środa, 15 marca 2017

Kurne chaty w Choczni

Nazwa kurna chata nie ma związku z kurami. To określenie pochodzi od słowa ”kurny”, czyli zadymiony lub dymiący. A wzięło się stąd, że owe kurne chaty były stale zadymione z powodu braku komina i przewodów odprowadzających dym. Palenisko znajdowało się w nich przeważnie na środku jedynej izby, a dym ze spalanego w nim drewna uchodził przez otwór w najwyższym punkcie dachu lub przez drzwi. Z powodu obawy o utratę ciepła otwór w dachu był jednak po rozpaleniu ognia szybko zatykany- zresztą przy jego dłuższym otwarciu do środka mogła dostać się woda z opadów i topniejącego śniegu. W takiej chałupie dym stale gromadził się w górnej części izby, osadzając sadzę na ścianach i dobytku gospodarzy. Dlatego wnętrze kurnej chaty było mocno okopcone i osmalone, a powietrze w wyższych jej partiach nie nadawało się do oddychania. Tam wisiały ciągle podwędzane kiełbasy lub sadło z ostatniego świniobicia oraz przesiąkające dymem wyprane ubrania domowników.
Za zaletę kurnych chat uchodził fakt, że łatwo było je ogrzać do dość wysokiej temperatury, co było istotne zwłaszcza w czasie surowej zimy.

Krótką wzmiankę o choczeńskiej kurnej chacie z okresu międzywojennego pozostawił w swoich wspomnieniach Józef Sępek z Komaniego Pagórka:

Tam, gdzie był mój brat młodszy na służbie, było jeszcze gorzej, gdyż gotowano jedzenie nie na kuchni, lecz na tak zwanym drajfusie- trójnogu, który był umieszczony na środku izby i paliło się pod tym trzechnożnym przyrządem ogień. To było zupełnie podobne do ćwiczeń gazowych bez użycia masek. Wszędzie pełno dymu, wskutek czego „dom” taki wyglądał jak jaskinia zbójców, budząc nastrój żałobny. U powały wisiały całe pasma sadzy, osadzone na sznurkach pajęczyn.(…) Proszę sobie wyobrazić higienę w takich warunkach. W lecie naturalnie roje much i innych owadów skrzydlatych, prawdziwy koncert brzęczących owadów trwał całe lato. (…) Muchy spędzone z jednego miejsca gryzły z większą zajadłością w innym. Wskutek tego wszędzie je było znaleźć: w zupie, w mleku, maśle, itd. (…) I w takich to warunkach na wsi ludzie u nas żyją”.


Jeszcze w 1953 roku w Choczni znajdował się osiem kurnych domostw, o czym na prośbę Powiatowego Wydziału Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Wadowicach informowała choczeńska gmina.
Ich właścicielami byli:
  • Antonina Napierała numer domu 62
  • Anna Romańczyk numer domu 143
  • Jan Bryndza numer domu 13
  • Jan Bryndza numer domu 137
  • Józef Turek numer domu 416
  • Franciszka Turek numer domu 441
  • Aniela Bryndza numer domu 148
  • Antoni Burzej numer domu 145.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz