piątek, 2 grudnia 2016

Powojenni koczownicy w choczeńskich lasach

Na posiedzeniu choczeńskiej Gminnej Rady Narodowej w dniu 3 października 1946 Franciszek Ramenda poruszył bulwersującą sprawę rodziny P., która według jego informacji, w prymitywnych i niecywilizowanych warunkach koczuje w lasach pod Bliźniakami, przy granicy z Ponikwią. 
Zdaniem zgłaszającego ojciec koczującej rodziny sprawia wrażenie umysłowo chorego i izoluje od świata zarówno swoją żonę, jak i dzieci, uniemożliwiając im naukę w szkole.
Choczeńscy radni postanowili skierować tę sprawę do starostwa w Wadowicach i na posterunek Milicji Obywatelskiej.
Prawdopodobnie jednak sprawa rodziny P. nie została wtedy w żaden sposób rozwiązana i po spędzonej przez nich w lesie zimie, wiośnie i lecie ponownie powróciła pod obrady GRN w10 października 1947 roku.
Tym razem po dyskusji uchwalono, by kierownik szkoły Tadeusz Nowak przedstawił wniosek do Kuratorium Oświaty w Wadowicach o przyjęcie dzieci rodziny P. do zakładu opiekuńczego w Krakowie. Na razie postanowiono zająć się dziećmi, prosząc kierownika szkoły o zakwaterowanie ich na terenie szkoły. Ustalono również, że kierownikowi szkoły należy dostarczyć danych o stanie rodzinnym i majątkowym rodziny P., by na ich podstawie przygotować mógł wymieniony wyżej wniosek.
W dokumentach gminnych brak jest informacji, czy rzeczywiście doszło wtedy do odebrania dzieci choremu psychicznie ojcu i jakie działania podjął kierownik szkoły.
22 grudnia 1947 pełniący obowiązki wójta Choczni Leon Bąk zażądał wyjaśnień w tej sprawie. Prezydium GRN poinformowało go, że należy wnieść pismo do sądu o ubezwłasnowolnienie zarówno ojca, jak i matki rodziny P. oraz pozbawienia ich praw rodzicielskich.
Nie jest wykluczone, że rodzina P spędziła kolejną już zimę w lesie, ponieważ dopiero 15 marca 1948 roku, na bieżącym posiedzeniu rady gminnej, wójt Władysław Babiński wyjaśnił, że w najbliższych dniach dzieci zostaną zabrane i oddane do ochronki, a w stosunku do rodziców zostanie wszczęte postępowanie w sądzie o ubezwłasnowolnienie.
Po półtora roku od pierwszego zgłoszenia władze gminne zadziałały w końcu skutecznie, o czym świadczy pismo od sióstr Nazaretanek z Wadowic, które omawiano na posiedzeniu rady 30 maja 1948 roku. Prowadzące ochronkę siostry prosiły gminę o pokrycie kosztów ich pobytu, które oszacowały na 1500 zł miesięcznie od jednego dziecka.
Radni gminni jednogłośnie postanowili zapłacić, dając pełnomocnictwo Zarządowi Gminy, by zajął się dalszym losem dzieci, oddając je rodzinom zastępczym na wychowanie. Z każdym odbierającym dzieci miano spisać umowę, tak by oddane na wychowanie dzieci nie wróciły do biologicznych rodziców.

Niektóre z dzieci rodziny P. zostały adoptowane przez rodziny z Choczni, co wiązało się z urzędowym przyjęciem przez nich nazwisk rodziców adopcyjnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz