środa, 29 listopada 2017

Nietypowe zawody i funkcje w dawnej Choczni


  • Bekalorz - inicjujący śpiew pieśni religijnych w kościele lub podczas pielgrzymki do Kalwarii lub Częstochowy.
  • Fiakier - dorożkarz, przewożący pasażerów pojazdem zaprzężonym w konie w celach zarobkowych. Fiakrem z Choczni, ale pracującym w Wadowicach, był Tomasz Widlarz (ur. 1860) z gałęzi "Poloków", mąż znacznie starszej od niego Wiktorii z domu Szczur, wdowy po Wojciechu Pawełkiewiczu. Po śmierci Wiktorii młody wdowiec odziedziczył dom w Wadowicach i w 1892 roku  poślubił tym razem 15 lat młodszą od siebie Joannę z domu Herman, rodem ze Skoczowa.
  • Oglądacz zwłok - osoba stwierdzająca, czy zgon nastąpił z powodów naturalnych, rodzaj wiejskiego "koronera". W przypadku istotnych wątpliwości sprawę zgłaszano do władz w Wadowicach i rozpoczynano formalne śledztwo policyjne. Oglądaczem zwłok bywał najczęściej za dodatkowym wynagrodzeniem grabarz. W 1939 roku oglądaczem zwłok w Choczni był 77-letni Tomasz Góralczyk, były grabarz, który z powodu wieku nie był już w stanie zajmować się kopaniem grobów.
  • Poszukiwacz węgli - czyli dawny "geolog". Choczeńskie księgi metrykalne odnotowują w 1874 roku przybycie do Choczni takiego "poszukiwacza", który nazywał się Karol Czejarek i pochodził z Świętochłowic. Czejarek zamieszkał w domu Macieja Bąka (nr 352) i swoje poszukiwania prowadził co najmniej do 1875 roku, kiedy to ochrzcił w Choczni swojego syna- również Karola.
  • Prowizor - świecki administrator ekonomiczny parafii. W Choczni prowizorem parafii był Jan Ścigalski (urodzony około 1778 roku), do którego obowiązków należała między innymi kontrola nad wydatkami związanymi z budową kościoła parafialnego, rozpoczętą w 1798 roku. Na początku XIX wieku Ścigalski sprawdzał również pod względem rachunkowym i potwierdzał pisemnie roczne wpływy parafii.
  • Stangret - powożący końmi w bryczce lub karecie na służbie u właściciela pojazdu. Najbardziej znanym choczeńskim stangretem był Piotr Romańczyk (ur. 1879) służący u hrabiego Adama Romera z Inwałdu. Na przełomie XIX i XX wieku wraz ze swoim chlebodawcą zamieszkiwał w Nowym Jiczynie na Morawach.
  • Wyrwiząb - wiejski "dentysta". W "Kronice wsi Chocznia" Józef Turała wspomina jednego z nich o nazwisku Józef Ramęda (ur. 1867). 
(...) Posiadał duże umiejętności w wyrywaniu zębów, przy czym muszę nadmienić, że z tego znała go cała wieś i dalej. Miał stale wielu pacjentów o każdej porze dnia, a nawet i w nocy nieraz ludzie cierpiący na straszny ból zęba nachodzili go, by im go wyrwał i by się nie męczyli. Wykonywał to zawsze chętnie, bardzo sprytnie, a co najważniejsze, to prawie że za darmo- za "Bóg zapłać". Cierpiącemu nigdy pomocy nie odmawiał. I było często tak, że jadąc w pole do roboty z wozem i koniem, czy też idąc do świniobicia, zbierał zawsze ze sobą "lewarek", to jest owe narzędzie służące do wyrywania zębów, owinięty w białą szmatkę i nosił go zazwyczaj za cholewą buta. A gdy się tak zdarzyło, że wtedy pacjent do niego przychodził tam do pracy z prośbą o poratowanie go i o wyrwanie zęba, wtedy nigdy tego nie odmawiał, ale zawsze spełniał prośbę chorego i przynosił mu ulgę w cierpieniach. Znała go z tego cała wieś, a nawet sława jego o bezbolesnym rwaniu zębów szła dalej na Kaczynę, czy Ponikiew i dalej. Stamtąd również miał pacjentów do darmowej usługi". (...)
Tradycje rodzinne w zakresie wyrywania zębów kontynuował później jego syn, również Józef Ramęda (ur. 1906) i córka Aleksandra Maria (ur. 1908), po zamążpójściu w 1925 roku nosząca nazwisko Gzela.
  • Zegarowy - odpowiadał za nakręcanie zegarów w kościele i na plebani. W 1939 roku tę funkcję pełnił kościelny i grabarz Antoni Hatłas, z tytułu czego otrzymywał 40 złotych rocznie.
  • Znachor - wiejski "lekarz", osoba bez wykształcenia medycznego zajmująca się leczeniem ludzi, często za pomocą ziół, czarów, zaklęć i zamawiań. Przed I wojną światową znachorem i kręgarzem w Choczni był Szymon Łapka, prowadzący jednocześnie austerię. Według jego sąsiada Józefa Turały znał się na naprawianiu połamanych rąk, nóg, obojczyków, kręgosłupów i innych tego typu dolegliwości. Jak pisze Turała: "robił to wszystko bardzo chętnie i za "Bóg zapłać". Także i brata mojego Klimka naprawił, który jadąc na koniu w młodym wieku, jeszcze przed wojskiem, gdy koń spłoszył się i skoczył nagle w bok, a brat spadł z niego i zwichnął kręgosłup". Znanymi zielarzami w Choczni byli natomiast: Franciszek Drapa (ur. 1887) i Wiktoria Spytkowska (ur. 1865).
Przy sposobności wspomnieć można również o kilku kolejnych określeniach dawnych zawodów i funkcji, których nazwy obecnie brzmią obco, ale po bliższym przyjrzeniu okazują się być powszechnie znane.

Na przykład dawny choczeński wytrykus to dzisiejszy kościelny, praetor lub advocatus to dawne określenie wójta, w kompetencjach którego leżało również rozstrzyganie sporów cywilnych, a przysiężny lub wajdzik to pomocnik owego wójta, dzisiejszy radny.
Podobnie wygląda sprawa ze strycharzami, których w 1912 roku poszukiwał do pracy Marek Guzdek z Choczni. Pod tym określeniem kryje się ceglarz, wyrównujący glinę w formie rodzajem deseczki, nazywanej strychulcem. 
W drugiej połowie XIX wieku choczeński wójt Czapik był ocenicielem, czyli rzeczoznawcą/ekspertem przy tłumieniu zarazy płucnej u bydła rogatego.
Kilka nietypowych zawodów/funkcji pojawiło się także w Choczni już po II wojnie światowej, ale to temat na osobną notatkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz