Na posiedzeniu choczeńskiej Gminnej Rady Narodowej w dniu 3
października 1946 Franciszek Ramenda poruszył bulwersującą sprawę rodziny P.,
która według jego informacji, w prymitywnych i niecywilizowanych warunkach
koczuje w lasach pod Bliźniakami, przy granicy z Ponikwią.
Zdaniem zgłaszającego
ojciec koczującej rodziny sprawia wrażenie umysłowo chorego i izoluje od świata
zarówno swoją żonę, jak i dzieci, uniemożliwiając im naukę w szkole.
Choczeńscy radni postanowili skierować tę sprawę do
starostwa w Wadowicach i na posterunek Milicji Obywatelskiej.
Prawdopodobnie jednak sprawa rodziny P. nie została wtedy w
żaden sposób rozwiązana i po spędzonej przez nich w lesie zimie, wiośnie i
lecie ponownie powróciła pod obrady GRN w10 października 1947 roku.
Tym razem po dyskusji uchwalono, by kierownik szkoły Tadeusz
Nowak przedstawił wniosek do Kuratorium Oświaty w Wadowicach o przyjęcie dzieci
rodziny P. do zakładu opiekuńczego w Krakowie. Na razie postanowiono zająć się
dziećmi, prosząc kierownika szkoły o zakwaterowanie ich na terenie szkoły. Ustalono
również, że kierownikowi szkoły należy dostarczyć danych o stanie rodzinnym i
majątkowym rodziny P., by na ich podstawie przygotować mógł wymieniony wyżej
wniosek.
W dokumentach gminnych brak jest informacji, czy
rzeczywiście doszło wtedy do odebrania dzieci choremu psychicznie ojcu i jakie
działania podjął kierownik szkoły.
22 grudnia 1947 pełniący obowiązki wójta Choczni Leon Bąk
zażądał wyjaśnień w tej sprawie. Prezydium GRN poinformowało go, że należy
wnieść pismo do sądu o ubezwłasnowolnienie zarówno ojca, jak i matki rodziny P.
oraz pozbawienia ich praw rodzicielskich.
Nie jest wykluczone, że rodzina P spędziła kolejną już zimę
w lesie, ponieważ dopiero 15 marca 1948 roku, na bieżącym posiedzeniu rady
gminnej, wójt Władysław Babiński wyjaśnił, że w najbliższych dniach dzieci
zostaną zabrane i oddane do ochronki, a w stosunku do rodziców zostanie
wszczęte postępowanie w sądzie o ubezwłasnowolnienie.
Po półtora roku od pierwszego zgłoszenia władze gminne
zadziałały w końcu skutecznie, o czym świadczy pismo od sióstr Nazaretanek z Wadowic,
które omawiano na posiedzeniu rady 30 maja 1948 roku. Prowadzące ochronkę
siostry prosiły gminę o pokrycie kosztów ich pobytu, które oszacowały na 1500
zł miesięcznie od jednego dziecka.
Radni gminni jednogłośnie postanowili zapłacić, dając
pełnomocnictwo Zarządowi Gminy, by zajął się dalszym losem dzieci, oddając je
rodzinom zastępczym na wychowanie. Z każdym odbierającym dzieci miano spisać
umowę, tak by oddane na wychowanie dzieci nie wróciły do biologicznych rodziców.
Niektóre z dzieci rodziny P. zostały adoptowane przez rodziny
z Choczni, co wiązało się z urzędowym przyjęciem przez nich nazwisk rodziców
adopcyjnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz