach o pozwolenie przyczynienia się swą pracą do budowy kościoła i szanowny proboszcz umiał im zawsze wynaleźć robotę odpowiednią do ich sił.
Co wszelako jeszcze bardziej zasługuje na uznanie, to mianowicie ojcowska a umiejętna opieka, jaką proboszcz od dawna otaczał rzemieślników miejscowych, co mu dało możność wyzyskać ich przy budowie kościoła. Całą ślusarską robotę wykonał Sikora (LINK), któremu proboszcz dostarczał modeli, prostszych narzędzi rolniczych i robotę u sąsiednich właścicieli. Murarze choczeńscy sami wznieśli nie tylko mury ale i sklepienie, którego łuk ma 13 metrów średnicy. Jakiś staruszek, którego imienia niepomnę, zrobił ze starej dębiny ławki rzeźbione, podobne do ławek w starych kościołach. 
Słowem hasło: „a jako kto może, ku ogólnemu dobru niechaj dopomoże" stało się tu rzeczywistością. Obecnie kościół ukończony i nabożeństwo się w nim odprawia, a tylko trzy wieże, mające zdobić front kościoła, doprowadzone do wysokości dachu wystrzelą w górę w bieżącym roku i uczynią go jednym z najwspanialszych wiejskich kościołów. Wewnątrz kościoła widzimy tylko trzy ołtarze, które zdobiły stary drewniany kościółek i ambonę. Sądząc jednak z gorliwości proboszcza i ofiarności jego parafian, nie ulega wątpliwości, że w krótkim czasie po ukończenia kościoła i wnętrze jego godnie odpowie jego powierzchowności. Byłoby niesprawiedliwością mówiąc o czcigodnym proboszczu Choczni, dziekanie Komorku (LINK), pominąć milczeniem jego zacnego współpracownika, wójta i organistę Capika (LINK). Zamożny, wykształcony, równie gorliwy o chwałę Bożą jak i o dobro ogólne, jest on niestrudzonym przy budowie kościoła, oraz od lat wielu pożytecznym członkiem rady powiatowej. Daje on mieszkańcom Choczni przykład ofiarności i gorliwości. I tak niedawno zawieszono w Choczni nowy dzwon, kosztujący 500 złr., który on ofiarował. Jest to słowem typ przypominający owych kmieci piastowskich, których bodajbyśmy jak najwięcej spotykali. Nic tak nie podnosi godności własnej i własnej siły, jak świadomość dokonanego pożytecznego dzieła. Tu też każdy mieszkaniec Choczni, ma prawo uważać kościół za własne dzieło, gdyż każdy przyłożył doń swą rękę, przyczynił się do jego budowy. Budowa kościoła w tych warunkach, świadczy, że Polak stać się może wytrwałym i niezrównanym pracownikiem, równie jak jest uznanym znakomitym żołnierzem; że pomiędzy ludem naszym jest wielu uzdolnionych do sztuk i rzemiosła, których talenta marnują się i że praca nad ludem naszym wiejskim sowite wyda może owoce. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz